Wiecie co mnie najbardziej irytuje na tym forum? Tutaj na filmwebie są już jakby dwa obozy. Jeden - głupie, dziecinne fanki Wentwortha ery Bravo Girl, a drugi - przeciwnicy tego "aktora". Ja nie zaliczam się ani do jednych ani do drugich. Oglądam PB, ponieważ uważam, że serial jest dobrze zrobiony jakkolwiek co do gry Wentwortha m,ogłabym mieć zastrzeżenia. Wiem, że to co zaraz powiem zirytuje wszystkie bezmózgie fanki, ale to już nie będzie mnie interesowało. W końcu każdy ma swoje zdanie. Uważam, że Millerowi brak jest jakiegokolwiek talentu. To, że zagrał jedną ważniejszą rolę to nic nie znaczy. Temu gościowi zupełnie brakuje mimiki twarzy, przez cały czas ma jedną i tą samą mine. To się staje nudne po pewnym czasie. Poza tym mówi niewyraźnie... Wiem, że zaraz ktoś mnie tu objedzie :/ Druga rzecz - kiedyś tutaj na FW było spoko, jednak teraz pomału robi się tu śmietnik. Mało co jakiś nowy serial wejdzie w TV to już wszystkie dziewczyny omal w gacie nie narobią, no bo cóż tam nie jest z aktor... Mój apel jest taki: Do głupiutkich fanek - załóżcie sobie jakieś bezsensowne blogi i tam się podniecajcie urodą aktorów, a nie zaśmiecajcie FW! Do przeciwników Millera - nie objeżdzajcie znowu aż tak mocno tych dziewczyn. To chwilowe zauroczenie. Dajcie im się przez chwilę pobawić. Jeszcze nie dorosły do dzielenia rzeczy (tudzież aktorów, filmów etc.) na lepsze i gorsze. POZDRO
Może i ma mała mimike twarzy, ale nie popadajmy w skarajności. Widziałam go w jeszcze dwóch filmach oraz teledysku mariah carrey i musze przyznac, że wcale nie jest taki zły. nie jestem bezmózga fanką tego aktora, a bravo girl nie czytuje. Went ma to coś! Świetnie pasuje do roli Scofielda w PB. Az od niego "wali" to, ze jest Jego bohater jest cholernie inteligentny. nie szaleje na "SCENIE" a mimo to wzbudza sympatię. WG MNIE BIJE NA GŁOWE TAKI GWIAZDY JAK "tomek krus" I "dzustin Timberlejk".
kazdy ma swój gust jedni moga go lubieć inni nienawidzieć. o gustach sie nie dyskutuje więc przestancie robic akcje w stylu "obnizmy mu ocene , bo jest tempy" - to tylko mówi na jakim poziomie stoimy MY - ludzie z FW
Kontrowersyjna opinia...;-)
Odniose się zatem tylko do mowy końcowej... Od razu zastrzegam, że nie szanuje i nie lubię Toma Cruise, jakkolwiek aktorem jest lepszym... Fakt - teraz błaźni się jak nie wiem co, a jego filmy to same gnioty. Jednakże, sztuka aktorska jest jak jazda na rowerze - tego się nie zapomina. Prawda jest taka, że w Firmie, Vanilla Sky i jeszcze paru filmach, Cruise był naprawdę dobry. Dużo lepszy od Wetwortha Millera...
Pzdr...
anke410 szanuje Twoja opinie a nawet zgazdzam sie co do czesci dwoch obozow ;) na szczescie nie naleze do zadnej z nich( nie te lata)-moim zdaniem jednak BRAK MIMIKI jego w PB jest czescia wlasnie jego roli ,charakteryzacji - gra geniusza ktory mysli z wyprzedzeniem dlatego nie pokazuja emocji zbednych ,jest skupiony w wiekszosci czesci - to skolei moja opinia i dlatego uwazam ze brak mimiki w serialu a raczej taka sama mimiki pasuja do tej roli jaka mu powierzono
To miłe, że się zgadzasz ;] No, ale wg mnie powinien czasem zmienić tą minę, bo te jego wiecznie przymrużone oczy denerwują :)
Ludzie!!! Co wy z tymi gustami (o których sie podobno nie dyskutuje). Jesteśmy na forum, zatem się dyskutuje.
Pozdro...
haha ostatnio ogladałam film z "Nikolasem Kejdżem" -- Ghost Rider - ten to dopiero mimiki nie ma xP
I apropo porównania --> Tom ma na swoim koncie 3-4 udane filmuy na 50. Went ma na swoim koncie o wiele mniej filmow i równiez wzorcowo zagrał w 3-4. to cos znaczy!!
Jedno pytanie: Czy formant Twojego nicku (15) określa Twój wiek?
