Wiadomo coś na temat partnerki aktora? Spotyka się z kimś aktualnie? Z Danielą Denby-Ashe tworzyli piękną parę w "Północ Południe" <3
Ktoś? Coś?
Ale chodzi Ci o ciepły uśmiech Elijah czy Richarda? :-) Bo teraz sama się pogubilam ;-)
No cóż, Richardem się jaram, bo jest niesamowicie męski.
Btw. znałam mega przystojnego gościa, ale tak nieśmiałego, że jak go dziewczyna sama nie zaprosiła na randkę, to randki nie było ;)
Wood ma uśmiech psychopaty :D
Ale ten gość nie pchał się przed kamery :) Żeby się pchać, trzeba mieć świadomość tego, jakie się ma atuty. Więc te wszystkie bajki o nieśmiałości to mają dodać rysu wrażliwego twardziela, takie życie :)
Wood powinien pomyśleć o ortodoncie, bo ta przerwa między zębami wygląda jak u królika Buggsa :D Ale i tak go lubię :D Pewnie właśnie ze względu na moje prywatne przejścia z aparatem ortodontycznym :D
No tak, gość się nie pchał przed kamery (chyba nie ma takiej siły we wszechświecie, która dałaby radę skierować go w tym kierunku) ;)
Ja tam uważam, że Pan "Boskie Ciało" Armitage oprócz tych widocznych "gołym okiem zalet" ma także niesamowicie głęboki, przyjemny głos i wrodzony urok i wdzięk, który doprowadził mnie do stanu, w którym obecnie się znajduję tj. armitegoobsesji ;)
Chociaż ostatnio zaczęłam dostrzegać w swoim otoczeniu kilku ciekawych i bardziej realnych osobników płci przeciwnej, więc pewnie mi się RA zaraz znudzi :P
Bo z nim to jak z eksponatami w muzeum: można sobie popatrzeć, ale dotknąć nie ma jak :P
A nie jest wykluczone, że o ortodontę tu chodzi :D
Owszem, zgadzam się, głos ma piękny. Armitage znaczy. I do tego ten miły mojemu sercu akcent :)
Faktem jest, że nigdy nie dostawałam obsesji na punkcie aktorów, ale to może z tego powodu, że ideał poznałam prawie 30 lat temu i tak mi zostało :) Miałam tam jakieś zauroczenia typami, bywało że ekranowymi, ale koniec końców mijały i wracał ideał :) I starzeje się jak ekranowi bohaterowie, czyli zwyczajnie bardzo dobrze :)
A wiesz, że ten Twój Rysiek jest starszy ode mnie o całe 3 dni? :D Teraz to odkryłam :)
Nie mój Ci on, niestetyż :) Może powinnam jak u Sienkiewicza; nakryć mu łeb białą chustką i zakrzyknąć: "Nie do Pace'a on należy, ale do mnie! Mój Ci jest"!
Co myślisz??
Jak to dobrze rozegram, to Rysio się nawet nie zorientuje o co chodzi :D
Ooo widzisz :) Ja mam urodziny w lipcu, można nawet rzec, że rychło gdyż za niecałe dwie godziny :)
A Ty mogłabyś z RA urządzić imprezę: trzydniowe wielkie gody :D
Jezeli on ku Pace'owi sie sklania, to obawiam sie, ze moglby dostrzec pewne, hmmm, braki w Twojej anatomii :D I nie tylko wzrost mam na mysli :D Gdyz jak mniemam nizsza od Pace'a jestes, malo kto zreszta nie jest, on ma ze 2 m :D Moze od razu by sie nie polapal, bo to w koncu facet, a oni sa zero-jedynkowi, ale predzej czy pozniej czegos by mu zabraklo :D
No tak, nastepnym razem jak go spotkam zaproponuje mu wspolna impreze. On niech zaprosi Evansa, McKellena, Freemana i Cumberbatcha, a ja zrobie salatke z tunczyka i placek pasterski :D
Wszystkiego najlepszego!
Ej, to mój pomysł :) Też chcę być przy tym obecna :D
"Następnym razem"?! Następnym razem to mi załatw autograf z dedykacją i numer telefonu :D
Może i czegoś mi brakuje, ale jakaś rekompensata się znajdzie i nikt nie będzie stratny :D
Dziękuję za życzenia :) Chociaż nie przywiązuję zbyt wielkiej wagi do urodzin, odkąd osiągnęłam pełnoletność i wszystko mi już teraz wolno :D
Czuj sie zaproszona :D Moge go poprosic, zeby Cie podrzucil na impreze, w koncu niedaleko mieszka :D Jezeli chcesz rywalizowac z Pace'm, to juz dzis zacznij zarost zapuszczac :) Innych rzeczy sobie nie wyhodujesz, ale... no coz :) Nie chce byc obcesowa, ale Lee to tez przystojny gosc, ma bardzo ladny glos, moze skoro nie dasz rady miec wylacznosci, to sie dolaczysz do stadla, moze byc fajnie :D
No to tu tez sie zgadzamy. Urodziny to tylko dla prezentow, sama data to jakos tak mnie nie rusza :)
Kurczę, może wystarczy doklejona broda :D
Niestety, moje umiejętności kulinarne ograniczają się do uruchamiania mikrofalówki, więc ja co najwyżej przyniosę ze sobą paczkę bieszczadzkich sucharów i butelkę Madery :D
Ale ja nie chcę Pace'a; on ma wyraz twarzy, jakby wciąż cierpiał na niestrawność :P
Jesteś demonem zła ;) O jeżu, co za bzdury :D!
