Podczas Holenderskiego Festiwalu Filmowego przyznano najważniejsze narodowe nagrody filmowe - Golden Calves. W najbardziej prestiżowej kategorii, dla najlepszego filmu wyróżniony został arabskojęzyczny
"Paradise now" holendersko-palestyńskiego filmowca
Hany Abu-Assada. Film został zgłoszony przez Palestyńczyków jako kandydat do Oscara.
Kontrowersyjny obraz opowiada o ostatnich dniach dwóch przyjaciół z dzieciństwa, którzy zostali zwerbowani do przeprowadzenia samobójczego zamachu w żydowskim Tel Avivie. Obraz jest koprodukcją holendersko-niemiecko-izraelską. Pomimo tego, że to właściwie holenderski film, to fakt, że nakręcony został w języku arabskim, w większości na terenie autonomii i przez pochodzącego z Palestyny reżysera, uznano go za obraz pochodzący z tego właśnie kraju.
"Paradise Now" zdobył także nagrodę Blue Angel Award dla najlepszego europejskiego filmu i wyróżnienie Amnesty International w czasie Berlinale. Film wyróżniono także nagrodą za montaż dla
Sandra Vosa.
Drugim zwycięzca festiwalu jest
"Guernsey" Nanouka Leopolda, który został uhonorowany za reżyserię, a grająca w filmie
Maria Kraakman została uznana najlepszą aktorką. Filmowi przypadła także nagroda holenderskich krytyków.
Za swoją rolę w
"06/05" najlepszym aktorem został wybrany
Thijs Römer. Był to ostatni film zamordowanego rok temu w centrum Amsterdamu kontrowersyjnego
Theo van Gogha. Reżyser został pośmiertnie uhonorowany nagrodą jury za całokształt twórczości. Podobną nagrodę otrzymał zmarły przed miesiącem
Willem van de Sande Bakhuyzen, którego
"Leef!" otworzył festiwal. Film był adaptacją powieści Ronalda Gipharta -
"Ik omhels je met duizend armen" (hol.
"Obejmuję Cię tysiącem ramion").
"Leef!" wygrał nagrodę publiczności i Golden Calf za drugoplanową rolę żeńską dla
Sophie van Winden. Inny film
Van de Sande Bakhuyzena, rodzinny
"Lepel" wyróżniono na najlepszą produkcję.
Statuetką dla najlepszego aktora drugoplanowego poszła do całej męskiej obsady komedii
"Het Schnitzelparadijs". Najlepszym dokumentalistą okazał się
Rogier Kappers i jego
"Lomax the Songhunter" - bardzo osobisty portret ostatnich lat życia etnomuzykologa Alana Lomaxa.
Pomijając dwudziestą piątą rocznicę powstania imprezy, tegoroczna edycja Holenderskiego Festiwalu Filmowego odbyła się w bardzo mrocznym, ponurym klimacie. Wszystko za sprawą niedawnych zgonów
Van de Sande Bakhuyzena i
Van Gogha. Dzięki temu jury doceniało wartości artystyczne filmów, a nie jak zazwyczaj - sukces komercyjny. Widać to po wyborze
"Paradise now" i
"Guernsey".