PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=191345}

Zodiak

Zodiac
2007
7,2 229 tys. ocen
7,2 10 1 229465
7,5 77 krytyków
Zodiak
powrót do forum filmu Zodiak

To dobry film, może nawet bardzo dobry. I szalenie zwodniczy. Mam nieodparte wrażenie, że Fincher wciąga widzów w kolejną grę, swój ulubiony motyw filmowy. Tym razem jest to gra przewrotna, bo podwójna: na ekranie i przed nim, na sali kinowej. Kiedy w trakcie początkowej sceny pierwszego morderstwa parę rzędów przede mną rozlegały się głośne okrzyki entuzjazmu przy każdym kolejnym wystrzale z rewolweru, pomyślałem, że trafiłem na dzieło Roberto Rodrigueza. Potem było jednak coraz lepiej, a radość z przemocy u upośledzonej emocjonalnie młodzieży malała z każdym kwadransem (aż do kompletnego znudzenia i rozczarowania w finale, czemu nie omieszkała dać tubalnego wyrazu). W gruncie rzeczy nie mamy bowiem tym razem do czynienia z thrillerem, zwłaszcza z tą jego odmianą, do jakiej Fincher zdołał nas przyzwyczaić, ale z dramatem. I to prawdziwym dramatem. Istną klęską, o wymiarze niemal egzystencjalnym, nie tylko porażką prawa wobec zbrodni. Tu niemal wszyscy przegrywają. Robert Graysmith: traci rodzinę, a finałowe spotkanie twarzą w twarz z rzekomym Zodiakiem, które było jego idee fix, nie przynosi żadnego ukojenia, wręcz przeciwnie. Raczej uświadamia życiową kleskę. Czy miano twórcy bestsellerów może być tutaj należytym pocieszeniem? Paul Avery (świetna rola Roberta Dawneya): którego cała sprawa w końcu przerasta i po prostu niszczy, zawodowo i osobiście. Dave Toschi: ponosi wielką klęskę zawodową i musi zmierzyć się z przytłaczającym poczuciem winy kogoś, kto nie może pokonać zła, choć jest do tego powołany. W dodatku, jakby mało było w tej historii fatalizmu, prawdziwy Zodiak w zasadzie nigdy nie został oskarżony. Jest mitem, jak samo zło, które nas otacza i które jest tak banalne, jak wystraszone/zaskoczone oczy sprzedawcy w prowincjonalnym sklepie, w których się przeglądamy, szukając w nich daremnego potwierdzenia naszych oczekiwań ? dla mnie absolutnie kluczowa scena filmu. To zdecydowanie najpoważniejsze dzieło Davida Finchera, najgłębszy i chyba równie pesymistyczny jak ?Seven?. Tylko ta nasza rzeczywistość widziana jest już z innej perspektywy. Być może dojrzalszej.
Ps: Cudowne są w tym filmie smaczki: rewelacyjna ścieżka dżwiękowa, liczne aluzje do "Brudnego Harry'ego" czy "Bullitta", a chyba także "Nosferatu" ("Nie ma zbyt wielu piwnic w San Francisco") - miodzio!

J__van_den_V_

Zgadzam się, bardzo ładna analiza. Jednak odnośnie końcowej sceny w sklepie każdy jak widać zobaczy co chciał zobaczyć. Moim zdaniem scena ta udowadnia, że Allen znał Graysmitha, a co za tym idzie był Zodiakiem... Wydaje mi się to właśnie błędem Finchera. Na koniec jeszcze dostajemy parę faktów, które miały miejsce już po akcji filmu, mające za zadanie przekonać widza do winy Allena.
Moim zdaniem jest to zupełnie niepotrzebne i twórcy mogli urwać akcję na spotkaniu Graysmitha z Allenem.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 9
Albertino

scena końcowa wcale nie udowadnia, że Allen znał Graysmitha albo że był Zodiakiem. przecież nie rozpoznaje go od razu, mógł go po prostu skojarzyć z gazet czy telewizji. a wtedy dochodzi do cichej konfrontacji oczy w oczy, kto z niej wychodzi zwyciesko a kto przegrywa to już chyba nie podlega wątpliwości. myślę, że Allen po części był winny i Fincher daje nam to kawa na ławę(fakty po akcji filmu), a jednak to nie on był Zodiakem. i w tym tkwi cała bezradność.

