Wspomniała już o tym Jokerin w innym temacie...Chciałabym jednak stworzyć osobny wątek dotyczący tego pseudo rankingu, aby każdy, kto chce mógł się wypowiedzieć.
Pozwolę sobie zacytować słowa dotyczące miejsca pierwszego, które zajął oczywiście Heath Ledger:
"Był na równi wznoszącej, kiedy przedawkował całą masę środków przeciwbólowych i antydepresantów. Chcielibyśmy żałować kogoś, kto zginął w kwiecie wieku, lecz Ledger najwyraźniej nie doceniał tego, co ma. Gdyby to chodziło o kogoś mniej sławnego, już dawno zostałby nominowany do Nagrody Darwina".
Zastanawia mnie jeden fakt, jak bardzo trzeba być złośliwym, podłym człowiekiem, żeby tworzyć taki ranking i umieszczać na miejscu pierwszym osobę, która od wielu miescięcy już nie żyje i która nie może się już bronić.
Jaką trzeba być świnią(trudno, musiałam to napisać), żeby umiescić kogoś na miejscu pierwszym, ponieważ przedawkował różnego rodzaju tabletki i sarkastycznie stwierdzić, że ten człowiek nie doceniał tego co ma!!!
Kto ma prawo do wydawania takich sądów??? Kto znał Heatha Ledgera na tyle, żeby mógł o nim napisać, że gardził tym co ma???
I zapytam jeszcze raz, kto z tych pseudo artystów, którzy stworzyli ten głupawy ranking ma prawo stwierdzić, że gdyby Heath Ledger był mniej sławny, zapewne zostałby nominowany do nagrody Darwina(dla niewtajemniczonych, tą nagrodę przyznaje się za najbardziej idiotyczny rodzaj śmierci). Przepraszam bardzo, odkąd przedawkowanie leków uznajemy za najbardziej idiotyczną śmierć??? Od kiedy czyjaśkolwiek śmierć jest głupawa???
Zaraz pewno wejdą na to forum antyfani Heatha i zaczną wypisywać, że jestem kolejną urażoną fanką. Może i jestem, ale przede wszystkim jestem urażonym czyjąś GŁUPOTĄ i CHAMSTWEM człowiekiem...
A mi sie ten ranking podoba. W porównaniu z rankingami o najpięknijszych aktorach, z rankingami o pięknych tyłkach aktorów.
Jest w tym rankingu pewna ironia. Pewne...hmmm...wyśmianie rankingów, i tego że wiekszosć fanek pokochała Ledgera po śmierci.
Bo tak naparwde to ja się pytam czy większosć tych panien widziałą "Pariote" jego debiut na skale swiatową?! I wieksozść tych fanek o ile widziaął ten film że tak powiem olała go. Ale gdy umarł. To jakże one go pokochały! Czystą fanowska miłością.
Heath aktorem był wielkim i utalentowanym. Ale bez przesady. jego denne role w "Zjadaczu Grzechów" czy "Obłędny Rycerz" sparwiły ze jego talent aktorski podupadł. Rolą Jokera mógł pokazać na co go stać. Ale on "przedawkował" leki. Nie wiem co z nim było nie tak. Nie wnikam w jego psychike. Ale nie było to zbyt mądre jak na kogoś tak inteligentnego. Na Oscara nie zasłużył. Mógł go dostać za idealną role W "Tajemnicy...". Ja czytałam książke i jego Ennis był taki sam jak książkowy.
Umrzećw szczytowym okresie kariery...cóż wielu wilkich tak zrobiło. Choćby mój ulubiony Dean albo River Phoneix. Żal mi tylko tego, że pseudo fanki nie doceniły jego talentu tylko to ze umarł, i był przystojny.
Szkoda że podniecajac sie jego kaloryferkiem zapomniały o tragedi jego kobiety i jego córki. Szkoda ze oburzacie się świetnym rankingiem. Bo jest w nim coś szczególnego. I szczera prawda. Pozdro :)
Hej Witam. Od niedawna jestem na forum.
