Gwiazda serialu
"Glee" Cory Monteith został znaleziony martwy w sobotę w pokoju hotelowym w Vancouver. Aktor miał 31 lat.
Na razie policji nie udało się ustalić przyczyny śmierci. Funkcjonariusze przesłuchują osoby, które miały w ostatnich dniach kontakt ze zmarłym.
Monteith zameldował się w hotelu Fairmont Pacific Rim 6 lipca. Miał w nim pozostać przez tydzień. W sobotnie południe zakończyła się doba hotelowa. Aktor nie pojawił się jednak na recepcji, by się wymeldować. Obsługa wybrała się więc do jego pokoju, gdzie znalazła zwłoki.
W piątek wieczorem
Monteith imprezował ze znajomymi. Jak wynika z nagrań kamer przemysłowych w hotelu, aktor wrócił sam do swojego pokoju w sobotę nad ranem.
Cory Monteith stał się znany dzięki
"Glee", gdzie wcielał się w postać uroczego chłopaka z sąsiedztwa Finna Hudsona. Na planie poznał
Leę Michele, z którą wkrótce związał się w życiu prywatnym.
Aktor był od lat uzależniony od substancji odurzających. W kwietniu tego roku musiał opuścić plan zdjęciowy
"Glee", aby wziąć udział w natychmiastowym odwyku.