Ja bym powiedziała, że dla chcącego... albo może dla chcącej nic trudnego ;) O ile znam sie na matematyce, to Ty ma teraz ciut ponad 40 lat... Dla dziewczyny, która ma 20 to może dużo, ale z drugiej strony... Jeff Goldblum ma dziewczynę młodszą od niego o 28... lat! nie miesięcy.
Także wszystkie 18-stki mają jeszcze szanse :):):)
Jeśli chodzi o mnie to lubię tego gościa ale bez przesady. Co prawda przyjemnie byłoby na żywo usłyszeć jego "Och, yeah!" :)
oLKuSz studiuję w Koszalinie na BWSH to uczelnia prywatna, ale jest tam fajnie. Co do podziału pracy to proponuję ( ale tylko proponuję) byśmy się spotkali osobiście i obmyślili razem jak to miałoby wyglądać ( najlepiej porozumiemy się na żywo ;). Są jeszcze wakacje więc mamy więcej czasu. Co wy na to? Pomyślcie pierwszy zjazd fanów EMHE. I wtedy prace by ruszyły już pełną parą.
Edycia, nie wiem dokladnie jak reszta ekipy, ale chyba ja jestem tu najmlodszy i mam 17 a karku i najwazniejsze mieszkam w Szcxzecinie, a watpie ze by wszystkie dziewczyny tu mieszaly, dlatego musimy umuwic sie na jakas godzinke na gad gadu zrobic duzego czata ze kazdy bedzie mogl pisac w jednym oknie i jedziemy do przodu a jezlei gg bedzie dlanas juz malo wystarczajace to przejdziemy do konferencji glosowych na skype, wydaje mi sie znajblize spokanie bedzie w tedy jak juz wszyscy beda mogli pojechac gdzies na wlasna reke wiecz o czym mowie, ze kazdy bedzie pelnoletni
Pozdrawiam
Ty Brick
Spoko to zrobimy to tak jak Ty mówił przez gg. Umówimy się na jakiś dzień na jakąś godzinę i wtedy przez gg ustalimy co i jak. Dobrze? Sorki za mój pomysł chyba go nie do końca przemyślałam. Ale przez gg też sobie poradzimy. Pozderka dla wszystkich fanów EMHE.
No nie no Edycia ja wiem ze damy sobie rade nawet i przez gg, a Twoj pomysl byl super ale ja go nie napisalem bo juz kiedys robilem podobna rzecz i wiem jak to wychodzi =] Moj numer gg to 3645145 tylko jak napiszecie to sie przedstawiajcie,zeby nie bylo nie porozumien. Ide ogladac dalej EMHE bo teraz jest reklasma =]
Pozdrawiam
Ty Brick
:) wiesz co Ty po przeczytaniu tego wszystkiego co napisałeś moge powiedziec że naprawde jesteś super te twoje przemuwienia dają mi wiele do myslenia i za to Ci bardzo dzienkuje i jesli moje słowo dla ciebie coś znaczy to... to lubie Cie i ufam ci jak Ty. Dzienki
PS:Edyta bardzo mi miło że dołączyła do nas jeszce jedna osoba hhh chyba zmienie sobie login na Connie bo jest podobna do mnie zresztą nieważne. pozdrowionka kochani
andzia12 słowa kazdej zwas cos dla mnie znacza, zawsze bede braul wasze zdania pod uwage i wszytsko to co mowiecie... dziekuje za mile slowo... naprawde je doceniam =]
Pozdrawiam
Ty Brick
Bardzo pikantne to opowiadanie, zeby Ty, probowal uprawiadz seks z 13 latkom, calowac w usta, wow patrze teraz na ta postac z innej pespektywy i watpie zeby on taki byl, ale jezeli chodzi o samo opowiadanie to jest naprawde ekstra, bardzo dobrze czyta sie je naprawde bardzo trzyamajace w napiecie(scena w saunie), zaskakujace rozwiazania( wejscie Prestona do sauny) no i ta fabula, sa tez elementy niezbyt przyjemne nie wiem jak wy ale wiem co to znaczy jak ktos odchodzi z tego swiata... w tedy nie jest wazne czy rozmawialas czy znalas go zwidzenia, bo jak spotyka to kogos z Twojej rodziny to zaczynasz sie bardziej zastanawiac nad swoim zyciem, nad tym co by zmienic, nad tym co robic dalej, jak zyc przecierz znalem go/ja tyle czasu, tak jak bylo w paru odcinkach EMHE, zwlaszcza te dzieciaki ktore od 8 czy 13 roku zycia zostaja pol sierotami, wczoraj lecial odcinek gdzie byla Matka, corka i 13 syn ktory stal sie juz w zasadzie kapitanem tego okretu, wczensiej byl ten 14 Stefan rodzice nie slyszacy, brat z autyzmem i on sam posrod tego calego cyrku zwanego zyciem, podal sie? Nie zaczol isc do przodu pilnowal brata, zalatwial sprawy domu, chodzil do szkoly i chcial myslec o studiach, spujscie na jego tate nie mowiacy nie slszacy zalamal sie ??? Nie pracowal przy tasmociagu chyba 76 godzin tygodnowo + to ze naprawial samochody. Do czego daze?Daze do tego ze, zazwyczaj jest tak ze ludzie ktorzy nie doswiadczyli tego co ma kazdy z nas zdrwoych rodzicow, zdrowych siebie, i te wszystkie normalne zeczy, to Ci ludzi dla ktorych jest to mazeniem wyrastaja i dorastaja bardzo szybko. Teraz powinisie wiedziec dlatego taki jestem, stracilem 7 lat, uwazam je za stracone ale dzieki EMHE, Ty i jego team, i dzieki wam i naszych wspolnych planow mozemy spelnic nasze marzenia, i jest warto marzyc i nosic nadzieje w sercu, duszy i umysle... to jest bardzo wazne...
Nie mamy po co sie zalamywac, bo innym tylko o to chodzi zebys,my stracili spora czesc naszego "maluczkiego zycia"...
Pozdrawiam
Ty Brick
kicek, tak szczeze powiem ze raczej gdyby Ty Pennington to przeczytal to nie chialby do nas przyjechac, wydaje mi sie ze zle by sobie o nas pomyslal... nie krytykuje tego bo to tylko opowiadanie jest bardzo cool, ale chodzi mi o to ze watpie zeby Ty chialby je kiedys zobaczyc...
kiciek tak szczerze to dodam jeszcze, ze raczej Ty Pennington nie chcialby tego przecyztac, bo raczej nie chcialby do nas przyjechac po takim opowiadaniu bo zle by sobie pewnie pomyslal, mi osobisie jako samo opowiadanie bardzo sie podoba ale nie wysylaj go Ty
To było denne wiem ale coz jak wroce sporotem napisze nowe! Wiem juz co bylo zle a co dobrze wiec okolo 20 sierpnia mozecie sie spodziewac nowego opowiadania. Zupełnie inny klimat, inna historia. Obiecuje będzie zupełnie inne. Zaczynam już jutro mam nawet pomysł. Pozdrawiam
Kicek
Dziewczyny nie widze zebyscie zaczely juz cos tworzyc i ustalac co i jak, ale pomugl bym wam gdybyscie umuwily sie na jakis dzien, a przed tym podaly swoje numeryy gg, w tedy zrobimy konferencjie i bedziemy pisac wspolnie... leeeeeeeeeeet's do it... moje gg 3645145... dzisiaj juz pisac nie bede, az do jutra wiec mozecie sobie o mnie porozmawaic... bez zadnego strachu...