Subiektywnie tez mi sie nie podoba, ale obiektywnie jest dekoracyjny. Poza tym zwiazek to kompromisy. On przymknie oko na Twoje braki, Ty na jego Pace'a :D
Zarcia bedzie duzo na imprezie, przynies paprykarz szczecinski, zrobi furore jako egzotyka :D A w domu to moze ktorys z nich umie, nie bedziesz musiala sie uczyc :D
Lubie prezenty! Nic na to nie poradze :D
Ja lubię prezenty typu voucher do sklepu albo do restauracji, wtedy sama wybieram to, co mi się najbardziej podoba albo czego potrzebuję :D
A że często tłukę zastawę, to jakiś kubek czy talerz jest też prezentem pożądanym :)
Nie sądzę, aby paprykarz szczeciński mógł zrobić furorę, co najwyżej może narobić rybiego smrodu XD
A swoją drogą, co najbardziej lubisz z polskiej kuchni?
Niestety nic. Nie jadam miesa, a polska kuchnia na miesie sie opiera. Nie znosze ciast, a to tez polska specjalnosc. Ja ogolnie nie przepadam za jedzeniem :) Chociaz moj maz robi gotowana kapuche z pieczarkami, podobno to polskie, tego moge zjesc garnek.
Prezenty wole juz gotowe. Ale wszystko mi sie podoba, byle to nie byl jakis standard, typu przechodni wazonik :)
No tak :) Kapusta :D Z wegetariańskich potraw masz do wyboru pierogi, naleśniki i milion różnego rodzaju zup :)
Tęsknię trochę za regionalnym żarciem, ale jakoś wytrwać trzeba XD
Ja z kolei ryb nie jadam i owoców morza...
Liczę na chłopa z talentem kulinarnym, bo inaczej umrę z głodu, nawet przy pełnej po brzegi lodówce :))
Owoce morza sa pfuj! Z ryb tylko tunczyk w salatce i w niektorych wydaniach losos. Nie przepadam tez za zupami. Jezeli chodzi o jedzenie, to jestem dosc trudnym przypadkiem :) Moja tesciowa robi pyszne pierogi, ale rzadko, a kupnych do pyska nie wezme :) Moja dieta sklada sie glownie z warzyw i jajek.
Gotowac niby umiem, bo przy posiadaniu bachorow to jest koniecznosc, ale dla siebie tez bym nigdy nie gotowala :) Moj maz jest dobry w kuchni, ale jego z kolei za rzadko widuje, wiec jak juz jestesmy na tych samych kontynentach, to nie gonie go do garow, bo od tego sa restauracje :) Jezeli chcesz zostac w Anglii, to olej gotowanie, mozesz sie zywic na miescie. W Polsce z tym gorzej. Juz widze takiego Armitage'a w fartuszku :D Chociaz... hmmm... hmmm...
Gdybym wiedziała czego chcę, odpadłoby mi 90% moich życiowych problemów :D Ja mam problem nawet z tym, żeby się zdecydować na konkretny t-shirt do dżinsów, a co dopiero mówić o poważnych sprawach...
Hmm, często widuję tutaj pielgrzymki młodzieży do KFC czy McDonaldsa i mnóstwo dzieciaków, które mają problemy z nadwagą. I pomyśleć, że mi się wydawało, że ja jestem "przy kości"! Toż ja jestem tutaj niczym rącza sarenka :D
Ale fakt faktem niektóre restauracje mają się czym pochwalić! Uwielbiam kuchnię meksykańską <3
Richard może być w fartuszku :D Może być bez fartuszka :D Ale do Polski to on raczej w życiu nie pojedzie. Anglicy niespecjalnie przepadają za nami...
Pamiętaj, że ja jestem Angielką i to nie to, że Was nie lubimy :) Nie lubimy narodu, bo jako naród nie dacie się lubić, ale jednostki są cudowne. Myślę, że gdyby hipotetycznie chciał się związać z kimś z Polski, na pewno by tam nie pojechał, gdyż co po jego zawodzie na peryferiach świata?
Udajmy, że fast food'ów nie ma, porszę - nienawidzę tego badziewia, nigdy tam nie byłam w celu konsumpcji (poza kawą, bo tę mają dobrą), moje dzieci są zaprogramowane na nienawiść :) Fakt, Anglicy mają problemy z ludźmi z nadwagą, ale kto ich nie ma? A restauracje, zwłaszcza w Londynie, są zjawiskowe i niedrogie w stosunku do zarobków.
