PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=862}

Zielona mila

The Green Mile
1999
8,6 1 milion ocen
8,6 10 1 1036954
7,0 60 krytyków
Zielona mila
powrót do forum filmu Zielona mila

Ostatnio coraz częściej natykam się z komentarzami typu "co Ty możesz wiedzieć o filmach, skoro dałeś Zielonej Mili
10?", albo "ale z ciebie debil, nic dziwnego że dajesz takim filmom jak Zielona Mila 10"itp. Przez całkiem spore grono ludzi
Zielona Mila jest postrzegana jako wyznacznik złego gustu, filmu którego oglądanie świadczy o głupocie, niskiej
inteligencji, bezguściu itd. Zastanawiam się dlaczego? Czemu niektórzy twierdzą dosłownie, że to najgorszy film jaki
powstał? Tu nie do końca chodzi o zwykły trolling, czy hejting ponieważ takie komentarze pojawiają się na wielu
różnych forach na filmwebie i nie tylko. Chętnie zapoznał bym się z dokładniejszą opinią zarówno zwolenników jak i
przeciwników.

szmyrgiel

Też nie wiem.

szmyrgiel

Ludzie za bardzo przejmują się rankingami, które są niedoskonałe, bo mają niewystarczająco dopracowany system liczenia średniej oceny (na imdb jest lepszy, choć też mający wady). Wielu ludzi podświadomie chce, by to ich ulubione filmy/gry znajdowały się na szczycie wszelkich zestawień - stąd to oburzenie. Poza tym, ten film wyprzedził kilka dzieł, które zwykło się uważać za ponadczasowe obrazy - to kolejny powód do gniewu.

Najśmieszniejsi i tak są ludzie, którzy twierdzą, że w tyle mają ranking, a i tak marudzą, że "Zielona Mila", "Skazani na Shawshank" i "Nietykalni" są w pierwszej piątce.

ocenił(a) film na 10
szmyrgiel

to film z "tekstem" ogladacze polskich debilnych telenowel nie wiedza o czym jest ten film ...

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9

o tym, że dzięki niemu masz nieustanny ból dupy, masochisto :-D
padaj na kolana więc i dziękuj!

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 10

tak mysz jest , wazna...

ocenił(a) film na 9
szmyrgiel

a temu, że niektóre głupie ludzie chcom uchodzić za mondre.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
grzegorz_cholewa

grzesiu, kłamczuszku ty!
Co do ZM, to ja się nie dziwię, że cie nie wzrusza. Wszak to nie arcydzieło tej klasy co choroba tropikalna, melodramat fantasy z wątkiem gejowskim, który tak cię wzruszył, że aż daleś 10/10 :-D
Przyznaj się, płakałeś? :-)

kassis

Oczywiście, że nie jest to film, który byłby choć w połowie wart tego festiwalowca mój ty dzidziusiu słodki. :D Wszak pan o trudnym nazwisku zyskał miano oryginała nie przez klepanie konwencjonalnej formy.

I co mi zaglądasz w profil? Dowiesz się tylko czemu od czasu do czasu chce mi się postawić parę cyferek.

A co do płakania, ja naprawdę podatny jestem na płacz. Trochę w tym życiu się tego nazbierało.


A teraz odpowiedz na pytanie. Czemu filmy familijne wypadają tak miałko? Tak ogólnie, nie na tle czegoś tam.

ocenił(a) film na 9
grzegorz_cholewa

grzesiu, normalnie wzruszyłes mnie tym wyznaniem bardziej, niż ZM :-D Jesteś ckliwy! Moj ty jełopie słodki :-D

Zagladam w profil, bo en face nie mogę. Gdybyś nie był ekshibicjonistą,to byś się schował. Proste.

Nie wypadają miałko. Niektóre są lepsze od czegoś tam.

kassis

Więc widzisz. Jeszcze trochę i się dogadamy choć niemiłosiernieś ograniczona i ciężko to będzie. Cieszą mnie twoje starania. :P

ZM to klasa B w swoim gatunku. Ewidentnie. Co poradzę.

