Moim zdaniem Ridley Scott zawsze daje z siebie wszystko i i cały czas "szuka" nowego klasyka który dorówna jego starym dziełom i myślę, że robi to nawet z dobrym skutkiem. Co prawda "Królestwo Niebieskie" i "Robin Hood" to nie były filmy najwyższej klasy jednak napewno nie były to gnioty. Nie zapominajmy, że po "Thelmie i Louise" Scott nakręcił jeszcze parę innych filmów w tym moim zdaniem absolutny klasyk "Gladiator" (o tym filmie ludzie będą pamiętać, dla bardzo wielu osób to obiekt kultu), rewelacyjny (dla mnie oczywiście) "American Gangster", "Black Hawk Down".

Teraz Ridley Scott po prawie 30 latach wraca do science fiction. Nakręci oprócz prequelu "Aliena" jeszcze "Prometeusza", "Wieczną wojnę". Słyszałem też kiedyś o ekranizacji "Brave New World" Huxleya z Leo DiCaprio w roli głównej. Moim zdaniem nie ma na co narzekać - zapowiadają się tłuste lata dla fanów Ridleya Scotta i gatunku science fiction.

Myślę że zbytnio ograniczasz się co do filmów mistrza Ridleya.

Też tego nie rozumiem, 2 kultowe filmy, a potem równia pochyła, no może z próbą odegrania się przy okazji Black Hawk Dawn i American Gangster. Widać S-Fi reżyserom nie służy, Cameron też miał super start (wg mnie Aliens bije pierwszą część w każdym aspekcie, choć zdania się podzielone, no i do tego równie zasłużony Terminator), a potem od T2 w dół cały czas, mała korekta na Titanicu i dalej w muł taki jak Avatar.