Tyle się naczytałem o tym filmie, że niby taki super i w ogóle, a okazuje się, że strasznie nudny i głupi. Wyłączyłem go po godzinie oglądania, zaraz po tym jak ten więzień chwycił go za jaja i uzdrowił po czym wypuścił z ust jakieś dziwne coś... Ogólnie jeśli ktoś lubi coś w stylu przygód myszy w więzieniu za którą uganiają się strażnicy to gorąco polecam -.-' A tak na poważnie to film totalne dno, nie wiem jakim cudem ma tak wysokie oceny i miejsce w Top. Dla kogoś kto chcę obejrzeć prawdziwy, wzruszający film polecam Seven Pounds z Willem Smithem... można się na nim popłakać, świetny dramat, natomiast Zieloną Milę odradzam każdemu. Nie warto tracić czasu.
Jacy wy ludzie jesteście puści. Seven pounds nie dorasta do pięt zielonej mili. Nie rozumiem tego filmu. Z tymi robalami z buzi to się zgodzę, z tym przesadzili, ale reszta świetna. Wspaniała historia i super gra aktorska. Nie znasz się
Jak możesz nie rozumieć Seven Pounds? Widać jesteś zbyt ograniczony umysłowo (z całym szacunkiem). Ale pozwól, że Ci objaśnię... Na początku filmu widzimy jak główny bohater dzwoni na pogotowie i oznajmia, że chce popełnić samobójstwo, jednak nie wiemy czemu. Później cofamy się w fabule i dowiadujemy się wszystkiego stopniowo. Wiemy, że człowiek ten miał wypadek samochodowy, w którym zginęło 7 osób (w tym jego żona). Nie potrafi sobie z tym poradzić, więc postanawia uratować życie 7 przypadkowo napotkanym osobom. Jednej kobiecie oddaje swój dom, innym ludziom daje jakieś organy do przeszczepu, aż w końcu zakochuje się w pewnej dziewczynie, która jest chora na serce i potrzebuje także przeszczepu, więc kiedy jest już naprawdę źle to postanawia się zabić aby móc oddać jej swoje serce i wtedy znowu powracamy do sytuacji z początku filmu... Film jest bardzo wzruszający, a jeśli go nie rozumiesz to naprawdę jest z Tobą coś nie tak.
Jak możesz oceniać film, skoro obejrzałeś nawet nie połowę niego? Bez sensu. Uważam, że 'Zielona Mila' to świetny film, ale nie dla każdego, bo jak widać nie każdy jest rozwinięty emocjonalnie w takim stopniu, żeby go zrozumieć.
Powiem tak: Aby obejrzeć film do końca musi on być ciekawy, a wybacz, ale motyw uganiania się za myszą nie jest zbyt ciekawy. Nie obejrzałem do końca bo wystarczyła mi jedna zmarnowana godzina! Jeszcze przy żadnym innym filmie się tak nie męczyłem...
Namęczyć to się muszą ludzie przebywając z Tobą i słysząc komentarze w stylu tych, którymi Nas wątpliwie uraczyłeś. To Ty jesteś pusty a nie ten film i to jak wydmuszka, skoro Go nie rozumiesz i widzisz w nim tylko ten wątek, którego się tak uczepiłeś. Najgorsze, że nie obejrzawszy całego filmu i nie mając nic w głowie, czyli nie mając predyspozycji ani prawa do oceniania takiego filmu, oceniasz go jak oceniasz, wystawiając sobie tym samym opinie. Do takiego filmu trzeba dorosnąć i umieć dostrzec głębie i puentę. Każdy ma prawo do swojego zdania i każdemu ma prawo się coś nie podobać ale nie można psuć oceny takiemu filmowi tylko dlatego, że się jest za głupim, żeby go zrozumieć.
A od kiedy organy się oddaje "przypadkowo" spotkanym ludziom ;| W Seven pounds W.S dowiaduje sie dla których ludzi mógłby byc dawcą organów i tylko dlatego pojawia się w ich życiu. Mówisz o kimś , że jest ograniczony umysłowo , a sam nie zrozumiałeś filmu, który polecasz. "Zielona mila" to doskonały film, ale żeby się o tym przekonać trzeba mieć odpowiednią wrażliwość, a także (może przede wszystkim) obejrzeć film do końca!! Ja go oglądałam ładnych parę lat temu, ale wywarł na mnie tak ogromne wrażenie ,że do dziś go pamiętam i bardzo cenię. O siedmiu duszach zapomina się na drugi dzień, o zielonej mili- nigdy.
