Tylko 5? Hm... Ja dałem bez wahania 7.
Widzę, że sporo osób, którym film się podobał, próbują interpretować, zastanawiać się o co też mogło chodzić. Moim zdaniem - o nic. To trochę tak jak niektóre produkcje Lyncha. Niby wszystko się układa w całość ale jednak zawsze brakuje jakiegoś elementu.
W tym wypadku reżyser wykorzystuje autentyczne wydarzenia (kolonia Roanoke, treść Biblii), aktualną wiedzę (np. ciemna materia) czy popularne teorie spiskowe (choćby Nowy Porządek Świata) i tworzy całkiem oryginalne dziełko. Film zdecydowanie ma gęsty klimat i poczucie zagrożenia udziela się widzowi. To, że wychodząc z seansu wiemy niewiele więcej niż na początku wcale nie jest wadą. Nie ma sensownego wyjaśnienia. Bohaterowie też nie wiedzą o co chodzi, odkrywają jedynie jak się bronic przed zagrożeniem, jakich sytuacji unikać.
Dla mnie to bardzo odświeżający filmik. Nawet bym powiedział taki mały powrót do klasyków kina grozy gdzie to co straszy jest nie do końca poznane. Takie Ptaki na ten przykład: niby wiadomo, że ptaki stają się niebezpieczne ale nie wiadomo dlaczego. Reżyser podrzuca nam trochę wskazówek, wskazuje na kobietę, jej przybycie wiąże się z całą historią jednak na koniec pozostawia zagadkę nierozwiązaną.
Oczywiście do klasyka Hitchcocka temu filmowi daleko, niemniej ogląda się to bardzo dobrze.
ja tez daje 7 choc film zakonczyl sie troche bez sensu,ale podobał mi sie klimat momentami byl nawet z deka straszny...
jak dla mnie film zasluguje na 4 moze 5, a powod jest prosty. Bardzo latwo mozna porownac ten film do skylina, jak ogladalem ten film zastanawialem sie czy to nie ten sam rezyser...
przyjacielu ty moj, napisales tutaj o Hitchcocka, zas on tworzyl zagadki, a nie zagatke jak w filmie VANISHING ON 7TH STREET. PKT naleza sie tylko i wylacznie za 80% pomyslu, zakonczenie dno, informacje w filmie byly zaprzeproszeniem z pupki. Fakt faktem trzyma w napieciu, ale i daje nadzieje, by moc sie dowiedziec o co kaman. Niestety flaki z olejem, film przedobrzony. Dobry pomysl zla realizacja. :)
"...To, że wychodząc z seansu wiemy niewiele więcej niż na początku wcale nie jest wadą..."
Wadą jest natomiast to, że wiedząc mniej niż na początku filmu, po jego obejrzeniu dajesz ocenę 7 heh...
Idąc dalej:
"Widzę, że sporo osób, którym film się podobał, próbują interpretować, zastanawiać się o co też mogło chodzić. Moim zdaniem - o nic. To trochę tak jak niektóre produkcje Lyncha"
Akurat w produkcjach Lyncha jest tak, że zawsze o coś chodzi. Można interpretować to na wiele sposobów. Obejrzyj sobie film "Mulholland Drive" kilka razy, a doszukasz się własnej interpretacji, że zrozumiesz film, natomiast po filmie z tematu dyskusji nie idzie wysnuć jakiejkolwiek interpretacji.
"W tym wypadku reżyser wykorzystuje autentyczne wydarzenia (..., treść Biblii)" --> nie rozśmieszaj mnie
"...tworzy całkiem oryginalne dziełko"
Oryginalne to to na pewno nie jest. Naśladuje m.in. z hiszpańskiego horroru "Ciemność". Było wiele filmów o podobnej tematyce.
"Dla mnie to bardzo odświeżający filmik"
Odświeżyć to sobie powinieneś swój "łeb pełen filmów" i zapoznać się z konkretnymi obrazami, które są na prawdę warte wystawienia przynajmniej tak wysokiej oceny jak ty wystawiłeś dla tego filmu.
Tak od siebie:
Film słaby. Wzoruje się na innych produkcjach. Bezsensowne poczynania bohaterów od początku filmu. Brak klimatu. Brak jakiejkolwiek przesłanki jaki był zamysł reżysera. Szkoda otwierać piwo na ten film, tak się rozczarowałem.
Max 2/10. Tak wysoka ocena tylko za biednego reżysera, który nie wiedział po co kręcił ten film. Odradzam oglądanie każdemu. Nic nie stracicie.
Nie zgadzam się z tobą absolutnie!