Pomysł na taki ranking nie był zły. Złe natomiast było to, że wygrał Heath Ledger, aktor który z pewnością nie zasłużył sobie za życia aby być najbardziej przecenianą gwiazdą kina. Równierz po jego tragicznej śmierci, za Jokera w "Mrocznym Rycerzu" - którego nie oglądałem, ale wiem....
Wolę Batmany Tima Burtona ;) nieśpieszno mi to oglądać.
jak dla mnie zasluzyl sobie na pierwsze miejscee na tej liscie, ale dlaczego to pisalem juz wyzej.
pozatym jego smierc nie byla tragiczna,ale to tylko zly dobor slow.
zobacz nowego batmana bo sa zdecydowanie lepsze, ale to jest kwestia gustu, oczywiscie. podobnie jest z
nowym bondem, jedni wola jak ma bombe w pasku, a w butach odrzutoweic, jedni wola zeby mial takie samo
wyposazenie jakie ma normlny agent.
Żeby w ogóle w jakikolwiek sposób komentować tego typu rankingi, potrzeba przynajmniej odrobiny dystansu, umiejętności popatrzenia z boku zarówno na swojego idola, jak i na swe dla niego uwielbienie, czy chociażby gram pomyślunku. Tu nie chodzi o to, że jakiś podrzędny aktorzyna zazdrości talentu, sławy, umiejętności autopromocji, czy czegokolwiek innego konkretnej gwieździe kina i umieszcza sobie w internecie ranking, gdzie gnoi i obraża wszystkich lepszych, bogatszych, lepiej wypromowanych kolegów po fachu. Nie, to tworzą ludzie, którzy pisząc dla filmowego magazynu, czy portalu, biorą za to ciężką kasę, więc automatycznie są bezstronni i znają się na rzeczy. Potrafią przebić się przez falę pośmiertnego uwielbienia dla chociażby Heatha i napisać, że ten facet po prostu nie nadawał się na gwiazdę. Właśnie o to chodzi, a nie o jakiekolwiek obrażanie, szmacenie, czy ubliżanie jemu samemu. Zgadza się, był dobrym aktorem i nikt tego nie kwestionuje. Ale ranking mówi o najbardziej przecenianej GWIEŹDZIE kina, a nie najbardziej przecenianym AKTORZE, a to spora różnica. Przecenia się umiejętność poradzenia sobie w Hollywoodzkiej rzeczywistości i bycia celebrytem. Do tego Heath nie nadawał się tak bardzo, jak bardzo go lubię. I rozgraniczcie chamstwo od trzeźwego spojrzenia, błagam was na kolanach. Mała prośba na koniec, nie gryźcie, okej?
Gratuluję świetnej, klarownej, rozsądnej i adekwatnej do tematu wypowiedzi. Poważnie. Zwróciłaś uwagę na bardzo istotną sprawę i zgodzę się z Tobą, że ranking dotyczył gwiazdy nie zaś aktora, niemniej jednak pomimo tego wszystkiego o czym piszesz i w czym masz słuszność, nasuwa się siłą rzeczy konstatacja, że ranking ten nie był ani zabawny, ani "smaczny", bowiem godził w człowieka (celowo podkreślam: człowieka nie aktora), który w żaden sposób nie może się już obronić, oswoić itd. To co najbardziej przykre, to napędzanie się mediów, biznesu i wszystkiego tego, co dotyczy ogromnych pieniędzy. Eksploatowanie wizerunku nieżyjącego człowieka, który był przez tysiące osób uwielbiany jest dla mnie nie na miejscu. Kiedy umierał Valentino, Dean itd. taka sytuacja nie miała miejsca. Nie tworzono rankingów, z uwagi na człowieka, z uwagi na szacunek , którego tak szalenie pozbawiona jest kultura postnowoczesna i ludzie, w niej partycypujący :( Być może jestem niedzisiejsza, albo zbyt wrażliwa, ale mnie takie rankingi rażą i nie chodzi tu tylko o Heath'a, ale o pewną globalność myślenia. Ktoś zapyta - czy oburzyłabym się, gdyby to ktoś inny był na pierwszym miejscu, a nie Heath?? Tak, oburzyłabym się, bo taka ta moja przeklęta wrażliwość! Oburzyłabym się i prowadziła gorliwą dyskusję na Forum osoby, której ów ranking by dotyczył! Oburzam się na ten "ów dystans" do rankingu, bo to tylko potwierdza tezę, że w dzisiejszych czasach dozwolone jest wszystko, że można zdeptać, splunąć, okaleczyć i wzruszyć ramionami. A ja się na coś takiego nigdy nie zgodzę!I będę kontestować wszystko, co z tym związane, bo taka już moja natura!