według mnie film bardzo rzetelnie ilustruje amerykańską psychozę, która sie mnoży i pęcznieje aż wszystkich pozaraża (Allen mógł być ofiarą i dzieckiem takiej zbiorowej psychozy). Brudny Harry i Bullitt to oczywiście nie jedyne odwołania do sprawy Zodiaka. ostatnio przypadkiem w Psychopacie z Sigourney Weaver i Holly Hunter wyłowiłam wzmiankę. i na pewno jest jeszcze masa podobnych w amerykańskim kinie

ocenił(a) film na 8
Albertino

W tamtym czasie już cała Ameryka znała Graysmitha, a więc zapewne i sam Allen. Ale wydaje mi się, że to nie jest najistotniejsze, podobnie jak te informacje w napisach końcowych (które zresztą wcale nie rozwiewają wątpliwości ? mowa jest przecież o testach DNA, które nie potwierdziły winy Allena). Mam wrażenie, że we wspomnianej osobistej konfrontacji między zawziętym dziennikarzem a domniemanym mordercą chodzi raczej o coś innego. A mianowicie o brak tego ostatecznego potwierdzenia, tej absolutnej pewności, niepodważalnej odpowiedzi, do jakich dążył od początku Graysmith. Wspomina on wcześniej, bodaj w rozmowie z żoną, że chciałby wiedzieć, chciałby spojrzeć ?mu? w oczy, jakby liczył, że tylko to może zamknąć sprawę i zapewnić prawdziwy spokój (ducha/sumienia/duszy?). Ale ten spokój nie nadchodzi. Nie może. Zodiak nie zostanie złapany, zło nie zostanie ujarzmione. Podobnie jak w ?Seven?, gdzie jego triumf jest nawet pełniejszy. Poszerzając znacznie ten sposób widzenia, także na naszą rzeczywistość A.D. 2007: Czy fakt, że USA pokonały talibów i unicestwiły Saddama przyniósł rozwiązanie problemu terroryzmu?
Nie znamy nadal nie tylko twarzy Zodiaka... Pozostaje niepokój wobec anonimowego zła, które zawsze zdaje się wyprzedzać nasze wysiłki o krok.
Co do momentu zakończenia filmu ? tak, to była dobra okazja, żeby zamknąć całość. Ale co by na to powiedzieli przeciętni Amerykanie?
Pozdrawiam.

J__van_den_V_

Pewnie masz rację - teoretycznie Allen mógł znać Graysmitha Zodiakiem nie będąc, ale ciągle męczy mnie ta jego reakcja po spotkaniu z nim. Mnie ten film pozostawił z jednoznacznym uczuciem, nic na to nie poradzę. Choć trochę mnie przekonałeś, że racji mogę nie mieć.

I jeszcze jedno:
"Co do momentu zakończenia filmu ? tak, to była dobra okazja, żeby zamknąć całość. Ale co by na to powiedzieli przeciętni Amerykanie?"

Średnio mnie to interesuję. I Finchera też nie powinno, przynajmniej dotychczas mało przejmował się tym co lubią Amerykanie i co chcą zobaczyć.

ocenił(a) film na 9
Albertino

ja tam myślę, że tak jak jest w filmie, jest o wiele bardziej intrygująco, interesująco i Fincherowsko. a tak wyszła by sztampa: przetrzymałem was w kinie prawie 3 godziny, więc miejcie już swoje - to Allen jest Zodiakiem.
i w ogóle zastanawia mnie, Albertino, dlaczego tak odczytujesz scenę konfrontacji Graysmith vs Allen. może podszedłeś do tego ze złym nastawieniem, ze złym ładunkiem myślowym :) jak by nie patrzeć, odpowiedzi na wszelkie zło tego świata w filmie się nie znajdzie, poznaliśmy parę nazwisk ale zło pozostało nienazwane (czyt. z ironią)

ocenił(a) film na 10
Albertino

co do allena znającego graysmitha - Sprawa zodiaka była elementem popkultury niemalże. Więc allen z tej racji że był podejżany na 99% wiedział kim był graysmith- no bo w końcu graysmith wytypował GO jako głównego podejżanego... no to chyba nic dziwnego i wcale nie oznacza to że był zodiakiem...