Początek, dobrze - Cage to rzeczywiście mimiczna niemota...
Ale zapamiętaj sobie, dziecino - Miller nigdy jeszcze nie "zagrał" w żadnym filmie, a Ty próbujesz mi wmówić, że "zagrał" w czterech i to wzorcowo... Nie rozśmieszaj mnie... Swoją drogą, wiele osób ma dziś tendencje do poprawiania mi humoru.;-)
Po pierwsze "15" to nie jest mój wiek tylko data moich urodzin (15. styczeń dla Twojej wiadomości)...
dobra, pomyłka! Dodaję sprostowanie: nazwijmy to w "serialach i filmach" a nie samych "filmach".
Może dlatego, że należą do niego tacy odmieńcy, jak Ty?? Nie zastanawiałeś się nad tym??
Mimo wszystko, pozdrawiam..:)
Od razu powiem ze nie naleze do zadnego z obozów choc co nie znaczy ze mi sie nie podoba gra Millera :] uwazam ze koles swietnie zagrał role Micheala i widac ze sie do tego nadaje:) a jego mimika bywa czasem "dretwa" ale to dlatego ze Michael jest geniuszem i on duzo mysli i musi miec taki skupiony wyraz twarzy... po prostu to ejst jego rola i on musi tak zagrac:] a normalnie to przeciez taki nie jest:) a, i jak dla mnie to kolejnym atutem jest to ze jest bardzo przystojny... :D ale to tylko moje zdanie :]
Pozdrawiam :)
Ej no sorry... ale to chyba nie znaczy, że musi cały czas mieć taką minę nie uważasz :] Co się na niego nie spojrzy to non stop ta sama mimika
Jak tak bardzo denerwuje cię ta jego mimika to możesz sobie obejrzeć epizod z "Asów z klasy" jak rozmawia z Marry Cherry. Zgadzam się z opinią, że brak mimiki jest zamierzony!!!
Fakt - próbował robić inne miny... Jednakże, bardzo nieudolnie mu to wychodziło. Bardzo nieudolnie, zaliczenia by na mojej uczelni nie dostał, oj nie, nie...
To miłe, że się ze mną zgadzasz drogi "Ja" :) No, ale to niestety smutna prawda... Że też nie mogli wziąć kogoś innego do głównej roli, tylko tego "aktora" od siedmiu boleści. Styl jego gry jest żenujący.
Pozdrawiam "Ja" :)
Kogoś innego do tej roli... Czyli kogo?? Kto, kto zazwyczaj nie ma skupionej twarzy, mógłby zagrać skupioną twarz przez 15 godzin dziennie?? Nawet Marlon Brando by sobie rady...nie dał ...
I tu pozdrowienia dla "Ja"
I dla pozostałych oczywiście też :)
a ja widziałem ostatnio "Zbiega z Alcatraz" gdzie Eastwood również miał IQ superior i również rozpoczął ucieczkę przez tylnią ściankę celi, tyle że nie poprzez umywalke a wywietrznik, nieważne, ważne że Clint chodził non stop z nieprzeniknonym wyrazem twarzy i zawsze zachowywał zimną krew, ewidentne nawiązanie do tej postaci przy tworzeniu osoby Scofielda, tyle że Miller ma się do Eastwooda jak... no właśnie jak... nijak i tyle, Clint ma klase i coś w sobie i wsio, pzdr.
W tej kwestii mogę się zgodzić. Nie ma porównania między Eastwoodem, a jakimś Millerem, żenującym aktorem, w którym "koffają" się wszystkie nastolatki.
Otóż, jest porównanie między Eastwoodem a Millerem, z tej prostej przyczyny, że jak kolega, powyżej, słusznie zauważył, postać Scofielda jest wzorowania m. in. na postaci, którą stworzył Eastwood w Alcatraz.
Jakkolwiek może Ci się to nie podobać, porównania, są czymś oczywistym. A dla ludzi ceniących film, jako taki, nawet intelektualną koniecznością.
Zbieg z Alcatraz, dalej, Ucieczka z Alcatraz, to kanon gatunkowy, wiedzą o tym twórcy Prison Break, stąd odwołania. Zgodne zresztą, z zasadą, że odwołujemy się do najlepszych, aby podwyższyć wartość własnego produktu.
Nie jest też zarzutem fakt, że sama postać jest wzorowana na jakiejś innej, w tym wypadku, kanonicznej postaci. Przykładów, historia filmu zna tysiące- najbardziej czytelny, wszystkie wcielenia, kopie, klony, filmowej kobiety fatalnej.