En face nie możesz mówisz. Robimy spotkanie i podłubiemy o czymś wartościowszym niż o durnym filmie młodzieżowym i niezbyt wybrednych widzach. Chętna? :P Kto wie, może znajdziemy wspólny język i razem coś popróbujemy. ;)

Nie interesuje mnie, że są lepsze od czegoś tam tylko, że na ogół miałkie kluchy.

ocenił(a) film na 9
grzegorz_cholewa

z tobą to dogadać się może koziołek matołek, bo obaj z Pacanowa jesteście. Ha, ha.
ZM to bardzo dobry film. Nie bez powodu zajmuje wysoka pozycję w rankingach. I faktycznie, nic na to nie poradzisz. Twoje rozwolenienie umysłowe w tym temacie, nie zmieni rzeczywistości. Nie zachowuj się jak troki od kaleson, tylko weź tę brutalna prawdę na klatę i żyj z nią :-P
Spotkanie powiadasz? Wiem, że już tęsknisz za mną, ale to byłby mezalians. Nie zadaję się z dresiarzami.

Kino familijne najczęściej bazuje na jakichś wartościach, które podaje w prosty, nieskomplikowany, zabawny sposób, mając na uwadze adresata. Jeśli od kina, które ma z założenia zadowolić i dziecko i rodziców, oczekujesz skomplikowanej fabuły, kunsztownych środków przekazu czy głębokich filozoficznych refleksji toś cep a miałkie to jest twoje myślenie.
I nie zawracaj mi już dupy grzesiu :-P

kassis

Szkoda. W sumie i tak byłaby to strata czasu na pannę pindę więc może racja, haha. ;) A może jednak. :) Me maniery bywają zmienne zależne od okoliczności. Filmy jako takie za bardzo sobie cenię by iść na kompromis. Gdybym kręcił pluł bym sobie jakbym poszedł. Tak nie może być. :P


Zajmuje wysoką pozycję w rankingu przeciętna szablonowa produkcyjka nie wnosząca niczego, prześlizgujący się powierzchownie po temacie, której główne założenie jest proste: mamy słodkiego koteczka i skręcamy mu kark. Można sobie snuć w tym miejscu cokolwiek o tym świecie. Po czym lukrujemy i lukrujemy aby było tak bardzo przejmująco. Reżyserska filozofia gorno w których idzie dawać takie same rozkminy od naszych "koneserów". I można tak dalej się zastanawiać nad cienkawą reżyserią bliższej formatowi telewizyjnego tasiemca ale starczy.

No, ludzie będą jacy będą. Tego nie zmienię. Zawsze jakiegoś bakłażana z taniej restauracji wcisną bo taki smak jest demokratycznie ustalony jako fajny. :P No, lecz nie szkodzi się przypatrywać. Się przypatruję.


Czemu miałbym ci zawracać jak koło tej dupy mi orbitujesz?

Rozprawka może być, daje jakiś pogląd gdzie stoi jedno a gdzie drugie. Winszuję.

ocenił(a) film na 9
grzegorz_cholewa

rzeczywiście maniery masz zmienne, raz jak pawian, raz jak orangutan :-D ale panna pinda nie jest rozczarowana, gdyż nie oczekuje wersalu od tych, co się jeszcze na drzewach bujają.

Przyznaj się, tęskniłeś trochę za mną zwierzaku? :-D
To pytanie retoryczne, wiem, że tak.

Co do orbitowania. Zamiast przynudzać tu, idź grzesiu do kina na grawitację. Świetny film.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
grzegorz_cholewa

grzesiu, próbujesz się rozkręcać w tych manierach jak papier w kiblu :-) ale choćbyś się starał to już większym pawianem nie będziesz. Dawno osiągnąłeś szczyt swoich możliwości a teraz powtarzasz się tylko.
Martwi mnie natomiast to, że już piszesz w dwóch osobach. Jak nic pogorszyło ci się grzesiu. Dlatego wierzę ci, że zamiast do kina, wolisz iść do lekarza. W końcu lepiej siedzieć w zoo, niż na oddziale zamkniętym :-) Co prawda zoo też w pewnym sensie jest takim oddziałem, ale tam codziennie nowe twarze i zawsze ktoś banana ci rzuci... :-D

Zdrówka życzę maupeczko ty moja :-)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
grzegorz_cholewa

hehe, frajer cholewa kolejny raz zgnieciony jak karaluch w dyskusji xD

z czym do ludzi, glupi dzieciaku...