Nie ma na co czekac wymiencie sie gg, i zaczynamy z tym projektem
Pozdrawiam
Ty Brick
No nalezaloby zaczac ;) Moje gg: 4431110 - gdyby ktos pytal. Ja mysle, ze najlepszy termin to wciagu tygodnia, bo wiadomo.. weekend to albo wyjazd albo jeszcze inny wypad. I tak sobie mysle ... czy od decydowania nie jest czasem lider ? :D Ty .. :P Tylko zeby nie bylo, ze wszystko zrzucam na Ciebie... w koncu ktos to musi trzymac w jednej "kupie" :P BUZKA :)
Słuchajcie... z tego co mi wiadomo to połowa z naszej ekipy jest na jakimś wyjezdzie lub planuje wyjazd... wię tak sobie pomyślałam że może ostatni tydzień sierpnia by był dobrym czasem by się zabrać za ustalenia co do stronki i zacząc... ja też planuję wyjazd więc mi by ten termin pasował... powiedzmy po 24 sierpnia co wy na to? umówilibyśmy sie mna dokładną godzinę i obmówilibyśmy wszystko... tak by wszyscy byli już na miejscu... w swoich domach... Co wy na to???? Mój numer gg to: 9146192
Sorry, że wtrącam, ale czy ktoś z Was pamięta może w którym odcinku [1 seria?] Michael obchodził urodziny i Paul [chyba] przygotowywał mu z tej okazji tort [u jakiejś rodziny po sąsiedzku]?:P
olkusz co do lidera to jezeli chcecie zebym nim byl, to nie ma sprawy i nie zwalasz wszystkiego na mnie bo ja lubie miec dzo zeczy di robienai przynajmiej sie nie bede nudzil... feeeeeeeeentastik... well mysle ze jezeli zaczniemy juz teraz to nic sie nie stanie, ja naprzyklad ok koniec siernia bede bardzo zajeny, bo maja konczyc dom nad kturym pracuje od samego poczatku, i ja tam ide jako pomoc w projektowaniu wnerz pokuj po pokuju... wiec sorrka... mysle ze warto zebysmy zebrali sie dzisiaj w trojke olkusz, edycia i ja,,, i obmyslimy juz bardziej ogolnikowy plan, poczym w dobrej formie umiescimy go na forum... ja to zrobie... mam juz wasze gg zapisane... i doslownie zaraz wysylam wam wiadomosci, i czekam na odpowiedz... czy dzisiaj o 20.00 wam pasuje...
Pozdrawiam
Ty Brick
O.k co do wczorajszego spotkania to bylo bardzo udane, doszlo do podzialu rul, do ustalenia pierwszego projektu, mamy teaz nastepne pomysly, i bardzo duzo ukrytych taletach, mamy tez ustalone kilka projektow ktore musza za twierdzone przez was wszystkie dzeiewczyny, nie mam teraz za duzo czasu zeby pisac co i jak, ale zrobi to Edyta poinformuje was co i jak a ja napisze wma projekty i powiem wam jak mozecie je zatwierdzic zapraszam po godzinie 23, bedzie juz wszystko...
Pozdrawiam
Ty Brick
Hejka.
Tak jak napisał Ty role są juz podzielone... powiem wam jak je podzieliliśmy: otóżt tak: najpierw zajmiemy sie stroną oficjalną EMHE a potem naszą stronką. Ja zajme sie przetłumaczeniem biografii członków ekipy i znalezieniem adresów sklepów meblowych; Ty zajmie sie wyjaśnieniem na czym ten program wogóle polega i wyglądem strony: Kicek zajmie się opowiadaniami i zdjęciami członków ekipy: Ewelinka poszuka stron fanclubów EMHE: Olkusz zajmie sie streszczeniami odcinków i małymi filmikami: a razem Kicek, Fretka i Ola zajmą sie opisami do filmów i opowiadankami. Jeżeli o czymś zapomniałam to Ty doda. Na wstępne zrobienie mamy czas do 17 sierpnia ale Kicek, Fretka i Ola mają czazs dłuższy, gdzyż Kicek i Fretka wyjechały. Zebrane materiały przesyłamy na meil do Ty'a. Pozdrawiam całą zakręconą ekipę Extreem Mekover: Home Edition Poland. Letsss Dooo Ittt !!!!!!!
O.k wiec tak podaje wam teraz liste projektow, ktore macie przemyslec i powiedziec czy je przyjmujecie. Są to projekty ktore beda znajdowac sie na oficjalnej stronie programu. Oto one...
A.Animowane portrety
B.Zwiastuny do każdego odcinka
C.Odnośnik do jakiejś strony z humorem
D.Pamiętniki( to projekt należacy do fretki dlatego musicie znia się konsultowac, i zgłaszać się do niej jeżeli chcecie je pisac
E. To nie jest projek a raczej wybranie głównego dowodzta, jeżeli mogę to tak ujac. Chodzi o to ze ja zostałem liderem grupy, a moja „prawa reka” oraz opieunka (starsza siostra), wrazie problemow i mojej nie obecności idziecie do niej.
Jeżeli zaliczacie wszystkie te projekty to napiscie w swoich odpowiedziach tak ---) "ZALICZAM WSZYSTKIE PROJEKTY", jezeli jednak nie zaliczasz jakiegos projektu napisz w odpowiedzi tak: ----) NIE ZALICZM PROJEKTU X(TU WPISZ LITERE STOJACA PRZY NIM) PONIEWARZ (A TU PISZECIE Z JAKIEGO POWODU GO ODŻUCACIE)
Co do poprzedniej wypowiedzi Edyty to zgadzm się ze wszystkim, ale dodam to ze robie jeszcze swoj tajny projekt, i troche dodatkow do strony.
P.S. Każda osoba musi napisać odpowiedz co do projektow.
Pozdrawiam
Ty Brick
Projekt uwazam za otwarty, ekipo mamy czas do 17 sierpnia... DAMY RADE??? LEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEET'S DO ITTTT
Witam
Zaliczam wszystkie projekty. Co do tego E. to Ty nie napisał że jego prawą ręką i starszą siostrą was jestem ja. Jakby co to zawsze pomoge. Jakby ktoś miał jakies inne pomysły to niech kieruje je do Ty'a( w koncu on jest szefem).
