Sejm na najbliższym posiedzeniu nie zajmie się wyborem członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT). Tymczasem zdaniem konstytucjonalistów, niepowołanie nowych członków KRRiT, przy jednoczesnym rozwiązaniu starej Rady, oznacza brak ciągłości władzy państwowej, a to z kolei - naruszenie konstytucji.
Jak wyjaśnił w poniedziałek PAP zastępca szefa kancelarii Sejmu Lech Czapla, Sejm na najbliższym posiedzeniu nie zajmie się wyborem nowej Rady, ponieważ wszyscy zgłoszeni kandydaci muszą mieć opinię o możliwości dostępu do informacji niejawnych, wydaną przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
"Jest to obligatoryjny element postępowania (opinia ABW - PAP), a to trwa do dwóch tygodni" - powiedział Czapla. Termin składania kandydatur upływa we wtorek o północy, a trzydniowe posiedzenie Sejmu rozpoczyna się w środę.
KRRiT nie istnieje od 30 grudnia 2005 roku, kiedy w Dzienniku Ustaw opublikowana została tzw. ustawa medialna. Zlikwidowała ona dotychczasową 9-osobową KRRiT. Teraz ma ona liczyć pięciu członków. Dwóch z nich powoła Sejm, dwóch - prezydent i jednego - Senat. W ustawie zapisano również, że przewodniczącego Krajowej
Rady powołuje i odwołuje prezydent spośród jej członków.
Zdaniem konstytucjonalisty prof. Piotra Winczorka, "niedobrze jest, że nie ma konstytucyjnego organu, jakim jest KRRiT, bo oznacza to przerwanie ciągłości władzy państwowej". "A władza państwowa realizuje się przez organy państwa - jak organu państwa nie ma, to tej ciągłości również. Czyli tutaj nastąpiło - moim zdaniem - naruszenie konstytucji" - powiedział w poniedziałek PAP prof. Winczorek.
"Dlatego ta przerwa (w funkcjonowaniu KRRiT - PAP) nie powinna mieć miejsca. Jeśliby wydarzyło się coś takiego, do czego potrzebna byłaby decyzja Rady, to nie można byłoby jej w tej chwili podjąć - nie ma bowiem ani nowego, ani starego składu" - powiedział prof. Winczorek.
Zaznaczył, że nie przypomina sobie, by podobny przypadek miał miejsce w przeszłości. "Takie przerwanie ciągłości nie jest właściwe" - dodał.
Prof. Winczorek przypomniał, że w innych przypadkach, np. wyboru prezydenta, "jest to tak zorganizowane, że odchodzący prezydent może podać następcy rękę". "Tak samo Sejm - kadencja kończy się w przeddzień rozpoczęcia nowej, podobnie też Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) - tak długo nie odchodzi ze swojego stanowiska, aż zostanie wybrany nowy, a wszystko to po to, by zachować ciągłość władzy państwowej" - powiedział prof. Winczorek.
"Tu jest problem konstytucyjności tej ustawy, bo ona powinna przewidywać nie odejście starej Rady w momencie wejścia w życie ustawy, ale w momencie wyboru nowych członków Rady. Wtedy zachowana byłaby ciągłość" - uważa prof. Winczorek.
Z wnioskiem o zaskarżenie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego zwróciła się do RPO b. przewodnicząca KRRiT Danuta Waniek. W wypowiedzi dla radia TOK FM prof. Andrzej Zoll powiedział, że w ustawie jest "dużo punktów, które wymagają dokładniejszego zbadania", m.in. sposób powoływania przewodniczącego Rady (ustawa
zakłada, że powołuje go prezydent, tymczasem w konstytucyjnych kompetencjach prezydenta ta nie jest wymieniona).
Zasadniczą sprawą dla RPO jest jednak - podobnie jak dla prof. Winczorka - to, że obecnie nie ma konstytucyjnego organu, jakim jest KRRiT. Prof. Zoll wyraził zaniepokojenie, że "z porządku najbliższego posiedzenia Sejmu spadło powołanie nowych członków, a więc ten stan niekonstytucyjny się przedłuża". PAP nie udało się w
poniedziałek skontaktować z Rzecznikiem.
Byli członkowie Rady rozważają wystąpienie do sądu o wypłacenie należności finansowych za czas do końca ich kadencji. Zdaniem byłej szefowej KRRiT, żaden z byłych członków Rady nie złożył jeszcze takiego wniosku. "Ja jeszcze nie złożyłam wniosku, ale prawdopodobnie będziemy to robić wszyscy. Nie wiem czy będzie to wniosek zbiorowy, być może każdy musi wystąpić indywidualnie, bo każdy ma inną kadencję. Myślę jednak, że jeszcze nikt wniosku nie złożył. Na razie się przymierzamy" - powiedziała w poniedziałek PAP Waniek.
Kadencja trzech byłych członków KRRiT miała skończyć się w 2007 roku, trzech - w 2009, a kolejnych trzech w 2011. Miesięczna pensja każdego z dziewięciu członków Rady wynosiła ok. 11-12 tys. zł brutto (w zależności od stażu pracy).
Według prof. Zolla "nie jest wykluczone", że byli członkowie KRRiT mają szansę na odszkodowania".