Camerimage 2004 - spotkanie z Suki Medencevicem

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Camerimage+2004+-+spotkanie+z+Suki+Medencevicem-19305
Suki Medencevic, operator urodzony w Bośni, od 12 lat mieszka i pracuje w USA. Na zaproszenie dawnego kolegi ze szkoły filmowej powrócił na Bałkany, gdzie zrealizował zdjęcia do filmu "Golemata voda" (ang. The Great Water). Obraz bierze udział w głównym konkursie Camerimage 2004.

Bohaterem filmu jest Lem Nikodinoski, odnoszący sukcesy polityk właśnie wieziony na izbę przyjęć. Coraz bliższy śmierci wraca myślami do swojego dzieciństwa, do czasów gdy miał 12 lat. Wtedy zakończyła się II Wojna Światowa. Młody Lem, podobnie jak setki innych pozbawionych rodziców dzieci, trafia do sierocińca. Szybko przekonuje się, że to koszmarne miejsce, w którym przede wszystkim chodzi o to by wskrzesić w pociechach miłość do Stalina i wychować ich na poprawnych ideologicznie obywateli. Sytuacja zmienia się, gdy Lem zaprzyjaźnia się z tajemniczym i nie poddającym się brutalnym metodom wychowawczym Isakiem.




Suki Medencevic by gościem konferencji prasowej, podczas której opowiadał o wspomnianym projekcie i o swoich wrażeniach z pobytu na Bałkanach po tak długiej przerwie.

"Była to najdziwniejsza produkcja w moim zawodowym życiu. Reżysera tego filmu znam od bardzo dawna, ale przez ostatnie 11 lat nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. Przed przystąpieniem do realizacji zdjęć musieliśmy więc spędzić ze sobą trochę czasu, by lepiej przygotować się do produkcji, wzajemnie poznać się twórczo i zapobiec temu, by później, już na planie coś nas zaskoczyło. A jednak okazało się, że pracując w Macedonii, w dodatku z dużą grupą szalonych dzieciaków, nie wszystko można kontrolować" - wspominał operator.

"Już pierwszego dnia wszystko zaczęło wyglądać zupełnie inaczej niż to sobie zaplanowaliśmy. Po pierwsze, przekonaliśmy się, że mając grupę prawie 300 dzieci niemożliwością jest przygotować je wszystkie do zdjęć w krótkim czasie. Samo ubranie ich w kostiumy zajmowało wiele godzin i kończyło się tym, że zwykle były one gotowe dopiero około południa. Zamieszaliśmy więc trochę w kolejności realizacji zdjęć. Najpierw robiliśmy tylko zbliżenia i ujęcia z małymi grupami a dopiero później przystępowaliśmy do zdjęć zbiorowych. Ale tu napotykaliśmy kolejny problem. Po południu pogoda nagle zmieniała się do tego stopnia, że dopasowanie ujęć porannych i popołudniowych okazywało się w praktyce niemożliwe. A więc musieliśmy czekać, czasem bardzo długo, aż chmury się rozstąpią i wykorzystywać wszelkie popołudniowe promienie słoneczne".

Na tym problemy ekipy się jednak nie kończyły. W kilka dni po rozpoczęciu zdjęć pierwszy asystent reżysera zrezygnował z pracy, twierdząc, że w takich warunkach po prostu nie jest w stanie jej nadal wykonywać. Medencevic opowiedział też o swoich problemach operatorskich. "Służby celne okazały się prawdziwą zmorą. Każda rolka taśmy, którą zamawiałem zwykle leżała około kilku dni na granicy. Ostatecznie byłem zmuszony do tego, żeby stosować niespotykane mieszanki taśm. Nie było bowiem czasu zastanawiać się jakiej taśmy użyć do konkretnej sceny, bo trzeba było po prostu brać to, co było pod ręką. Nie mogliśmy też na bieżąco oglądać materiału, który był realizowany. W ciągu pierwszych dwóch tygodni tylko raz miałem okazję zapoznać się z tym, co zrobiliśmy dotychczas. A pokaźną partię oglądaliśmy dopiero ostatniego dnia zdjęć" - wspominał. "Dodatkowo nie rozpieszczała nas pogoda. Rozpoczynaliśmy zdjęcia w lecie, gdy było nadzwyczaj upalnie a gdy kończyliśmy, temperatura spadła już do ok. zera. I potem musieliśmy sprawić by ten „"chłodniejszy" materiał pasował do upalnych zdjęć z lata".

Wielu widzów zaskoczyła informacja zawarta w napisach końcowych, która zdradzała, że postać Isaka, jednego z głównych bohaterów była grana przez dziewczynkę. "Zgodnie z intencją powieści, na której film jest oparty, postać Isaka miała być kimś wyjątkowym, wyróżniającym się na tle pozostałych dzieci. Miała mieć w sobie coś arystokratycznego, eleganckiego, coś co sugerowałoby przy pierwszym z nią spotkaniu, że to osoba, od której bije szczególna energia. Ale na pewno miał to być chłopiec" - opowiadał Medencevic. Trwały więc poszukiwania małego aktora do tej roli, w które zaangażowali się prawie wszyscy członkowie ekipy. Nigdzie nie mogli jednak znaleźć odpowiedniego kandydata. "Pewnego dnia oglądaliśmy taśmy z nagraniami dziewczynek, które starały się o role dziewczęce. Gdy natrafiliśmy na kasetę z Mają Stankovską, zażartowałem, że może ona by zagrała Isaka. Reżyser uznał, że jest to genialny pomysł i od razu zrobił z nią zdjęcia próbne. Okazało się, że Maja idealnie się nadaje do tej roli".