Ad meritum, czyli pana Ryśka :D Cierpię na potężny jet lag, więc dzisiaj nie ma mowy o pracy. Dlatego specjalnie na Twoją cześć obejrzałam kilka wywiadów z RA. (nie oglądam wywiadów, nudzą mnie) Niestety, przykro mi to mówić, ale gość jest angielsko-sztywny do bólu, czasami aż przykro patrzeć :) Jakby kij połknął. I ogromnie mi przykro, bo Cię polubiłam :D, ale ożywia się tylko w wywiadach, które udziela z Pace'm u boku :D Tylko przy nim pozwala sobie na żarty, ubawił mnie taki o wielkich sztucznych krasnoludzkich rękach i próbach skorzystania z łazienki przy ich pomocy :D Albo się z tym gościem baaardzo lubią albo bardzo lubią :P Nie ma siły :)
Hmm, zastosuję zatem sublimację popędów i przeniosę nierozładowaną energię erotyczną na obraz lub inne dzieło sztuki :D Innymi słowy coś namaluję, napiszę odę albo poemat albo zacznę rzeźbić w kamieniu lub drewnie :D
Po czym usiądę pod Old Vic Theatre, National Theatre albo Sheakespere Globe z nadzieją na sprzedaż tychże dzieł sztuki :D
Wiesz, co do tej jego powściągliwości: widziałam też kilka wywiadów z Martinem Freemanem lub prowadzonych przez Marlise Boland i tam nie jest źle :)
A tak ogólnie: RA jest ode mnie sporo starszy i może to mnie podkręca. Facet elegancki, dobrze wychowany, czarujący, na pewno pije wino dla przyjemności, a nie po to, żeby się zalać "w trupa" jak co poniektórzy moi rówieśnicy ;)
Trochę nudny może i jest, ale te wywiady to jest w kółko jedno i to samo; na jego miejscu po kilku pierwszych miałabym dość.
P.S. Polacy jako naród mają sporo wad; w tym najbardziej uderzającą jest chyba skłonność do narzekania i użalania się nad sobą.
Ja tego akurat ścierpieć nie mogę i dlatego wielu moich rodaków ma do mnie sporą awersję.
P.S.2 Też Cię polubiłam :)
Shakespeare's Globe*
Cholera, nigdy nie wiem jak to należy napisać, żeby było zgodnie z angielską pisownią :D
Ujmę to tak, jeżeli przyjąć tylko jego wizerunek: jest przystojny, stateczny, ustawiony, podróżuje po całym świecie, kulturalny, powściągliwy, gentleman :) Można wpaść w zachwyt. Ale to jest tylko wizerunek, trzeba o tym pamiętać. Angielscy nobliwi panowie potrafią się zachlewać do nieprzytomności piwskiem, rozwalać puby przy meczach, a rano wdziewają czyste ciuchy i znowu są cudownymi statecznymi angielskimi gwiazdorami :)
Nic tak nie napędza weny jak zawiedziona miłość i złamane serce, więc pewnie dla Twojego dobra paparazzi szybko powinni dorwać gdzieś panów w dowolnej, ale niedwuznacznej sytuacji :D Zrobiłabyś karierę :D
Shakespeare, ale nie czuj się źle z tego powodu. Mój tata kiedyś brał udział w całodniowym seminarium na temat pisowni nazwiska Williama tudzież Wilhelma. Chodziło też o jego pochodzenie, to poważna sprawa jest :D
Nie ma tak potłuczonego gościa jak mój mąż. Jest kompletnie odjechany, ma głupie pomysły, dwa razy do roku potrafi się upić ze swoim synem (każdy z nich upija się dwa razy do roku, u nas w domu w zasadzie się nie pije, ale nie fanatycznie :) ) Gra w gry komputerowe, jeździ na wrotkach, skacze z różnych historii i kolekcjonuje skarby z filmów fantasy. A ma 46 lat, jest wykładowcą na kilku uczelniach i przez obcych ludzi uważany jest za szczyt stateczności i spokoju :) Żebyś widziała listy od jego uczennic, gdybym była zazdrosna musiałabym z kijem chodzić na każdy jego wykład. I nie dlatego, że jest taki ultra, ale na młode kobiety to działa jak widać :) Głos ma prawie jak Armitage :D No dobra, może nie tak ładny, ale jak Pace ma :D
Co do Polaków... Mieszkałam w Polsce z przerwami prawie 20 lat. Moje dzieci są w sporej części Polakami (mój mąż jest częściowo Amerykaninem, ale z kolei jego amerykański ojciec jest też w połowie Polakiem, więc jest Polakiem w 3/4 :) Ale wychował się w Anglii. I przykro mi to mówić, całkiem niedawno podjęłam decyzję, że dłużej nie zniosę tego kraju, tych ludzi, tej pogardy dla każdej inności, tej jednoracyjności, tego pieniactwa i chęci zniszczenia wszystkiego co niestandardowe. Moje dzieciaki miały podwójne obywatelstwo polsko-angielskie. Obydwoje w Stanach widzą swoją przyszłość, a że nie mogą mieć trzech obywatelstw, zrezygnowali oboje z polskiego. Na pytanie polskiej babci dlaczego, odpowiedziały: "dla nas nie ma w tym kraju poza wami nic". To dużo mówi o tym kraju. Przykro mi.
Ja myślę, że to jest trochę tak, że na polskiej mentalności cieniem kładą się lata wojen, a potem okres komunizmu.
Niestety, Polska nie jest jakimś rajem czy ziemią obiecaną, zwłaszcza dla młodych ludzi.
Jesteśmy zacofani i mało wiemy o innych narodowościach, dominuje postawa wiecznego niezadowolenia i buntu.
Ja czasami śmieję się i mówię: obejrzymy jakiś zachodni film z tego roku, to zobaczymy jak będzie w Polsce za 50 lat :D
Co do Ryśka i jego potencjalnej "drugiej twarzy" - jakoś wątpię, aby był zdolny do wywołania pijackiej burdy. Myślę, że on może raczej skręcać w kierunku skłonności do pedantycznego porządku i mieć trochę takich "kawalerskich" nawyków pt. kolorowe skarpetki osobno, białe osobno, czarne osobno. Prawdopodobne jest także, że ubrania pierze w płynie Lenor z eterycznymi olejkami i na noc smaruje się oliwką dla dzieci, aby utrzymać odpowiednią gładkość skóry oraz jej nawilżenie;)
Gratuluję męża :) Ja ogólnie po latach obcowania z wariatami wszelakiej maści, pragnę chwili spokoju i kogoś, kto zechce mi zrobić herbatę i stopy wymasować :)
Jedno drugiego nie wyklucza :) Można być wariatem i wzorowym partnerem :) Kwestia wyważenia. Widujemy się na tyle rzadko, że jeszcze to szaleństwo nie zaczęło mnie denerwować.
