zgadzam się, książka jest niesamowita. ryczłam przy niej, jakbym, co najmniej znała osobiście Johna Coffey'a ;p
a film, przyznam wyłączyłam na scenie, w której Coffey trzyma w rękach dwie martwe dziewczynki, bo trochę mnie ten fragment przeraził xD [później wypożyczyłam książkę, bo zainteresowała mnie fabuła]