Oczywiście i dlatego nigdzie jasno nie stwierdziłem przyczyn jego wyborów. Jego transformacja jest dziwna ale oczywiście mamy przykłady takich skrajnych zmian poglądowych. Podkreśliłem specyfikę wczesnych lat powojennych i dlatego sądzę że nikogo nie można na tej podstawie oskarżać. Tym bardziej że w latach 80 większość tych artystów stała się trzonem dla demokratycznej opozycji która ma ogromny wkład w upadek ówczesnego systemu. Zgodzę się że wiek też grał ogromną rolę. Sam jest młody i popełniam wiele błędów i to nie mając tyle problemów i zmartwień jakie miało pokolenie Konwickiego. Chcę dodać że 6 lat wojny potrafiło tak zmiękczyć człowieka że wolał pójść na kompromis niż dalej walczyć za swoje poglądy tym bardziej że raczej "inaczej myślący" byli na straconej pozycji.
Nie mamy też chyba pewności czy do partyzantki wstąpił, by "walczyć o swoje poglądy", czy miał wówczas jakieś, może chciał po prostu przeżyć przygodę czy coś w tym stylu, był w końcu małolatem, który naczytał się literatury romantycznej. Napisał przecież potem "Rojsty" w których niejako rozliczał się z tym okresem i jego ocena raczej nie była jednoznaczna.
W sumie też tak mogło być ale to czyste dywagacje. Tak czy siak, od swojej przeszłości prawdopodobnie nie ucieknie aż do śmierci. Powtórzę więc że jako twórca, artysta uważam go jednego z czołowych polskich filmowców okresu jednakże jakieś wątpliwości dotyczące jego moralnego postępowania pozostaną. Myślę że "Rojsty" nie były stuprocentowym rozliczeniem z przeszłością jako że to okres początków jego fascynacji nowym porządkiem i znalezieniem swojego miejsca w nowej rzeczywistości. Poza tym to wciąż powieść a nie autobiografia, a jak wiadomo każda powieść jest ubarwiona w taki sposób aby trafiła na podatny grunt. Zgodzę się że ocena zarówno samej powieści jaki wszystkich kolei życia Konwickiego są nie jednoznaczne a nasza interpretacja jest raczej w większości subiektywnymi odczuciami niż chłodną, obiektywną analizą.
Należy spojrzec z refleksją na fakt, że Konwicki zaczał powoli powątpiewac we współpracę z ówczesną władzą właśnie po odwilży, natomiast przed 1953r. był stalinowcem i literatem "pryszczatym" w służbie komunistycznych idei. Po latach faktycznie się odciął, ale przyjął raczej postawę "milczącej" pokory.
Jeszcze odnośnie współpracy: nie bez powodu w "Rojstach" zawarta jest krytyka partyzantki - prawdopodobnie w ramach propagandy komunistycznej. Swoją drogą, Konwicki, jako były partyzant, był w nieciekawej sytuacji po wojnie; wiadomo, jak rozwiązywano kwestię byłych AKowców.
Z drugiej strony Konwicki wydaje się darzyć ogromnym sentymentem wspomnienia dotyczące AK, w utworach często obecne jest echo jego działalności w partyzantce wileńskiej. Pierwszy raz, czytając czyjąś twórczość, jestem świadkiem nieustannie powracającej swego rodzaju tęsknoty, ciągle grającej nuty wspomnienia w głowie piszącego. I nie chodzi tylko o wojnę, ale o osobiste wydarzenia, emocje, o których opowiada Konwicki w swoich utworach.
I dlatego, mimo moich absolutnie antykomunistycznych przekonań, darzę uznaniem Konwickiego za estetykę i melancholijny charakter jego dzieł, co więcej - jest jednym z moich ulubionych literatów.
Trudny jest ten dualizm oceny twórcy. W moim przypadku osobiste upodobanie twórczości np. Iwaszkiewicza, Miłosza, ale zwłaszcza Konwickiego zawsze już będzie nosic w sobie piętno krytycyzmu.
O Szymborskiej mam jednoznacznie niedobre zdanie, natomiast co do Miłosza - polecam tekst Sergiusza Piaseckiego "Były poputcznik Miłosz".
A tym, co bagatelizują brak szlachetności Szymborskiej, Miłosza, Iwaszkiewicza i wielu innych, polecam zapoznanie się z sylwetką Herberta. Tamten czas próby, to naprawdę była kwestia nie tylko honoru, ale i "kwestia smaku - tak, smaku".
Nie wątpliwe nikt nie jest w stanie wymazać pewnych momentów ze swojej biografii nawet gdy ktoś bardzo tego pragnie. Temat powiązanie sztuki z systemami totalitarnymi dotyczy wszystkich państw które doświadczyły złowieszczości owego systemu. Dotyczy to choćby roli artystów jako narzędzi propagandy w trakcie III Rzeszy jak i wszystkich krajów byłego bloku komunistycznego. Polecam obejrzeć film "Mefisto" który doskonale pokazuje powielający się schemat w takich wypadkach; pierwotna ideologia ---> przemiana na skutek zaistniałych zmian i różne powody tej zmiany ---> odkrycie zła, błędu w tej przemianie, staranie się rehabilitacji lub chociaż częściowego odcięcia od współpracy z reżimem.
