Zależy co nazywasz końcówką. Ostatnie pół godziny?
Strażnicy już wiedzą, że murzyn jest niewinny. Wymykają się w nocy razem z nim, aby uleczył żonę jednego ze strażników. Bierze w siebie jej chorobę, a później przekazuje ją Percy'emu. Na koniec Hanks pyta się go, czy może coś dla niego zrobić, ale murzyn mówi, że chce śmierci, i pogodzony idzie na krzesło. Zabijają go. I chyba tyle.
Później przenosimy się w czasy dziadka-Hanksa, i on razem z babcią idzie do swojej chatki na górce. Okazuje się, że wymyka się tam regularnie. Pokazuje babci myszkę, która ma ponoć 6 dych na karku.
Koniec...
Troszke spłyciłes końcówke...
Owszem - ona tak jest - ale ogólnie chodzi chyba o cos innego - mysle że bardzo ważny jest końcowy monolog głównego bohatera dotyczący przemijania... i o tym też jak ciężko jest patrzeć jak wszyscy przyjaciele a także rodzina odchodzą...
i taka troszke przerażająca myśla na sam koniec - "skoro myszka przeżyła tak długo to jak długo ja będe?" - powiedziane z wielkim drżeniem w głosie (tak jakby wyrok) - jak dla mnie genialna końcówka, genialny morał (nazwijmy to morałem)...
Ale to chyba trzeba samemu zobaczyć i samemu zinterpretować...
Pozdrawiam wszystkich fanów tego filmu i Toma Hanksa