Dobiegł końca Festiwal Filmowy w Sanoku. Wczorajszym wieczornym pokazem
"Requiem dla snu" zamknięta została pierwsza edycja tej wyjątkowej imprezy, która przyciągnęła miłośników ambitnego kina z całej Polski.
Organizatorzy, czyli firma Gutek Film, Międzynarodowe Stowarzyszenie "Przyszłość Mediów" i Sanocki Dom Kultury, z pewnością mogą mówić o sukcesie frekwencyjnym - na dwanaście dni zjechały do Sanoka tysiące osób, gotowych pomimo nie najlepszej pogody uczestniczyć w festiwalowych pokazach. Łącznie wyświetlonych zostało ponad 180 filmów fabularnych, dokumentalnych i spektaklów teatru telewizji.
Impreza, zgodnie z przewidywaniami jej twórców, zgromadziła rzesze widzów, ceniących odważną, nie poddającą się komercjalizacji sztukę filmową. Zasługa to rzecz jasna głównych organizatorów festiwalu, którzy w ciągu trzech miesięcy zdołali przygotować imprezę zdumiewającą różnorodnością repertuarową, dzięki czemu publiczność wybierać mogła spośród najnowszych produkcji światowych i polskich oraz pozycji klasycznych, stanowiących wyznacznik ambitnego kina.
Zdania uczestników festiwalu co do najlepszego obrazu prezentowanego podczas przeglądu były rzecz jasna podzielone, można jednak pokusić się o wytypowanie paru tytułów, które wzbudziły najwięcej emocji i zainteresowania.
Nadspodziewanie liczną publiczność zgromadziły filmy Jonasa Mekasa. Nadkomplet widzów na projekcji
"Klatki" oraz
"Dzienników, zapisków, szkiców" świadczy o zaciekawieniu eksperymentalną twórczością, wymagającą od odbiorcy skupienia i koncentracji.
Zrozumiałe zainteresowanie wzbudzały także najnowsze produkcje polskich reżyserów:
"Portret podwójny" Mariusza Fronta,
"Cisza" Michała Rosy (obraz otwierający festiwal),
"Głośniej od bomb" Przemysława Wojcieszka, i
"Angelus" Lecha Majewskiego, według wielu najlepszy polski film prezentowany w Sanoku.
Najgłośniejszym filmem festiwalu okazały się oczywiście
"Kłamstwa" Sun-Woo Janga, reklamowane jako obraz przekraczający granice intymności w sztuce.
Dużym uznaniem cieszyło się kino irańskie, prezentowane w cyklu "Obrazy Iranu". Niezwykły klimat i nastrojowość takich produkcji jak
"Gabbeh" Mohsena Makhamalbafa, czy
"Czas pijanych koni" Bahmana Ghobadi'ego, docenione zostały ze względu na siłę i sugestywność przekazu, osiąganego za pomocą zgoła odmiennych środków filmowych niż te, do których przyzwyczaiła nas kinematografia zachodnioeuropejska.
Zdecydowanym faworytem festiwalowej publiczności okazał się jednak irański
"Krąg" w reżyserii Jafara Panahi, zdobywca Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji. Opowieść o kobietach, które w państwie rządzonym przez patriarchalny system usiłują ocalić swoją wrażliwość i niezależność, zjednała sobie przychylność sanockiej widowni
Wiele kontrowersji wywołała natomiast
"Ludzkość", mająca ambicję przekazania uniwersalnej prawdy o życiu poprzez ciąg brutalnych obrazów odnoszących się wprost do fizjologicznego aspektu egzystencji.
Ponadto, w Sanoku można było przypomnieć sobie dzieła należące już do klasyki kina, które stanowią dowód nieprzemijalności i aktualności dokonań takich reżyserów, jak
Cassavetes,
Lynch,
Has, czy Tarkowski.
Festiwalowym projekcjom towarzyszyły naturalnie spotkania z twórcami filmowymi, między innymi z
Przemysławem Wojcieszkiem, Mariuszem Frontem, autorem
"Portretu podwójnego", Martą Meszaros oraz z Martinem Sulikiem, reżyserem prezentowanych w Sanoku
"Orbis Pictus" ,
"Krajinka" i
"Wszystko co lubię". Produkcje ostatniego z wymienionych artystów skłoniły publiczność do dyskusji na temat specyficznej poetyki obrazów słowackiego reżysera, który chętnie dzielił się swoimi refleksjami dotyczącymi warsztatu filmowego.
Innym istotnym wydarzeniem festiwalu była konferencja pod nazwą
"Autoportret środka Europy", zorganizowana przez Międzynarodowe Stowarzyszenie
"Przyszłość Mediów" i poświęcona sytuacji kina w Europie Wschodniej. Zaproszeni do udziału w dyskusji twórcy z Białorusi, Ukrainy, Słowacji, Polski i Węgier, wypowiadali się na temat fatalnego stanu kinematografii w swoich krajach, która zmusza ich częstokroć do szukania wsparcia finansowego u zagranicznych producentów.
Szerokie zainteresowanie mediów oraz festiwalowej publiczności świadczy o powodzeniu idei zorganizowania imprezy poświęconej w całości kinu artystycznego, wbrew obawom co do trafności urządzania przeglądu filmowego w tak odległym miejscu jak Sanok.
Na przyszły rok organizatorzy zapowiadają jeszcze więcej atrakcji, związanych nie tylko z projekcjami filmów, ale też z wizytami artystów i imprezami towarzyszącymi.