ocenił(a) film na 8
J__van_den_V_

W sumie sie z toba zgadzam. Jedak ja tez uwazam ze w ostatniej scenie chodzilo Fincherwi o to ze dla niego Allen był zodiakiem i w sumie biorac pod uwage wszystkie fakty posował on najbardziej ale nie uznano go oficjalnie za winnego tak wiec nie mogl go wprost oskarzyc bo to by było zniesławienie. Gdy wychodzilem z kina pewna osoba za mna mowila do przyjaciol - kurde siedziałem to prawie 3 godziny a oni na koniec nawet nic nie wyjasnili. Typowy szary widz, zapewne nawet ta dziewczyna nie rozumiala ze to film na faktach a fakty sa takie ze nawet w 50% nie mozna bylo powiedziec kim byl Zodiak. widac ze na poczatku poszli na ten film ludzie ktorzy mysla bo srednia byla wysoka a nagle w przeciagu 2 dni zrobilo sie 7,5 z 8,1. W sumie ta ocena oddaje rzeczywistosc tyle ze ludzie zawyzaja oceny i daja sredniakom czy nawet slabym filmom 7 przy ktorych zodiak zasluguje na 9 czy 10. Film czasami faktycznie sie dluzy ale nie ma powaznych luk fabularnych i jest swietnie zagrany. Pozatym to chyba najlepiej oddajacy klimat lat 60 film jaki widziałem.

ocenił(a) film na 10
J__van_den_V_

Ten film jest o pasji i uzależnieniu jakie niesie pogoń za tajemnicą niszcząca ludzi .Po co tyle analiz ?

Allen wcale nie wyglądał mi na przestraszonego

Porównywanie do seven tylko potwierdza co jest fantazją a co rzeczywistością - rzeczywistość jest znacznie bardziej pasjonująca - głównie dlatego że morderca jest znacznie cwańszy i rzeczywistość jest znacznie trudniejsza do przewidzenia.

Wcale nie jest pesymistyczny - to raczej historia o pasji niż o ciemnych zakamarkach. Niewiele tu jest profili psychologicznych - tylko pościg za odkryciem tajemnicy .Więc znowu widzę że żyjesz nadal filmem seven i podziemnym krągiem.


aluzje ? Bullit był wtedy jednym z najpopularniejszych filmów- zodiak jest przecież filmem mocno przedstawiającym tamte czasy. To samo steve mcqueen - wtedy był największą gwiazdą show-businesu .Brudny harry zasłynął aluzjami do zodiaka więc jak tu mógł tego nie pominąć ? Aby pokazać realia tamtych wydarzeń musieli to pokazać. To dzieło na faktach - ten detektyw widział brudnego harryego przecież ...

ocenił(a) film na 10
rob567

apro po - bullit wszedł na ekrany kin mniej więcej 2 lata przed pierwszym listem zodiaka więc ta "ciekawostka" że bullit był wzorowany na detektywie ścigającym zodiaka jest bezpodstawna

ocenił(a) film na 10
rob567

a to że graysmith miał obsesję na punkcie znalezienia mordercy nie znaczy że był w stu procentach obiektywny - jego przedstawienie wydażeń z pierwszego morderstwa pomija wiele faktów niekoniecznie pasujących do allena

rob567

Porównania do Bullita są czy Brudnego Harrego są dlatego, że on właśnie Toschiego (bohatera "Zodiaka") zaczęrpnął taki Steve McQueen swój image i sposób noszenia broni, a sama postac głównego bohatera z filmu Brudny Harry to jest tak jakby odzwierciedlenie postaci Toschiego - nawet morderca był w tamtym filmie wymyślony od samego Zodiaka.