Suki Medencevic przyznał, iż dochowanie wierności klimatowi powieści, która stała się podstawą scenariusza, a której atmosferę można określić mianem realizmu magicznego, było dla niego ogromnym wyzwaniem. "Musieliśmy wymyślić sposób przedstawienia dwóch różnych płaszczyzn rzeczywistości, na których rozgrywa się historia - z jednej strony realnej, materialnej, a z drugiej nieznanej, tajemniczej. Wymagało to stworzenia takiej gamy kolorów i takiego kodu tych barw, by publiczność mogła bez problemu odbierać film emocjonalnie".

"Wymyśliliśmy więc, że to, co dzieje się w teraźniejszości będzie prawie bezbarwne, monochromatyczne, szare. Przejście ze współczesności do wspomnień głównego bohatera, które odbywa się w stanie jego śmierci klinicznej musiało mieć charakter jak najbardziej ulotny, zwiewny. Wybraliśmy więc zieleń, która sprawia, że wszystko staje się elektryzujące, poszerzają się kontury postaci i rzeczy. Sceny wspomnieniowe zaś mają kolory bardzo stonowane, głównie szare, brązowe albo brązowe-zielone. Dodatkowym efektem takiego doboru kolorów było to, że czerwień, na zasadzie kontrastu, mogła być o wiele bardziej widoczna, co jest o tyle istotne, że znaczenie symboliczne czerwieni w tym filmie jest przecież ogromne. Oprócz tego wyzwaniem było pokazanie magicznego miejsca, w którym Isak dokonuje swoich cudów. Tam kolory były zdecydowanie najcieplejsze".

Goście zgromadzeni na konferencji byli bardzo ciekawi opinii operatora na temat różnic pomiędzy pracą na Bałkanach a w USA, gdzie Medencevic mieszka od 12 lat. "Długo zastanawiałem się nad tym, czy przyjąć propozycję pracy w Macedonii, głównie dlatego, że w momencie przewidzianej realizacji filmu 'Golemata voda' kraj znajdował się na krawędzi wojny domowej. Ale jednak się zdecydowałem i dziś mogę stwierdzić, że różnice pomiędzy tym, czego doświadczałem w ciągu kilkunastu lat w Stanach Zjednoczonych a tym, co zastałem w Macedonii okazały się znaczące. Sprawa sprzętu jest pierwszą z nich. W USA operator czuje się na swój sposób rozpieszczany - jeśli ma jakiekolwiek problemy to paroma telefonami może je najpóźniej w ciągu godziny rozwiązać. W Macedonii, zwłaszcza przy małej ilości sprzętu, który posiadaliśmy, znalezienie czegokolwiek dodatkowego było koszmarem i wiązało się z przejściem zamówionych rzeczy przez cztery kolejne macedońskie służby celne. To z kolei często zajmowało cały tydzień. Drugim aspektem był mój związek z resztą ekipy. Byli to ludzie bardzo mili ale podchodzili do mnie w niezwykle oficjalny sposób. Mimo moich próśb o zwracanie się do mnie po imieniu, wciąż mówili do mnie per „"szefie". Dopiero pod sam koniec realizacji zdjęć udało mi się przełamać tę barierę. Trzecia sprawa dotyczy systemu pracy na planie. W Stanach Zjednoczonych bardzo dba się o oszczędność czasu, by wszystko zrobić jak najsprawniej i pozostawić reżyserowi pewien komfort twórczy. Natomiast w Macedonii czułem się jakbym był w szkole filmowej, mimo tego, że ekipa była doświadczona, musiałem wszystko wszystkim tłumaczyć. Zupełnie się takiej sytuacji nie spodziewałem".

Niemiłe wspomnienia nie przeszkodziły jednak operatorowi w ponownej pracy na Bałkanach. "Kiedy zakończyłem przygodę z realizacją filmu przyrzekłem sobie, że już nigdy więcej nie wrócę do Europy a już na pewno nie do Macedonii. Kręcenie filmu 'Golemata voda' było bowiem dla mnie strasznym przeżyciem - niech świadczy o tym fakt, że w ciągu 52 dni zdjęciowych schudłem aż 15 kilogramów. Pewnego dnia zadzwonił jednak do mnie inny macedoński reżyser, któremu bardzo spodobała się 'Golemata voda' i zapytał czy nie chciałbym z nim pracować. Poprosiłem o przesłanie scenariusza i po jego przeczytaniu zgodziłem się. Ponownie przyleciałem więc do Macedonii i właśnie niedawno zakończyłem zdjęcia. Istnieje więc szansa, że przy okazji tego projektu za rok znów zobaczymy się na Camerimage".


Czytaj również:
Goście Camerimage 2004 i filmy konkursowe
Lista pokazów specjalnych
Święto operatorów, Camerimage 2004 rozpoczęte!
Powrót do przeszłości - niedziela na festiwalu Camerimage
Jury głównego konkursu Camerimage - relacja z konferencji
Kino azjatyckie w konkursie Camerimage
Dziecięce tragedie i marzenia na festiwalu Camerimage
Studencka walka Złotą Kijankę - środa na Camerimage 2004