_krakers

O, w majty popuściłeś. :P

ocenił(a) film na 9
szmyrgiel

nie mam pojęcia, jak mam być szczery to w niektórych momentach nie wiele brakowało żebym płakał oglądając ten film ;) film zasługuje na dużą ocenę bo jest dobry i tyle.

maly_leju

Mało ambitny sposób wyciskania łez na ogranym scenariuszu. Ludziom niewiele trzeba by się cieszyć jak głupi do sera.

ocenił(a) film na 5
grzegorz_cholewa

Zasypywanie stereotypami, wyściskanie łez każdym możliwym sposobem, słaba historia.

szmyrgiel

Daleki jestem od hejtu i ustawiania wyznaczników, ale mogę podzielić się swoimi wątpliwościami. Uważam, że film jest mocno przereklamowany i sam nie bardzo rozumiem co ludzie w nim widzą. Nie podoba mi się od strony realizmu, wydźwięku oraz samej realizacji. Filmu dawno nie widziałem, ale postaram się wyjaśnić wszystko po kolei, na podstawie tego co jeszcze pamiętam:

1) Realizm - film jest kompletnie nierealistyczny. Strażnicy więzienni odkrywają, że mają pod nosem człowieka, który jest zdolny uleczyć każdą chorobę. Dlaczego nie pokażą go naukowcom, albo przywódcom religijnym? Jeśli wiedzą że jest niewinny, dlaczego nie próbują go uratować? Dlaczego nie próbują znaleźć dowodów na jego niewinność, ani nie pomagają mu uciec? Dlaczego w więzieniu znajdują się wyłącznie ludzie upośledzeni? Czy na tym świecie nie istnieją świadomi mordercy? Te wszystkie kwestie powinny być w jakimś stopniu wyjaśnione.

2) Znaczenie historii - Zupełnie go nie rozumiem. O czym jest ta historia?
Czy o tym, że na świecie istnieje dobro i zło? To jakby stworzyć film o tym, że trawa jest zielona.
A może ten film jest protestem przeciwko karze śmierci? No dobrze, tylko jest jeden problem... Coffey, który ma symbolizować niesłuszność kary śmierci, ukarał prawdziwego mordercę i złego naczelnika... śmiercią... Czyli morał jest taki, że nie powinniśmy stosować kary śmierci, dopóki nie będziemy w 100% pewni, że osoba popełniła przestępstwo? To byłby dopiero morał!
Co właściwie symbolizuje Coffey? Czyżby miał być alegorią Jezusa? Taki "współczesny Chrystus"? Zgadza się, uzdrawia ludzi (i zwierzęta... ech...), zostaje niesłusznie skazany na mękę i śmierć, ale tu znowu pojawia się problem - Jezus nie zabijał. Sam fakt że Coffey zabija ludzi sprawia, że dla mnie przestaje być dobry i zaczynam nienawidzić tej postaci. Poza tym Jezus uzdrawiał ludzi, aby przyciągnąć ich uwagę do Jego nauk, a nie po to by... no właśnie, jaki cel miał w tym Coffey?

3) Realizacja - Film jest okropnie łopatologiczny. Wszystko jest przerysowane tak, abyśmy nie mieli wątpliwości co czuć w danym momencie. Kiedy dzieje się coś złego, wszyscy płaczą w zwolnionym tempie, w tle gra smutna muzyczka i co najlepsze - pada deszcz. Nie lubię takiej dosłowności. Nie mam zarzutów natomiast do sceny bolesnej śmierci tego więźnia, który nie zginął natychmiast, tylko zaczęła mu się palić głowa. Nie ma deszczu, nie ma burzy i grają aktorzy, a nie muzyka. Takie sceny są o wiele mocniejsze i robią o wiele lepsze wrażenie. No i najważniejsze - bohaterowie są zbyt płytcy. Wszyscy są albo strasznymi palantami, albo maksymalnymi świętoszkami. Nie zagłębiamy się w to czemu jeden z naczelników jest takim sadystą i chamem - musimy zaakceptować fakt, że jest zły i koniec. Nie zagłębiamy się w motywy zabójstwa dziewczynek przez drugiego więźnia - musimy zaakceptować fakt, że jest zły. A reszta bohaterów jest zbyt święta. Wydaje się, że w tym świecie nie ma żadnych odcieni szarości - jest tylko czerń i biel.

Proszę, wyłożyłem na stół wszystkie powody dla których nie uważam tego filmu za arcydzieło. Nie znam motywów filmwebowych hejterów, ale być może kilka z nich znajduje się w mojej opinii.

Luklaser

"Jeśli wiedzą że jest niewinny, dlaczego nie próbują go uratować? "

Czarnoskóry niepełnosprawny mesjasz mówi, że nie może już znieść grzechów tego świata i lepiej będzie jak pójdzie do boga-ojca. Nasi apostołowie-strażnicy nie robią sprzeciwu.