W sprawie pana Ryśka opisałaś karykaturalnego geja :D Pasowałby do Pace'a, bo ten wygląda na fleję, uzupełnialiby się :D
Co do Polski, mnie też się wydawało, że dam temu krajowi szansę 20 lat temu, bo czemu nie. Odzyskana wolność, demokracja, te sprawy, będzie lepiej. Nigdy nie było. I długo jeszcze nie będzie. Przekazywane z pokolenia na pokolenia pierdoły, które nazywane są w Polsce "wartościami". Oszustwo to sposób na radzenie sobie w życiu, kradzież jest w porządku, jeżeli kradnie się "niczyje" (np. służbowe), telefon na policję, bo pijany w 3 tyłki sąsiad siada za kierownicę, to bycie konfidentem i obrzydliwym donosicielem, który zniszczył porządnemu człowiekowi życie. ("porządny" człowiek już nie miał prawa jazdy, bo po pijaku spowodował wypadek, za tym drugim razem go zwyczajnie posadzili - i nie, nie ja donosiłam :). Dziad, który tłucze po pijaku żonę i dzieciaki (żona raz za razem ląduje w szpitalu na całe tygodnie), to ciężko pracujący przyzwoity obywatel, a spokojni geje mieszkający obok pijaka mają dwa razy w miesiącu wybijane szyby. Ksiądz proboszcz pedofil to zbłądzony biedulek. Moje bachory, które część czasu chodziły do szkoły w Polsce, drugą część w Anglii, były prześladowane, bo "edukacją w Anglii zaniżają poziom całej klasy" (mieli jedne z najlepszych ocen w obu szkołach, ale cytuję: "sobie myślą, że będą mieszkać za granicą i na zmywaku zapieprzać, a za nasze będą do szkoły chodzić?" czy naprawdę muszę dodawać, że żadne z nas na zmywaku nie zachrzaniało? Ale Anglia się z tym kojarzy). I tak mogę opowiadać, opowiadać, opowiadać :) I już dawno nie mam do opowiadania nic dobrego...
Tylko nie mów Ryśkowi, że ja sobie kpiny tutaj z niego urządzam, bo wtedy moje szanse zmaleją niemal do zera :D :D :D
Co do Pace'a, to ten facet jakoś mnie odstręcza. Nie wiem, dlaczego. <Zaraz mi napiszesz, że jestem zazdrosna> :P Patrzę na niego i czekam aż się skończy ujęcie z jego udziałem.
O ile na RA mogę gapić się pół dnia, o tyle Pace nie wydaje mi się szczególnie interesujący.
Polska... Cóż, pozostawiłam tam całą rodzinę i wszystkich przyjaciół. Rozumiem, że masz swoje zastrzeżenia i absolutnie Twoje zarzuty nie są bezpodstawne, ale dla mnie to zawsze będzie miejsce, gdzie ktoś na mnie czeka i mnie akceptuje. Wady dostrzegam, poglądy mam dosyć liberalne, ale do zmian trzeba czegoś więcej niż niewielkiej grupy ludzi; wykształconych i tolerancyjnych dla cudzych przekonań.
Może kiedyś, z czasem... Zobaczymy.
Wariata nie chcę, bo za dużo czasu pochłaniałoby mi zastanawianie się, czy przypadkiem nie skacze na bungee z najwyższego budynku w mieście albo nie ściga się w jakimś rajdzie niepodległości :D
A potem ja zostaję sama z 5 dzieci i kredytem hipotecznym na 30 lat :P No chyba, że wariat miałby w brud kasy, to jakoś może dałabym radę się pozbierać po wielkiej stracie...
Spoko, ja mam kupę kasy :P
A poważnie, to nie ten typ wariata. Wariuje, kiedy może, kiedy musi, jest poważny i odpowiedzialny. Ale faktycznie, nie jest zawsze tak, że przed skokiem na bungee ja to wiem :) Wiesz, rozumiem, że pewne sytuacje potęgują niebezpieczeństwo, ale tak naprawdę nigdy nie wiesz, co spotka kogo za rogiem. Inna sprawa, że rozumiem Cię, nigdy nie zdecydowałabym się na dzieciaka, gdyby jedynym moim majątkiem byłby kredyt na 30 lat. Ja jestem z brytyjskiej klasy średniej, jestem zaprogramowana :)
Poza tym u mnie było odwrotnie - porzuciłam dom i rodzinę dla Polski, w pewnym sensie. I naprawdę się starałam zrozumieć :) I zaakceptować. Nie dałam rady. Starałam się widzieć głównie zalety, przestałam je widzieć w ogóle. Zrozumiesz to, jeżeli dłużej wystawisz się na działania Królestwa Wielkiej Brytanii :) Mam nadzieję, że zrozumiesz przynajmniej mój punkt widzenia...