Z całym szacunkiem, ograniczony umysłowo? Hah, uśmiałem się. Choć uważam Zieloną milę za bardzo dobry film, to szanuję twoje zdanie nie każdemu przecież może podobać się fantastyka wpleciona w ten film (lub książkę, choć nie czytałem). A co do postu adriana2802 to najpierw trzeba samemu dorosnąć by zarzucać innym niedojrzałość i do tego ich obrażać.
Oglądałam oba te filmy, jednak mam dokładnie odwrotne zdanie, niż Ty. To o "Seven pounds" słyszałam mnóstwo pochlebnych opinii i po części były one słuszne, jednak ja po seansie czułam pewien niedosyt, jakby ta historia była zbyt banalna, po prostu wyciskacz łez na babski wieczór. Natomiast do momentu obejrzenia "Zielonej mili" nie słyszałam o tym filmie praktycznie nic, a zrobił na mnie niezapomniane wrażenie. "Seven Pounds" to film ciekawy, ale przeciętny, natomiast "Zielona mila" to prawdziwe arcydzieło, pod względem opowiedzianej historii, gry aktorskiej, realizacji, muzyki... generalnie, pod każdym :)
Popieram zdanie Oli. Do wypowiedzi cytuję..."Seven Pounds" to film ciekawy, ale przeciętny, natomiast "Zielona mila" to prawdziwe arcydzieło, pod względem opowiedzianej historii, gry aktorskiej, realizacji, muzyki... generalnie, pod każdym :)" dodałbym jeszcze, że film jest jedną z lepszych ekranizacji/adaptacji powieści Kinga i jeśli ktoś nie miał do czynienia z jego książkami, to nie może się wypowiadac o wylatujących "owadach" po uzdrowieniu, a jeśli miał i się wypowiada, to znaczy, że nie są to książki dla tej osoby...
Jak można takie arcydzieło sztuki filmowej sprowadzać do rangi kiepskiego filmu poniżej oczekiwań,to trzeba mieć albo niedowład mózgu albo inteligencję żuka gnojarza albo mieć z 10 lat życia za sobą.Ja sie dziwie,że ten film ma tylko tyle punktów.Jeden z najlepszych filmów tego gatunku jaki widziałem.
Możesz mi wytłumaczyć na czym polega fenomen Zielonej Mili, co tworzy z niego arcydzieło, wisienkę na szczycie kinematografii? Widzę, że część uzytkowników FW zaczyna tworzyć dytyramby, formować peany na jego cześć, co mnie niezmiernie zastanawia. I film i Wy jako zjawisko.
Przechodząc do meritum jak dla mnie film mocno komercyjny, nie dostrzegam ani krzty głębi. Fakt, przekaz jest tu wyraźnie dostrzegalny, 'biały zawinił, czarnego powiesili', 'nie oceniaj po wyglądzie, pozory mylą' (nie ma tu ironii z mojej strony), ale film płytko zrobiony i oderwany od rzeczywistości. W tym momencie mam na myśli te sceny uzdrowień przez tego czarnego skazańca: przywrócenie do życia wydawałoby się martwej myszy, uzdrowienie chorej z nowotworu poprzez wysysanie nowotworu, jakieś muchy wydobywające się z jamy ustnej. Liczę się z tym, że mogę zostać 'zmieszana z błotem' przez jakiegoś entuzjastę, że zostanie mi zarzucony brak inteligencji emocjonalnej, ale nie potrzebuje wymowności, żeby zachwycić się danym obrazem, a w tym przypadku uważam, że jest prosty nad wyraz. Książki niestety nie miałam okazji przeczytać, choć jestem fanką twórczości Kinga, więc oceniam i sugeruję się jedynie dziełem Darabonta.
Bardzo podoba mi się wypowiedź pasterza_cieni, całkowicie zgadzam się z jej opinią, choć w przecwieństwie do niej - jestem straszną antyfanką Kinga, który moim zdaniem tworzy pseudofilozoficzne brednie i raptem jedna jego powieść (o dziwo film na jej podstawie również jest w top 10), jest godna uwagi.