Oczywiście więcej sensu miałoby jednak jakby się światu pokazał po to by udowodnić przez samego siebie i swoje cuda, że te religie mają jeszcze jakiś sens. Tyle nawróconych lepszych ludzi wynika z tej chłodnej kalkulacji. Gdyby tak Tom Hanks i jego paczka kumpli zastanowiła się nad tym. No, ale to tylko bajka urobiona pod spodziewany efekt paru emocji na krzyż, nie dramat wyższego rzędu. Chociaż tych parę truizmów widać wystarcza przekonujących do swego podniecenia publice do piszczenia, że to ambitny dramat. Tak ambitny jak zakreślone w nim postacie. Cóż, "Człowiek-słoń" to nie jest.

grzegorz_cholewa

To nadal nie trzyma się kupy. Niepełnosprawny człowiek mówi, że chce umrzeć, więc strażnicy stwierdzają, że zabicie go jest w porządku? Zatem wolno zabić niepełnosprawną umysłowo osobę, jeśli taka osoba o to poprosi? Z tak skrajnym podejściem do eutanazji się dotąd nie spotkałem.
Porównanie do historii Jezusa też się nie klei. Większość apostołów nie wstawiła się za swoim Panem i to według Biblii był błąd. Żaden z nich (poza jednym) nie chciał nawet patrzeć na Jego mękę i dlatego później sami musieli ją przeżyć. Filmowy "mesjasz" mówi "apostołom" wprost, że chce aby się go wyparli i pozwolili mu umrzeć. Gdzie tu podobieństwo? Poza tym Jezus nie zamknął się w czterech ścianach, ucząc garstkę ludzi i uzdrawiając myszki. Chodził po całym Izraelu, głosząc swoje nauki. A tak właściwie, czego Coffey nauczył strażników? Wszyscy tylko przekonali się, że kara śmierci jest zła i rzucili pracę. To wszystko. Żadnych głębszych prawd życiowych, albo motywacji aby pomagać lub nauczać innych ludzi.
A tak już w ogóle właściwie, podsumujmy co zmieniła obecność Coffey'ego w więzieniu: Strażnicy rzucili pracę i dwóch ludzi zginęło ;-) Ach, i jest jeszcze prawdopodobieństwo że Tom Hanks i myszka będą od teraz żyli wiecznie na Ziemi, ale nic nie wskazuje na to by mieli dokonać dzięki temu czegoś przełomowego.

Jako dobry dramat przeciwko karze śmierci polecałbym bardziej "Krótki film o zabijaniu", a zamiast filmów o alegorii Jezusa, polecałbym jakiś dobry film o samym Jezusie. ;-)

ocenił(a) film na 9
Luklaser

najpierw piszesz że tematy oklepane i ciągle to samo a potem na siłę szukasz porównania coffeya do jezusa, doszukujesz się realizmu w filmie który w cale nie musi być realny, jest to ekranizacja dzieła stephena kinga który słynie z mieszania wątków kryminalnych i fantastycznych, samo kreowanie czarnych charakterów jest dokładnie tak jak widzi to king, on ma być zły i jeśli jest złym,socjopatycznym strażnikiem to złym po całości. temat skazanego bardzo oklepany, temat uzdrowiciela już trochę mniej ale połączenie tego jest wręcz niespotykane co w połączeniu z idealnie dopasowanymi aktorami daje wspaniały film.

maly_leju

Mój podstawowy problem można podsumować hasłem "O czym jest film?".
Mamy wątek kary śmierci, podobieństwo do Jezusa, elementy kryminału oraz fantastyki, ale do czego to wszystko prowadzi? Jaki morał? Jaka lekcja? Jakie wnioski lub refleksje można wyciągnąć z tego filmu? Uważam, że morał o karze śmierci nie wybrzmiewa, bo ostatecznie "źli ludzie" zostają skazani na śmierć, choć ta kara nawet nie jest współmierna do ich czynów. Wyjaśniłem też, że choć jestem świadomy funkcjonującej tu alegorii męki Jezusa, nie widzę aby coś z tej alegorii wynikało. Co autor chciał pokazać przez podobieństwo Coffey'ego do Jezusa? Jeśli ta alegoria nie ma żadnego znaczenia, to jest to zwyczajny przerost formy nad treścią.
W tym całym braku realizmu najbardziej nie razi mnie nawet jego brak, ale kiepskie wyjaśnienia. Nie pokazujemy człowieczej maszyny do uzdrawiania Światu, bo ten się boi? Przecież z tego mogłoby wyniknąć więcej dobrego, niż złego. Ostatecznie pozwalamy zabijamy kogoś kto umie wyleczyć raka, bo ci którzy chcą go zabić nie wiedzą, że umie wyleczyć raka. Nie próbujemy pomóc niesłusznie skazanemu na śmierć, bo upośledzony umysłowo człowiek powiedział, że chce umrzeć? To brzmi dosyć niepokojąco. Mógłbym przymknąć oko na brak realizmu w głębokim filmie, jak to zwykle robimy przy wielu wspaniałych filmach, jednak nie widzę tej głębi. Widzę tylko alegorię bez znaczenia i czarno-białe postacie.
A skoro aktorzy są tacy dobrzy, dlaczego nie mogą sami zagrać smutku bez pomocy łopatologicznego deszczu i sugestywnej muzyki?