Para, para, para pa, pa, absolutnie!
Zgadzam się z tobą tylko na temat beznadziejności tego jakże słabego tworu ludzkiej wyobraźni.
Film jest słabo zrobiony, muzyka taka sobie, nikt nic nie wie, Czeski film.
Nie zgadzam się jednak z tym, że odradzasz oglądanie każdemu. Nie bądź taki filantrop. Dlaczego tylko my mamy tracić czas na takie bzdety, niech inni też tracą. :D
"Dlaczego tylko my mamy tracić czas na takie bzdety, niech inni też tracą. :D"
Hehe. Faktycznie muszę wziąć poprawkę i od czasu do czasu polecić komuś jakiegoś gniota.
Nie musisz od razu polecać, bo można się narazić (szczególnie teściowej) :D
Wystarczy nie odradzać :)
Nie napinaj się aż tak bardzo. Twoja opinia, tak samo jak moja zresztą jest BEZ ZNACZENIA. Przyzwyczaj się do tego. To tylko filmweb, stronka bez większego znaczenia, na której każdy może sobie popisać co mu się podoba. Odzwyczaj się też od cytowania przedmówcy - to fatalny nawyk - przedmówca wie o czym pisał, a w najgorszym razie może sobie przypomnieć spoglądając na wpis. Wierz mi - wystarczy w zupełności odnieść się do treści.
Znam bardzo dobrze twórczość Lyncha i pozwolę sobie zachować własną opinię na temat jego produkcji. Bardzo szanuję tego reżysera i uwielbiam oglądać niektóre z jefo filmów po kilka razy. Sam zresztą napisałeś, że doszukam się własnej interpretacji. I o to dokładnie mi chodziło - interpretację można sobie co najwyżej wymyśleć. Sam Lynch podkreśla niejednokrotnie, że bawi go mnogość interpretacji jego filmowych patchworków - niektórych sam twórca nie byłby w stanie wymyśleć. Ciemność Balaguero... naprawdę nie dałeś rady lepiej? Zanim polecisz komukolwiek obejrzenie czegokolwiek, spytaj najpierw czy może to widział. Widziałem Ciemność i muszę przyznać, że film ma rewelacyjny klimat. Niestety składa się z samych kalek i do tego ma położony scenariusz. Jeśli stawiasz mi to za wzór oryginalności...
O Vanishing napisałem CAŁKIEM oryginalne. Chciałem podkreślić, że z różnych wyświechtanych wątków zlepiono nowy filmik. Ja przyjmuję do wiadomości, że tobie się to w ogóle nie podobało. Mnie natomiast tak. W jakiś sposób spodobał mi się wystarczająco, żeby dać mu ocenę dobry. Nie wiem też co ci się nie spodobało w mojej uwadze, że film miesza znane fakty celem stworzenia pseudo-wiarygodności historii. Taki zabieg jest wykorzystywany masowo. Choćby ostatnio popularna seria Kod Leonarda itd układa swoją bajkę na fundamentach autentycznych miejsc i zdarzeń przez co dostaje się wrażenie, że reżyser oto właśnie odkrywa prawdę. Jak widać - zabieg całkiem skuteczny, bo wiele osób autentycznie podchwyciło tę mieszankę jako prawdę.
Piszesz, że nie idzie zinterpretować filmu Vanishing - ja też to napisałem. Podkreśliłem też, że nie jest to moim skromnym zdaniem wada. Niektóre filmy się analizuje i wyciąga wnioski, niektóre zaś są stworzone wyłącznie do rozrywki. Takie filmy się "przeżywa" z bohaterami i zapomina o nich po wyjściu z kina. W Vanishing mamy właśnie taką sytuację - wiemy tyle co bohaterowie. Oni też są ogłupieni, nie znają przyczyny stanu rzeczy, uczą się jedynie (zwykle na błędach) jak w nowej rzeczywistości przeżyć. I tyle. Kino stworzone jako rozrywka, mnie akurat przypadło do gustu i tyle. Potrafię oglądać i Bergmana i takie tworki też. Pisanie o straconym czasie.. dla mnie to upadek - jeśli dorosła osoba pisze, że dwie godziny to czas tracony to chyba znaczy, że fatalnie sobie ułożyła życie. Ja mam mnóstwo czasu i oglądam całą masę filmów. Jeśli film faktycznie bardzo mi się nie podoba to zwyczajnie wychodzę z kina albo wyłączam odtwarzacz.
Witam ponownie. Przeczytałem wszystko co napisałeś i zgadzam sieze wszystkim co napisałeś. Chciałem również przeprosić, że tak naskoczyłem na twoją opinię o filmie.
