Jeszcze parę lat temu nie sądziłabym, że to powiem, ale zaczynam rzygać tym facetem na
kilometr. Johnym D. i Heleną B-C. również, bo ostatnio cała trójka odwala wszystko na
jedno kopyto.
Zgodzę się. Parę lat temu był guru dla wielu (pod tym się również mogę podpisać), miał swoją niszę, była tak zwana trójca święta: Burton, Depp i Elfman (z Helenką jako element wymienny) i wszystko jakoś grało. Czasy się zmieniły, czy może człowiek podrósł(?), albo Burtonowi już się po prostu nie chce i robi co mu byle wyjdzie bo i tak wie że się sprzeda przez nazwisko reżysera i obsadę. Szkoda Pana, Panie Burton.