I zazdrosna jesteś :D :D :D Ja go lubię na równi z Ryśkiem. Żadnego fanką nie jestem, ale sceny z nimi razem w Hobbicie aż iskrzą :)
Ależ ja Cię świetnie rozumiem :)
Ja mam spapraną opinię w mojej miejscowości, bo nie wyszłam za mąż zaraz po maturze, zachciało mi się studiów i wielkomiejskiego trybu życia :D
Nie interesuję się dziećmi (tzn. lubię je, ale bez żalu oddaję je po jakimś czasie w ręce rodziców), co jest zbrodnią, bo dzieci trzeba mieć; najlepiej między 20 a 26 rokiem życia urodzić pierwszego potomka :P I wcale nie uważam, że co ksiądz rzeknie z ambony to świętość... Oj, nie!
No ok, zła trochę jestem, bo takie geny jak RA nie powinny się zmarnować i jemu mogłabym dziecko urodzić, pod warunkiem, że sam potem mógłby się nim zająć przez jakieś pierwsze 2 tygodnie :)
Mówił, że musi mieć dzieci: proszę bardzo, ale na moich warunkach :P
Co za bzdury... :D :P :D
Jak mu urodzisz dziecko i potomek odziedziczy po Tobie stosunek do Pace'a to będą mieli wesołe stadło :D Tak łatwo się tego nie pozbędziesz :D Tym bardziej, że moja koleżanka z plotkarskiego działu mówi, że w Nowym Yorku panowie potrafili w zeszłym roku wyjść z tego samego budynku z różnicą czasu 5 minut i potem udawali, że się przypadkowo w restauracji spotkali :D Ale to w sumie przesrane życie, jeżeli to prawda.
Ale straszne rzeczy opowiadasz, to jest kolejny powód dla którego ten kraj jest dla mnie nie do zniesienia. To dyktowanie innym jak mają żyć, a każda próba życia lepszego lub po prostu innego to ostracyzm. Moje środowisko, moi rodzice, kiedy zdecydowałam się mieć dziecko w wieku 23 lat dopytywało czy aby na pewno z bachorem będę dalej studiowała i się rozwijała. Prawie mi te bachory zabrali, kiedy się już urodziły, znaczy do pomocy się rwali, abym tylko nauki nie przerwała. I właściwie dobrze, bo tutaj też się zgadzamy, nie jestem wielbicielką dzieci :D Tak naprawdę je polubiłam, kiedy stały się nastolatkami. Cieszę się, że wtedy wpadłam na ten pomysł, bo potem bym się nie zdecydowała. I cieszę się, że się podwójnie urodziły, bo miałabym nie więcej jak jedno, a to fajnie mieć rodzeństwo :) Oni są strasznie fajni, cieszę się jak cholera, że są, ale mam wrażenie, że gdybym ich nigdy nie poznała, nie czułabym się gorzej. Jakkolwiek okropnie by to nie brzmiało :)
Wbiłaś mi nóż w serce i przekręciłaś :D Chyba czas pogrzebać wszelkie nadzieje :D Co nie zmienia faktu, że do Greenwich i tak się wybieram, bo park mają tam piękny i przyjemnie można czas spędzić.
Mam nadzieję, że panowie, jeśli to jednak kochanie, a nie przyjaźń, będą mieli kiedyś szansę na normalne życie bez ciągłego udawania czy dodatkowych stresów z gatunku: ojeju, czy ktoś nas widział razem?
No cóż, ja mam o tyle dobrze, że moja mama w ogóle się nie wtrąca w moje sprawy i niczego mi nie dyktuje, a na całą resztę społeczności mam wywalone :D
To niechcący! :D
Ale widzisz, nie mogę wyjść z podziwu nad Twoją szlachetnością! Serce boli, ale im szczęścia życzysz, to jest wielki duch :D Może Cię za to nagroda spotka, Lee Ryśka rzuci, ten pójdzie się wypłakać do parku w Greenwich, a Ty tam w nowych legginsach i mdlejesz :D
Ja się też staram do życia dzieciaków nie mieszać, ale nie wiesz, ile mnie to kosztuje :D Doceń więc :)
Hahahahhahaha :D
Postanowiłam jednak, że objawię swe romantyczne oblicze i raczej uplotę wieniec z kwiatów, w dłonie wezmę zielony badylek, przede mną będzie bieżał baranek, a nade mną latał motylek :D
Upoluję go na niewymuszony słowiański wdzięk :D
Oj doceniam, doceniam. Matczyna troska nie powinna mieć nic wspólnego z władzą despotyczną :)
Być może, moja mama wie, że jak się mnie do czegoś za bardzo przekonuje, to ja biorę "nogi za pas" i zwiewam w kierunku przeciwnym; może liczy na to, że jak mnie nie będzie przekonywać, to sama się zdecyduję :)
Ale Ty też jesteś wrażliwa! Tak nade mną ubolewasz, że aż mi się lżej na sercu robi :D
Wiesz, poczytałam trochę opinii innych osób na temat "byłych" RA. Włos się na głowie jeży!
Nie myślałam, że można wyzywać od "lafirynd" byłą dziewczynę swojego idola...
Rozumiem, że miłości platoniczne rządzą się swoimi prawami, ale bez przesady :(
Kurczę, czasami zastanawiam się, dlaczego w ludziach jest tyle zawiści i egoizmu...