Pozdrowionka, damy sobie rade. Letss Dooo Ittt Extreeme Mekover Home Edition Poland. ;)
Własnie, w podpunkcie e zapomnialem podac imienia mojej prawej reki jest nia Edyta, mam troche pracy na glowie i zapomnialem wpisac imienia bardzo was przepraszam za te nie porozumienie, i dziekuje Edycie ze sie wyjasnila moje nie dopowodzenie... razem z Edyta czekamy na wasze odpowiedzi
P.s. Jeszcze raz przepraszam
Pozdrawiam
Ty Brick
Co do dzisiejszego odcinka, 41 letni stolarz, z wielkim poczuciem humoru, inteligentny, poplakal sie, autentycznie podczas przemowy sie poplakal, gdy zobaczylem to jak sciska sobie oczy, przy wszystkich a potem mowiac do nich ze cieszyli sie z tego co dla nas normalne... i poleciala mu lza, zlapalem sie za glowe i pomyslalem, dlaczego mamy czekac, juz teraz mozemy zaczac pomagac innym, tylko jak spytacie kazdy z nas mieszka kilkaset kilometrow od siebie, nie kazd jest pełnoletni i nie kazdy ma czas i co prawie najwazniejsze nie kazdy ma odpowiednie kwalifikacjie co do tego zeby zaczac dzialac... wiec tak siedzialem i ogladalem dalej ten program mialem przed oczami dalej placzacego Ty mowiacego ledwo ledwo z odpowiednim tonem i akcentem, nie wiedzialem jak mam zaczac, pomyslalem: " Ej to tylko ja Ty Brick, lider nowej ekipy, mam doswiadczenie, mam bogata przeszlosc i nie moge nic zrobic? what?,nie moge nic zrobic, przecierz to cos w stylu tajnego pokju sam musze wymeslec co i jak zrobic zeby bylo to bajecznie dopiwszczone, ale tu nie chodzi o pokuj lecz o to zeby pomuc komus, moglbym to zrobic ale nie mam puki co mozliwosci, i musze wymyslec plan doskonaly zeby zaczac juz teraz, razem zwami, pomagac innym potrzebujacym tego na szeroka skale... znam wielu ludzi ktorzy potrzebuja pomoc nie finasowej a wlasnei dachu nad glowa, i chcialbym im postawic maly domek ale wiecie ze to nie idze w parze maly domek male pieniadze niestety, pochodze z rodziny robotniczej, i nie mam mozliwosci oddania komus kilku tysiecy zloty, ale mam nadzieje ze to sie zmieni i razem dojdziemy do czegos tak jak EKIPA EMHE, naprawde juz wiem co to jest pomoc w ich wykonaniu, placzacy Ty i coraz bardziej chce to robic, i mam nadzieje ze tym co teraz powiedzialem zmotywowalem was jeszcze bardziej do dzialanie...
LEEEEEEEEEEEEEEEEEEEET'S DO ITTTTT... ...!!!
P.S Mam nadzieje ze zadnej z was nie poleciala łza
Pozdrawiam
Ty Brick
hej mam na imie edyta i tak jak Ty brick dzieki temu programowi co chce robic w przyszlosci . dzisiaj przeczytalam wszystkie wasze palny czy znalazlo by sie tam dla mnei gdzies miejsce??
edzia tak znajdzie sie mjesce dla kazdego, napisz na moj numer gg 3645145... nawet jak bede nie dostepny i powiedz ze t Ty a powiem Ci co i jak =]
Pozdraqwaim
Ty Brick
Well, well, well... GOOD MORNING TY'S FUNS!!!:D;D I'm back! Widzę, że sobie nieźle poczynaliście na forum podczas mojej nieobecności..:) Ale wróciłam już z Zakopca i nie będzie tak leciuśko, bo mam nowe opowiadanie (długaśne:) - Tatry sprzyjają wenie. Przepiszę je do kompa i wkleję tu.
prosze, co ja słyszę, fani EMHE chcą się spotkać? Ty Brick - coś mi się wydawało że napisałeś że jesteś najmłodszy bo masz 17lat... Ja mam 14:) No, ale nie będę się rozpisywać tylko włączam, Microsoft Word i bombarduję w klawiaturę:) See you!
Well, well, well... GOOD MORNING TY'S FUNS!!!:D;D I'm back! Widzę, że sobie nieźle poczynaliście na forum podczas mojej nieobecności..:) Ale wróciłam już z Zakopca i nie będzie tak leciuśko, bo mam nowe opowiadanie (długaśne:) - Tatry sprzyjają wenie. Przepiszę je do kompa i wkleję tu.
prosze, co ja słyszę, fani EMHE chcą się spotkać? Ty Brick - coś mi się wydawało że napisałeś że jesteś najmłodszy bo masz 17lat... Ja mam 14:) No, ale nie będę się rozpisywać tylko włączam, Microsoft Word i bombarduję w klawiaturę:) See you!
Well, well, well... GOOD MORNING TY'S FUNS!!!:D;D I'm back! Widzę, że sobie nieźle poczynaliście na forum podczas mojej nieobecności..:) Ale wróciłam już z Zakopca i nie będzie tak leciuśko, bo mam nowe opowiadanie (długaśne:) - Tatry sprzyjają wenie. Przepiszę je do kompa i wkleję tu.
prosze, co ja słyszę, fani EMHE chcą się spotkać? Ty Brick - coś mi się wydawało że napisałeś że jesteś najmłodszy bo masz 17lat... Ja mam 14:) No, ale nie będę się rozpisywać tylko włączam, Microsoft Word i bombarduję w klawiaturę:) See you!
Well, well, well... GOOD MORNING TY'S FUNS!!!:D;D I'm back! Widzę, że sobie nieźle poczynaliście na forum podczas mojej nieobecności..:) Ale wróciłam już z Zakopca i nie będzie tak leciuśko, bo mam nowe opowiadanie (długaśne:) - Tatry sprzyjają wenie. Przepiszę je do kompa i wkleję tu.
prosze, co ja słyszę, fani EMHE chcą się spotkać? Ty Brick - coś mi się wydawało że napisałeś że jesteś najmłodszy bo masz 17lat... Ja mam 14:) No, ale nie będę się rozpisywać tylko włączam, Microsoft Word i bombarduję w klawiaturę:) See you!
No witamy fretka nareszcie jestes, mam pare wiadomosci dla Ciebie a nie chce sie powtazac na forum wiec napisz do mnei na gg 3645145 jak bede niedostepny to napisze puzniej trzymaj sie
Pozdrawiam
Ty Brick
HELP!!! DOBRZY FORUMOWICZE, POMÓŻCIE!!!
Piszę opowiadanie (a jak:). I bardzo potrzebna mi jest jedna rzecz.
Jak miała na nazwisko ta rodzina z autystycznym chłopcem Lance'm, Stefanem i niesłyszącymi rodzicami? No nie mogę tego znaleźć a potrzebne mi jest ogromnie do opowiadania! Jeśli jakiś dobry człowiek znajdzie - niech odezwie się na forum lub gg (528931). HELP!
