Wczoraj "Washington Post" zamieścił artykuł Anne Applebaum o
"Pianiście" Romana Polańskiego. Autorka chwali reżysera za to, że nie ma w filmie oskarżycielskich uogólnień na temat winnych holokaustu - czytamy w dzisiejszej
"Rzeczpospolitej".
"Szpilman, jak
Polański, nie mitologizował swoich doświadczeń" - pisze publicystka o bohaterze filmu, zmarłym dwa lata temu znanym kompozytorze, na którego wojennych wspomnieniach osnuty jest scenariusz. "W jego pamiętniku i w filmie Polańskiego nie ma bohaterów ani wrogich narodów. Szpilman napotkał dzielnych bojowników żydowskiego ruchu oporu i skorumpowanych żydowskich policjantów w getcie, odważnych Polaków, którzy ryzykowali życie, aby go uratować, i polskich szmalcowników" - czytamy.
Autorka przypomina ponadto, że w filmie, oprócz nazistów, jest także postać niemieckiego oficera Wilema Hosenfelda ratującego Szpilmana: "Jakże inna od tego jest amerykańska percepcja wojny, którą niewielu z nas pamięta. Wolimy, by nasze ofiary były bohaterami, lubimy też łatwe generalizacje o naszych historycznych wrogach w sposób, który sprawia, że czujemy się moralnie wyżsi. Życiorys Szpilmana opowiada jednak inną historię: o tym, że potencjał ogromnego zła i ogromnego dobra tkwi w każdym narodzie" - pisze Applebaum.
Podkreśla ona, że bohater filmu
Polańskiego "nigdy nie czynił ze swego doświadczenia wojennego argumentu na rzecz nacjonalizmu, komunizmu czy jakiejkolwiek innej ideologii i nigdy nie używał swego martyrologicznego doświadczenia jako argumentu na rzecz własnej moralnej wyższości".
Głos Anne Applebaum - w życiu prywatnym żony byłego wiceministra spraw zagranicznych Polski, Radka Sikorskiego - jest wyraźną polemiką z pojawiającymi się w USA przy okazji filmu
Polańskiego opiniami, według których
"Pianista" wybiela Polaków, nie pokazując ich rzekomej "współodpowiedzialności" za eksterminację Żydów. Pogląd taki zaprezentował m.in. jeden z publicystów dziennika "Wall Street Journal". Jego tekst spotkał się z oburzeniem działaczy Polonii amerykańskiej. Waszyngtoński oddział Kongresu Polonii wezwał Polaków w USA do pisania protestów do gazety.
Większość recenzentów oceniła jednak wyświetlany od 3 stycznia w USA film
Polańskiego przychylnie. Krytycy w Nowym Jorku i w Los Angeles wyróżnili go nawet jako najlepszy film roku. Utwór, cieszący się dużym powodzeniem wśród widzów, ma szanse na nominację do Oscara.