Siedzę ja sobie i się bezmyślnie gapię w tv (robię to ostatnio niestety często, ale jestem okropnie zapracowana i nic poza bezmyślnym patrzeniem mnie nie bawi :). Leci sobie serial komediowy, o którym zapomniałam, a który ogromnie lubiłam. The Vicar of Dibley. Akurat w tv odcinek The Handsome Stranger. I normalnie natychmiast pomyślałam o Tobie :D Widziałam ten serial ze dwa razy i ani razu pana nie skojarzyłam :D Znasz to?
http://www.docsmartypants.com/blog/wp-content/uploads/2011/12/Xmas-Vic2.jpg
Ahahahha :D Widziałam to!
Ależ on tam beznadziejnie wygląda :P
Ale co babka "daje", to jest masakra :D Dawno się tak nie uśmiałam, jak na tym odcinku :)
Ja ją uwielbiam, ma energię, którą można obdzielić pluton wojska, jest naprawdę pierwsza klasa, ale jakoś nie uwierzę, że taki gość zakochuje się od pierwszego wejrzenia w 15 lat na oko od siebie starszej pani z taką aparycją :) Wierzę, że mógłby się zakochać po bliższym poznaniu, ale nie wg tego scenariusza :)
On dobrze wygląda, taki ma image, metroseksualnego przystojniaka z dużego miasta :) Też go wolę w wersji ostrzejszej, ale nic mu zarzucić tu nie można.
Niemniej bawi mnie to niezwykle, lubię tego rodzaju humor, choć bywa prostacki :)
No cóż... ja chyba wywodzę się z pospólstwa, gdyż bawi mnie to bardzo, chociaż nie są to żarty najwyższych lotów.
Ja wole RA, który mi się nie kojarzy z jakimś boysbandem :)
A co do tego, czy on tak bardzo patrzy na wygląd... Hm, jedyna babka, z którą był widywany w ostatnich latach nie reprezentuje sobą powalającej urody. Jest zwyczajną dziewczyną, ale z bardzo ciepłym wyrazem twarzy :)
Nazywa sie Annabel Capper czy jakoś tak :)
No tutaj, to raczej miał w nosie jak Dawn wygląda, miał scenariusz, to grał zakochanego, nawet wiarygodnie :) Raczej miałam na myśli nieprawdopodobny scenariusz.
Nie znam p. Capper, ale sobie wygooglałam i po pierwsze jeżeli on z nią jest, to chyba mają kontrakt jak Sheldon z Amy z Big Bang Theory, bo chemię mają jak dwa brokuły.
Po drugie, jeżeli to faktycznie jego laska, to ja u niego miałabym zdecydowane szanse, bo prezentujemy dokładnie ten sam brytyjski typ urody i jesteśmy naprawdę podobne :D Z tymi różnicami, że ja nie mam takiej wielkiej szczęki i jestem zdecydowanie wyższa, bo i od niego byłabym na oko jakieś 5 cm niższa :D Jestem też raczej szczuplejsza :) Problem w tym, że poza obiektywnym uznaniem, że facet ma look, to mi się w zasadzie nie podoba, wolę jego chłopaka :P Jeżeli już musiałabym wybierać :) Więc jak się u mnie na progu zjawi, to go odeślę do Ciebie :D
Hahahahhahaha :D
To jest jego była kobieta. Czasami myślę, ze w warzywach jest zdecydowanie za dużo chemii, więc u nich przynajmniej nie było nadwyżki :D Brokułowa para, hihi :)
Jeśli lubi taki typ urody, to jestem przegrana. Jestem niższa, mam ciemne i kręcone włosy, mniej kobiece rysy twarzy ("baby face", niestety) i piegi...
Raczej nie poleci na laskę, która wygląda, jakby dopiero co zdała maturę ;)
Twoje szczęście, ze Ci się nie podoba, bo inaczej ta rozmowa mogłaby wyglądać bardziej nieprzyjemnie, a tak... nadal jest milutko XD
Biorąc pod uwagę, że obie mamy u niego szansę jak śnieżynka w piekle, a poza tym ja mam swojego idola w domu, to mogę sobie za nim dowolnie szaleć, a i tak byśmy się dogadały :D
Wiesz, panowie w wieku średnim prędzej interesują się dziewczynkami po maturze, a nie swoimi rówieśniczkami. Nie dziwię się temu, kobiety się szybciej i brzydziej starzeją :)
A ja uważam, że dojrzałe kobiety są piękniejsze. Może dlatego tak myślę, że chciałabym w końcu dojrzale i kobieco wyglądać, a nie jak jakaś dziunia z liceum :)
Nie sądzę, aby RA zainteresował się jakąś małoletnią siksą. Pomińmy kwestię orientacji seksualnej, ale facet wygląda na dość inteligentnego i wyważonego, więc raczej nie zacznie się spotykać z dziewoją, która popala trawkę w krzakach i wraca z imprez nawalona jak autobus. To raczej musiałaby być osoba z jego ligi, a nie z nizin społecznych.
P.S. Nie uważam dziewczyny zaraz po maturze za głupie, ale raczej niegotowe na związek z facetem starszym o lat 25 :P
Moja mama była prawie 20 lat młodsza od mojego taty, poznali się na jej pierwszym roku studiów, więc spoko :) I to ona była głosem rozsądku w domu. Jedyna wada takiego rozwiązania to to, że krócej go mieliśmy niż w innych układach.