OK, to ja wklejam kawałeczek mojego opowiadanka. Ale uwaga - to naprawdę mały zalążek tego, co jeszcze mam w zanadrzu, także nie oceniać pochopnie:D!! Fabuła może troszkę przypominać moje pierwsze dziełko. no dobra, to nie przynudzam tylko wklejam.
****
Opowiadanie bez tytuły, bo na razie nie mam pomysłu:)
- No i on mnie wtedy... A ty czego tu szukasz Lalka? Wypad! – warknęła na mnie Kaśka., kiedy weszłam do pokoju. Wzruszyłam ramionami. Usiadłam na swoim łóżku, wyciągnęłam książkę, włożyłam słuchawki discmana do uszu i odeszłam do swego świata.
Kaśka i jej kumpela, Wiki, spojrzały na mnie pogardliwie i powróciły do swych ploteczek.
Mieszkam w bidulu. Ojca w ogóle nie znałam, a matka oddała mnie kiedy miałam rok. Tak przynajmniej mi powiedziano.
Życie w naszym bidulu jest cholernie ciężkie. Znaczy, zależy dla kogo. Ja jestem inna, a przez to drugiej kategorii. Ale nie zamierzam dla popularności stawać na ich poziomie i zmieniać się – zawsze trzeba być sobą. A dziewczyny stąd gadają tylko o nowym makijażu, który miała na swej buźce Jolka, na ostatniej imprezie, o tym jak Iwona zmienia chłopaków i co z tego wyniknie i jak wyrwać największego macho szkoły Igora. Chłopaki są nawet lepsi od nich, bo przynajmniej nie zwracają na mnie większej uwagi, czasem tylko jakiś komentarz. Ale to nic. Dla nich, na szczęście (egoistka ze mnie, raczej, niestety) liczy się wygląd a nie wnętrze.
Ale nie martwię się tym zbytnio. Mam dwójkę przyjaciół – Olkę i Pawła. Są mi rodzicami, przyjaciółmi i powiernikami jednocześnie. Ale mają swoje domy i rodziny... raz na jakiś czas udaje mi się uprosić dyrektorkę bidula i wychowawczynię mojej grupy, aby pozwoliła mi nocować u Olki. To dla mnie dni (a raczej noce) postawione na równi ze świętem. rozmawiamy wtedy całą noc. Takie spotkanie dodaje mi energii i ładuje akumulatory na długi czas.
Ale zazwyczaj jest niestety inaczej.
Jestem inna, a przez to tępiona. Wyróżniam się, a wszyscy chcą na siłę przycisnąć mnie do szarego tłumu. Bez rezultatu.
Nie poświęcę swojego stylu ubierania w wygodne ciuchy - w ekologicznych, ciepłych i naturalnych barwach dla różowych mini.
Nie wyrzucę swoich wszystkich płyt Erica Claptona i Katie Melua, pełnych treści i melodyjności, które przegrał mi Paweł na rzecz nic nie wnoszącej do kultury rąbanki techno.
I przede wszystkim.
Nie porzucę swego marzenia i nie przestanę iść coraz wyżej, aby to marzenie spełnić.
Kiedy dorwę się do telewizora w świetlicy, oglądam tylko dwie rzeczy. Po pierwsze – programy informacyjne. Lubię wiedzieć co dzieje się na świecie. A po drugie – program „Dom nie do poznania”. I właśnie to jest moje marzenie – pragnę poznać Ty’a i jego ekipę i dołączyć do nich. Czynić świat lepszym, jak oni to robią. Ale nie zrozumcie mnie źle – nie chcę być architektem czy projektantką wnętrz. Chcę pomagać w inny sposób – chcę zostać psychologiem. Badać ludzką naturę, pomagać wychodzić ludziom z ich problemów, rozmawiać z nimi...
Ty to mój największy autorytet. Podziwiam jego i jego zespół jak nikogo.
- Nie podsłuchuj! Najlepiej wyjdź! – wycedziła Kaśka. Trochę zabolało, jak zawsze, ale nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Byłam przyzwyczajona do takich odzywek. Normalka.
- To tak samo mój pokój jak i twój. – odparłam siląc się na spokój i poprawiając słuchawki. Zaczynał się mój ukochany kawałek.
„Tears in Heaven”. Po policzku pociekła mi łza. Clapton stworzył ten utwór po śmierci swego syna. Zawsze kiedy słyszę tę piosenkę – płaczę. Cóż, wrażliwą mam naturę. Wzruszam się przy książkach, filmach a nawet niektórych piosenkach...
Odezwał się mój telefon. Przyszedł SMS od Olki. „Hej, mam teraz chwilę, wpadnij do mnie, zapraszam.” To jest człowiek, właśnie ja chciałam poprosić ją o spotkanie! „Jasne, już idę. Narka.” Zdjęłam słuchawki, zeskoczyłam z łóżka, wzięłam telefon i wyszłam z pokoju bez słowa. Na korytarzu minęłam wychowawczynię swojej grupy, panią Magdę.
- Idę do Olki, mogę? – spytałam.
- Jasne idź. Bawcie się dobrze. – kobieta uśmiechnęła się do mnie.
Wyszłam z budynku. Do przyjaciółki miałam dwa kroki.
- Cześć! – przywitałam się.
- No cześć! – odpowiedziała – Wejdź do mojego pokoju. Paweł też jest. Ja zaraz do was dołączę. – zniknęła w kuchni.
Pchnęłam drzwi do jej pokoju. Przywitałam się z przyjacielem i siadłam obok niego na łóżku. Weszła Olka z talerzem wypełnionym ciastkami czekoladowymi.
- Co u ciebie? – spytał Paweł.
- A co ma być? Kaśka i reszta dziewczyn systematycznie mnie pogrąża, w wolnych chwilach słucham wiecie czego i marzę o wiecie czym, no i uczę się angielskiego, wiecie w jakim celu...
- Kto nie dąży do rzeczy niemożliwych – nigdy ich nie osiągnie! – powiedzieli zgodnie Olka i Paweł. Powtarzałam to do znudzenia.
- ...W bidulu odezwać mogę się tylko do mojej wychowawczyni – jedyna osoba, która mnie nie zgnoi za to, że istnieję. – ciągnęłam dalej.
- Ale pamiętaj, że masz nas. – Paweł objął mnie ramieniem. I za to ich kocham – wiedzą kiedy mnie przytulić i powiedzieć coś ciepłego. Uśmiechnęłam się i położyłam mu głowę na ramieniu.
- Wiem i bardzo wam za to dziękuję. Chyba to jedyna rzecz, która trzyma mnie przy tej szarej egzystencji. Tracę powoli nadzieję, że kiedykolwiek wyrwę się z tego bidula i spotkam ekipę Ty’a...
- Nie porzucaj nadzieje, jakoć się kolwiek dzieje! – huknęła Olka – Sama mi to wpajałaś jakiś czas temu!
