kurde to jakies jaja chyba sa? film w 100% komerchowy i bardziej infantylny niz gumisie. opowiada o dobroci niewinnego czlowieka i zlych straznikach ktorzy go skazuja na smierc... hlip... dla mnie max 7/10. a miejsce tak w okolicach 40-50
O raaaaany......... Ale ty masz argumenty... powalające po prostu... ale wiesz, ten post dostarczył mi sporo śmiechu :))).
Wiesz, to że film jest komercyjny to nie świedczy o jego jakości. A do gumisi to absolutnie nie powinnaś go porównywać (niema ich nawet w pierwszej setce :>). Powiedziałaś, że jest infantylny ale ani słowa o tym dlaczego tak myślisz. A, i jeszcze jedno:
"...zlych straznikach ktorzy go skazuja na smierc". Tak, ideale. To tamci strażnicy skazali go na śmierć a sędziowie pewnie wykonali wyrok... :))).
Wiesz film w pewnym sensie wywodzi się od teatru. Celem teatru starożytnego bylo katharsis ,utożsamienie się z bohaterem i jego problemami .Rzekłbym- empatia.Pomimo ,że w filmie były elementy komercyjne , to film wzrusza - a jak juz wyzej napisalem takie są założenia sztuki filmowej. Dobra komedia-bawi, dobry dramat- wzrusza, skłania do refleksji.
tak wogóle to polecam książke stephena kinga "Zielona Mila" możę zrozumiesz o co chidzi w filmie jak ją przeczytasz.
zielona mila jako film infantylny... rozumiesz chociaz znaczenie tego slowa? żal
Dobra ludzie dajcie spokój są gusta i guściki. Nie każdemu takie kino musi się podobać. Jedni odkrywają w nim coś prawdziwego i dostrzegają w nim więcej niż tylko kolejną hollywoodzką produkcję, a dla drugich jest on tylko komiksem w którym obejrzą obrazki i później o nim zapomną. Ja zaliczam się do tych pierwszych i osobiście film naprawdę mnie wzruszył. A szczególnie postać Johns Coffeya- tak czysta i bezinteresowna.
Wiecie, jest taka sprawa... Kiedy ktoś ogląda dużo filmów, interesuje się tym, to nie patrzy na filmy tak jak inni. Zwraca wielką uwagę na techniczną stronę filmu. Jeśli chodzi o jakiś tam przekaz, to film świetny. Ale wykonanie boleje. Patrząc na to okiem "zwykłego" oglądacza można to uznać za arcydzieło. Patrząc okiem trochę bardziej doświadczonym widzimy cukierkowatą, jednoznaczną opowieść bez większej głębi, ze średnim aktorstwem, średnio zrobionym scenariuszem i braku większej logiki w scenariuszu. 7/10.
Do Witeczek:
"jednoznaczną opowieść bez większej głębi, ze średnim aktorstwem, średnio zrobionym scenariuszem i braku większej logiki w scenariuszu."
Dlaczego tak uważasz???
Nie. BO pomimo wzruszającej śmierci Coffeya potrafię we filmie dostrzec oczywiste wady techniczne. Dziękuję za uwagę.
Czekamy z niecierpliwością na przeczytanie Twojego bogatego postu wypchanego po brzegi wadami technicznymi Zielonej Mili ^^
Poza tym - nie mówię, że ten film jest zły (7 to ocena dobra przecież) ale tak wysokie miejsce jest jakimś nieśmiesznym żartem.
on już brał odział w moim poście, i wierzcie mi, nie zrozumie nigdy :)
on/ona ma może z 10 lat... nie można się spodziewać cudów :)
W sumie chyba nie było jeszcze takiego filmu, żeby się wszystkim podobał. Jeśli 99% widzów oceni jakiś film 10\10 to i tak znajdzie się ten 1%, który da 1\10.
Nie warto się kłócić bo tylko szkoda sobie nerwy psuć;)
Ja jestem zdania, że jeśli jakiś film jest dobry to na pewno większość komentarzy będzie pozytywnych. I nie warto opierać się na opinii tych, którzy bez większego uzasadnienia oceniają go jako dno. Tacy ludzie uważają się za wielce mądrych indywidualistów i do usranej śmierci będą bronić swoich "żelaznych" poglądów. Jednakże prawda jest taka, że
" Im gorszy krytyk - tym więcej robi szumu".
Dziękuję.