Pozdrawiam Was serdecznie i świątecznie, moi mili i serdeczni wobec siebie współbratańcy!
Nawiązanie do Valentino, czy Deana nie bardzo mi tutaj zagrało, bo zgadza się tylko to, że wszyscy trzej nie żyją. James wysypał się samochodem, a Rudolph zmarł na posocznicę, a co do Heatha, póki co nie jestem się w stanie przekonać do uznania działania osoby trzeciej w jego śmierci (mówię tu o takiej na przykład Olsence, a nie każdym jednym krytyku, czy innym stręczycielu psychiki gwiazd). Dla mnie po prostu sobie gość nie dał rady ze swoją sławą, strzelił samobója i najwyraźniej twórcy tego rankingu mają podobne podejście. Może to moja tendencja do podchodzenia bez emocji do takich spraw, ale trochę racji w tym jest, jak by nie rozumować. Pierwsze miejsce jest przesadą, tu się zgodzę, ale gdybym układała ten ranking, na pewno któreś z kolejnych by przypadło w udziale właśnie Ledgerowi. Nie ma siły, żeby tego 'przeceniania' w jego wypowiedziach, czy podejściu do Hollywood nie zauważyć. Zgadzam się, że przez ostatnie kilkanaście lat świat gwiazd i w ogóle, całej sfery kulturowo-społecznej, wiele stracił ze swojej pierwotnej wrażliwości i taktu, ale taka jest kolej rzeczy i cieszę się, że żyję w czasach, kiedy jeszcze odrobinę człowieczeństwa można jednak tam odnaleźć. Nie pyknęło też stwierdzenie o 'obronie', której możliwości Heath jest pozbawiony. Skrajny idealizm, przecież żadna, nazwijmy to, gwiazda, nie będzie publicznie zaprzeczać, czy bronić się przed tego typu tytułami. Mają to po prostu wpisane w codzienność zawodową i nie ma bata, żeby osobę publiczną wychwalano i opiewano jej cudowność przez 101% czasu trwania kariery. Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć, co działo się w jego głowie, kiedy decydował się na końską dawkę prochów, ale to tak, czy inaczej, nie zwalnia z bycia osobą publiczną, nawet po śmierci, jak rozpaczliwa i perswazyjna by nie była.