Nie mam pojęcia jaki jest Rysiek w naturze, ale nie jest trochę tak, jak z oglądem wszystkich dobrze wychowanych Brytyjczyków? :D Zawsze wyglądają na mądrzejszych niż są :D Poza tym, nie brzmisz jak osoba z nizin społecznych. A ten gość zarabia na życie noszeniem plastikowych rąk, noszeniem surduta, strzelaniem z udawanej broni i przebieraniem się za krasnoludka :D Litości :P
Wiesz, są wyjątki od reguły :) Myślę, że pewne kwestie obyczajowe uległy pewnym zmianom na przestrzeni lat. Nie da się porównać dzisiejszych nastolatek z dziewczętami w podobnym wieku sprzed 10 -15 lat.
Ja kiedy miałam "naście" latek miałam godzinę policyjną, tatuś prowadził poważne rozmowy z moimi chłopakami i przepłaszał wszystkich bez wyjątku, a pierwszy podkład do twarzy kupiłam sobie na studiach w wielkiej konspiracji zresztą.
Co do różnicy wieku: szukać daleko nie trzeba, bo mi się podobają mężczyźni o dekadę starsi ode mnie; kłopot w tym, że oni mają mnie gdzieś :D
Brzmię jak osoba z nizin, kiedy mówię po angielsku. "Kali jeść, Kali pić", ale staram się jakoś podszkolić w tej materii. Najgorzej, kiedy nagle zapominam jakiegoś prostego słowa i za cholerę nie mogę sobie przypomnieć... :)
A niech się Rysiek przebiera, dopóki są to męskie ciuchy nie mam zastrzeżeń. W stringach i mini nie chciałabym go widzieć :P
P.S. Za Ryśka, tata by mnie wydziedziczył :P Są w dosyć zbliżonym wieku i nie wiem, jak przyjąłby fakt, że zachciało mi się chłopa prawie w jego wieku :D
Mój tata był od mojej babci rok starszy :D A dziadek był od niego starszy 3 lata. Nie mówiąc o tym, że wiele lat ze sobą pracowali, z czego przez część czasu, tata był przełożonym dziadka (zanim się ożenił z moją mamą :) Nie sądzę, żeby to po nich wszystkich spłynęło, ale też i nie ma w rodzinnych legendach jakowyś dramatów. Wszystko da się łyknąć, jak się ludzie kochają, wiek to tylko cyfry.
Jeżeli jesteś cudzoziemcem mówienie niegramatyczne nie jest niczym złym. Zawsze jak rozmawiasz z Anglikiem wyobraź sobie, że mieliby oni mówić po polsku :D
Byłam nastolatką znacznie wcześniej niż Ty i w zasadzie miałam pełen luz. Bez przesady, ale nikt się moich chłopaków nie czepiał i gdybym chciała się malować, nikt, poza szkołą by mi tego nie zabronił. No, ale ja lata nastolęctwa spędziłam w środowisku bohemy w SF i jedyne co było określane jako złe z gruntu i z założenia to narkotyki, pedofilia, seks bez zabezpieczeń i brak wykształcenia :) Cała reszta była na zasadzie: "człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce".
No wiesz... dopiero całkiem niedawno mężczyźni zaczęli chodzić w spodniach. A przy odrobinie chęci i dobrej charakteryzacji, to i dwumetrowy facet wygląda jak niezła du...pa :D
http://i.ytimg.com/vi/TcjmybotZ74/hqdefault.jpg
http://www.hotflick.net/flicks/2003_Soldier_s_Girl/003SRG_Lee_Pace_006.jpg
Ja nie wychowywalam się w środowisku bohemy i chodziłam do bardzo elitarnej szkoły, gdzie zakazów było mnóstwo i trzeba było stosować się do zasad.
Zakazane były makijaże i farbowanie włosów, bluzki odsłaniające brzuch i dekolt, itp.
Teraz widuję już 13-latki w pełnym makijażu, wyzywajaco ubrane, często używające słownictwa rodem z rynsztoka.
Ale to jest Polska...
Jeju, z drugiej strony Rysio ma długie nogi, na pewno zgrabne i szczupłe :)
Hihi, balabym się go do domu zabrać, bo jeszcze mama mogłaby się w nim zakochać ;)
Tez miałam w szkole zakazy, dlatego napisałam, że poza szkołą :D To też jak widać nas łączy :)
Miałam fajne porównanie, gdyż moje dzieciaki chodziły tutaj do zwykłej państwowej szkoły (na własne życzenie), w tym samym czasie do angielskiej (prywatnej, z mundurkami, dyscypliną i odpowiednim wyglądem). To była przepaść! 15latki angielskie wyglądem różniły się od polskich o jakieś 10 lat...
No widzisz :)
A ja nawet teraz maluję się rzadko, więc może i to wpływa na postrzeganie mnie przez otoczenie jako młodszej niż rzeczywiście jestem.
I przy tej mojej gówniarzowatej aparycji, dziwnym poczuciu humoru i skłonności do ironizowania, odstraszam wszystkich facetów, którzy mi się podobają :)
Myślałam, że tutaj w Londynie coś się zmieni, ale gdzie tam :D Nadal sieję postrach, a poderwać mnie próbują chłopcy młodsi ode mnie o jakieś 5 - 7 lat :D
Założę się, że Armitage też zwiałby w podskokach, gdyby spędził ze mną dłużej niż pół godziny :)
Przed przyjazdem tutaj sporo się nasłuchałam o angielskim poczuciu humoru i serio, często nie łapię o co chodzi :P
Angielskie poczucie humoru... Nawet nie wiem co to jest :D Monty Python tak, Mr Bean nie, Blackadder tak, The Office nie, ot i mój brytyjski humor :) Nawet nie wiem czy coś takiego istnieje. Przyjęło się mówić o angielskim poczuciu humoru, ale to chyba było dawno temu, kiedy Anglicy wyróżniali się czymś w tej materii.
