"Ciche miejsce: Dzień pierwszy": RECENZJA. Katastroficzne łubudubu?

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/%22Ciche+miejsce%3A+Dzie%C5%84+pierwszy%22%3A+RECENZJA.+Katastroficzne+%C5%82ubudubu-156282
"Ciche miejsce: Dzień pierwszy": RECENZJA. Katastroficzne łubudubu?
W kinach zadebiutował już prequel serii "Ciche miejsce", który pokazuje sam początek inwazji wyjątkowo wrażliwych na dźwięki kosmicznych istot. Czy "Dzień pierwszy" robi podobne wrażenie, co dwie poprzednie części? Horror w reżyserii Michaela Sarnoskiego recenzuje dla nas Michał Walkiewicz.

Fragment jego opinii znajdziecie poniżej. Całość jest już dostępna na karcie POD LINKIEM TUTAJ

***


Recenzja horroru "Ciche miejsce: Dzień pierwszy"


Na ulicach cichosza
autor: Michał Walkiewicz

Kino to dziwna bestia. Z jednej strony, sednem całego doświadczenia są komunia wrażliwości i kolektywny rezonans. Z drugiej – podobnie jak w kościele, rytuał należy przeżywać w ciszy. Twórcy horrorowej serii "Ciche miejsce" nie tematyzują wprawdzie tego paradoksu, lecz naprawdę dziwi mnie, że nie napisali dotąd sceny, w której wrażliwe na dźwięk, krwiożercze potwory urządzają masakrę… w kinie. W końcu od poziomu decybeli zależy nie tylko życie bohaterów, ale i nasza frajda. 


W prologu "Dnia pierwszego" takich ograniczeń nie ma. Można chrupać popcorn, wydawać okrzyki ekscytacji, a nawet klepać się po udach (co w moim osobistym rankingu jest na samym dnie zachowań w miejscu publicznym). Jako że mamy do czynienia z prequelem opowieści o kosmicznej inwazji, świat fotogenicznie wali się w gruzy – z nieba spada deszcz meteorytów, a skryte we mgle bestie zamieniają nowojorczyków w krwawy budyń. Później wszystko milknie, a my mamy chwilę, by docenić ten mały filmowy cud: oto w dochodową franczyzę zamienia się seria, w której katastroficzne łubudubu to jedynie przypis do "wyciszonej" opowieści o ludzkiej woli przetrwania. 

Dzień zagłady obserwujemy z perspektywy Sam (Lupita Nyong’o). Dziewczyna jest w zaawansowanym stadium choroby nowotworowej i trafia na Manhattan wraz z innymi pacjentami podmiejskiego hospicjum oraz swoim opiekunem (w brodatym Aleksie Wolffie trudno rozpoznać straumatyzowaneigo nastolatka z "Dziedzictwa. Hereditary"). Już za chwileczkę, już za momencik na ziemię spadną wygłodniałe monstra. Lecz zanim to nastąpi, scenarzyści ustawią elegijny ton opowieści za pomocą kapitalnej miniatury o straconych złudzeniach i odebranych marzeniach – w teatrze lalek Sam obejrzy krótką bajkę o niesprawiedliwym losie. 

Całą recenzję filmu "Ciche miejsce: Dzień pierwszy" można przeczytać na jego karcie POD LINKIEM TUTAJ.

"Ciche miejsce: Dzień pierwszy" – fabuła



Wyreżyserowany i napisany przez Michaela Sarnoskiego ("Świnia") film "Ciche miejsce: Dzień pierwszy" to trzymający w napięciu horror, który nawiązuje do przebojowej serii i pokazuje widzom, co wydarzyło się w dniu, w którym świat ucichł. Kiedy Sam (zwyciężczyni Oscara, Lupita Nyong'o) wraca do miasta, w którym się urodziła, jedyne czego pragnie to kawałek ulubionej pizzy. Zamiast tego zostaje uwięziona w koszmarze na jawie, który może być jej ostatnim dniem na Ziemi. W towarzystwie nieznajomego o imieniu Eric (Joseph Quinn) i jej kota Frodo wyrusza w przerażającą podróż przez zniszczony Nowy York, w którym niebezpieczeństwo czai się wszędzie.

"Ciche miejsce: Dzień pierwszy" – zwiastun