Ktory z nich bardziej napawal Was zloscia? Ktorego z nich bardziej nie lubicie( uzywajmy eufemizmow:P)?
Ja chyba jednak wieksza niechecia darze Willego. Na sama mysl, jego postepowania, robi mi sie slabo...
Zdecydowanie Percy. Za egzekujce Delacroix. Nie przypominam sobie, zebym w jakimkolwiek filmie jaki ogladalem wieksze skur... jak to przy egzekucji. Tak samo malo, ktorej postaci bylo mi zal bardziej jak Eduarda.
Hmmm, pamiętajmy, że Del nie trafił tam za niewinność, choć napewno nie zasłużył na taką śmierć.
Przyznam, że Dziki Bill wzbudził nawet moją sympatię swoimi tekstami i numerami jakie wycinał strażnikom, a Percy wzbudził jedynie uczucie litości a nie złości.
Ja nienawidziłam Billego za to co zrobił.. a Percy faktycznie wzbudzal uczucie litości. Jak mozna zabic dwie niewinne dziewczynki? To nie pojęte..
takich frajerów jak Percy spotkać można na każdym kroku, za to świrus taki jak Wharton trafia się raz na bardzo długo, mi osobiście bardzo podobało się to co robił w celi ;>
Jasne że Percy. Straszne było gdy nie zmoczył gąbki, gdy powiedział że mysi cyrk nie istnieje i że powiedzieli mu to tylko po to żeby mieć spokój, straszne było to że rozdeptał mysz. Wharton nie był ani troche lepszy
Obaj straszni, ale chyba jednak ten klawisz mnie bardziej denerwował... Najgorsze było jak zabił tą myszkę albo jak nie zmoczył gąbki podczas egzekucji ;/
Percy bardziej mnie wkurzył, szczególnie za to, że skazał Dela podczas egzekucji na straszne cierpienia :/ To było straszne, brak słów...I jak jeszcze powiedział mu przed śmiercią, że ten Myszogród nie istnieje, że to tylko fikcja...Mogłabym podać jeszcze wiele przykładów.
Whartona nie lubię za to, że zabił i zgwałcił te biedne dziewczynki, ale z drugiej strony strasznie mnie bawił, pomysł z czekoladowym batonikiem był świetny :D
zauważcie, iż Spielberg nie pokazał Whartona choćby ściskającego dziewczynki tylko wskazał go jako winnego, co innego John (widok dwóch martwych i zakrwawionych ciał małych dzieci nie wyglądał zbytnio przyjemnie); myślę, że zrobił to specjalnie nie chcąc, by zbrodnie Dzikiego Billa przesłoniły to co wyprawiał w celi (batonik naprawdę był przyjemny)
Nic nie rozumiem z twojej wypowiedzi. Moglbys wyjasnic o co ci chodzilo? I przypomniec o co chodzilo z tym batone bo nie ogladalem ostatnio calego a z kiedys juz nie pamietam.
odp do Greturt:
nie rozumiesz :/ ?? ok, spróbuję wyjaśnić to krok po kroku, na początku filmu widać Johna, który siedzi na polu mając na kolanach zakrwawione ciała dwóch dziewczynek, mimo, iż każdy wie, że jest niewinny to ten obrazek utkwił mi w pamięci...
później pokazane są sceny, w których dowiadujemy się, że mordercą dziewczynek jest Wharton, nie ma jednak sceny, w której porywa je, morduje czy choćby dotyka (nie przyjrzałem się tej scenie, nie mam 100 % pewności ale myślę, iż tylko z nimi rozmawiał), tak czy siak fakt, iż to on jest mordercą dzieci nie poruszył mnie wcale i nie czułem do niego z tego powodu jakiejkolwiek odrazy...
Wharton wnosi do nieco przygnębiającej atmosfery filmu sporo światła i koloru, mimo swego usposobienia (psychopata), uważam, iż jego postać wiele dała filmowi...
od Dean Stantona kupił batonik po czym wpakował go sobie do ust nie połykając ani kawałka, gdy do celi zbliżył się Brutal i stanęli naprzeciw siebie Wharton uderzeniem w swoje policzki sprawił, iż cała czekoladow maź wylądowała na twarzy Brutala, dla mnie to było zabawne...
Przy motywie z batonikiem wciąż boli mnie brzuch :-))) Jeszcze potem text "buuu, pfff...Sambo ciemny, już się pakować" ;-))) Co za kolo!
