Nagroda niezasłużona dla aktorki, która reprezentuje sobą nic. Z całym szacunkiem, ale najlepsza aktorka zawsze kojarzyła mi się z klasą i wdziękiem. Tutaj mamy zaprzeczenie tego. Żenujący jest sposób, w jaki zachowała się po gali. Naprawdę ciężko mi przyznać akademii rację w tym wyborze. Ani nie była to bardzo dobra rola, ani dobry film (dużo lepiej zagrała w "Do szpiku kości"). A klasy to ona nie ma żadnej. Może się wyrobi. Mam nadzieję, ale na razie to wygląda tak, jakby dziewczyna wskoczyła z Facebook'a prosto na ekran filmowy i właśnie zmieniła status na "shut the fuc* up bitche*, I'm fabulous". Może takie czekają nas czasy.
Nie wspomnę już o tym, że jest porównywana do Streep czy Winslet, gdzie obie panie nawet w młodym wieku były klasą dla samych siebie, a Lawrence prezentuje sobą nic. Szkoda, że to właśnie ona zgarnia wszystko, a Rivę traktuje się chyba już jako zabytek. Chastain z kolei ponownie jest olewana, a moim zdaniem, jeżeli mamy mówić o kolejnej wielkiej aktorce, to właśnie Jessica. Wiedziałam, że trzeba promować młodą Lawrence, ale nie wiedziałam, że aż z takim rozmachem, takim kosztem i w tak kiepskim stylu.
Każdy ma swój styl bycia. Jennifer jest wyluzowana, potrafi zażartować w każdej sytuacji, fajnie wybrnęła przy potknięciu na schodach podczas odbioru Oscara. Myślę, że skądś się wzięły te nagrody i nominacje wyszczególnione na jej profilu na filmwebie przy spisie filmów w których występowała, co wskazuje że rozwija się. Na gali stawiałem na nią, lecz w chwili pokazywania nominowanych aktorek zwątpiłem, gdy zobaczyłem Naomi Watts. Nie od dziś wiadomo, że akademicy doceniają role gdzie aktorzy w jakiś sposób poświęcają się dla roli przez odchudzanie się, oszpecanie itp. Jennifer otrzymała Oscara bo oddający głosy docenili jej grę aktorską czemu się nie dziwię, gdyż obejrzałem większość filmów z jej udziałem (nawet te w serialach). Nic nie bierze się z niczego, stąd ta nagroda.
Moim zdaniem wszystkie nominowane aktorki były lepsze od Lawrence (w tym Watts, chociaż nie była wspaniała) i zwyczajnie nie zasługuje na tego Oscara. Co więcej, jak już powiedziałam, nie broni się niczym. Bo film jest słaby, na pewno nie na nominację, a sama Jennifer, owszem jest wyluzowana, ale chyba aż za bardzo. Jestem w podobnym wieku, ale wywiady, bezsensowne wypowiedzi, takie zachowania jak po gali, nie dodają jej uroku. To jest promocja w złym stylu. Próbuję to zrozumieć, ale naprawdę nie chcę, żeby takie aktorki zaczęły wyznaczać klasę i ramy dzisiejszego kina. Źle się dzieje, jeżeli taka dziewczyna zgarnia taką statuetkę za przeciętną rolę, a takie aktorki jak Riva czy Chastain są po prostu nie w kanonie, podobnie jak DiCaprio czy Phoenix.
"Moim zdaniem wszystkie nominowane aktorki były lepsze od Lawrence"
wyjęłaś mi to z ust. Popieram. Napisałaś wszystko co sama chciałam napisać..