Antymillerowcy powtarzają w kółko jeden argument (chociaż ja nie nazwałbym tego argumentem)- brak mimiki (czyt. żenujący paraliż gestyki twarzy). Ja mam na to kontrargument, z którym trudno dyskutować: Greta Garbo też miała kamienną twarz; kompletny brak mimiki. Co nie przeszkadzało jej stworzyć kreacji wybitnych, do dzisiaj przyjmowanych z zachwytem. Bynajmniej nie jest to moja opinia- kinomana amatora, lecz prawdziwych profesjonalistów.
Na marginesie, Clint Eastwood to Persona Kina (z całym szacunkiem i uznaniem z mojej strony), aktor zawsze był z niego przeciętny. Zresztą, nie za aktorstwo wyszukane i górnolotne zyskał uznanie świata filowego.
Pozdrawiam.
Dyskusji nie podlega nawet fakt, że kolega się pomylił. W Zbiegu grał Lee Marvin. Eastwood zagrał w Ucieczce. I do Ucieczki Prison w znacznym stopniu, ewidentnie i celowo, nawiązuje.
"Na marginesie, Clint Eastwood to Persona Kina (z całym szacunkiem i uznaniem z mojej strony), aktor zawsze był z niego przeciętny. Zresztą, nie za aktorstwo wyszukane i górnolotne zyskał uznanie świata filowego. " - Tu zgadzam się całkowicie. Eastwood to aktor potrafiący grać tylko dwa typy człowieka (bardzo notabene podobne).
Dla mnie przyrównywanie Eastwooda, lubo Marvina do Millera jest nie na miejscu. To obraza i swego rodzaju profanacja ich aktorstwa.
Miller to nie aktor, tak samo jak Zakościelny to nie Brad Pitt, a Kaczyński nie Guliwer...
Uważam także, że Twój kontrargument jest kiepski. Greta Garbo przeżywała swe najlepsze lata ponad pół wieku temu. Kino od tego czasu bardzo się zmieniło. Poza tym, grywała zupełnie inne postacie.
A Prison Break, o ile dobrze mi się zdaje, to nie kabaret mimów. Różnorodność min jest tu absolutnie niezmienna.
Ponadto, to nie jeden argument, z mojej strony.
Nie chcę mi się go pisać ponownie, toteż skopiuje swą własną wypowiedź z jego forum.
Zatem, braki Millera:
1) Facet gra praktycznie jedną miną przez cały film. Taki Nicolas Cage.
2) Jest strasznie sztywny. Nie tylko w Prisonie, ale również w Confession i Piętnie... Taki Kevin Costner.
3) Nie jest po szkolę i braki w warsztacie widać (wielkie braki). Taki Clint Eastwood (a raczej jego złe strony)
4) Bardzo ograniczona jest jego technika improwizacji, własna koncepcja, wydaje mi się, jakby na ślepo trzymał się tego, co jest w scenariuszu, nie analizując swojej postaci, nie dodając niczego, co zapisane między wierszami. Taki Ben Stiller
5) Brak mu charyzmy, jakiegoś wyrazu. Zupełnie jak u drugoplanowych aktorów.
6) Nie widzę jakiegoś wkładu w jego grę, większego zaangażowania. Chociaż może to już założenie scenariusza. W każdym razie często przytrafia to się Keanu Reevesowi (jemu to się w sumie nie dziwie)
7) Dykcje oceniałem tylko i wyłącznie na podstawie Confession (filmu off). Nie zawsze wyraźna, przeciąga sylabę, zawsze w tym samym momencie zdania... Niemal cały czas szepce. Jego krzyk wygląda komicznie.
Odnieś się do tego...
Pzdr...
co do Eastwooda, wiem wiem, też myślałem że facet potrafi nie za wiele, twarda mina jeszcze większego twardziela świetnie sparodiowana przez Carreya w "Bruce wszechmogący", ale im więcej filmów z nim widze tym bardziej nie mogę oprzeć się wrażeniu że to jest naprawde inteligentny facet, który celowo wybrał swój minimalistyczny styl, ma pewnie braki warsztatowe to fakt, ale nie ojeżdżajcie go tak ostro, moge się mylić, nie jestem ekspertem, reżyserem jest świetnym, filmy non toper nagradzane wszelkiej maści nagrodami, to chyba świadczy że mamy doczynienia nie z żadnym pustakiem ale wszechstronnym człowiekiem, oki, to tyle, pozdro again
Słyszałem, że Eastwood miał zapłakać w którymś filmie, ale nie zgodził się na to. Jego oficjalne tłumaczeniem jest to, że nie chcę, żeby ludzie widzieli go płaczącego, ale ja sądzę, że trudno byłoby mu zapłakać i dosyć nieudolnie by mu to wyszło...