Co do lostek815, przepraszam w tym momencie za zbytnią agresję:
Ty Kretynie, czy mógłbyś byc tak łaskawy i nie spojlerowac filmu? Może od razu wszytkim powiesz jak się "Seven Pounds" i odbierzesz im te resztki radości z oglądania tego filmu?? Zgłosiłam Twoją wypowiedź, jako na nadużycie, mam nadzieję, że w jakiś sposób sie opamiętasz. Nie robi się takich rzeczy, a jak chcesz wyjaśnić coś kumpeli z filmwebu to wyślij jej wiadomość, a nie rób tego na PUBLICZNYM forum!
Dokładnie. Zobacz do końca, a potem oceniaj. Jak oceniasz obraz to cały, a nie połowę. Widziałam wiele naprawdę kiepskich, czasem wręcz żałosnych filmów, ale nigdy nie zdażyło mi się wyłączyć w połowie (bo a nóż widełec w drugiej połowie okaże się czymś wartościowym). I być może się powtórzę, ale co tam. Film nie musi mieć Bóg wie jakiego przesłania, żeby był dobry. Nie sztuką jest nakręcić prosty film mający poruszać jakiś mocny temat. Dobrze zrobiony film to taki, o którym myśli się nawet pomimo prostego, niby nieważnego przekazu. Jeżeli ten film jest płytki, to ja z wielką chęcią zobaczę te, które nie są, bo to muszą być prawdziwe arcydzieła kinematografii.
Widzę, że nawiązujesz również do mojej wypowiedzi, także pozwolę się wypowiedzieć.
Nie wiem jak autor tematu, inni odbiorcy ale ja nie oceniam filmów pod względem tematyki, przesłania, mody et cetera. Nie szufladkuję filmów, nie grupuję ich np. te, które poruszają poważny temat będę wysoko oceniać, a po tych prostszych, lekkich będę jechać. Nie o to mi chodzi. Widziałam, wiele prostych i pięknych filmów zarazem, chociażby Amelia, Podwójne życie Weroniki. Mnie osobiście one poruszają.
Zielona Mila jak dla mnie to nadmuchana opowieść o równości, braterstwie, wspólnocie. Rozumiem, że może się podobać (sama nie oceniłam go nisko) ale, żeby nadawać mu range arcydzieła kinematografii to gruba przesada.
Co do przesłania to się zgodzę, nie to jest najważniejsze w filmach. W Zielonej Mili mam wrażenie, że na siłę nadano mu górnolotny przekaz, sztucznie i patetycznie wyszło. Może to wynik tego, że jest wyraźny podział na tych dobrych i złych, no ale chyba się już czepiam;)
Również się zgodzę, że dobry film to taki, który zapada w pamięć, porusza jakieś mechanizmy w nas... ja już właściwie zapomniałam ten film.
No tak, może i jest momentami trochę nadmuchana (co w 100% jej wybaczam), jednak w jakiś szczególny sposób bardzo mnie ujęła. Być może przez swoją brutalność, być może przez postać Percy'ego lub Coffey'a, których przypominają mi niektóre osoby w moim otoczeniu. I pewnie także przez to, że lubię więzienne klimaty ;) Arcydzieło kinematografii to faktycznie nie jest, ale zdecydowanie jest to najlepsza ekranizacja książki, jaką do tej pory widziałam. Polecam przeczytać książkę, bo jest świetna ;)
I to się nazywa konstruktywna krytyka. Ja uważam ten film za jeden z najlepszych w historii kinematografii. Jest to moje zdanie i go nie zmienię, ale też nie będę nikogo zmuszał, by mnie popierał. Tłumaczenia niektórych, że komuś się film nie podobał, bo go nie zrozumiał jest infantylne. Są różne gusta i tyle. Ale krytykując też trzeba zwracać uwagę na słowa. Jak napisałem, ja ten film uwielbiam i uważam, że jest genialny. Dlaczego? Nie wiem.:) Po prostu. Książkę pochłonąłem może w dwa dni i film oglądałem niedługo po tym, więc oceniałem go też pod względem adaptacji, która jest zdecydowanie najlepsza ze wszystkich ekranizacji książek. Nie wymienię tu jego zalet, bo zasadniczo nie ma w nim nic, co by go wyróżniało ponad wiele innych filmów. Standardowe wartości i przesłanie (podział na zło i dobro, poświęcenie, oskarżenie według uprzedzeń), "paranormalne" zjawiska (moc Coffey'a) to nic wybitnego. Film ten ma dla mnie magię książki i dlatego zdania o nim nie zmienię, ale też nikogo nie będę zmuszał do zmiany zdania, czy "włączenia myślenia, bo jest kretynem, który go nie zrozumiał".