Tak więc, czy ten film ma jakieś przesłanie lub sens, którego nie dostrzegam, czy też łączy ze sobą wiele różnych form, ale ostatecznie nie ma zbyt wiele treści?

ocenił(a) film na 9
Luklaser

Książki Kinga, której ekranizacją jest ten film, nie czytałem ale na pewno to zrobię jak będę miał taką okazję. Może autorowi w ogóle nie chodziło o jakiekolwiek podobieństwo do Jezusa a taka interpretacja jest tu całkiem przypadkowa. Zauważmy też że jeśli jest to ekranizacja to może reżyser aż nadto trzymał się książki, może padający deszcz w smutnych momentach miał służyć temu żeby czytelnik mógł łatwiej sobie wyobrazić lub łatwiej dostrzec trudne momenty a w filmie wyszło jak wyszło. Poza tym akcja dzieje się w takim okresie czasu w którym murzyn był po prostu robolem, miał zerowe prawa mimo wolności jako takiej i także czarnoskórych sądzono wtedy surowiej, nie wszyscy również widzą jego leczniczeumiejętności a nie może cały film/książkę leczyć ludzi udowadniając że popełniają błąd zabijając go. Jak już wcześniej pisałem King w swoich książkach zręcznie wiąże elementy grozy, sensacji z fantastyką a nawet baśnią, więc może nie warto tu doszukiwać się realiów i przesłania może to po prostu film który ma służyć rozrywce, w horrorach nie warto szukać przesłania bo jakie ono by było? uważaj na psychopatów? nie wchodź do nawiedzonych domów? może i tak samo jest z tym dziełem.

maly_leju

Myślisz, że to film rozrywkowy? No nie wiem, w filmach rozrywkowych doszukiwałbym się bardziej... rozrywki... czegoś do pośmiania się, jakichś ładnie wyglądających scen, czegoś o czym widz chętnie by fantazjował. Ten film próbuje stworzyć ciężką atmosferę. Nie pamiętam ile razy widziałem aby ktokolwiek się tu śmiał lub chociaż uśmiechał (nie licząc chorych psychicznie).
Znam filmy rozrywkowe z przygnębiającą atmosferą, takie jak "Mroczny Rycerz", ale tam filmowi pomaga właśnie: realizm - którego w Zielonej Mili brakuje, gra aktorska - której nie towarzyszy głośna muzyka i płaczące niebo, oraz złożoność postaci - które w Mili są czarno-białe. Filmy rozrywkowe też potrzebują przynajmniej niektórych z wyżej wymienionych elementów. Nawet taki film rozrywkowy jak Gwiezdne Wojny, gdzie rozrywka jest jedynym celem, poza efektami specjalnymi i mimo prostej historii, ma bohaterów o rozbudowanych osobowościach.

Nie czytałem żadnej książki Stephena Kinga, niektóre ekranizacje jego książek są wybitne, inne słabe, ale wypowiem się na przykładzie pewnego faktu:
Stanley Kubrick zekranizował powieść Kinga p.t. "Lśnienie". Zrobił z niej artystyczną wizję o rozwoju szaleństwa, a wiele scen na długo zapada w pamięć. Ten film był uwielbiany przez wszystkich, z wyjątkiem samego Kinga. King twierdził, że to miała być prosta historyjka o duchach. W związku z tym, postanowił sam zekranizować swoją książkę w formie miniserialu i efekt nie spodobał się większości. Powód był prosty - w adaptacji trzeba wprowadzać zmiany, ponieważ to co dobrze brzmi w formie tekstu, nie zawsze będzie dobrze wyglądać na filmie. W książce opady deszczu mogą być dobrze opisane i pomagać w budowie atmosfery, ale na filmie gdzie powinni grać aktorzy, zawsze będzie łopatą.

ocenił(a) film na 9
szmyrgiel

Odpowiedź na tytułowe pytanie jest bardzo prosta - ten film wywołuje u zwolenników kary śmierci ból pewnej części ciała.

Johnny1123

Nie, ten film jest najzwyczajniej w świecie kiczowaty.