Każdy ma prawo do lubienia lub nie jakiegoś filmu. Tobie się podobał, a mi nie i ok. Jeśli chodzi o filmweb to faktycznie stronka jest bez znaczenia, a nabijanie postów, udowadnianie swojej racji i wbijanie 10/10 lub 1/10 jest conajmniej bez sensu.
Co innego to dyskutować na żywo o filmie, który właśnie się obejrzało i wymieniać się własnymi spostrzeżeniami; we wspólnym gronie omawiać fabułę i porównywać do innych filmów - każdy coś innego by wniósł do tematu - to by była najlepsza forma oceny filmu.
Fajnie, że odpowiedziałeś wyczerpujaco.
Pzdr
U mnie również 5/10... już za stary na takie filmy jestem ;p
Horror dla młodszych odbiorców aczkolwiek bardzo ciekawy (z początku).
Nuda. A w ogókle to rozj.... mnie scena pchania samochodu. Kto przy zdrowych zmysłach chciałby pchać auto załadowane skrzyniami pełnymi jabłek???
No co ty?
A kto przy zdrowych zmysłach uciekałby środkiem jezdni przed ścigającym go samochodem?
Oczywiście Amerykanin(nka) z Hollywood. :P
Wiocha jakich mało! Najlepszy był ten Paul, któremu przegrzała się czapa od samego gadania o Roanoke. Stał, gadał, padł. Wyglądał jakby dostał bejsbolem w głowę. Następnym razem, jak coś będziecie opowiadać, to uważajcie, bo może spotkać Was to samo;-) Brednia goni brednię; brak logiki na każdym kroku. Może mi ktoś powiedzieć, dlaczego nie mogli podpalić budynku? Światła by mieli na kilka dni. A i budynków w mieście jest wiele. Eh, szkoda gadać...
Źle mnie zrozumiałeś, wcale się Ciebie nie czepiam (a nawet się z Tobą zgadzam). Przecież w mojej wypowiedzi nie ma nawet jednego słowa, które można by interpretować jako atak na Twoją osobę. Wyraziłem tylko swoje zdanie na temat filmu. A podpiąłem się pod ten wątek, bo wydał mi się najbardziej zbliżony do tego, co chciałem napisać.
A ten tekst? Cytuję:
"Wyglądał jakby dostał bejsbolem w głowę. Następnym razem, jak coś będziecie opowiadać, to uważajcie, bo może spotkać Was to samo;-)"
Odpowiedź jest na na mój post i nie napisane, co konkretnie opowiadać, więc zacząłem się bać, już miałem ochronę wynająć ale dobrze, że mi wyjaśniłeś to już jestem spokojniejszy. :D
Film faktycznie słaby i kiepsko się kończy, ale niektórym się nawet podobał (czytałem posty).
Oj, to straszne nieporozumienie! Pisząc, że może spotkać Was to samo zażartowałem, że od samego gadania możecie się tak rozchorować, jak nasz filmowy bohater. Nawiązanie do bejsola (może trochę nietrafne) miało podkreślić jego zblazowany wygląd:)
Nic się nie stało, tak skonstruowałeś odpowiedź na mój post, że można było "odwrócić kota ogonem" i uczepić się szczegółu, więc wykorzystałem to dla żartu :D
Przecież wiedziałem, że tobie ten film też nie przypadł do gustu więc nie mamy o co się sprzeczać. Teraz poczekam co napisze mi _Akira_ (jeżeli w ogóle) bo ma zupełnie inne zdanie na ten temat.
Pozdrawiam :)
Film fajny mi się podobał ,moim skromnym zdaniem atmosfera była superowa i film trzymał w napięciu do ostatniego momentu ,końcówki filmu spodziewałem się takiej jakiej była nie liczyłem na to że wyjaśnią jak poznikali ludzie i skąd brały się te cienie w filmach tego typu zawsze tak jest moja ocena 8/10 Polecam :)
Dla mnie to był pierwszy film tak zakończony, spodziewałem się przynajmniej częściowego wyjaśnienia, podaj jakieś tytuły to obejrzę, może się przyzwyczaję do takich zakończeń.
8/10 to nie przesada? Wszystko kwestia gustu, ale na aż tyle to chyba nie zasługuje.
Mi osobiście szkoda, że film nie zyskał uznania. Dałem 7/10 za trzy rzeczy - niesamowity, oldschoolowy klimat, pomysł i świetną grę przeciętnych aktorów. Dawno się tak dobrze nie bawiłem na horrorze. No i jest w tej historii jakiś morał.