Całkowicie się zgadzam ze zdaniem autora tego tematu.Nic dodać,nic ująć.Miejsce tego "arcydzieła" w TOPie to kompletna pomyłka.Według mnie naciągane 5/10.
kolejny pustak,takie filmy to trzeba tez zrozumiec...boże...a nie tylko oglądać i gadać jakie to nudne,ten film nie jest typu comando czy szklana pulapka ze oglądasz i tylko napierdalanka,to jest to myslenia...
I kolejny kurwa baran który ocenia film a nie obejrzał do końca no rozpierdala mnie takie coś koleszko obejrzyj przemyśl i oceń
Dawno na filmwebie nie zobaczyłem postu po którym oczy mi mało z oczodołów nie wypadły. Akurat jeżeli chodzi o nudę to twoje "Siedem dusz" jest w czołówce tej kategorii. Jak można w ogóle ośmielić porównać film przesycony taką metaforyką jak "Zielona mila" do czegoś podanego prosto "na tacy", może i troszeczkę wzruszającego, ale nic poza tym?! Bo chyba nie powiesz mi, że oglądanie filmu tylko po to aby dowiedzieć się na jaki to szlachetny gest zdecyduje się bohater, można zestawić z przebywaniem w magicznym świecie "Zielonej mili"?
Sorry. Zapomniałem, że w tym magicznym świecie imbecyle potrafią wytrwać najwyżej godzinę.:-D
Kultura słowa i wypowiedzi nie jest przywilejem wybranych, dlatego jeśli:
uwieziona, logos1996_1996, slupek81 i Ty Bobek2105 nie potraficie sklecić żadnej wypowiedzi pozbawionej zbytniej agresji i wyzwisk na temat lostka815 i jego preferencji filmowej to radze omijać tego typu tematy szerokim łukiem i dodatkowo jakiś napar z melisy profilaktycznie.
Biczujecie bogu ducha winnego autora słowną wiązanką ostów tylko dlatego, że nie spodobał mu się film i postanowił pochwalić się swoimi wnioskami na forum. Nie oglądnął całego filmu, bo nie odczuwał takiej potrzeby, a to co zobaczył było dla niego złe. Czy to jest powód, żeby sprowadzić go do roli pustaka i imbecyla? Od kiedy filmy są wyznacznikiem inteligencji i stanowią narzędzia do psychoanalizy? Ciekawe jakby Freud się na to ustosunkował?
Aż chciałoby się napisać- chamstwo i prostactwo, ale tego nie napiszę :P
Sugerowanie (a w niektórych przypadkach wręcz twierdzenie) rzekomego niezrozumienia treści filmu przez autora (klasyczna sytuacja na FW) jest niejako nie na miejscu przy tak PROSTYM i ckliwym dramacie.
Bobek2105
jak dla mnie film napchany tanią metaforyką 'do oporu', tyle że to przerost formy nad treścią, ale to całkiem normalne w przypadku filmów komercyjnych. Cała idea i przekaz jest na tyle prosty, że film podoba się szerokiej grupie odbiorczej. Ot, ma się podobać, wzruszać i grać na emocjach. Film zrealizowany w holyłud za ogromne pieniądze, z masą 'wziętych' aktorów, na podstawie poczytnej powieści, z zakupionymi prawami do ekranizacji za niemałe pieniądze, kosztowna promocja i reklama, także on MUSIAŁ się sprzedać. Za duże ryzyko.
logos1996_1996
Wiem, że to nie do mnie, ale tak przekładając na mnie :D
Polecasz Comando albo Szklana pułapkę? Bo wiesz, ja bardziej dramaty psychologiczne preferuje, więc trochę to się mija z Twoją teorią jakoby każdy antyfan Zielonej Mili upodobał sobie filmy niskich lotów. Nie rozumiem skąd Ci się zrodził taki pomysł w głowie.