Albertino

akch, ale policjant Toschi był trochę PRZED Zodiakiem, nieprawdaż? A postać Bullitta jest na nim jawnie wzorowana.

ocenił(a) film na 10
Albertino

Cytuję żeby nie było że nie mówiłem - "Brudny harry zasłynął aluzjami do zodiaka więc jak tu mógł tego nie pominąć ?"

A teraz twój post - "Porównania do Bullita są czy Brudnego Harrego są dlatego, że on właśnie Toschiego (bohatera "Zodiaka") zaczęrpnął taki Steve McQueen swój image i sposób noszenia broni, a sama postac głównego bohatera z filmu Brudny Harry to jest tak jakby odzwierciedlenie postaci Toschiego - nawet morderca był w tamtym filmie wymyślony od samego Zodiaka."

Więc 1. Postacie - Brudny harry a bullit to dwie różne sprawy. Nie wiem czy wogóle oglądałeś te dwa filmy. Harry był odludkiem samotnikiem niespecjalnie lubianym przez wszystkich gliniarzy , kiepsko ubranym w dodatku z dużą spluwą stawiającym do pojedynku "złego gościa" gdy ten był już bez broni swoim słynnym tekstem , w dodatku miał skłonności do torturowania podejżanych (brudny)- no faaaktycznie 100% Toschi... Toschi wyszedł z sali właśnie dlatego że czuł się beznadziejnie oglądając jak wspaniali gliniarze są na ekranach kin i że tam "zodiaka" dorwali bez problemu a jak beznadziejnie sprawa wygląda w rzeczywistości.

Bullit - to zupełnie co innego niż harry - jedyna rzecz która go łączy z brudnym harrym to to że działał sam. Bullit ubierał się dobrze , miał baby nie miał ksywek dotyczących tego jak działa , nie bił , nie bawił się w rzadne rosyjskie ruletki ....



rob567

Heh ;) Pijany byłem jak tamto pisałem :D

Więc tak: Akcje filmu "Brudny Harry" zaczerpnięto ze sprawy "Zodiaka" i Harry wizualnie Toschiego przypomina - sposób noszenia broni itp. Natomiast "Bullit" nie ma nic kompletnie wspólnego z Zodiakiem tylko z osobą Toschiego (sposób noszenia broni np.). I o to mi chodziło, przecież wiem, że fabuła "Bullitta" z "Brudnym Harrym" kompletnie wspólnych cech nie ma.

ocenił(a) film na 8
rob567

Czyli opowieść o pasji, uzależnieniu i pościgu (niszczącym, jak sam zauważasz) nie może i nie powinna być pesymistyczna? Dla mnie ta akurat jest - widać mam trudny charakter.
Analizy, mniej bądź bardziej trafne, służą choćby po to, żeby podzielić się z innymi swoimi spostrzeżeniami i wymienić poglądami. Czyli porozmawiać - myślałem, że do tego właśnie służy forum.
Filmy tego samego reżysera można ze sobą zestawiać, chcąc zrozumieć jego sposób postrzegania rzeczywistości i wyrażania jej na ekranie, nie widzę tu nic nagannego. Nie trzeba się przy tym przyzwyczajać zanadto do poprzednich dzieł, wystarczy zwykły obiektywizm i otwarte spojrzenie.
Rozumiem, że w ogóle nie powinienem wspominać o "Brudnym Harrym" i "Bullicie", bo to tak oczywiste, że reżyser się do nich po prostu odwołać musiał. Być może. Ale wielu twórców tej podstawowej staranności nie wykazuje, niestety.

ocenił(a) film na 10
J__van_den_V_

pisać możesz co chcesz - ale nie nawidze tych "autorytetów" , "znawców kina" którzy nadinterpretują wszelkie filmy. Klasyczny przykład - rosyjski film 9 kompania czy jakoś tak. Jak jakiś debil zobaczył że to jest nie-amerykański film to zaraz oh jakie to ma piękne dogłębne wspaniałe znaczenie jest genialy no tak jeszcze nie wiem czemu ale kretyn jakoś sobie skojarzył że rosyjski film to napewno niezależny LMAO.... krwa a tak naprawdę to film akcji w dodatku czerpiący garściami z amerykańskich schematów ... ale to nic dla niektórych to jest jakaś metafizyka i wogóle poezja itd !!! Zastrzelić i szybko zakopać takich typów , mam nadzieję że tu się taki nie znajdzie...

