Argentyńscy reżyserzy, którzy zaistnieli w latach '90, teraz szykują swoje kolejne filmy.
Pablo Trapero (
"El Bonaerense") kręci
"Nacido y criado" (ang. "Born and Raised") o poszukiwaniu przez człowieka drugiego życia.
Adrian Caetano (
"Red Bear") filmuje projekt
"Atila", opowieść, w której występują
Rodrigo De La Serna (
"Dzienniki motocyklowe"), o ucieczce czwórki mężczyzn z więzienia, w czasach wojskowej dyktatury w latach 1976-82.
Kolejne filmy realizują
Carlos Sorin (
"Minimal Stories"),
Veronica Chen (
"Smokers Only"),
Sandra Gugliotta (
"A Lucky Day") i
Rodrigo Moreno (
"El descanso").
W Argentynie filmowcy od 2002 roku kręcą od 50 do 70 filmów rocznie. W latach '90 realizowali ich tylko 20-30. Wszystko za sprawą bardzo korzystnych stawek podatkowych dla filmowców. Niskie podatki przyciągają także ekipy z zagranicy.
Dodatkowo rząd zwiększył roczne finansowanie filmów do aż 30.4 milionów dolarów. Jedynym ograniczeniem dla Argentyńczyków jest bardzo ostra rywalizacja i brak możliwości zaistnienia na krajowych festiwalach. Filmowcy muszą więc wyruszać na podbój zagranicznych rynków.
Jedynym wyjściem, by osiągnąć sukces w kraju, okazała się pomoc amerykańskich wytwórni. Niektórzy z producentów porozumieli się z 20th Century Fox, by ta współfinansowała koszta produkcji, marketingu i tworzenia kopii.
Jakie są prognozy na przyszłość? Ekonomia w Argentynie idzie na przód, rocznie kształci się 16 tysięcy studentów szkół filmowych, a prawdziwą siłą tego kraju jest bogata literatura. Spodziewajmy się więc kolejnych filmów.