Julia Roberts juz od jakiegos czasu nie pojawia sie na Oscarach..teraz nie ma prawdziwego kina i prawdziwych aktorow....niestety
na szczescie to tylko twoje zdanie- odmienne od wikeszosci... mi film podobal sie bardzo, a jennifer jest bardzo dobra aktorka- obejrzalem z nia wiele filmow i wszedzie gra osobe zupelnie odmienna od siebie samej, jak na swoj mlody wiek jest abrdzo utalntowana aktorsko i ma dobra mimike twarzy co widac szczegolnie po wywiadach z nia... dziewczyna ma poczucie humoru i dystans do siebie i innych i tobie tez tego radze, bo z takim podejsciem zycie nabiera innych kolorow... z nominowanych tylko Chastain mogla sie rownac z Jen lecz ja zgadzam sie z wyborem Akademii (nie tylko Oscarow bo zgarnela tez wszystkie inne nagrody) glownie przez jej odmiennosc w roli jaka dostala... klasa ? masz racje jen jej nie ma zbyt duzo bo to prosta dziwczyna z kentucky, ktora sie nie krempuje i jest szczera i bezposrednia i za to ja ludzie uwielbiaja, wybija sie ponad przecietnosc...
no więc jeżeli uważasz że Jennifer "jest wyluzowana i potrafi zażartować w każdej sytuacji" to może pooglądaj sobie wywiady np. z Meryl Streep , która jest (moim zdaniem) najlepszą aktorka i nią będzie !
To interesujące, że tak dużo piszesz o jej rzekomym braku klasy w wypowiedzi, w której używasz następnie słów takich jak "bitche" oraz "olewana".
Streep, Winslet? Moja Droga (ewentualnie mój Drogi), posługujesz się schematami myślowymi ("Kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą"). Tyle razy słyszałaś, że Winslet jest wybitną aktorką, że w to uwierzyłaś. Ja uważam, że nie ma podstaw żeby tak twierdzić. Winslet jest owszem niezłą aktorką. Uważam, ze tylko niezłą, bo ciągle kreuje zbliżone do siebie postacie. To jest niewątpliwie silna osobowość i wielu ludzi myli tą wartość z jej rzekomym kunsztem. Mnie imponuje zdolność aktora do transformacji, zmiany sposobu poruszania się, zmiany tonacji głosu albo inna mimika. Ledger jest zupełnie inny w Brokeback Mountain i Mrocznym rycerzu. Chastain w Służących nie przypomina swojej roli z Drzewa życia. Lawrence także w "Poradniku" nie kontynuuje tego co już wypracowała w "Do szpiku kości". A Winslet? Owszem, "Zakochany bez pamięci"; jaskółka z 2004 roku, która jednak wiosny nie uczyniła. Repertuar ustalony i powtarzany na okrągło.
Zobaczymy co będzie z Lawrence. Niewątpliwie jej dwie nominowane do Oscara role różnią się od siebie znacznie. Winslet, która podobnie była doceniona we wczesnej młodości za występy w "Rozważnej" oraz "Titanicu" obawiam się, że już wtedy pokazała brak inwencji w różnicowaniu charakterystyk granych przez siebie postaci.
To, że używam takich słów nie dodaje klasy Lawrence ;) Poza tym są do podkreślenia pewnych spraw, związku żadnego nie widzę, szczególnie w nawiązaniu do stylu wypowiedzi amerykańskich nastolatek.
Czytałam i wiele słyszałam, że to przyszła Winslet i Streep. I naprawdę nie wiem, jak można ją porównywać do moim zdaniem dwóch znakomitych aktorek. Winslet może i gra podobne role często (chociaż moim zdaniem Zakochany bez pamięci, Lektor i Życie za życie to trzy wspaniałe i odmienne role), ale robi to bardzo dobrze, nie wiem dlaczego ma to odbierać wyjątkowość jej aktorstwa. Poza tym nie wiem dlaczego przeszliśmy z Lawrence na Winslet ;)
Ja mam nadzieję, że Jennifer wyrobi się, ale na razie to pobożne życzenie.
Warto tylko pamiętać, że w wieku 22 lat Streep nie istniała w kinie - dopiero tuż przed 30. zagrała w "Łowcy jeleni" od którego zaczęła się jej wielka kariera. Kto wie, gdzie za dekadę będzie Lawrence - może będzie miała wówczas "klasę Streep", a może nie :).
Kurczę, nie chciałbym być jednym z Twoich przyjaciół po tym co przeczytałem... "Klasa i elegancja" w takim stopniu jaki opisujesz to po prostu bycie sztywnym.