Nikt nie nazwał tego filmu dnem, to dobry film, wzruszający. To kino nakręcone w podobnym stylu jak Braveheart, podoba się konkretnej grupie ludzi, jednak nic ze sobą nie niesie (chodzi mi o walory artystyczne, a nie o "przesłanie";-)). Po prostu jest i tyle. To nie jest film do którego chce się wracać, wręcz przeciwnie na myśl o nim lekko mdli. Dlaczego? patos, cukierkowatość, infantylność, ckliwość, wyidealizowanie, karykaturalność, nachalność.
Jeżeli uważasz, że w tym przypadku "większość" ma rację, to jesteś w błędzie. Bo racja jest tylko jedna, moja.
6/10.
No tak;-) Jeszcze zapomniales dodać o słabym aktortwie Tomka Hanksa, który według was (mam tu na myśli Ciebie, Ja i jeszcze kilku innych, bardziej znających się oglądaczy) zawsze gra tak samo. Może i jest w tym racja, ale mimo wszystko pasuje on idealnie do ról w których dane mu było zagrać.
Mam ocenę 10/10 przy Zielonej Mili, faktycznie przesadziłem, pojebało mnie? Powiedz mi to.
PS. Jak poszła maturka z maty?
Eeee... Pojebało cię :D
Właśnie to co Uzi chcę wam przekazać: Film wzrusza, ale pod względem artystycznym jest żaden. A ja ostatnio zwracam uwagę bardziej na względy artystyczne, niż na przesłanie. Bo film może być o dupie Maryny, a jeśli jest wykonany dobrze, to ogląda się go dobrze. A film o sprawach ważnych, jeśli jest wykonany słabo, to ogląda się go niedobrze. Przykład? "Katyń"-ogląda się okropnie, pomimo że o ważnych i wzruszających rzeczach. "Ali G Indahouse" - głupi jak but(z założenia) jednak świetnie wykonany. I jest to jeden z moich ulubionych filmów.
A Hansk nie jest najgorszy, ale do bardzo dobrego aktora brakuje mu dużo.
Po pierwsze: Ciekawi mnie, czy Aliego w ogóle widziałeś.
Jeśli przebrnąłeś przez pierwszy punkt(w co wątpię) to po drugie: Ciekawi mnie, czy zrozumiałeś o co w nim chodzi.
Jeśli przebrnąłeś przez drugi punkt(w co jeszcze bardziej wątpię) to po trzecie: Ciekawi mnie, czy dostrzegłeś w tym filmie to, co powinno się dostrzegać w każdym odcinku "South Park". Inaczej oglądanie go nie ma sensu. Dla tych którzy nie rozumieją "SP" są "Włatcy Móch". Dla tych co nie rozumieją "Ali G Indahouse" jest "American Pie".
"Ali G" to przeciwieństwo "Zielonej Mili" - nie niesie żadnych wartości moralnych, żadnego dobrego przekazu ani pozytywnej treści. Ale jest wykonany doskonale(jak na swój gatunek). Jest to korony przykład na wyższość wykonania nad niesionym przekazem(jeśli chodzi o film, oczywiście) Co z tego, że "Zielona Mila" jest o wzruszających sprawach, jeśli wykonanie kuleje? I co z tego, że "Ali G" jest o głupotach, jeśli wykonanie i aktorstwo są świetne?
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła (ponoć) wiec lepiej daj temu spokój.
"I co z tego, że "Ali G" jest o głupotach, jeśli wykonanie i aktorstwo są świetne?"
Sam sobie odpowiedz, czym jest film o głupotach.
Nie muszę. Bo film nie musi być o czymś poważnym, żeby być dobrym. Może za to być gniotem mówiącym o ważnych rzeczach. Jak to zrozumiesz, to się ze mną zgodzisz.
ja też nie przepadam za tym filmem. Nie podoba mi się w nim połączenie filmu więziennego z Science Fiction. Po prostu nie trawie tego ze z jednej strony mam płakać nad losem skazańca a z drugiej strony paczyć jak "cudownie" leczy ludzi z raka mózgu czy innych chorób . Czy nad innym skazańcem który po skazaniu na śmierć nagle zmienia się na troskliwego milusińskiego bolka który kocha swoją myszkę. Żenada
"Nie muszę. Bo film nie musi być o czymś poważnym, żeby być dobrym. Może za to być gniotem mówiącym o ważnych rzeczach."