Niemniej jednak, szacunek dla Clinta...
możliwe też że Clint ma już utrwalony pewien wizerunek twardego jak podeszwa kozaka faceta i nie chciał tego zmieniać, choć twoja opcja jest prawdopodobna:), nie widze go płaczącego, a jak już porównywać Millera do C.E. to ciekaw jestem czy kiedykolwiek, jak i co wyreżyseruje pan Wentworth i czy zbierze to coś jakąkolwiek nagrode (oprócz malin), see ya
P.S. lubię Clinta, lekka autoironia w jego spojrzeniu i cynizm postaci przez niego kreowanych, poza tym Clint to Clint i już;)
W trzeciej osobie liczby pojedynczej pisze się chce a nie chcę. To tak tylko do Twopjej wiadomości. Chociaż tu udowodniłam, że nie jesteś nieomylny. Mimo tak pięknych słów, ktorych używasz, Twoje wypowiedzi są nie do końca poprawne gramatycznie. Nie znamy zasad polskiej gramatyki, nieprawdaż??
Trudno aby komus kto daje 10 "Allo'allo" podobał sie thriller jakim jest Prison Break.
Trudno aby komus kto stawia 10 Lenoardkowi DiCaprio podobał sie film o dojrzałym mężczyźnie, walczacym z narastającymi na Jego drodze problemami.
Powtarzam to co mówiłam: KAŻDY MA SWÓJ GUST!!!
Przestancie taj jeździc po Milerze! Mi sie podoba, Wam - nie. Nie przekonacie mnie, ze jest beznadziejny, ani PRAWDZIWYCH fanów jego GRY aktorskiej.
Apropo "koffania" - trzeba byc downem aby zabujac sie w kolesiu, który nie istnieje! To nielogiczne. Dlatego nie kapuje dlaczego jako pierwszy kontrargument stawiacie "rzekomą" miłosc fanek do Millera (z której ponoc czerpie punktowe zyski na filmwebie xP)
ja tez uwazam, ze nie jest brzydki. To znaczy, ze sie w nim bujnełam?? xP
łodczep się od DiCaprio, to obecnie jeden z najlepszych aktorów młodego pokolenia
Życzę szczęśliwego dnia kobiet, NEO!
Tylko dlatego nie będę dziś po Tobie jeździł, a jest po czym...
Śmiech na sali - taki jest efekt czytania Twoich komentarzy...
Zauważ, że podniosłem (he he) kwestię zasadności porównywania konkretnych POSTACI FILMOWYCH, nie aktorów, z całą gamą dostępnych im środków.
Ale skoro mnie sprowokowałeś, posunę się dalej: Marvin, Eastwood, a teraz Miller, wszyscy znani byli (w przypadku ostatniego, znany jest) z ról sztywniaków, lodowców, posągów.
Zarówno Marvina, Eastwooda, jak i Millera lubię oglądać w filmach, do których pasują.
Nie przeceniasz talentu i znaczenia Grety Garbo w historii filmu, nawet tej współczesnej. Szkoda... .
Miller to AKTOR, tak jak Zakościelny to bufon, a Kaczyński to pieniacz.
1). Być może, ale Prison Break to nie monodram Jandy.
2). Nie jest sztywny (wbrew temu, co napisałem wyżej), lecz wyprany z emocji, to oczywiście scenariuszowa konstrukcja postaci (Ad. 6, po części).
3). Nie musi być po szkole. Kubrick (przykład reżyserski, ale to mój konik) też szkoły nie skończył. Niektórzy widzą braki. Nie kończę, bo domyślasz się, do czego piję.
4). Technika improwizacji byłaby nie na miejscu. Po co? By stworzyć karykaturę postaci? Przypominam, że PB tak został wymyślony, że cały ciężar tematyczno- fabularny spoczywa na tym właśnie aktorze.
Gdyby zaczął improwizować, osobiście kopnąłbym go w głowę. Improwizować to se mogą w Rodzinie zastępczej, co zawsze przyprawia mnie o irytację wszechpotężną. Owszem, zdarza mi się oglądać. Generalnie, oglądam wszystko.
5). On, jako postać filmowa, w ten określony sposób stworzona, charyzmy nie potrzebuje. Aktorzy drugoplanowi nie mają być charyzmatyczni, lecz charakterystyczni. Tacy są. Charyzmatyczna to może być wokalistka w nocnym klubie.
6). Ja widzę rzetelne wykonanie pracy (patrz kontrakt).
7). Dykcja mnie nie interesuje. Dykcję to ma Niedźwiedzki (dobrze napisałem?) w Trójce. Marlon też nie miał dobrej dykcji, czyż kłamię?!
Proszę bardzo, Adwokacie Diabła.
Pozdrówki.