- Marta spiesz cytatami jak z rękawa. Pozwól, że teraz ja ci coś powiem. „Kiedy czegoś pragniesz, wtedy cały wszechświat sprzysięga się byśmy mogli spełnić nasze marzenie.” Paulo Coelho. Jeszcze całe życie przed tobą, masz dopiero piętnaście lat... Jeśli będziesz tego naprawdę gorąco pragnęła – spotkasz ich. Z bidula też szybko się ulotnisz. – zapewniał Paweł, ciągle trzymając mnie w przyjacielskim uścisku.
Przymknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, po policzku płynęła mi łza. Olka była już po mojej prawicy. Widok łez zawsze ją rozmiękczał. Przyjaciele objęli mnie z obu stron i zaczęli pocieszać z cierpliwością buddyjskich mnichów.
- Gdyby nie wy, dawno upadłabym. Dzięki, kocham was. – powiedziałam, pociągając nosem.
- My ciebie też kochamy. Ale nie wierzę, że upadłabyś. Jesteś najsilniejszą osobą jaką w życiu spotkałam. Za to cię podziwiam. I jesteś niezastąpiona kiedy mamy problemy... – rzekła ciepło Olka.
- No właśnie! – potwierdził Paweł i dodał – „Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać.”
- Już wiem jak to będzie po angielsku – „Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.” Jesteście naprawdę wspaniali...
- Wiemy. – powiedzięli jednocześnie. Parsknęliśmy śmiechem.
***
Następnego dnia po śniadaniu wychowawcy jak zwykle roznosili pocztę. Nie spodziewałam się żadnego listu. Nie miałam rodziny, więc proste, że nigdy nie dostawałam żadnych listów czy paczek.
- Martusiu, jest coś dla ciebie. – wychowawczyni podała mi białą, sporą kopertę. Czyżbym się przesłyszała? Dla mnie? Czym prędzej otworzyłam. To coś po angielsku...
Ale... To na pewno jakaś pomyłka... Nie no, na kopercie bykami jest wypisane moje imię i nazwisko i adres bidula. Z listu wynika, że jakiś człowiek szukał swojej rodziny, wszystkich krewnych z jak najbliższych linii i tak dalej, ponieważ jest samotny, bla, bla, bla... Znalazł mnie, jestem dla niego kimśtam ze strony ojca. A tym samotnym krewnym jest...
Boże święty.
Ty Pennington.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Odpłynęłam...
***
- Marta, obudź się! Marta! – ktoś potrząsał mną mocno i klepał mnie po twarzy. Otworzyłam oczy.
- Napędziłaś nam niezłego stracha. – klęcząca obok wychowawczyni faktycznie była przestraszona.
- Co się stało? – spytałam zdezorientowana.
- Zasłabłaś. Zaraz po przeczytaniu listu. – wyjaśnił pan Marek, wychowawca najmłodszych chłopaków. Trzymał mnie mocno. Pewnie przechodząc korytarzem, złapał mnie kiedy zemdlałam.
- Idź do pokoju, połóż się. A może chcesz porozmawiać? – spytała pani Magda.
- W sumie to chętnie.
- W takim razie idź do mojego pokoju i zaczekaj tam na mnie chwilę.
Ruszyłam na koniec korytarza. Otworzyłam drzwi, weszłam i usiadłam na krześle.
Lubię ten pokoik. Jest o wiele przytulniejszy niż sypialnia moja i Kaśki. Czuję się tu jak w domu.
- A więc o czym chciałabyś porozmawiać? – do pokoju weszła wychowawczyni i usiadła naprzeciwko mnie.
- O tym. – podałam jej list. – Niech pani przeczyta.
Nie musiałam tłumaczyć jej tekstu, pani Magda znała biegle angielski.
- Ty... Ty Pennington twoim krewnym? Kto to jest? – spytała drapiąc się lekko po głowie.
- To on. – wyjęłam z kieszeni spodni pomięte zdjęcie. Wszyscy projektanci, z Ty’em na czele. Zawsze noszę tę fotkę przy sobie, jak talizman. Wskazałam na lidera.
- To on. Program „Dom nie do poznania”, kojarzy pani? – zapytałam.
- Tak, już pamiętam. I on jest twoim krewnym? A więc ma pełne prawo zabrać cię stąd... Cóż, odnalazłaś rodzinę! – uśmiechnęła się promiennie.
- To stało się zbyt szybko, jeszcze nie wierzę w to do końca... Ty chciał odnaleźć krewnych, zainwestował i... dotarł do mnie. – westchnęłam – Teraz muszę tylko odpisać a on przyleci po mnie i zabierze mnie do Stanów, do swego domu w Los Angeles. To jest jak... jak sen!
- Kochanie, to nie sen! Znalazłaś rodzinę! Tak się cieszę, że nareszcie będziesz miała rodzinę i będziesz szczęśliwa... Chociaż ty. – wychowawczyni pociągnęła nosem i otarła łzę. Podeszłam i przytuliłam ją.
- Niech pani się uspokoi, będę pisać i odwiedzać tak często jak się da... – mówiłam.
- Co za zbieg okoliczności, przecież ty po angielsku mówisz prawie tak samo dobrze jak po polsku! Jaki piękny przykład, że nauka języków się opłaca! – pani Magda nie mogła powstrzymać się od typowo nauczycielskiej uwagi.
Fakt, do nauki anglika przykładałam się najbardziej. Nauczyciel był ze mnie taki dumny, że kiedy mnie spotkał, prawie mi się kłaniał. Pod koniec roku rozmawiałam z nim już tylko i wyłącznie po angielsku. Harówka była ciężka, ale opłacało się.
- Skąd w tobie ta motywacja? – pewnego dnia zapytał, zdziwiony, bo napisałam klasówkę bez ani jednego błędu.
- Marzenia czynią z nami co chcą... – odparłam tajemniczo. Tylko Olka i Paweł zrozumieli w pełni to zdanie.
- Czy mogę już iść? Muszę pójść do...
- ...Olki albo Pawła. Idź. – dokończyła za mnie wychowawczyni.
Wybiegłam z pokoju. Zbiegłam piętro niżej i pchnęłam drzwi do siebie. Kaśka malowała sobie akurat paznokcie.
- Ej, weź stąd idź, zaraz przychodzą dziewczyny. – nawet na mnie nie spojrzała. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Spierdalaj. – pierwszy raz użyłam niecenzuralnego wyrazu z dumą.
- Co ty powiedziałaś? Powtórz to... – Kaśka zeskoczyła z łóżka.
- Na uszy ci padło? Spierdalaj, ty plastikowa krowo, odczep się ode mnie raz na zawsze! – powtórzyłam.
- Juz nie żyjesz. – znowu wskoczyła na łóżko – Tak cię z dziewczynami załatwimy, że popamiętasz...
- Ta, już się was boję. – powiedziałam lekceważącym tonem – Oglądałaś kiedyś „Dom nie do poznania”?
- Może i oglądałam, bo co?