Jen jest świetną osobą, może nie zagrała jeszcze w wielu dobrych filmach ale chciałbym przypomnieć że ma dopiero 23 lata! To jest dokładnie taka osoba jakiej potrzebujemy na dużym ekranie, ponieważ widz może się z nią utożsamiać i czuć do niej sympatię. Ona nie jest dla tych paparazzi ani czerwonych dywanów tylko jest dla nas, "zwykłych" ludzi.
Przyznaję że "Poradnik Pozytywnego Myślenia" nie powala ale rola nie była wcale łatwa, a w "Hunger Games" zagrała świetnie i już czekam na drugą część. Dajmy jej jeszcze czas, ale moim zdaniem bardzo dobrze że dostała Nagrodę.
Oglądasz czasem wywiady z aktorami/aktorkami? Nie jest to zbyt ciekawe zajęcie :) Aktorki o których piszesz po prostu nudzą przed kamerą, a Jen aż chce się oglądać bo zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia, nie wspominając już o super humorze i dużym dystansie do siebie.
Ja chcę obejrzeć następny film z Jennifer w roli głównej, niezależnie od tego jaki to będzie film. Po prostu jej osoba do tego zachęca. Taka jest także rola aktorki, żeby fascynować i dobrze reklamować swoją osobę.
Nie wiem czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, ale Jennifer wydaje się dość stremowana przy okazji różnych nagród etc. Stąd być może ta niezgrabność. Jak by nie patrzeć to jest to najmłodsza aktorka odbierająca takie wyróżnienie, wcześniej o ile się nie mylę najmłodszym laureatem był Adrien Brody (29 lat w momencie odebrania statuetki). Pewnie się jeszcze wyrobi. Inna sprawa to jej dobór ról. Widziałam ją chyba we wszystkich możliwych gatunkach, w filmach ambitnych i totalnych szmirach. Bierze wszystko jak leci, a to chyba nie jest najlepsza z możliwych metod. Nie była moim faworytem w tegorocznych oscarach, ale i też nie odrzuca mnie widok Lawrence na podium. W ogóle z aktorkami pierwszoplanowymi w tym roku bez szału.
Tylko mi nie chodzi o niezgrabność, tylko o jej sposób bycia. To jest po prostu dziewczyna, jak już mówiłam, wyjęta z Facebooka. Może nawet powiedziałabym, że jest królową amerykańskich nastolatek. Te wywiady, niefortunne zachowania. Rozumiem młodość, fantazję, ale to po prostu nie broni jej, szczególnie, że rola nie była rewelacyjna, a konkurencja lepsza. Wiem, że świat się zmienia, ale szkoda, że takie postacie i takie zachowanie są teraz promowane nawet przez akademię filmową, a inni, często bardziej zasłużeni, schodzą na dalszy plan. Po nominacjach powiedziałam, że ta rola, to po prostu promocja tej dziewczyny i nic więcej. Niestety, wszystko okazało się prawdą, forma ponownie triumfuje nad treścią.
Zabawne, że zarzucasz jej bycie dziewczyną z Facebooka, podczas gdy - jeżeli dobrze się orientuję - jest ona jedną z tych aktorek/celebrytek, które nie korzystają zbyt aktywnie z internetu. Pamiętam, że nawet w niedawnym wywiadzie podkreślała, że nie ma twittera, bo co niby mogłaby tam pisać?
Poza tym nie rozumiem, jak można krytykować kogoś za to, jaki jest. No dobra, faktycznie, może nie wszystkim odpowiadać jej zachowanie. Ale na mnie sprawia wrażenie szczerej i bardzo bezpośredniej. Lepiej, gdyby przywdziała maskę powściągliwej, poważnej kobiety? Chryste. Ma swoje lata i swoją osobowość, dobrze że jest jaka jest. No chyba, że to maska mająca wzbudzać sympatię, ale nie nam dane to stwierdzać ; ).
Przeczytałam już całą stronę tematu i mam dość, bo chyba dalej jest już tylko gorzej (wyzywanki, przepychanki słowne) ; ). Każdy ma swoje zdanie i pewnie nikt nikogo nie przekona do swojego. Zatem nie będę powyższego tematu rozwijać, również nie czuj się zobligowana ; ).