Mógłbyś coś napisać na temat morału? Ja jakoś nie zajarzyłem, może obejrzę jeszcze raz i na nowo ocenię. Dla mnie wypadł słabo, ale może coś przeoczyłem?
do tego filmu, właśnie przez jego niedopowiedzenia można dopisać wiele morałów: Być albo mieć, przejście na ciemną stronę życia, podążaj dobrą drogą życia (za światłem) , prawda (niewinność) nas wyzwoli (przeżyły dzieci), nie trzymajmy się rzeczy materialnych bo i tak na koniec będziemy rozliczeni... jeszcze wymieniać ;)
PS: co do tekstu, że kto normalny by pchał auto pełne skrzynek z jabłkami to mam pytanie, jak szybko jesteś w stanie rozładować pickup'a pełnego skrzynek z jabłkami?... dziękuje ;)
Dzięki za wyjaśnienie, ale kwestia jabłek, nie jest moja. Ja tylko dałem porównanie kinowych historyjek.
Może wyraziłem się nieprecyzyjne, ale pisząc "morał" miałem na myśli nie tyle "myśl końcową", co szeregu poruszonych w filmie bardzo ludzkich problemów, na które akcent padał w chwili znikania kolejnych osób. Przykładowo Paul, przed upadkiem w otchłań obronił się powtarzając sobie niczym mantrę "Ja istnieję". A przecież prowadził życie samotnika, jak by wcale nie istniał ("Poddająca się dziewczyna" (kto na filmwebie robił opisy postaci do tego filmu? Hmm?) niemal woła do ucha, że on jej się podoba. A on tego nie słyszy ). Podobnie Rosemary, której dziecko było jedynym powodem, dla którego jeszcze żyła. Zbliżająca się czarna otchłań, to dla niej sprawdzian siły woli i motywacji do walki o życie, gdy wydaje się że znów nie ma po co żyć. Albo Luke - zauważcie, czyje imię woła, na sekundę przed zniknięciem.
Tajemnicza "czarna otchłań", która pochłania kolejne ofiary i idący za nią szereg niedopowiedzeń są moim zdaniem główną siłą tego filmu. Dają bardzo szerokie pole do interpretacji.
Aha. No i na początku jazda kamerą dookoła Luke'a, gdzie w tle widać spadający samolot, to jedna z najlepszych scen efektownych, jakie w życiu widziałem. Prosta, ale efektowna.
Może i coś w tym jest, ale ja nie analizuję tak dogłębnie filmów, szczególnie horrorów. Przed chwilą skończyłem oglądanie filmu "Nienarodzony- Unborn" i dla mnie dostarczył przynajmniej ten dreszczyk emocji, którego szukam w horrorach. Nie była to rewelacja ale zawsze coś, a "Vanishing on 7th Street" tego mi nie dał. Może dla znawców i krytyków wygląda to inaczej, ale dla mnie, zwykłego kinomana, wygląda to właśnie tak. Komedia ma mnie śmieszyć, w filmie akcji ma być akcja, w dramacie mam płakać a w horrorze mam poczuć dreszcz. Dla mnie to jest proste, erudyci mogą mówić co chcą ale ja nie muszę się z tym zgadzać.
Dzięki za naświetlenie Twojej wizji filmu "Vanishing on 7th Street", może kiedyś go obejrzę ponownie i skupię się na Twoich sugestiach, ale nie gwarantuję, że coś z tego wyjdzie.
Pozdrawiam. :)
Zapytam z ciekawości: czy mam rozumieć, że jeśli na okładce filmu napisano komedia a ty dostałeś np. dobry dramat to nie będziesz w stanie docenić filmu? Pytam bo ostatnio bardzo często filmom nadaje się błędne etykiety. Z różnych powodów ale głównie chodzi o marketing, film musi się dobrze sprzedać.
Gdyby tak się zdarzyło a dramat był jakiś psychologicznie trudny, taki "z górnej półki" to mógłbym go nie zrozumieć i nie docenić. Nie jestem znawcą ani krytykiem, oceniam według swoich wrażeń.
Dlatego nie porywam się na ocenę filmów, których w ogóle nie zrozumiałem i miałbym dać tylko 1/10.
Nikt z nas nie jest znawcą ani krytykiem. Wszyscy też oceniamy filmy na podstawie subiektywnych odczuć. Zwróciłem jedynie uwagę, że sugerowanie się kategorią do jakiej film został przypisany może ci zupełnie popsuć zabawę a co gorsza zepsuć odbiór całkiem dobrych filmów.