ocenił(a) film na 8
rob567

Dzięki za przyzwolenie. Nie widziałem "9 kompanii" i w sumie średnio mnie kręci ta tematyka, ale nie dzielę filmów na rosyjskie czy szerzej europejskie - zawsze dobre i amerykańskie - zawsze kiepskie. Jednak moje podstawowe kryteria oceny również są dość proste: podobał się - nie podobał - nautralny średniak. I ewentualne pochodne od tego. Oczywiście, jak wszyscy, mam swoje preferencje, ale to inna sprawa.
Co do nadinterpretacji - taki jest charakter dzieła (mniej lub bardziej) artystycznego: każdy może w nim zobaczyć tyle, ile zdoła. Na niektóre skojarzenia nic nie poradzimy. Większość krytyków żyje właściwie właśnie z nadinterpretacji i dopisywania znaczeń do obrazu, nawet tam, gdzie wydaje się ich nie być. Szczęśliwie "Zodiak" nie jest filmem płaskim, banalnym i można się pobawić w szukanie rozmaitych kontekstów, także popkulturowych.

ocenił(a) film na 10
J__van_den_V_

odniesienia do popkultury jak najbardziej w tym filmie są - tzn tłem jest zmieniająca się ameryka - inne filmy inne melodie na przestrzeni czasów , relacja rzeczywistości do hollywoodzkiej kultury etc... ale ten film to w zasadzie zwykła retrospekcja wg. książek graysmitha plus owe ukazanie niszczącej obsesji , obnażenie funkcjonowania systemu sprawiedliwości - no mówiąc po ludzku ukazanie chaosu w organach ścigania i zeznaniach --plus-- dołożenie kilku rzeczy mających dodać napięcia w filmie ...

Czyli w zasadzie interpretacji podlega tylko sytuacja w której cała ameryka nie znalazła jednego człowieka i obraz pasji/obsesji za nieznanym...

1.Cały kraj nie mógł znaleść gościa , system sprawiedliwości działał beznadziejnie a świadkowie cały czas zmieniali zeznania i generalnie byli coraz mniej przydatni ... Czemu tak się stało ? Moim zdaniem to sprawa wejścia kryminalisty do opini publicznej NAJPIERW przez media a potem dopiero przez system sprawiedliwości - tak że szalała panika bo wszysto było jawne i policja dopiero dowiadywała się druga o wielu dowodach. W dodatku przez szum tym wywołany i przeciągające się śledztwo cały kraj zaczął się zastanawiać co jest takiego że nie mogą go dorwać ... i tak wszyscy dostali **** na punkcie zodiaka , jego symboliki , kodów a listy budziły grozę jeszcze wiele lat... Ludzie zaczęli bać się zeznawać przeciwko niemu bo bali się jego "nietykalności" - dokładnie jak sam w listach pisał wynik tej gry był jasny dla każdego zodiak 37 sfpd -0

2.No to już sprawa prosta - jak łatwo jest się wciągnąć w tę sprawę czyli pogoń "za tym czego nikt jeszcze nie odkrył" czyli rozbufanej fo skrajności w popkulturze tożsamości zodiaka. Niektórych zniszczyło to - bądź uratowali się porzucając tę sprawę. Inni na fali popularności gdy wszystko jakoś się przeciągnęło do stopnia że chyba już nigdy nie wyjdzie na jaw jego tożsamość , w dodatku morderstwa i listy ustały. I tak niektórzy wpadli w przepaść alkocholizmu i zaćpania. Graysmith tak samo gdy dowiedział się że zodiak może ściemniać z tymi mordestwami kompletnie nie mógł w to uwierzyć ... o tym można by jeszcze bzdolić ale to już nudny dla mnie temat