To by mi w sumie pasowało, ale to gówno prawda.
"Jak to zrozumiesz, to się ze mną zgodzisz." Typowe pleplanie zarozumialego typka.
Ale prawdziwe.
"To by mi w sumie pasowało, ale to gówno prawda. "
Siła twego argumentu rzuca mnie na kolana, i nie pozwala wstać...
Zawsze jest alternatywne wyjście-możesz się położyć, pewnie jesteś też zmęczony po jego przeczytaniu.
Ale po co się gryźć?
Matura z maty tak jak reszta, myślę, że ponad 70% będzie.:-)
Choć ja już o tym po prostu nie myślę.
Ali G oceniłem bodajże na 5/10, bo to nie jest komedia w dobrym guście. Śmieszy, ale jednocześnie pozostawia niesmak. Choć - znowu - jeżeli traktować to tylko jako pretensjonalną komedię mającą ukazać pewne absurdy, przymykając oko na wykonanie ocena będzie wyższa.
Identyczna sytuacja jak w przypadku Zielonej mili.
Encore, jedna rada:
Oglądasz teraz sporo klasyki, jeżeli się nie mylę. Odśwież sobie Zieloną milę za jakiś czas, tak w międzyczasie, może sam do czegoś dojdziesz.
Hanks jest aktorem przeciętnym, tylko i aż tyle. Specjalistą od niemiłosiernego jeżdzenia po nim, jak po dzikiej kobyle, jest Cris.
Moi faworyci w kategorii "overrated" to Tom Cruise i (uwaga!) drewniany jak zawsze, jedyny niepowtarzalny - Keanu Reeves, cieć bez szkoły.:-)
Ali G to film, który może być w pełni zrozumiały tylko przez członka subkultury hiphopowej. Inaczej po prostu nie ma szans, bo film właśnie HH ma wyśmiewać. Jeśli nie jesteś zorientowany w tych klimatach, to tych najfajniejszych "smaczków" nie wychwycisz.
Uzi ma rację: Obejrzyj trochę naprawdę dobrych filmów, i wróć do "Zielonej Mili". Ja tak zrobiłem. Jeszcze niedawno miała u mnie 10. Teraz ma 7. Trzy gwiazdki w dół tylko dlatego, że obejrzałem parę klasyków.
"Ali G to film, który może być w pełni zrozumiały tylko przez członka subkultury hiphopowej" Ciekawa hipoteza, może zainteresujesz nią 50 Centa?
Faktycznie, Zieloną Milę oglądałem bardzo dawno temu, zaraz po takich gniotach jak Transporter czy Bad Boys, chyba dlatego wydała mi się taka wielka...
Cóż, zmieniam na 9 i niech już tak zostanie.
Są 3 typy ludzi (uwielbiam to szufladkowanie :D) 1 to obrońca filmu, który uważa go za największe dzieło od czasów narodzin Uwe. 2 uważa go za dobry i nic więcej, a 3 nic więcej niż gniot zasługujący na max 4(jakieś tam plusy ma). W każdym zbiorze są podzbiory, więc podział na 3 jest tylko zoobrazowaniem tych najczęstszych zachowań. W ogóle nie miał sensu, ale *** to. :)
Też licze na pozytywny wynik z maty, pewnie się ze mną zgodzisz że była łatwiejsza niż próbna:) (ja do próbnej nic nie powtórzyłem, może stąd miałem taki słaby wynik)
"Oglądasz teraz sporo klasyki, jeżeli się nie mylę. Odśwież sobie Zieloną milę za jakiś czas, tak w międzyczasie, może sam do czegoś dojdziesz." Nie mylisz się, choć może nie aż tak sporo. Wracając do twojej rady, myślisz że jednak warto psuć sobie opinię o filmie i zamienić miłe wspomnienia w niezapomniany niedosyt? Z tego co pamietam sam początkowo miales wysoką ocenę, która zmieniles po wtórym obejrzeniu na niższą :)
Muszę się zgodzić, bo Hanks zawsze gra tak samo, nie jest aktorem wszechstronnym-to fakt, nie mniej jednak, masz lepszego typa do roli Forresta lub rozbitka z "Cast Away"?
"Specjalistą od niemiłosiernego jeżdzenia po nim, jak po dzikiej kobyle, jest Cris." Z nim raczej nie bedę (wręcz nie chcę) debatować.