W piątek, 20 sierpnia, po pokazie prasowym nowej produkcji
Olafa Lubaszenko,
"Poranek kojota", odbyła się konferencja prasowa z twórcami filmu.
Fabuła obrazu, zrealizowanego w konwencji komedii miłosnej z wątkami gangsterskimi, skupia się wokół perypetii młodego rysownika komiksów, Kuby (
Maciek Stuhr), który zakochuje się w popularnej piosenkarce, Noemi (
Karoliona Rosińska) i tym samym naraża się egzekutorom długów jej byłego narzeczonego, zainteresowanych utrzymaniem związku swojego dłużnika z bogatą dziewczyną. W intrygę wplątanych jest ponadto szereg innych, barwnych postaci, reprezentujących osobliwy, specyficzny światek polskich gangsterów.
W rolach głównych, prócz wymienionych
Maćka Stuhra i
Karoliny Rosińskiej występują
Michał Milowicz,
Tadeusz Huk,
Tomasz Dedek,
Janusz Józefowicz i
Stefan Friedman.
"Poranek kojota" jest trzecim z kolei, po
"Sztosie" i
"Chłopaki nie płaczą" przedsięwzięciem reżyserskim
Olafa Lubaszenko, który, jak sam mówi, ceni sobie pracę z wypróbowaną i sprawdzoną ekipą, czego najlepszym dowodem było obsadzenie w kluczowych rolach aktorów z poprzednich obrazów oraz wykorzystanie scenariusza
Mikołaja Korzyńskiego, autora
"Chłopaków..." i
"Sztosu". Producent filmu, przedstawiciel Canal Plus, Paweł Mossakowski, zapytany o powody przyjęcia do realizacji scenariusza twórcy
"Chłopaków...", powiedział, że talent i poczucie humoru
Mikołaja Korzyńskiego przesądziły o przychylnym stosunku do jego kolejnego tekstu. "Najmocniejszą stroną
Mikołaja Korzyńskiego jest umiejętność tworzenia barwnych, interesujących postaci filmowych, ciekawych sylwetek. Wynagradza to słabszą konstrukcję fabularną. Sama historia, opowieść nie jest może wyjątkowo spójna, ale Mikołaj rekompensuje to intrygującymi bohaterami. Jest niezrównany w kreowaniu postaci filmowych" wyznał Mossakowski.
Sam reżyser położył zaś nacisk na dostrzegalną w scenariuszach
Korzyńskiego zdolność podpatrywania współczesnej rzeczywistości i opisywania jej z przymrużeniem oka, co łagodzi dość szyderczy stosunek do środowiska polskich mafiosów.
Zainteresowanie dziennikarzy wzbudził stosunek aktorów do kreowanych przez siebie postaci.
Michał Milowicz, wcielający się w Brylanta, narzeczonego głównej bohaterki, miał do zagrania mało wdzięczną rolę macho, zajmującego się najogólniej rzecz biorąc branżą filmową i wplątanego w podejrzane interesy. "Tym razem grana przeze mnie postać ma nieco wyższe IQ niż bohater
"Chłopaków". Mam nadzieję, że z każdym następnym filmem IQ moich bohaterów będzie rosło" powiedział
Milowicz.
Odtwórca głównej roli,
Maciej Stuhr, tak natomiast opisał swoją postać: "Mój bohater zatracił kontakt z rzeczywistością, której ikoną jest Britney Spears. To wyobcowanie pozwala mu jednak na świeże spojrzenie na otaczający go świat".
Twórcy
"Poranku", poproszeni o podanie przewidywanej liczby widzów na seansach filmu, nie kryli, iż spodziewają się sukcesu frekwencyjnego, porównywalnego z rekordem poprzedniego obrazu Lubaszenki,
"Chłopaki nie płaczą", który zgromadził niemal sześciuset tysięczną publiczność.
"Poranek kojota" wchodzi do kin 24 sierpnia w 24 kopiach.