Jutro we francuskim parlamencie odbędzie się głosowanie nad ustawą legalizującą ściąganie z internetu filmów i muzyki w zamian za niewielką stałą i comiesięczną opłatę.
Burzliwa dyskusja na temat zmiany francuskiego prawa autorskiego rozpoczęła się w grudniu ubiegłego roku i podzieliła francuską scenę polityczną. Zaproponowano wtedy wprowadzenie nowej ustawy głoszącej, że kompanie medialne będą mogły kodować płyty CD i DVD, by zapobiegać ich nielegalnemu kopiowaniu na dysk twardy. Dodatkowo, za tą formę piractwa miałaby grozić kara w wysokości 355 tysięcy dolarów, lub nawet trzy lata pozbawienia wolności.
Najciekawsze jest jednak to, że obok tego, autorzy nie mogą zabronić internetowej wymiany ich twórczości w jakimkolwiek formacie. Legalne więc będzie ściąganie plików na prywatny użytek. Zakazano jedynie komercyjnego wykorzystywania tych plików.
Debata ta okazała się bardzo kłopotliwa dla urzędującego obecnie rządu Jacquesa Chiraca, którego jednym z celów jest wprowadzenie surowych przepisów mających na celu ochronę praw autorskich. W związku z tym prace nad nowymi regulacjami na kilka tygodni zawieszono.
Zdaniem Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego propozycje francuskich polityków są wysoce szkodliwe. - Zmiany w prawie doprowadzą do załamania szybko rozwijającego się rynku sprzedaży muzyki za pośrednictwem internetu zastępując rynkowe ceny średnią opłatą, która nie pokryje nawet kosztów związanych z uruchomieniem platform sprzedażowych - mówi Francine Cunningham z IFPI.
Wprowadzenie nowych przepisów nie jest jednak pewne. Partie polityczne są nadal bardzo podzielone i nikt nie jest w stanie przewidzieć jakim wynikiem zakończy się jutrzejsze głosowanie.