- To miłe. Nie będę musiała przedstawiać cię ze swoim nowym opiekunem, Ty’em Penningtonem.
- Co? Najarałaś się czegoś? Ty’em Penningtonem?
- Ale ci szybko trybiki w mózgu się przekręcają... Ty Pennington, lider ekipy „Domu nie do poznania”, zamieszkały w Los Angeles, zabiera mnie stąd za jakiś miesiąc. Okazało się, że to mój krewny ze strony ojca. Dziś dostałam list. Nie radzę ci mnie straszyć Kasiuniu. – zmrużyłam lekko oczy.
- Jasne. Spoko... – Kaśka jakby się lekko przygasiła i wróciła do swego manicure.
Zadzwoniłam do Pawła.
- Pawełek? Czy moglibyśmy się spotkać? Proszę! Tak, zadzwoń po Olkę. OK, na razie! – rozłączyłam się, włożyłam komórkę do kieszeni i wybiegłam. Do parku, w którym zawsze się spotykamy było niedaleko. Kiedy tylko zobaczyłam przyjaciela, rzuciłam się sprintem w jego stronę i skoczyłam mu w ramiona.
- Dziewczyny... Faktycznie, najbardziej zmienne istoty na świecie. Jeszcze wczoraj ryczałaś mi w bluzę, a dziś już jesteś najszczęśliwszą osobą na świecie, jak mniemam. Co się stało? – spytał śmiejąc się.
- Jadę do Stanów! Mam rodzinę! – wykrzyczałam mu wprost do ucha.
- Zaraz, powoli. Siadaj i wszystko dokładnie opowiadaj...
- Cześć, przegapiłam coś? – przyszła Olka.
- Chodź Marta ma coś ciekawego do powiedzenia, z tego co zrozumiałem. Siadaj. – Paweł pociągnął ją na ławkę.
- Dostałam dziś ten list. Paweł przetłumacz go. – podałam kartkę chłopakowi. Przyjaciel był z anglika prawie tak dobry jak ja.
- ...Podpisano – Ty Pennington. TY PENNINGTON?! – wrzasnął.
- Tak, tak, pan Ty Pennington zapragnął odnaleźć swoją rodzinę, no i znalazł mnie. Jestem dla niego kimś od strony ojca, nie wiem dokładnie kim, tam jest wszystko opisane zresztą. No, ale w każdym razie ma pełne prawo zabrać mnie z tego bidula! – cała promieniałam.
- To fenomenalna wiadomość! No i widzisz – zawsze trzeba mieć hope! Zawsze! – mówił mocnym głosem Paweł.
- A kiedy wyjeżdżasz? – spytała Olka.
- Nie wiem, za dwa – trzy tygodnie, może miesiąc... – nagle spochmurniałam – Ale przecież... jak ja tam bez was wytrzymam... To wy pomogliście mi przetrwać najgorsze czasy i mieć nadzieję, kiedy jej brakowało...
- Przecież będziemy mogli się odwiedzać! Jeśli twoją rodziną okazał się Ty Pennington, to miło mi oznajmić, że jesteś jednym z najbogatszych ludzi w Polsce. Będziesz czasem chyba przylatywać... – powiedziała Olka.
- No a poza tym, mamy telefony, Internet na bank będziesz miała. Będziemy wysyłać do siebie e-maile, listy, zdjęcia i będziemy jak najczęściej dzwonić. – dodał Paweł.
Uśmiechnęłam się.
- Będę was zapraszać jak najczęściej. I będę starała się przylatywać kiedy tylko będzie to możliwe. Ale teraz muszę już wracać. Odpiszę Ty’owi na list. Jutro spotkamy się na dłużej, OK? Chcę się wami nacieszyć, zanim... No wiecie.
- Jasne. See you Marta Pennington! – puściła do mnie oko Olka.
- Bywajcie. Do zobaczenia! – odwróciłam się i pobiegłam do bidula.
***
- Gdzie ona jest? – wychowawczyni kręciła się niespokojnie przed moim pokojem.
- Chyba jej się żołądek rozregulował, bo od jakiejś godziny siedzi w łazience. – powiedziała Kaśka.
- Niedobrze. Marta, co się dzieje? Źle się czujesz? – pani Magda zastukała w drzwi toalety. Wyszłam. Miałam kolana z waty, twarz białą a wręcz lekko zielonkawą, a brzuch pracował mi na potrójnych obrotach.
- Nie pamiętam ani jednego słowa po angielsku! Kompletnie zapomniałam podstaw czasów! Na czym polega Present i Past Simple?! Boję się! A jeśli to pomyłka?! Dostanę choroby lokomocyjnej i zarzygam cały samolot?! I’m scared!
- Uspokój się. Poradzisz sobie. Tu masz listę do kogo masz pisać. – kobieta podała mi kartkę. O matko... Ona, dyrektorka bidula, Paweł, Olka, wszyscy nauczyciele osobno – na czele z anglistą i jeszcze z milion innych osób.
- Już wylądował! Już wylądował! Będzie tu za jakieś półtorej godziny! – była dokładnie 12.15. – Zaraz, czy ja wszystko spakowałam?
W pośpiechu zaczęłam przeglądać szafę, dwie szafki i półkę, gdzie trzymałam swój dobytek.
- Walizka, torba... Boże, ale się denerwuję... – siadłam na parapecie w naszym pokoju i gapiłam się w okno. Drzwi otworzyły się.
Weszła Kaśka.
- Słuchaj Marta. Możemy chwilę pogadać? – spytała patrząc gdzieś w bok.
- Jasne. – zgodziłam się – O co chodzi?
- Możemy się już więcej nie spotkać... a ja chcę cię przeprosić. Dopiero niedawno zrozumiałam, że byłam kompletną idiotką! Chciałam udowodnić innym, że jestem inna niż naprawdę jestem! Chciałam mieć przyjaciół, ale wyszło... Nieważne. Jestem dwulicowa i straciłam siebie. Koniec. Możesz mi splunąć w twarz albo przyłożyć mi. – Kaśka odwróciła się i przetarła oczy. Zeskoczyłam z parapetu.
- Kaśka... – położyłam jej rękę na ramieniu – Ja też zachowałam się jak świnia. Nie powinnam tak podniecać się tym Ty’em. to mogło cię zaboleć...
- Przestań! Ja sprawiałam ci ból od początku! – prawie krzyknęła. – Jestem beznadziejna i sztuczna!
Nagle zrozumiałam wszystko. Jaka ja byłam głupia...
Ona udawała. Robiła za wszelką cenę swoje alter ego, drugą siebie, aby polubili ja w towarzystwie... Nie miała tyle siły i wytrzymałości psychicznej, aby, jak ja, być samotniczką. No i nie miała przyjaciół... Teraz dopiero zauważyłam, że machała do innych swoim zachowaniem jak flagą, żeby polubili ją i zaakceptowali... Ona, mimo wszystko, jest samotniejsza niż ja... W końcu ja też być może robiłabym tak gdyby zabrakło obok mnie Pawła i Olki...