:)
Nawiązanie do Deana i Valentino było celowe. Nie trywializujmy! Nie chodziło o sprowadzenie tych trzech osób do tego, że nie żyją, a o to, że w swych czasach były one obiektami zainteresowania prasy i mediów, stanowiły obiekt westchnień, a mimo to, nikt po ich śmierci nie odważyłby się konstruować tego typu rankingów, które w jakikolwiek sposób byłyby nietaktowne. Wszystko na ten temat. Po drugie, w oficjalnych raportach (co już zresztą było powtarzane setki razy) podano, że w śmierć Heath'a nie jest zamieszana ani osoba trzecia, postronna, ani też on sam celowo życia sobie nie odebrał. Zatem upieranie się przy teorii samobójczej zakrawa o dyrdymały, i tyle! Śmierć została spowodowana zatruciem organizmu i zapaścią, wynikającą z pomieszania się substancji, które wydzielały leki, przyjmowane przez Heath'a (na receptę). To, że się nie nadawał na gwiazdę miary hollywoodzkiej nie jest tajemnicą. On sam miał kiedyś zamiar porzucić świat filmu, świat gwiazd, bo nie czuł się w nim, tak jakby tego od niego oczekiwano, niemniej jednak nie oznacza to, że targnął się na swoje życie. Mówisz, że nie pyknęło Ci stwierdzenie o obronie, widzisz, nie chodziło o dosłowną obronę, przy jakiej się upierasz. W żaden sposób nie chodzi tu o publiczne demonstrowanie swoich racji, ale o to, że gdyby Ledger żył, być może byłby w stanie swoją postawą, funkcjonowaniem w społeczeństwie w jakiś sposób udowodnić bądź wprost przeciwnie, to, czy można byłoby mówić o nim w kontekście gwiazdy przecenianej czy też nie. Pozostali członkowie rankingu żyją, więc mają jeszcze szanse obronić się przed nim, Ledger już nie ma (mówiąc "obronić" miałam właśnie to na myśli). Mi z kolei nie styka Twoje uporczywe trwanie przy wersji, w której Heath bierze końską dawkę prochów i tyle. Nie wiem czy dojdziemy do jakiegoś konsensusu w tej kwestii. Lubię dyskutować, ale kłótniami na Filmwebie jestem autentycznie zmęczona, za stara jestem po prostu, żeby gdzieś tam bojować w Internecie w sytuacji, gdzie nikt nie przekona drugiego do swoich racji.
Pozdrawiam serdecznie :)
Kłótnie na filmwebie są już kultowe :) Jak dla mnie, dyskutujemy i to całkiem spokojnie, jak na moje możliwości.
Wszelkie postawy i inne tego typu, które miałaby zaprzeczyć twierdzeniu, nazwałabym raczej, prosto, ich zaprzeczeniem, a nie jakąkolwiek obroną, bo od razu kojarzy mi się to z upadłymi gwiazdkami, które nabierają wody w usta, jeśli ich film się nie przyjmie, a jedyne słowa, jakie można od nich usłyszeć, to że krytycy gówno wiedzą.
Zgadzam się, trzymam się, pomimo wielkiej sympatii, wersji z samobójstwem, bo psycholog ze mnie żaden, więc nie mam podstaw, żeby twierdzić inaczej. Moment, jeśli nikt mu nie pomógł, ani sam celowo nie pomógł sobie sam, to, cholera, powinien żyć i dobrze się mieć. Moje myślenie w tej kwestii jest proste do bólu i nie dociera do mnie wersja z przypadkowy przedawkowaniem. Przecież to był dorosły facet, a nie dziecko, które nie wie, że jak weźmie czegokolwiek więcej, niż przewiduje maksymalna dawka, to jest spore prawdopodobieństwo, że wykituje. Jasne, rozumiem, że ktoś się może z tym nie zgadzać i wiem również, że większość fanów, których znam, oburza w jakiś sposób ten pogląd, ale cóż, nic z tym póki co nie jestem w stanie zrobić :)
A wracając do Deana i Valentino, zauważ, że Heatha od Jamesa dzieli ponad 50 lat, od Rudolpha ponad 80 - tutaj wraca moje twierdzenie, że świat stracił swoją dawną wrażliwość, nad czym szczerze ubolewam, ale zaakceptować muszę.
