Wildstein musi odejść?

Rzeczpospolita /
https://www.filmweb.pl/news/Wildstein+musi+odej%C5%9B%C4%87-31025
Premier zwija parasol ochronny, którym osłaniał dotąd Bronisława Wildsteina przed koalicjantami. Czy to oznacza rychły koniec szefa telewizji? - pisze dzisiejsza "Rzeczpospolita".

Premier Jarosław Kaczyński zrobił w środę ukłon w stronę Samoobrony i LPR. - Wielokrotnie broniłem Bronisława Wildsteina przed koalicjantami. Teraz już bronić nie będę - powiedział we wczorajszym wywiadzie dla "Życia Warszawy". Dodał, że ma dosyć sytuacji, w której "jest oskarżany o upartyjnienie TVP", a telewizja bardzo go atakuje. Choć zastrzegł, że ta wypowiedź nie oznacza wyroku na Wildsteina, może ona dać zielone światło do odwołania prezesa. Od kilku miesięcy domaga się tego zarówno Samoobrona, jak LPR.

- Nie nadinterpretowałbym słów premiera. Nikt nie ma dziś głowy do dyskusji o sytuacji w TVP, kiedy podejmowane są kluczowe decyzje o losach koalicji - mówi rzecznik PiS Adam Bielan.

Wczoraj Jarosław Kaczyński spotkał się z Andrzejem Lepperem i o Wildsteinie istotnie nie było mowy. Politycy PiS nie wykluczają jednak, że skutki rozmów koalicyjnych mogą objąć też prezesa telewizji. - Istnieje możliwość, że np. Andrzej Lepper ustąpi w sprawie wysłania polskich wojsk do Afganistanu, a jednym z warunków będzie odwołanie Wildsteina - mówi "Rz" jeden z nich. Jest o tym przekonany Zbigniew Chlebowski z PO: - PiS złoży na ołtarzu koalicji kawałek budżetu i głowę Wildsteina.

Premier zaznaczył w wywiadzie, że los prezesa TVP jest w rękach rady nadzorczej. Już raz, pod koniec lipca, próbowała go odwołać. Wnioskodawcą był członek rady rekomendowany przez LPR. Nie uzyskał jednak poparcia przedstawicieli PiS i Samoobrony. Liga i Samoobrona mają w dziewięcioosobowej radzie nadzorczej po dwóch przedstawicieli. Do odwołania prezesa potrzeba sześciu głosów, czyli nie jest ono możliwe bez udziału członków rady z rekomendacji PiS. Czy słowa premiera odbierają jak instrukcję? - Myślę, że to tylko informacja o odwołaniu pewnego szczególnego parasola natury politycznej - mówi mecenas Janusz Niedziela, w radzie nadzorczej z rekomendacji PiS. - W tej chwili prezes musi się w większym stopniu liczyć ze stanowiskiem organów spółki. Odbieram to jako powrót do normalności.

Rada nadzorcza upominała już Wildsteina, by przestrzegał kompetencji pozostałych członków zarządu. Chodziło o nominację szefa TVP 3. Wildstein przeforsował w czasie wakacji swego kandydata wbrew stanowisku wiceprezesa Sławomira Siwka, któremu podlega Trójka i ośrodki terenowe. Upomnieniem rady nadzorczej się nie przejął.

Zdaniem mec. Niedzieli zwinięcie parasola ochronnego przez prezesa PiS nie przesądza losów obecnego zarządu. - My oceniamy rezultaty: oglądalność jesiennej ramówki, wyniki finansowe, zgodną współpracę w zarządzie. Dobrą porą na ocenę będzie przyszłoroczne walne zgromadzenie - mówi Niedziela. Również według członka KRRi T Wojciecha Dziomdziory wypowiedź Kaczyńskiego "to pewna deklaracja, która jednak nie oznacza wyroku".

Taka deklaracja to jednak woda na młyn Samoobrony. - Może teraz zapadną konkretne decyzje - liczy Robert Rynkun-Werner, przedstawiciel Samoobrony w radzie nadzorczej. Kto mógłby zastąpić Wildsteina? - Dlaczego nie ktoś z nominacji Samoobrony? Nasz kandydat już na starcie byłby lepszy od Wildsteina, bo z pewnością miałby wyższe wykształcenie - dodaje Rynkun-Werner, który od kilku tygodni sprawdza, czy powołanie na prezesa niemającego magisterium Wildsteina nie naruszyło prawa.

Na rozwój wydarzeń czekają dziennikarze TVP. - Nie jest to nowość, ale powiedzenie tego publicznie jest niepokojące - komentuje wypowiedź premiera jeden z nich. Według rozmówcy "Rz", zbliżonego do kierownictwa telewizji, odwołanie Wildsteina jest przesądzone w 90 - 95 proc. Jako jego potencjalnych następców wymienia się w TVP Wojciecha Pawlaka (dyrektora Dwójki, wiosną jednego z kandydatów na stanowisko prezesa), Sławomira Siwka, wiceprezesa z nominacji PiS (byłego wiceprezesa partii braci Kaczyńskich Porozumienie Centrum) oraz dyrektor Jedynki Małgorzatę Raczyńską.

Bronisław Wildstein nie chciał wczoraj komentować słów premiera. Podczas konferencji TVP Kultura w ubiegłym tygodniu mówił "Rz", że nie spodziewa się, by mógł być odwołany przed wyborami samorządowymi.