Miller to nie aktor, tak samo, jak Ja to nie idiota, Konowicz nie polityk, Real Madryt nie dobry zespół, a Miller to nie aktor...;-)
1. Być może, ale dlaczego jego koledzy z planu są tysiąc razy lepsi (zarówno pod tym, jak i innymi względami)? Poza tym, nie widziałeś jego innych ról (nic nie straciłeś - zupełnie to samo)
2. Z tego, co słyszałem, to zdarza się również w drugiej serii (kiedy już nie jest "wyprany z emocji)
3. Jack Nicholson, Sean Connery - oni też szkół nie pokończyli. Nie o to mi chodzi, tylko o te braki, które są "namacalne".
4. Chyba nie pojmujesz znaczenia techniki improwizacji. Używa tego każdy aktor, w każdej roli (Marlon również;-)). Chodzi o swobodę ruchu świeżość, płynność ruchów (własną inwencje również) itd. itp.
5."Aktorzy drugoplanowi nie mają być charyzmatyczni, lecz charakterystyczni." - Otóż to... Za to pierwszy plan charyzmy potrzebuje.
6. Ja nie widzę. Wydaje mi się, jakby grał od niechcenia...
7. Dykcja ma ogromne znaczenie. A dykcja Marlona bynajmniej nie była zła (nawet z wypchanymi polikami w Ojcu Chrzestnym;-)).
Proszę bardzo, adwokacie nie aktora...;-)
Pzdr...
Na szybciora, nie mam za wiele czasu, o 19tej sprawdzanie obecności, he he... .
1). Wcale nie są lepsi. Kolego, to są konkretnie rozpisane postacie. Gdyby, załóżmy, odwrócić role, na plan pierwszy jako twórcę genialnego planu wysunąć C-Nota, to ten Murzyn, zdaje się, wierz mi, że spieralibyśmy się o jego sztywność, brak gry, paraliż. Na siłę próbujesz czepiać się czegoś, co po prostu, pomysłem na postać.
2). Spekulujesz, więc nie polemizuję.
3). Właśnie, o to mi chodzi. Jednak nie zrozumiałeś, bez urazy. Kubrick, trzymając się zasady, też był bez szkoły. Wiele osób dopatruje się niedostatków, stąd wynikających, w jego dziełach. Ale nie kwestionują, że tworzył dzieła wybitne. Zwróć uwagę w Lśnieniu, w Twoim i moim ulubionym horrorze, na cień helikoptera w początkowej sekwencji. To oczywiście, błąd postprodukcyjny, ale wyraźny.
4). Generalizujesz, improwizacja nie jest miarą kunsztu aktorskiego. Jedni pozwalają sobie na nią , inni, nawet Ci wielcy, nie. To kwestia charakterologiczna i dobrze rozpisanego scenariusza. To drugie dotyczy PB.
5). Patrz końcówka Ad. 4)
6). Owszem, ale nie za dykcję przyznaje się Oscary, Maliny i inne nagrody filmowe.
Odnieś się do tego, to cytat z Ciebie.
Narka, na dziś spadam, ale jutro będę bojówkarzem.
Ty, zdaje się, nie lubisz hip- hopu.
To, pewnie i mnie, byś nie polubił.
Pozdrawiam.
Drogi Marlonie, polecam Ci obejrzenie tego krótkiego klipu, z "Zaklinacza Dusz", z Wentworthem Millerem w roli głównej...
http://www.youtube.com/watch?v=hamOmDlWfcA
Jego kunszt aktorski jest, wprost oszałamiający. Na szczególną uwagę zasługuje genialna mimika podczas "płaczu"...
Z czystym sumieniem wstawiam mu dziś lacza :]
Pozdrawiam!
Najpierw, co do klipu.
Ani mnie nie utwierdził w przekonaniu, ani nie zawiódł.
Zauważ, że nigdy nie sądziłem, że z Millera genialny aktor. Nigdy nawet nie wypowiadałem się na temat jego aktorstwa, ot tak, po prostu. Zawsze, starałem się podkreślić, że w PB sprawdza się idealnie.
A klip jak klip. O Millerze w nim powiem krótko, spoko.
Bardziej poruszył mnie fakt, jak ta Jennifer wyładniała odkąd przestał ją nawiedzać koszmar minionego/ostatniego lata.
Ja, pozwolisz, że najpierw wytknę Ci błędy. Zrobię to z nieukrywaną przyjemnością, he he....
Zacznę więc od 6). Ani Dakota, ani Murphy nie dostali Oscarów. Nigdy... i nigdy nie dostaną. Coś się walnęło. Oscary, jak i inne nagrody filmowe, czy to się podoba czy nie, są pewną miarą. Oczywiście, zdarzają się pomyłki, czasem nawet kompromitujące, powiedzmy, jury. Ale to już inna sprawa.