Z perspektywy naszych czasów gdzie nie jednak nie musimy podejmować aż tak ciężkich decyzji ciężko nam się wcielić w rolę Konwickiego, tym bardziej patrzeć że rzeczywiście ciekawa przyszłość za działalność w AK go by nie czekała. Ja ze swojej strony nie bagatelizuje braku szlachetności wymienionych przez Ciebie osób ale moralne postawy traktuje osobną od artystycznej twórczości. Myślę że trzeba podkreślać te epizody w ich życiach aby wyraźnie zaznaczyć moralną linię ale nie można przekładać biografii tych osób na rzecz ich dokonać. Poza tym każda próba rozliczenia się ze swoją przeszłością i to już w trakcie istnienia systemu komunistycznego powinna zostać doceniona.
"Jeszcze odnośnie współpracy: nie bez powodu w "Rojstach" zawarta jest krytyka partyzantki - prawdopodobnie w ramach propagandy komunistycznej." - to bardzo ciekawe, biorąc pod uwagę fakt, że komuniści nie chcieli mu tej książki wydać.
Mamy najwyraźniej dwie różne informacje, niekoniecznie wykluczające się - w ówczesnych czasach zdarzały się różnego rodzaju prowokacje.
Ja mam informację, że książkę napisał w '47, a wydano ją dopiero w '56. Nie wiem jaką prowokację w tym węszysz.
Czytałam o tym i niewątpliwie mam taką informację, przyczyny mogę się tylko domyślać. Poza tym ostatnio znalazłam nawet potwierdzenie ''Przemysław Czapliński wskazuje na fortunną datę publikacji
powieści: gdyby rzecz ukazała się nie w roku 1956, a tuż po napisaniu, uznana
musiałaby zostać zapewne nie tyle za utwór antypartyzancki, co probolszewicki.''
Mądralo, kończę dyskusję, proszę nie odpisywać.
http://www.tygielkultury.eu/4_6_2006/aneks/04.pdf
I co z tego, że jak to ujęłaś " tworzył literacki beton na zlecenie komunistów"... każdy człowiek ma prawo do popełniania błędów i podejmowania błędnych decyzji jak i potem wyciągania z nich odpowiednich wniosków. Konwicki jak i tysiące ludzi uwierzył mniej lub bardziej w system komunistyczny oraz nową powojenną rzeczywistość, ale przynajmniej nie był tak zaślepiony, żeby nie widzieć minusów i patologii owej ideologii, w końcu od lat 60-tych dał się ostro we znaki czerwonej hołocie, jak chociażby książką " Mała apokalipsa". Moim zdaniem swoją późniejszą działalnością całkowicie zmył piętno hańby...
Byłem antykomunistą a każda książka czy film pana T. to dla mnie perełka. Nawet te socrealistyczne utwory czytam z duzym zainteresowaniem. Dzisiaj, po tylu latach, można wszystko odbierać chłodniej, bez niepotrzebnych już emocji.
Jak to dobrze, że przed naszym pokoleniem nie piętrzą się żadne wyzwania i nie ma wizji trudnych wyborów - już wszystko za nas zrobiono, mamy teraz wiele czasu na ocenianie innych...
Polecam film "Co ja tu robię? Tadeusz Konwicki", gdzie padają słowa, które powinny Cię usatysfakcjonować - Konwicki otwarcie mówi, że czuje się współwinny za komunizm i żałuje!
"Nawet nie wiedziałem, czy nie odczuwać lekkiej dumy. Z tych tekstów wynikało bowiem, że PRL, całe bestialstwo tego systemu, stworzyli Bierut, Radkiewicz i Konwicki ". z innego wywiadu.
Chyba coś ci się pomyliło. Puknij się w głowę, a nie pozapraszam ktoś już chyba to zrobił. Nawet do pięt nie dorastasz Tadeuszowi Konickiemu. Jak ktoś według ciebie, kto najpierw działał w AK, a później partyzantce antysowieckiej i antykomunistycznej, a potem pisał i wydawał książki w drugim obiegu, które były celną, piękną literaturą w sposób inteligentny sprzeciwiające się władzy, krytykował ją, może być za komunizmem.
Ale widzę, że odwrócenie kota, totalnie ogonem ci się podoba. Nie wiem czy leki już mogą ci pomóc. Ale jak się jest ignorantem i niczym się nie interesuje to piszę się takie brednie.
Na koniec - przypomina mi się to co kiedyś powiedział Bogusław Linda w programie Kuby Wojewódzkiego, przejął się jakimś wpisem na swój temat i zrobiło mu się przykro, ale zdał sobie sprawę, że wpisał to pewnie jakiś bezzębny chłopaczek ze wsi zabitej dechami, który operuje tylko słowami k*u*r*a, c*h*j itd. i cieszy się świeżo podłączonym internetem, że może porzucać swoim alfabetem. Rozumiem, że jesteś podobnego pokroju, a może rodzina ?