PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=862}

Zielona mila

The Green Mile
1999
8,6 1 milion ocen
8,6 10 1 1036954
7,0 60 krytyków
Zielona mila
powrót do forum filmu Zielona mila

zielono mi

użytkownik usunięty

O tym filmie moge powiedzieć jedno- miłe oglądadło. Kolorowo w dobrej obsadzie bez głębszych
wzruszeń, ot ładnie podany zwykły, niedzielny obiad. Może dać wrażenie obcowania z czymś
ważnym, ale to wyłącznie wrażenie. To taki folder na błyszczącym papierze, sugerujący, że pokazuje
coś istotnego. Miłe oglądadło, nic więcej.

użytkownik usunięty
mejbirdus

To nie była prowokacja. To była opinia o filmie. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 3

Zgadzam się z tym, że to "oglądadło", jednak mam z tym filmem większy problem i z czasem odnoszę coraz większe wrażenie, że chyba trochę zawyżyłem ocenę, przyznając aż 4/10. Obejrzeć się go da, ma jakieś tam zalety (mysz - zdecydowanie najlepsza kreacja aktorska w całym filmie), tylko że to dzieło wręcz epatuje banałem, większość postaci jest tak papierowa, że można je ciąć nożyczkami, a do tego jest to żenująco ckliwy obraz.

Ostatnio przyszła mi do głowy jeszcze jedna rzecz: czy King umieszczając w swojej powieści scenę "ukarania" Percy'ego oraz złego więźnia chciał zrobić z Coffey'a postać niejednoznaczną, nadać pewnego "mroku" jego charakterowi? Nie czytałem, więc nie mam pojęcia, ale w filmie John jest do samego końca kreowany przez Darabonta na współczesnego Chrystusa. Trochę mi się to kłóci z wątkiem "kary", którą reżyser zdaje się rozumieć jako zasłużone wymierzenie sprawiedliwości - kuriozum, biorąc pod uwagę poważną konwencję.

Kuriozalny jest również jednoznaczny podział na dobro i zło - jak można łączyć to z tak poważną konwencją? Reżyser poszedł znacznie dalej niż twórcy blockbusterów o superbohaterach w swojej metodzie kreacji czarnych charakterów. W hollywoodzkich produkcjach tego typu antagonista jest zazwyczaj kompletnie niemoralny, ale za to charyzmatyczny i zazwyczaj odważny lub silny etc. W Zielonej Mili Percy okazuje się być tchórzliwą pipą (sceny egzekucji etc) - żenująca sztuczka i fałsz. Widz filmu Darabonta musi odczuwać silne i jednoznaczne emocje w stosunku do bohaterów... Jak można się na to nabierać?

Nie mam pojęcia, co Darabont zmienił w porównaniu do książkowej historii. Nie wykluczam, że powieść Kinga to równie beznadziejny chłam, ale w takim przypadku poważny twórca nie powinien się zabierać za ekranizację, albo dokonać zmian, które nadałyby filmowi jakąś wartość.