Millera oceniali krytycy filmowi i branża filmowa (nie napalone 15tki), przyznając mu nominację do Złotego Globu, tudzież Emmy. To, rzecz jasna, nie jest mój argument w obronie aktora, ale o czymś tam mówi... .
1). Jeśli to jest pomysł na postać, to jest DOBRY. W tym miejscu pole manewru się kończy, nie znajdziemy argumentów, dyskusja będzie pozbawiona sensu. Ja pozostanę przy swoim, Ty przy swoim. To już kwestia światopoglądowa.
2). Dam znać.
3). Nie zauważyłem, aby miał braki. Być może te rzekome minusy nie zdołały zasłonić plusów, he he. To druga kwestia światopoglądowa.
4). Cytuję: "Każdy aktor jej używa (improwizacji), choć może tego nie zauważa (jak piszę Stephen Book w swej najnowszej książce)". Sam sobie odpowiedziałeś.
5). Jego postać nie ma się zmieniać, lecz póki co, wydostać się z więzienia. Michael Scofield to nie bohater romantyczny.
A muzyka to nasza trzecia kwestia światopoglądowa.
Na marginesie, pozwolę sobie na refleksję (choć nie do końca będzie ona w moim stylu, ale co mi tam, czasem jestem maluczki) bywa że masz przytępawych fanów. Generalnie odnosi się to do przedstawicielek płci przeciwnej, niestety.
"Na marginesie, pozwolę sobie na refleksję (choć nie do końca będzie ona w moim stylu, ale co mi tam, czasem jestem maluczki) bywa że masz przytępawych fanów. Generalnie odnosi się to do przedstawicielek płci przeciwnej, niestety." - bywa. Ci, co polegli w dyskusji (a polegli wszyscy) czasami przyłączają się do mnie.
Rzeczywiście, Murphy dostał tylko nominacje (a byłem pewny, że Oscara), a o Dakocie mi ktoś ostatnio tu napisał. Nie zmienia to postaci rzeczy, że nagroda to kiepska odnośnia...;-)
Tylko jedna sprawa, bo reszta to, jak sam piszesz kwestia światopoglądowa.
Nie wspomnę już o tym, że Miller to nie aktor, ponieważ improwizacji używa każdy grający.
Ja jednak, nie stwierdziłem, że on tego nie ma, ino że jego improwizacja jest bardzo ograniczona. Ot, wszo...
Pzdr...
Pytanie z innej paki, chociaż nie do końca.
Cóż jest tak wspaniałego, oryginalnego, zachwycającego, nie wiem jakich epitetów mam użyć, w uwielbianej przez Ciebie, Zielonej Mili.
Wydawało mi się, że Gość taki jak Ty, raczej automatycznie i z obrzydzeniem odrzuca coś, co nazwałbym esencją kiczu (w najgorszym tego słowa znaczeniu) i sentymentalizmu, wyrobnictwa i kpiny z widza.
Tom Hanks, natomiast, to beton. Zawsze taki sam. Mameja. Nawet w Szeregowcu... .
Nie chodzi mi o to, by z premedytacją pojechać po Twoim ulubionym filmie.
Chodzi mi o pewną całość, przeglądając listę Twoich ulubionych produkcji, utwierdzam się w przekonaniu, że Twoja negatywna opinia na temat PB i Millera, jest po prostu mocno subiektywna, a czasem, ponadto, zakamuflowana pod stosem argumentów.
To powinna być droga wyjściowa każdej dyskusji z Tobą na tym forum.
To, naturalnie, nie zarzut. Nie ukrywam, że sąd subiektywny stosuję z lubością.
Nie mam zamiaru polegać w dyskusji. Ale, jakbym się przyłączył, to byś miał, zaprawdę powiadam Ci, SALON.
Przez chwilę myślałem, że nazwałeś mnie wszą.
Pozdrawiam, Przewodniku Poltergeistów.
Dobre...;-)
Zielona Mila nie jest moim ulubionym filmem. Jest sporo lepszych filmów od tego. Prawdę mówiąc, nie wiem, który jest ulubiony, zarówno subiektywnie, jak i obiektywnie najlepszy. Znajdę z 10 równych tytułów (Zielona Mila do tego TOP 10 nie należy).
Mi jednak wydaje się, że Ty wrzucasz wszystkie filmy do jednego worka...
Ja oceniam je, biorąc pod lupę gatunek. Zielona Mila jest arcydziełem w swym gatunku.
Nie zgadzam się też, co do Twojej opinii o Hanksie i to bynajmniej nie subiektywna opinia. Tom jest aktualnie w 10-15 najlepszych aktorów na świecie.
Nie wiem, na podstawie jakiego filmu oceniasz jego sztywność (chyba, że chodzi Ci o Forresta. Ale to był na pewno celowy zabieg). Ja jestem pod wrażeniem jego talentu.