Poza tym numery z obsikaniem strażnika, a jak go pakują do izolatki to wpierw prosi, że będzie grzeczny, a potem symuluje ten atak ;-))
Koleś ma wdzięk, poczucie humoru i luz ;-) bez niego film by bardzo dużo stracił.
Masz rację, nie jest pokazany czyn Billa. Tylko rozmowa z dziewczynkami.Stąd tylko domyślamy się co zrobił... Dlatego ja też podobnie nie mam do niego jakiejś wielkiej niechęci.
(w świetle prawa winny jest John, takie jest prawo...dowody, itd.)
Natomiast Percy'ego można usmażyć na patelni, bo on jest najbardziej odrażający...Ja na miejscu strażników nie przejmowałbym się posadą i dałbym kolesiowi popalić! ;-)
Mnie bardziej napawał złością Percy. Tak się woził, że nie wiem ;-) Wharton, rzeczywiście. Dawał taki dziwny posmak temu filmowi, ale mnie bardziej wkurzał Percy.
Ok beaver. Nie zczailem, ze to ostatnie zdanie odnosilo sie do Kinga (nie Spielberga) i wydalo mi sie troche nielogiczne. Ja odrazy jakiejs do Whartona nie czulem a do Percy'ego az za duza. Natomiast strasznie mnie zdenerwowala postawa straznikow, bo generalnie nic nie robili z Percym. Mialem wrazenie, ze w jednych scenach sa w pozadku i tacy uczciwi i w ogole, a w innych przymykaja na Percy'ego oko. Troche mnie to poirytowalo. Ale przymykam oko bo chociaz film byl ponad srednia, ale uwielbiam Hanks'a i kazda, nawet gorsza rola w jego wykonaniu uswietnia film. Moj ulubiony aktor. I miejsce wsrod tych, ktorych mam w profilu.
P.S: Nic nie bylo pokazane. Rozmawial z nimi.
Co zas tyczy sie tego co napisales. Nie wiem czy ukazanie takich scen przesloniloby to co robil w celi. Wydaje mi sie, ze jedno nie jest z drugim powiazane. Sceny musialyby trwac tyle samo, zeby odniosly jakies wrazenie. Po prostu. Dowiadujemy sie, co Wharton zrobil, ale dopiero w wiezieniu widz go poznaje bardziej i ocenia. Takie moje zdanie.
"od Dean Stantona kupił batonik po czym wpakował go sobie do ust nie połykając ani kawałka, gdy do celi zbliżył się Brutal i stanęli naprzeciw siebie Wharton uderzeniem w swoje policzki sprawił, iż cała czekoladow maź wylądowała na twarzy Brutala"
Hmmm...
1. nie batonik a ciastko
2. nie od Deana tylko od Toot'a
pozdr
w wersji, którą oglądałem bodaj na tvn przetłumaczyli to jako batonik, ja widziałem jak wyjmował coś czekoladowego z opakowania, więc użyłem tego terminu...
a napisałem Dean Stantona bo pisząc ten komentarz nie mogłem sprawdzić w obsadzie jaką postać grał ten aktor a nie pamiętałem jak się nazywała...
tak trudno ??
Heh spoko:)
Ja zapomniałem że Toot'a gra Dean Stanton. Myślałem że chodzi Ci o Deana Stantona (postać nie aktora). Tu mój błąd. Co do tłumaczenia ciastko-baton to w sumie nieważne. Fajnie wyglądało na twarzy Brutala:) To jedna z moich ulubionych scen dlatego się przyczepiłem:)
No offense
Większą sympatię czuję do Dzikiego Billa, miał świetne pomysły i to co wyprawiał w celi ;-P ŚĄwietnie zagrana rola.
Percyego nie lubię. To co zrobił tej myszce, albo co skazał Dela na te cierpienia.
Książka jednak bardziej mi się podobała. Przeczytałam w zaledwie dwa wieczory.
Percy był chamskim maminsynkiem xD, więc go wybrałam ^_^.
I tak pan Dzwoneczek jest rulezzz !! Koffany aktorek xD. Pzdr. =*
a mówcie chcecie, ale ja Billa ,,uwielbiałam,, za to co robił w celi; poza celą to już mniej^^ totalny świrus. Sam Rockwell rox!!
a Percy su*** totalny
ogólnie wolałam Billa
Dziki Bill Wharton był okropny. Bardziej niż Percy, który nie zabił nikogo przecież. Nie licząc oczywiście tego Francuza.