Kłopotów "Tereski" ciąg dalszy

Onet.pl /
https://www.filmweb.pl/news/K%C5%82opot%C3%B3w+%22Tereski%22+ci%C4%85g+dalszy-6196
Ola G., odtwórczyni tytułowej roli w głośnym filmie Roberta Glińskiego "Cześć, Tereska", która została zatrzymana przez policjantów Pabianic podczas włamania do sklepu, wróci do zakładu poprawczego w Falenicy, z którego uciekła na początku roku.

"Ola G. nie jest aktorką; ona musi teraz zagrać swoje życie i to nie takie, jak w filmie 'Cześć, Tereska'" - uważa Anna Cyran, psycholog z domu poprawczego w Falenicy pod Warszawą, dokąd w środę ma wrócić 16-latka.

"Nie wiem, czy teraz zaczynać wszystko od początku: od jej traumy związanej z pochodzeniem, smutnym domem i trudnościami, czy też od tego, co ten film niefortunnie pokazał" - mówi Cyran. Podkreśla, że gdyby to zależało od schroniska, nie wyrażono by zgody na udział Oli w niektórych scenach filmu "Cześć, Tereska" - molestowania seksualnego i zabójstwa. "W tych dwóch scenach Ola nie miała prawa uczestniczyć" - zaznaczyła. "Nie było pełnej odpowiedzialności ze strony tych, którzy włączyli ją w tę rolę" - powiedziała. "Myśmy poznali Olę już po tym, jak film nagrano" - dodaje.

Zdaniem producenta filmu, Filipa Chodzewicza, Ola w pewnym sensie była przygotowana do swojej roli: w jej życiu zdarzały się nie mniej gwałtowne sytuacje. "Mam wątpliwości, czy Ola rzeczywiście tak mocno przeżyła to, co zagrała w filmie. Byłem na planie i rozmawiałem z Olą. Prawdziwe koleje losów tej dziewczyny były jeszcze bardziej groźne i pełne dramatycznych napięć, niż w filmie. Nie chciałbym opowiadać o szczegółach. Była w pewnym sensie osadzona w roli, którą miała zagrać" - powiedział Filip Chodzewicz.

Dodał, że film porusza problemy, które dotykają wielu dzieci i osób nieletnich. "Dzieci bywają poddawane presji, w tym presji seksualnej dorosłych. Myślę, że w filmie trzeba było tą drogą pójść. Filmowa Tereska została poddana atakowi rówieśnika, który próbował ją uwieść. Ola to przeżywa od lat - umiała i chciała to zagrać w ten sposób. Nikt nie musiał jej tego uczyć" - zaznaczył producent. Zwrócił uwagę, że opiekunka Oli na planie filmowym, Karolina Bendera, oraz cała ekipa dbała podczas realizacji zdjęć o to, by nie przekroczyć zwyczajowo przyjętych norm.

"Wszyscy, a zwłaszcza reżyser starali się, by możliwie delikatnie wybrnąć z tych kłopotliwych scen" - podkreślił. Zdaniem Chodzewicza, udział w filmie nie mógł destrukcyjnie odcisnąć się na psychice Oli. "Wręcz przeciwnie. Byłem na festiwalu w Gdyni. Była tam obecna i Ola i Karolina. Wzięliśmy udział w uroczystej kolacji. Ola miała zaszczyt być na scenie, przyjmować kwiaty, udzielać wywiadów. Uznała, że jest to początek tego, o czym marzyła. Było to zaskakujące, kiedy wyznała, że teraz musi skończyć technikum aktorskie. Mieliśmy wtedy głęboką nadzieję, że uratowaliśmy obie dziewczyny" - powiedział.

"Jeśli twórcy filmu szukali aktorki w ośrodkach wychowawczych, to było oczywiste, że to będzie dziecko skrzywdzone. Pytam: czy zdawali sobie sprawę że taka rola może pogłębić jej demoralizację" - zastanawia się Anna Cyran. "Sytuacja wobec niej zapętliła się. Czy to łatwo wrócić i spojrzeć w twarz, kiedy wszystkie media informują, jak była niepoważna, skoro nie chciała pojechać po nagrodę, po laury do USA. Trzeba będzie jej wytłumaczyć: 'Laury są cały czas przed tobą'" - dodaje.