Przede wszystkim intryga zaczyna się o 5 minut za szybko i na pewno nie trzęsieniem ziemi jak u hichcocka (nie wiem w ogóle skąd takie porównanie). Idiotyczna wzmianka na początku o ciemnej materii o, której jako takie pojęcie ma może co dwudziesty oglądający i która nie ma zresztą zbyt wiele wspólnego z wydarzeniami w filmie. Jakieś przebąkiwania o restarcie ludzkości, które ostatecznie nie maja żadnego sensu gdyż ten nie następuje. Źle nakreślone i mało ciekawe sylwetki głównych bohaterów oraz to krytykowane zakończenie, które ma pozostawić widza sam na sam z przemyśleniami. Nie wiem jak innych, ale mnie wyjaśnianie intrygi na własną rękę nie interesuje. Zdecydowanie sam wątek nie był tego kalibru. Szkoda po prostu mojego czasu, którego trochę i tak zmarnowałem na seans. Ocena 6 jaka temu filmowi wystawiam to tak naprawdę ocena za w miarę ciężki klimat zaszczucia, który robi miejscami duże wrażenie. Gdyby nie to byłoby mocne 2.
p.s. opowieśc Paula o trzech dniach w ciemnej materii i doświadczeniach jakich tam doznał są delikatnie mówiąc guzik warte .
p.s.2 do nieco podobnej atmosferą "mgły" z 2007 roku film nie umywa się ani troszkę.