Krótko na temat Oscara: uwielbiam Lawrence, to moje aktorskie (i nie tylko) zauroczenie od pierwszego obejrzenia Winter's Bone. Jednak faktycznie, pomimo mojego uwielbienia, także nie jestem do końca przekonana do jej wygranej (za tę rolę). Niemniej, trzymam kciuki, żeby trzymała poziom i grywała jak najwięcej w filmach dobrych, bez pozycji typu House at the end of the street ; ). Dziękuję, pozdrawiam.
Przypomnij sobie Meryl odbierającą rok temu statuetkę za "Żelazną Damę". Wyluzowana, żartująca, prawdopodobnie już po wypiciu czegoś z procentami ;). Właśnie dlatego Jennifer jest porównywana z Meryl i Kate, za tą naturalność, szczerość, dystans do siebie i swojego zawodu(mój ulubiony wywiad z nią, chyba nawet jedyny jaki przeczytałem w całości, to ten z Vanity Fair, gdzie stwierdziła, że nie rozumie, czemu miałaby jej odbić palma, bo aktorstwo jest głupie :D). Moim zdaniem to zdecydowanie ważniejsze cechy, niż cokolwiek masz na myśli pisząc o "klasie".
Jeżeli aktorstwo jest głupie, to nie wiem dlaczego w ogóle tym się zajmuje ;) No chyba, że z powodu pieniędzy. To rozumiem. Dziewczyna jest młoda i to może ją tłumaczyć, ale dystans, naturalność, czy szczerość musi być wyważona, w jej wypadku nie jest. Przywołanie Streep i jej incydentu moim zdaniem nie jest na miejscu (przy okazji uważam, że Meryl również niezasłużenie dostała nagrodę ostatnio). Po 40 latach kariery Lawrence, możemy ją zestawić ze Streep, ale na razie to po prostu dwie różne bajki. Dawno nie pamiętam aktorki, która zachowywałaby się w ten sposób i zarazem zyskiwałaby tyle poklasku. Trochę mnie to martwi po prostu. Tyle :)
aktorstwo to zawód jak każdy inny. może chciała spróbować albo po prostu tak się potoczyło jej życie i wcale nie pchała się do tej pracy? nie wiemy. tak samo ludzie mówią, że nie lubią swojej pracy albo, że ich zawód jest bezsensowny, a mimo to go wykonują.
co do reszty - taki ma sposób bycia. ja wręcz podziwiam ją za to, że odstaje od reszty, że nie stara się na siłę dopasować do kanonu "bo tak wypada". co do różnicy między Lawrence i Streep to się z tobą zgadzam, zestawianie ich jest trochę nie na miejscu zważywszy na doświadczenie obydwu pań.
Zajmuje się aktorstwem, bo to jej pasja. Prawdopodobnie chodziło jej o to, że ludzie się nią zachwycają, bo jest aktorką, a to przecież jest "głupie", bo nie jest superbohaterem, nie uratowała nikomu życia itp. Też gdzieś widziałam tę wypowiedź.
Dla Ciebie Winslet jest dobrą aktorką, ma klasę itd. Dla mnie jest średnią aktorką, a co do klasy, to można dyskutować. Tutaj nie chodzi o to, jak ktoś się zachowuje prywatnie i jak wygląda, tylko o to, jak gra i jakie otrzymuje role.
No właśnie, ani gra, ani rola, ani film jej nie broni. Zachowanie też nie. Mamy nic, mamy zero, mamy pustkę. Po prostu chyba współczesna kinematografia ;)
A ja bym to raczej określiła jako odrębny gust kilku osób. To, że tobie się nie podoba nie znaczy, że ma się też nam nie podobać. Nie uogólniaj swoich wypowiedzi. Zresztą ten temat jest bezsensowny, bo co ci możemy tu napisać? Ty piszesz że była beznadziejna, ludzie ci odpisują, że nieeeee mylisz się, ona jest świetną aktorką. I tak go usranej śmierci. Oskara nie dostaje się za sposób bycia, tylko za zdolności aktorskie. Widocznie jesteś w mniejszości, skoro dziewczyna dostała tego Oskara. Ja jej życzę dobrze, bo przyjemnie mi się patrzy na jej grę aktorską.
