mając na uwadze moje begraniczne uwielbienie dla '101 Rejkjavik' (książka i film), Noi'a Albinoi'a oraz pieśniarki Bjork i islandzkich krajobrazow z zapartym tchem zasiadlem przed telewizorem i rozpoczalem seans tegoż dzieła. nie zawiodlem sie chyba jedynie na krajobrazach - faktycznie są bardzo islandzkie i bardzo piekne. natomist reszta to już moim zdaniem kiszka :/ po prostu nudna historia, niewciągajaca, jakaś taka nieskładna i w ogóle. niby jest jakas tajemnica, jakaś historia, niedopowiedzenia, parabole, retrospekcje i psychologie; a jednak znudzilo mnie to 'zimne światło" i nie wciagnało. zostalem obok.
nie polecam