Zaczynam się bać, bo jedynym moimi kosmetykami są: dezodorant, perfumy, które uwielbiam i mam dziesiątki butelek oraz puder mineralny na poważne wyjścia. I słowo daję, że to wszystko. Moja babcia zawsze mi mówiła, że nigdy męża nie znajdę, bo się mnie chłopcy boją :D Bardziej byłam wyrywna do latania z nimi po drzewach niż całowania w krzakach :) Więc spoko :)
Rysiek nie wygląda na tchórzliwego, prędzej na trochę nerwowego i uczulonego np. na szczebioczące idiotki :D Nie daj się nabrać na ten dystans, Anglicy tak mają :D To co jest uznawane za dowcip, kiedyś widziałam prawie na własne oczy, kiedy mój własny brat (miał wtedy 18 lat) wszedł do nocującego u nas kolegi (Francuza) bladym świtem i oświadczył: "Bardzo przepraszam, że cię budzę, nie jest przyjęte, żeby tak wchodzić do pokoju gości, nie wiem czy mama mi to wybaczy, że tak się wygłupiłem (i jeszcze różne wyrazy przepraszające), ale właśnie przyszła policja i cię szukają". I to było poważne :) Policja szukała kolegi z niewinnego powodu i przez pomyłkę, ale mój brat tego nie wiedział :) Co nie przeszkadzało mu bzykać wszystkiego co się ruszało w okolicy (no dobrze, to były dziewczyny, ale za to obojętny mu był wiek, rasa i uroda mam wrażenie :D ) Ale za to pierwszy raz powiedział fcuk (wiesz jakie słowo mam na myśli, cenzura nie puszcza), kiedy się dowiedział, że ma raka. Był typowo angielski :) Nasz brat za to, to jest półdiable paryskie, po prostu szatan wcielony od urodzenia, kompletnie nie angielskie, a panienkę jak złapał pierwszą w wieku 16 lat, tak do dzisiaj ją ma :D
Moja babcia modli się o moje rychłe zamążpójście, a jak kiedyś poznała znajomego, z którym szłam na wesele i z konieczności nocowaliśmy w moim domu rodzinnym, to puściła po ludziach info, że się nareszcie zakochałam i następne wesele, to już na pewno będzie moje :D
Dwa lata minęły, a babcia wciąż go ze łzami w oczach wspomina :D
Co do kosmetyków, to ja mam hopla na punkcie kremów i peelingów do twarzy oraz odżywek do włosów (tych mogę mieć kilkanaście i nigdy mi się nie znudzą) ;)
Na szczebiotanie w moim wykonaniu nie ma co liczyć! Jestem zmorą facetów moich przyjaciółek, bo czasami nie wiedzą, czy mówię poważnie czy tylko sobie szydzę z kogoś albo z czegoś :)
Jasia Fasoli nie znoszę. Wykrzywia mi twarz, kiedy go widzę i nie chodzi mi o uśmiech, a raczej grymas niezadowolenia.
Myślę, że wszystkie nacje mają przypisane jakieś cechy uniwersalne, który każdy przedstawiciel danej narodowości rzekomo posiada...
Wiesz, podobno w Anglii działa fan club Ryśka i on się z tymi pannami i panami (?) czasami spotyka.
Pewnie część dziewcząt to takie właśnie rozszczebiotane panienki, które on obdarza tym swoim uroczym uśmiechem, a one po nocach potem spać nie mogą.
Może ja byłabym taka sama? Kto to moze wiedzieć :D
Och, bo Rysiek ma taką pracę :) Jego muszą lubić, bo inaczej się filmy z nim nie sprzedadzą, ale nie oznacza to, zniósłby szczebiotę w domu :D
Biedne babcie :) Moja co prawda uważała, że za mąż powinnam po 30tce, ale też się martwiła, że nie znajdę :D Druga uważała, że powinnam zostać sufrażystką i wcale za mąż nie wychodzić :D
Jaś Fasola to Mr Bean? Nie znoszę go, po prostu ta postać mną trząsa. Ale już Rowan Atkinson w Blackadder to jedna z moich ukochanych postaci telewizyjnych :)
A herbaty nie znoszę pod żadną postacią od zawsze :D
Tak Mr Bean to Jaś Fasola. Też nie znoszę, zupełnie nie rozumiem, jak "to coś" może kogokolwiek śmieszyć.
Ja uwielbiam seriale w stylu "Allo, allo", jeśli kojarzysz :)
Widzisz, jaka Ty jesteś dobra dla mnie: właśnie przekreśliłaś szanse wszystkich "szczebiotek" na rzecz ironicznej, złośliwej polskiej dziewoi, która morzyłaby Ryśka głodem, bo gotować nie umie :D
Ja herbatę bardzo lubię, zwłaszcza w owocowej odsłonie, ale jak widzę, że ktoś pije herbatę z mlekiem, słabo mi się robi XD
Hm, a co do Ryśka... marzy mi się jakaś sztuka z jego udziałem. Do obejrzenia na żywo. "The Crucible", niestety, mnie ominęło. A szkoda. Bo film z 1996 roku oglądałam z ciarkami na plecach.