Kłótnie na Filmwebie są rzeczywiście kultowe, ale nie oznacza to, że owa "aktywność" rozmówców nie kojarzy mi się jednoznacznie pejoratywnie. Druga sprawa, wersja z samobójstwem do mnie nie przemawia z tego względu, że świat jest pełen przypadków, niedomówień i zbiegów okoliczności, a poza tym dojrzałość Heath'a nie ma tu nic do rzeczy. Do przypadkowego przedawkowania mogło dojść z tej racji, że facet nie miał świadomości co takiego dzieje się w jego organizmie, kiedy przyjmuje leki, przepisane w dodatku przez lekarza. Do przedawkowania doszło nie dlatego, że Heath wziął jakąś tam monstrualną dawkę, tylko kolejną, normalną dawkę, która przyczyniła się do zapaści. Psychologiem również nie jestem, a kulturoznawcą. Do opętanej fanki także mi daleko, a mimo to wersja z samobójstwem jest dla mnie nierealna. Z racji wykształcenia i zawodu doskonale znam historię obu panów (Valentino, Dean) i realia, w jakich przyszło im funkcjonować, zatem przywołanie ich przeze mnie nie było bezcelowe ;)
Zgadzam się co do tego, że świat stracił swoją dawna wrażliwość, ale w przeciwieństwie do Ciebie, wcale nie muszę tego akceptować, mogę starać się od tego odciąć i prezentować zupełnie inny typ człowieka, niż Ci, którzy ów standard "nieczułego malkontenta" bezzasadnie powielają.
Pozdrawiam :)
Aha, co do Twojego pierwszego zdania: "dyskutujemy i to całkiem spokojnie, jak na moje możliwości" - a owszem, dyskutujemy i to spokojnie. od jakiegoś czasu staram się być opanowana, uwierz mi, przechodzę samą siebie ;) Pozdrawiam!
Aha, mimo różnicy zdań, odczuwam do Ciebie sympatię, choćby z tego względu, że w avatarze masz człowieka, którego po prostu uwielbiam. Człowieka, który swoją postawą wobec innych, wrażliwością, duchowością i magią, jaką wokół siebie roztacza, szczerze mi imponuje!
Pozdrawiam! :)
I już wiadomo, o co chodzi. Jak parę lat temu zaczynałam łapać kontakt ze światem zewnętrznym, który polegał na czymś więcej, niż akceptowanie wszystkiego, co się w nim pojawia, tak po prostu było i koniec. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek inny model pojmowania sław istniał, więc nie mam się do czego odnieść. Dopisywano, dopisuje się i będzie dopisywać historie do życia (lub w tym wypadku - śmierci) znanych z ekranów, więc może dlatego jakoś bardziej przemawia do mnie ta dramatyczna i ujmująca wersja, chociaż po przeczytaniu tysięcznej, zgubiłam się i stwierdziłam, że nikt nigdy nie dowie się, jak to rzeczywiście było i całe szczęście.
A co do Dżonego, to Twoje słowa mówią wszystko :) Nic tylko wykaligrafować je sobie nad plakatem w/w pana Deana nad łóżkiem i na okładce zeszytu od fizyki :)
Pozdrawiam!
Miło wreszcie przeczytać jakąś sensowną wypowiedź w tym temacie ;) Co więcej Twoje spostrzeżenia są zupełnie trafne i z większością się zgadzam, jednagże muszę się przyczepić do fragmentu: 'Nie, to tworzą ludzie, którzy pisząc dla filmowego magazynu, czy portalu, biorą za to ciężką kasę, więc automatycznie są bezstronni i znają się na rzeczy. Potrafią przebić się przez falę pośmiertnego uwielbienia dla chociażby Heatha i napisać, że ten facet po prostu nie nadawał się na gwiazdę.' Naprawdę tak uważasz? Moim zdaniem twórcy tego rankingu to ludzie pozbawieni szacunku dla ludzi zmarłych, a co więcej ludzie na tyle bezczelni by obrażać tych, którzy nie mają już szansy się obronić (nie chodzi mi tu już o 1 miejsce Heatha, a samo uzasadnienie jego wygranej, które dla mnie jest po prostu czystym chamstwem). Ludzie, którzy stworzyli tego typu ranking z pewnością nie są żadnymi znawcami, a tym bardziej nie są bezstronni, jako że stworzyli ranking budzący ogromne kontrowersje, którego jawnym celem było zdobycie jak największej popularności. To tyle jeśli chodzi o moje zdanie ;) Pozdrawiam.