Ale od czego jest forum, jeżeli nie od dyskusji? :) Polecam przeczytać moje wypowiedzi jeszcze raz, nigdy nie powiedziałam, że Oscar należy się za sposób bycia. Moim zdaniem nie obroniła się w filmie, nie broni się też na co dzień. Jestem tym faktem rozczarowana, ale jak nie raz już powiedziałam, może idzie nowe i tak właśnie wszystko ma wyglądać. Ja jedynie nie zgadzam się z taką wizją i mówię to otwarcie :)
Zgadzam się, moim zdaniem Oscara powinna otrzymać Emanuelle Riva, lub ew. Jessica Chastain. Jennifer jest dobrą aktorką, ale uważam, że reszta nominowanych w tej kategorii bardziej zasłużyła na statuetkę.
A co ma jej sposób bycia do tego czy jest zdolną aktorką albo do zdobywania Oscarów?
Nie wiem na ile interesujesz się Winslet i co dla ciebie oznacza słowo "klasa", ale ona sama, mimo wieku, nie jest jakąś jej ikoną. Klnie jak szewc, mówi to, co myśli, nie unika trudnych tematów i ma gotową odpowiedź na każde pytanie (nie zawsze sympatyczną).
Rola jej nie broni, film jej nie broni, zachowanie jej nie broni? Co ją broni? To mój główny zarzut. Nic. Oscary drastycznie zmieniają kierunek. I napisałam co o tym sądzę, także o porównaniach do Streep i Winslet, które są z innego pokolenia i troszkę innych czasów mimo wszystko i może w tym jest problem.
Aviatorka chciała tylko napisać, że ta Twoja Streep i Winslet wcale nie są lepsze i nie są one wcale żadnym wyznacznikiem "klasy".. ;)
No na pewno nie są lepsze, mniej zdolne, mniej doświadczone, bez klasy, och te prostaczki ;) Zostawmy to, bo widzę, że z tematu o Lawrence schodzimy na to, kto gubi buty i kto jest ikoną, a kto nie, a to nie było moim celem. Porównania moim zdaniem są bezpodstawne, tyle :)
Wspomniałam o tym, że porównania są bezpodstawne i w podobnym wieku obie aktorki prezentowały inną klasę i w filmie i poza nim. Tyle :)
Lawrence w tym momencie jest według mnie lepszą aktorką od Winslet a co dopiero kiedy były w tym samym wieku =)
Jeśli zdarza mi się pisać o kimś z taką niechęcią i tak zawzięcie, używać tysiąca słów by powiedzieć "reprezentuje sobą nic"...
...To po czasie, już na spokojnie, zdaję sobie sprawę że pod tymi wszystkimi argumentami, siłą napędową była silna zawiść.
Jak dobrze jest mieć własne sprawy, dystans, i całe to ocenianie ludzi (w swoich postach oceniasz ją głównie jako człowieka, mało kiedy jako aktorkę) po prostu gdzieś^^
Życzę Ci aby uczucia jakie żywisz do Lawrence zdarzały Ci się w życiu jak najrzadziej:)
Uwierz mi - w tej wypowiedzi nie ma żadnej nienawiści czy zawiści, jak to mówisz. Powtarzanie jest dość znanym zabiegiem, więc wyciągasz wnioski dość pochopne.