Moja opinia na temat Prisona jest subiektywna. Tu się zgadzam. Jednakże, opinia na temat Millera to parakselans obiektywizm...
"Nie mam zamiaru polegać w dyskusji. Ale, jakbym się przyłączył, to byś miał, zaprawdę powiadam Ci, SALON." Never mind. Follow me my young padawan...;-)
Mylisz się, przede wszystkim, liczy się dla mnie gatunek filmowy i to, co ten gatunek sobą przedstawia.
Jak pewnie wszyscy, mam swoje ulubione gatunki i te, których nie znoszę, patrz szczep: komedia plus romantyczna w wykonaniu Kate Hudson (którą, żeby było śmiesznie, lubię), na przykład.
A jaki to specyficzny gatunek reprezentuje Zielona Mila? Oprócz tego, rzecz jasna, że to dramat, po prostu. Najzwyklej na świecie. Nie mów mi tylko, że to dramat więzienny, bo czegoś takiego nie ma. Nie dziel gatunków ponad miarę- brzytwa Ockhama. Już przełknąłem, nie bez popicia, tego Rocky'ego jako osobny gatunek filmowy (kino bokserskie)
Na tej zasadzie można się pobawić: Park Jurajski- velocisensacja, Titanic- dramat oceaniczny, Szeregowiec Ryan- film wojenno- detektywistyczny, American Pie- komedia żenująca... .
A tak a propos (wracając do któregoś z wcześniejszych zdań), dlaczego uważasz, że nie widziałem żadnego innego filmu z Millerem? Widziałem Piętno, lecz przyznaję, nie zauważyłem delikwenta.
Pozdrawiam wieczorową porą.
Nie, nie ma czegoś takiego, jak dramat więzienny. Jak w więzieniu, to wiadomo, że musi być dramat...;-)
Dla mnie film jest świetny i nie ma, co polemizować (kwestia światopoglądowa;-))
Prawdę mówiąc, to American Pie zaliczyłbym raczej do horroru, lubo dramatu. Bo komedia to nie była.
Właśnie, nie zauważyłeś - znaczy się nie masz punktu odniesienia. Nie masz jak porównać go z innymi rolami, a porównywać w sumie nie ma czego. Miller to Miller i Millerem jest zawsze.;-)
A Piętno było słabe.
Pozdrawiam późno wieczorową porą i życzę miłego jeszcze późniejszego wieczoru.;-)
Najpierw odniosę się do pseudo muzyki, czyli rapów, hip-hopów i innych gówien. Jak się pewnie domyślasz nie słucham tej muzyki, ale w gruncie rzeczy toleruje ją. O ile ludzie nie słuchają takich tumanów, jak Eminem, Peja czy inne 50 centy...
Wielu moich znajomych, kolegów, przyjaciół to amatorzy hip-hopu, a w rozmowie z nimi, staram się po prostu uniknąć tego tematu, bo nie chcę ich kompromitować...;-) Zatem, nie zakładaj, że bym Cię nie polubił.
1. Jeżeli to jest pomysł na postać, to jest on zły. Aczkolwiek, patrząc na inne role Millera, nie sądzę, aby scenariusz zakładał jego jeną zamyślaną minę...
2. Pożyjemy, uwidzimy...;-) Daj znać, jak obejrzysz drugą serie.
3. Tak, ten helikopter jest dobijający. Jakby jeszcze był gdzieś w środku filmu, gdzie uwaga widza skupia się na akcji... Ale to sam początek i trudno tego nie zauważyć... Jednak, nie rozumiem, jak to odnosi się do Millera i jego braków (bardzo widocznych braków - to nie wypadki przy pracy)
4. Generalizuje, bo improwizacja aktorska to bardzo szerokie pojęcie. Każdy aktor jej używa, choć może tego nie zauważa (jak piszę Stephen Book w swej najnowszej książce)
5. Poniekąd, zgadzam się. Ale jego postać powinna się chyba zmieniać, ewoluować, co?
6. Nie, Oscary przyznaje się na całokształt, z czego dykcja jest pewnym składnikiem. Swoją drogą, dla mnie Oscary są mało znaczącym wyróżnieniem. Zwłaszcza ostatnio. Dobiły mnie statuetki dla Hilary Swank, Dakoty Finning i tegoroczny brak nominacji dla Nicholsona. Nie podobał mi się też Oscar dla Murpheya, ale to już moja subiektywna opinia (nie lubię typa).
Pozdrawiam.