- Kaśka... – miałam mętlik w głowie.
- Nie ma o czym mówić. Wyjedziesz. Nareszcie. Wiki przeprowadzi się do mnie... – Kaśka mówiła nienaturalnie piskliwym głosem.
To ja byłam jej jedyną podporą! Żyłyśmy w niezgodzie, ale jednak byłyśmy sobie najbliższe, bo tylko ja mogłam ją w pełni zrozumieć... Bo jestem taka sama!
Wszystko jasne...
Szkoda, że tak późno...
- Kaśka... Jeszcze wszystko da się naprawić. Jeszcze nie jest za późno. Ja dopiero teraz to wszystko zrozumiałam. Z nas obojga, to ja byłam ślepa! Ale nie martw się, wszystko da się jeszcze naprawić...
- Nic nie da się naprawić! Wyjeżdżasz!
- Ale zostają Olka z Pawłem. – powiedziałam spokojnie – Poznam cię z nimi, to wspaniali ludzie!
- Oni na pewno nie będą chcieli ze mną gadać, w końcu wyrządziłam ci tyle krzywd...
- Daj spokój. Nie mów tak, bo się rozczarujesz. – uśmiechnęłam się.
- Dzięki Marta... Dzięki. – Kaśka otarła łzy.
- I nie płacz już. – uścisnęłam ją. „Jednak płynie we mnie krew Penningtona.” pomyślałam z dumą, klepiąc ją po plecach.
- No dobrze, a teraz, ekhm, mogę cię o cos prosić? – spytałam.
- Jasne! O co chodzi?
- Skocz po jakieś krople żołądkowe, co? Tak się denerwuję tym spotkaniem, brzuch mi pęka...
- Już lecę. I zaparzę ci melisę, najlepsza na nerwy. Pani Ela na pewno ma cos w tym stylu. Uszy do góry!
Uśmiechnęłam się niepewnie.
- A i... chyba masz gości. To ja nie przeszkadzam, lecę po te ziółka! – Kaśka zniknęła w korytarzu. Gości?
- Cześć Marta! – wrzasnęli jednocześnie Olka i Paweł.
- No cześć, właźcie! – zaprosiłam ich.
- A ta co taka miła? – spytał Paweł zdziwiony.
- Potem wam opowiem. Teraz wchodźcie. – ponagliłam ich.
- Przyszliśmy... Posiedzieć z tobą ostatni raz. – Olka hałaśliwie wydmuchała nos. – Możemy siedzieć i milczeć, byle razem.
- O której jutro wylatujesz? – spytał Paweł.
- O czwartej rano jedziemy na Okęcie, a stamtąd wylatujemy, cos koło piątej. Mam do was prośbę. Zaopiekujcie się Kaśką. No wiecie, która. Nie patrzcie tak na mnie. Zaraz wam wszystko opowiem. – na widok ich min zaczęłam w skrócie opowiadać historię Kaśki.
- Spróbujemy ją lepiej poznać. Pomożemy jej. – zapewnił Paweł.
- Dzięki. Wiedziałam, że mogę na was liczyć.
- Trzymaj Marta, krople miętowe i melisa dla ciebie. – postawiła parujący kubek i małą buteleczkę na biurku – To ja już spadam – Kaśka chciała wyjść.
- Zaczekaj Kasiu. Nie przeszkadzasz przecież. My nawet nie chcieliśmy gadać, tylko posiedzieć razem. Zostań. – rzekła Olka.
- Jeśli nie będę przeszkadzać, to chętnie zostanę. – Kaśka uśmiechnęła się niepewnie.
Najpierw siedzieliśmy w kompletnej ciszy. Później zaczęliśmy rozmawiać. Wyjrzałam przez okno – usłyszałam warkot silnika samochodu.
- Ludzie, on tu już jest...On tu idzie! – szybko przejrzałam „Rozmówki polsko – angielskie i angielsko – polskie”. Spojrzałam wzrokiem pełnym przerażenia po przyjaciołach. Olka, Paweł i Kaśka unieśli do góry zaciśnięte kciuki. Po chwili do pokoju zapukała wychowawczyni.
- Marta... Twój opiekun, pan Ty Pennington już jest.
Do pokoju wszedł Ty. Uśmiechał się szeroko. Był identyczny jak w telewizji. Ubrany w nieśmiertelny T-shirt – biały z kolorowym nadrukiem i malowniczo przetarte dżinsy...
...cdn
Rany boskie to jest genialne znaczy początek jest super już sie nie moge doczekać następnej części! oby była szybko
super opowiadanko takie realistyczne jakby to dzialo sie naprawde . Z niecierpliwoscia czekam na dalszy ciag
pozdro
zapraszam na forum o Ty'u www.typennington.forumer.pl a co do odcinkow to wiele osob podejrzewa ze to jest wsyzstko rezyserowane kazda lza itd....watpie
ja tez baaardzo watpie po co wtedy bylby ten program??!!(wiem ze sie okropnie reklamuje ale zapraszam na forum ;))
niedługo wkleję dalszy ciąg opowiadania...:) dokładnie nie powiem kiedy - "czuwajcie, bo nie znacie dnia ani godziny!"
http://www.oprah.com/foodhome/home/spaces/spaces_20031111_tyhome.jhtml [www.oprah.com/foodhome/...] - podziękowania dla Mikołaja, który dał mi tego linka. Kliknijcie na )Watch Video(:)
No więc... Miło mi oznajmić, że nadszedł czas na kolejną cząsteczkę opowiadania. Mniejsza, żeby było ciekawiej:)
...Staliśmy dłuższą chwilę dokładnie naprzeciwko siebie milcząc. Pierwszy ocknął się Ty.
- Marta... Marta Leśniewska... Jestem Ty Pennington.
- Wiem. „Dom nie do poznania”, mój ulubiony program. Dziwię się, że nie powitałeś mnie swym „Gooooood morning!” – zaśmialiśmy się oboje. Czy ja śnię? Stoję tu i rozmawiam z Ty’em jak gdyby nigdy nic?! – To moi przyjaciele: Olka, Kasia i Paweł. – Ty uścisnął każdemu dłoń. Stali jakby im odjęło mowę. Byli zaskoczeni. ja zresztą też. Spodziewałam, że Ty bardziej będzie obnosić się ze swoją sławą, a on zachowywał się zupełnie normalnie! W ogóle nie onieśmielał swoim zachowaniem.
- Siadaj. – zrobiłam mu miejsce na łóżku obok siebie. Przyjaciele spoczęli na krzesłach.
- Ty, czy nie jesteś... – zaczęłam, ale on przerwał.
- Dobra, wiem, teraz zacznie się ankieta pod tytułem „czy nie jestem zmęczony?”. Nie jestem zmęczony. – rzekł Ty śmiejąc się.
- Czy pana ekipa naprawdę stawia domy w tydzień? – spytał nagle Paweł.