Powiem jeszcze raz. Uważam Lawrence za młodą, mało doświadczoną aktorkę, może z potencjałem (bo w "Do szpiku kości" była naprawdę dobra), ale na pewno najwyżej średnią w roli Tiffany. Na Oscara nie zasłużyła. Nie broni się także sam film. Nie broni się jej zachowanie, które moim zdaniem nie przystoi najlepszej aktorce. I rozumiem, że jest młoda, rozumiem, że internet ją czci, a nastolatki szaleją pewnie teraz, bo Katniss ma Oscara. W tym również rzecz, czasy się zmieniają i nawet Oscary to pokazują. Ja akurat nad tym ubolewam, ale rozumiem, że wielu osobom może to nie przeszkadzać. Każdy ma swoją opinię :)
Słuchaj, ja cały czas nie rozumiem dlaczego ludzie w ogóle jeszcze się emocjonują Oscarami. Przecież one w ogóle nie odzwierciedlają tego co w danym roku w kinie było dobre. Nagrody są przyznawane jak po sznurku, tych lubimy, tych nie lubimy, to nam się podoba, to nie. Wybite w tak stronniczą nagrodę. Nie ma co pisać "zasłużyła/nie zasłużyła" bo to nie jest nagroda przyznawana według zasług czy, hahaha, według umiejętności aktorskich;)
Tu fajny filmik który to zacnie obrazuje: http://www.escapistmagazine.com/videos/view/escape-to-the-movies/2719-The-Kings- Speech
Tylko że naprawdę, tak się złościsz, że aż nie rozumiem co Ci prosta Lawrence zrobiła. Że jest prosta? x)
A jeśli o mnie chodzi, to jest jedna tylko rzecz które mnie interesuje w Oscarach. Lubię oglądać te napompowane kiecki;D Na co dzień mam wybite w modę, wybite w szpetne statuetki, ale aktorki są jak małe dzieła sztuki na tym czerwonym dywanie:)
Przecież ja się nie złoszczę. Wyrażam swoją opinię, nie podoba mi się, w którą stronę wszystko zmierza, więc to mówię. Nie trzeba emocjonować się Oscarami, żeby wypowiadać się w tym temacie. Pozdrawiam :)
Bardzo słusznie zauważyłaś /eś, że motorem napędowym większości reakcji typu: nienawidzę, beztalencie itp. jest zawiść. Podobnie jest z nagrodami. Kiedy np. organizują konkurs Miss World to niech ktoś mi powie, że zwyciężczyni jest rzeczywiście najpiękniejszą kobietą na świecie. Przecież tam są same ładne dziewczyny. Kto o tym decyduje? Uroda to tylko wrażenie, często zależne od tego jak pada światło. Wrażenie natomiast to nic innego jak emocja. Podobnie z Oscarami. Oglądając film jesteśmy jedyną wyrocznią. Liczy się to jakie emocje film w nas budzi. Nie da się tego obiektywnie zmierzyć. To nie matematyka. Oczywiście miło jest kiedy lubiana przez nas aktorka dostaje nagrody, ale czy to wpływa aż tak na nasz odbiór jej filmu? Na przykład nie lubię jakiegoś filmu, ale dostał Oscara to znaczy że mam obowiązek go lubić, bo już stał się dobry, uświęcony tą nagrodą? Ktoś kto tak myśli jest albo snobem, albo oportunistą, albo osobą, którą łatwo manipulują media. Oznacza to brak własnego zdania. Wolę szczerą fankę "Zmierzchu", niż nieuczciwych "znawców", którzy chwalą coś bo tak wypada. A takich znalazłoby się i to wcale niemało.
To nieuchronny znak, że wszystko psieje. Nagrody przyznawane przez niby prestiżowe grono obecnie zbyt często trafiają do niepowołanych rąk. I tyczy się to nie tylko Oskarów, ale i wszystkich innych...Ech. Takie gówniane czasy. Smutne, bardzo, bardzo smutne.
A Lawrence IMO jest aktorką nieprzekonującą, Oskar dla niej to po prostu skandal, nazwijmy rzecz po imieniu.
Naprawdę są ludzie porównujący ją do Streep i Winslet???
.....
Nie było dekady w dziejach kina, w której Oscary nie budziłyby kontrowersji - praktycznie każdego roku - od pierwszego rozdania - podnosiły się głosy o niedocenionych filmach/rolach. To nie jest kwestia ostatnich lat, naprawdę. Wystarczy pogrzebać w historii :).
Zgadzam się, ale w tym roku przyznając Oskara J. Lawrence narobili sobie takiego wstydu że to się nie mieści w głowie. W tym tempie za 3 lata Oskary będą zgarniać indywidua z aktorstwem na poziomie "Pamiętników z wakacji"...
Ok, niech będzie :). Poza tym - historia oceni, na ile był to trafny wybór. Może się jeszcze do niej przekonasz :P