Nie do końca o to chodziło. Rozumiem oburzenie wytłumaczeniem, jakie zastosowano i też się z tym nie zgadzam, a fragment o nagrodzie Darwina jest szczytem wszystkiego. Ale z samym umieszczeniem Heatha na tej liście się zgadzam i sama bym go tak umieściła, co napisałam chyba w którymś z kolejnych postów. Zgadza się, wytłumaczenie jest szczytem chamstwa i brakiem taktu, ale sam ranking w żadnym wypadku. Marlona Brando można umieścić, powiedzmy czysto teoretycznie, na liście kiepskich aktorów, którzy osiągnęli duży sukces dzięki promocji (nie mówię, że tak jest!) i znajdą się absolutni przeciwnicy tego twierdzenia i analogicznie - zwolennicy, bo jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził. Dlatego napisałam, że ktoś, kto owy ranking tworzył, wiedział, co robi, co sam dobór osób jest bardzo trafny, a absurdem jest tu uzasadnienie, bo nie ma żadnego związku z samym 'zaszczytem'.
Pozdrawiam :)
W tym momencie, w którym sława Ledgera ciągle wznosi się na wyżyny, myślę, że ja również umieśiłabym go w tym rankingu, choć niekoniecznie na jego szczycie. Jednakże w moim mniemaniu Heath nie zasłużył na to miejsce ze względu na żadne aspekty związane z jego twórczościa ani ogólnie życiem, tylko przez wyniesienie go do miana 'bożyszcza' przez tłumy oszalałych na punkcie Jokera ludzi. Co do trafności doboru osób... to zależy akurat od punktu widzenia, jak widać ranking ten wzbudził fale kontowersji i sporów ;) I faktycznie twórcy tego rankingu wiedzieli co robią, ale tu nasze zdania znów są rozbieżne, gdyż ja twierdzę, że stworzono go z celów czysto komercyjnych, niekoniecznie wyrażając swoje własne opinie, tylko by wzbudzić cały ten szum, którego staliśmy się udziałem. My możemy jednak tylko gdybać i dociekać jakimi pobudkami kierowali sie twórcy, ważne by potrafić sie podzielić swoją opinią bez narzucania innym swojego zdania ;) Także w pełni rozumiem twoje podejście do tego rankingu i szanuję twoją opinię ;)
Serdecznie pozdrawiam :)
Właśnie to mnie dziwi najbardziej. Staliśmy się częścią, więc automatycznie nakręcamy to, czego nie popieramy lub popieramy w jakimś tylko stopniu. Nie rozumiem tego podejścia, bo zapewne gdyby Heath czy ktokolwiek inny otrzymał jakiś tam tytuł, który powinien wywołać falę zadowolenia, pocieszylibyśmy się dwa dni i wrócili do pomstowania na tych, którzy się z tym nie zgadzają i jeszcze śmią się odezwać, a top trwałoby przynajmniej kilka razy dłużej. Od razu mi się przypomina 'jak Kali komuś ukraść krowa' i tak dalej.
Pozdrawiam :)
Ja nie jestem jego fanką, ale naprawdę bardzo go lubię i nie dla tego, że już nie żyje.. i Uważam, że nie zasłużył na taką nagrodę.. Był naprawdę dobrym aktorem.. A nad jego śmiercią powinniśmy się zastanowić, a nie wyrzucać w jaki sposób zginął. Zacytuję..: "Od kiedy czyjaśkolwiek śmierć jest głupawa???" . Ale uważam, że nie jest zbrodnią umieszczania kogoś zmarłego na liście, ale uważam, że chamstwem jest takie bezmyślne umieszczanie.