- Nie, zdarzyło się, że prace trwały osiem dni, stawialiśmy wtedy dwa domy. I jeszcze jedno – mówcie do mnie po prostu Ty...
Przyjaciele jakby tylko na to czekali. Zaczęli zasypywać Ty’a pytaniami...
***
Następnego dnia przyszli wszyscy, żeby się ze mną pożegnać. Dosłownie. Cały bidul, Olka i Paweł a nawet nauczyciele!
- Będzie mi ciebie brakowało... Masz fenomenalny akcent... Ucz się dalej, ćwicz i napisz, zgoda? – anglista miał najprawdziwsze łzy w oczach. A ja mu tyle krwi napsułam na lekcjach...
- Będę pracować z całych sił... I napiszę, obiecuję. – powiedziałam smutno. Szkoda, że być może już go więcej nie zobaczę, to mój ulubiony nauczyciel...
Podeszła Kaśka.
- Pamiętaj, zawsze bądź sobą, bo inaczej stracisz siebie! Olka i Paweł będę z tobą, a jakby coś, to znasz mój e-mail. – uśmiechnęłam się do niej.
- Gdyby nie ty... Niech ci się tam dobrze wiedzie, napiszę i ty czasem napisz. I jeszcze raz przepraszam za wszystko. – mówiła z wyraźną skruchą – Zmarnowałam tyle czasu...
- Wszystko da się jeszcze naprawić. – skwitowałam serdecznie – Bywaj.
Uścisnęłyśmy się jak stare przyjaciółki.
Na końcu podeszła Olka z Pawłem. Staliśmy dłuższą chwilę nic nie mówiąc. Opuściłam głowę. Przez myśl przeleciały mi wszystkie beznadziejne sytuacje, kiedy wypłakiwałam się w rękawy Pawła i Olki. Wszystkie momenty kiedy śmialiśmy się i płakaliśmy razem. A teraz... Nie będzie ich przy mnie... Poczułam jak ciepłe krople łez płyną mi po policzkach. Spojrzałam na nich. Olka ocierała łzy swoim swetrem a Paweł pociągał nosem.
- Chyba mogę powiedzieć tylko jedno – dziękuję. – rzekłam – Byliście przy mnie zawsze.
- To ty zawsze przy nas byłaś. Kto odnajdywał sens kiedy wszystko stawało się jednym wielkim bezsensem? Kto pokazywał wyjście z sytuacji bez wyjścia? No kto? – Paweł patrzył na mnie swoimi czarnymi, teraz zaczerwienionymi oczami.
- A ostatnio – kto specjalnie dla mnie napisał opowiadanie? Kto czekoladę za ostatnie pieniądze fundował w szkole i, ekhm... – Olka spojrzała na nauczycieli i dokończyła szeptem – Ściemniał coś przed nauczycielami, gdy zapłakana siedziałam w łazience? To my ci dziękujemy z całego serca...
- Taka przyjaźń jak nasza nie może rozwalić się przez głupie kilka kilometrów! Będziemy wysyłać do siebie e-maile i listy jak najczęściej...
- Jak najczęściej dzwonić...
- ...i spotykać się. – dodałam – Juz za wami cholernie tęsknię...
Na myśl o tym, że nie będzie już więcej wieczornych schadzek, wielogodzinnych rozmów i wycieczek rowerowych rozpłakałam się. Przyjaciele podeszli do mnie, sami zresztą ocierając oczy i przytulili mnie mocno.
- Wypłaczmy się, ten ostatni raz...
- Co nie? Zaszalejmy! – zachichotała Olka przez łzy. Zawtórowaliśmy.
- Będzie mi was brakowało...
- Trzymaj. Kiedy poczujesz się gorzej, popatrz na to i wyobraź sobie jakbyśmy byli tam z tobą... – Paweł wygrzebał coś ze swej wielgachnej kieszeni bluzy. Zdjęcie. Na nim ja, on i Olka siedzimy przy ognisku i trzymamy się za ręce. Pamiętam, zrobili nam to zdjęcie na dwudniowej wycieczce w Bieszczady, zaraz po tym jak skończyliśmy śpiewać, a raczej krzyczeć na cały głos „Bieszczadzki Trakt”. Odwróciłam fotografię. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Co zobaczyłam? Tekst tamtej bieszczadzkiej piosenki wypisany pochyłym pismem Pawła i maczkiem Olki. A na końcu dopisek – „Nawet nie próbuj o nas zapominać! – Olka i Paweł”
- Ta, chcielibyście... – zaśmieliśmy się. Otarłam łzy.
- Marta... Musimy juz iść. – Ty położył mi rękę na ramieniu. Schowałam fotkę do kieszeni.
- No to... bywajcie! – zmusiłam się do uśmiechu.
- Przyjaźń ponad wszystko. – Olka uśmiechnęła się szeroko.
- Gdybyś czegoś potrzebowała, źle czuła się w Stanach, czy miała jakieś kłopoty – pamiętaj, zawsze ci pomożemy. Trzymaj się i uważaj na siebie. – powiedział Paweł również wykrzywiając usta w niewyraźnym uśmiechu.
Wsiadłam z Ty’em do taksówki. Zaczynała się przygoda...
...cdn
No nareszcie Xiniś, witamy!:) Jak tam, podoba się moje opowiadanie??:P A tak w ogóle to kto oglądał ten specjalny odcinek, w którym projektanci odwiedzali rodziny z I serii i na końcu był wspólny grill? To było... cudowne... Oczywiście nie byłabym sobą gdybymi łezka się nie zakręciła w oku, no ale to było piekne... Super było jak Ty opiekował się dziećmi, jak tym małym zaczął grać na gitarze i śpiewać...albo jak zmieniał pieluchy:D Bomba!
Po takim odcinku specjalnym mam jeszcze więcej energii i siły, to było... coś! A jakie są wasze wrażenia?
Pozdrowienia dla wszytskich:)
Z grubsza zapoznałam się z tematem, ale póki co w niego nie wchodzę.
Nie dlatego, że nie chcę, tylko raczej dlatego, że niemogę.
Mam dopiero 14 lat i na pierwsze spotkanie może udałoby mi sie iść w wieku 18 lat i po za tym ciężko jest się spotkać, bo ja jestem z drugiego końca Polski - Kraków.
Jeszcze opowiadania nie przeczytałam, bo niedawno wstałam, ale przeczytam ;)
Kurczeee szkoda, że nie widziałam tego odcinka :(
A wracając do tematu fanów EMHE... myślę, że ten pomysł z gg jest super, ale później powinniśmy posunąć się o krok dalej.
Nie spotykać się w Polsce tylko... W Los Angeles :D:D:D
Będzie sprawiedliwie, bo bilet wszystkich będzie tyle samo kosztował.
Po za tym po co spotykać się w Polsce?
Polećmy do Los Angeles i znajdźmy dom Ty'a Penningtona.
W grupie zawsze ławiej niż w pojedynke! :):):)
Mój nr gg 9549972 tylko przedstawiajcie sie z ksywki ;)