uwieziona
Twój post ma tyle wyczucia i emanuje empatią, jak uderzenie cegłą w łeb.
kulka180
Planuję przeczytać wszystko spod pióra Kinga, ale jak na razie na ZM się tylko czaję :)
hollyas
'Jak napisałem, ja ten film uwielbiam i uważam, że jest genialny. Dlaczego? Nie wiem.:)'
Tyle mi wystarczy :D
Nie trzeba podpierać argumentami to, że coś się lubi; co innego kiedy komuś/ czemuś się coś wytyka. Takie jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam ;)
Ludzie, trochę dystansu do siebie i innych Wam życzę (sobie też dla równowagi), bo nikogo nie obchodzą Wasze uszczypliwości i inwektywy, nikt nie zmieni zdania pod wpływem Waszych zgryźliwych komentarzy i pustych osądów. To tylko forum, więc lostek miał takie samo prawo jak Wy, aby ocenić tak ten film jak mu się podoba i wyrazić tu swoją opinię.
Świetnie podsumowałeś całą powyższą dyskusję. Co do filmu to również (jeśli chodzi o autora tematu) mnie niczym nie zachwycił. Winne za to ponoszą te elementy fantastyczne i ta mysz. Mimo to postanowiłem w parę lat po obejrzeniu filmu przeczytać książkę, gdyż nie daje mi spokoju to, że oceniłem tak nisko film, który zyskał uznanie tak wielu osób i obecnie na FW zajmuje 5 lokatę. Jeśli ją skończę obejrzę ponownie film (o ile nie będę miał dość) no i wtedy zobaczymy. Na razie 4/10.
Inaczej: jeśli Ty masz jakiś problem ze zrozumieniem uzasadnionej agresji to omijaj szerokim łukiem Nasze wypowiedzi;) PS. Życzę Wam szczęścia razem;))
Miałabym problem, gdybym akceptowała i rozumiała wyzwiska i agresję (pod adresem kogokolwiek). Wasze komentarze nie podnoszą mi specjalnie ciśnienia, także nie widzę przeszkód abym miała cokolwiek omijać.
PS. Na mocy Konstytucji w Polsce obowiązuje monogamia :P ( niestety ta ironia Ci nie wyszła specjalnie)
w dupie mam to co Ci podnosi ciśnienie a co nie podnosi o wielki obrońco losteka815 tylko jak mozna ocenić film jesli sie nie wie jak sie skończył i to mnie własnie rozpierdala w całym filmwebie a jesli chodzi o moje wypowiedzi to ch... Ci do tego czy potrafie czy nie czy mi sie zachce czy nie. A poza tym może podasz jakiś jeden tytuł filmu który uważasz za arcydzieło o wielki pasterzu
Widzisz slupek81 a mnie nie obchodzi Twoja e-dupa. Czy prowadzenie uprzejmej dyskusji Cie przerasta? Albo czy Ci się zechce, albo może zostawisz na specjalną okazję (może jakiś limit masz)?
BTW
Czym sobie zasłużyłam na przydomek 'wielki'? W każdym bądź razie skoro tak mnie hierarchizujesz to dla Twojego świętego spokoju: wybaczam Ci, całe Twoje zło zostało zapomniane.
Aha, no i o arcydzieła mnie prosisz, w takim razie polecę klasykami (moim skromnym zdaniem): 12 gniewnych ludzi, Pi, Mechaniczna pomarańcza, Ojciec chrzestny, Stalker i wiele innych
Ludzie! Nienawidzę tego, że jeśli komuś film się nie podobał to wytykacie mu, że jest imbecylem i go nie zrozumiał. To zupełnie naturalne, że ktoś ma inne gusta niż wasze, a przecież nie musi od razu być skończonym debilem. Dla mnie Zielona Mila nie spełnia moich oczekiwań i według mnie nie powinna być tak wysoko w rankingu ALE! mówię to w przekonaniu osoby, która najpierw przeczytała znakomitą książkę, a dopiero później obejrzała ekranizację, adaptację czy jak tam zwał. Po prostu ma prawo nie podobać mi się to, że nie pokazali niektórych scen z książki lub że jeden czy drugi aktor był źle dobrany do poszczególnej roli.