Moim zdaniem - jeśli mowa o najlepszej roli McConaugheya (a nie najlepszym filmie) to zdecydowanie jego kreacja Van
Zan'a z Władców Ognia - dopóki nie przeczytałem że to on to go nie poznałem, ponadto zagrał to w 2002 roku, kiedy to
już w ogóle tylko komedie romantyczne grywał a jako Van Zan był twardzielem jakich...