Do JA:
Czy Ty widzisz co piszesz? Bo może najpierw napiszesz dasz do wysłania i poszło? Ten Twój apel to przesada! A Wentworth Miller TO AKTOR! Niech to do Ciebie wreszcie dotrze! Przecież reżyser nie bez powodu do wybrał. Co do tej "jednej" miny: Na logikę. Facet jest w więzieniu to co ma mieć uśmiech od ucha do ucha i wyglądać jak idiota? Co do dykcji: tak jak w polskim mówimy zamiast "cześć" "cze" tak samo w angielskim zamiast "Yes" [jes] "Ye" [je] Co to sztywności: w tym się trochę zgodzę, ale też nie zapominajmy, że jest w więzieniu. Co do braków w warsztacie: Nie zapominajmy, że to pierwsza jego tak ważna rola. Chyba ma prawo popełniać błędy? Co do charyzmy: Na jakiej podstawie to osądziłeś? To kompletna bzdura! Co do "zaangażowania": wiedziałeś, że Miller w ramach przygotowania do serialu był w kilku więzieniach? Nie. No właśnie, a to jednak jest zaangażowanie. Poza tym AKTOR TAKI JAK ON musi GRAĆ I TO ROBIĆ. Bo on nie ma wpływu na scenariusz czy zachcianki reżysera. Ma robić to co reżyser zechce. No to tyle. Przemyśl to troszkę, bo przesadzasz.
Pozdro.
Nie chcę i nie zamierzam czytać tego bełkotliwego aktu rozpaczy...
Wystarczy spojrzeć na formant Twojego nicku...
"Wystarczy spojrzeć na formant Twojego nicku..."- co to ma znaczyć??
Najpierw wyjechałeś na kogoś z formantem 15, teraz czepiasz się 14?? Może to data urodzin jej kota?? Albo jej imienin?? Nie oceniaj ludzi po pozorach. Wiesz, gdybym ja miała to robić, to zgadnij, co pomyślałabym patrząc na TWÓJ nick?? Na pewno nie to, że jestes kimś wyróżniającym się ponadprzeciętną inteligancją... Ale to tylko gra pozorów na tym forum ma naprawdę znaczenie, dlategoteż nie powiem, co sądziłabym o Tobie patrząc na Twoje wypowiedzi i nick razem... Powinieneś mi za to dziękować. Ale nie musisz. Pocieszę się tym, iz moja wypowiedź przeczyta zapewne wiele osób i każda się ze mną zgodzi... Na pewno każda z liczbowym formantem do którego możesz się bezpodstawnie przyczepić. CZyli wiele osób
Pozdrawiam wszystkich z liczbowymi formantami gnębionymi przez samego Wszechdeptacza..."Ja"!!! :):):)
Jakbyś chciał wiedzieć, że tak Cie nazwę, mało inteligentny zazdrosny człowieczku, że nie mam 14 lat! Numer wiele dla mnie znaczy, ale nie będę Ci się z tego tłumaczyć. A tak poza tym: Dlaczego normalnie nie odpowiedziałeś na mój post? Nie wiedziałeś co powiedzieć więc pomyślałeś (o jesty naprawde to robisz!), że przeczepisz sie nicku. Czytałam wcześniesze dyskusje i gdy ktoś powiedział Ci troche prawdy to zacząłeś czepiać się:
-błędów ortograficznych
-formy wypowiedzi
-pojedyńczych wyrazów
-stylu wypowiedzi
-języka wypowiedzi
-...
Teraz też zapewne odpowiesz jakimś benadziejnym i mało zabawnym(bo jeśli myślisz, że to jest zabawne to uwierz, że nie jest!)tekstem.
Do JA:
Czy Ty widzisz co piszesz? Bo może najpierw napiszesz dasz do wysłania i poszło? Ten Twój apel to przesada! A Wentworth Miller TO AKTOR! Niech to do Ciebie wreszcie dotrze! Przecież reżyser nie bez powodu do wybrał. Co do tej "jednej" miny: Na logikę. Facet jest w więzieniu to co ma mieć uśmiech od ucha do ucha i wyglądać jak idiota? Co do dykcji: tak jak w polskim mówimy zamiast "cześć" "cze" tak samo w angielskim zamiast "Yes" [jes] "Ye" [je] Co to sztywności: w tym się trochę zgodzę, ale też nie zapominajmy, że jest w więzieniu. Co do braków w warsztacie: Nie zapominajmy, że to pierwsza jego tak ważna rola. Chyba ma prawo popełniać błędy? Co do charyzmy: Na jakiej podstawie to osądziłeś? To kompletna bzdura! Co do "zaangażowania": wiedziałeś, że Miller w ramach przygotowania do serialu był w kilku więzieniach? Nie. No właśnie, a to jednak jest zaangażowanie. Poza tym AKTOR TAKI JAK ON musi GRAĆ I TO ROBIĆ. Bo on nie ma wpływu na scenariusz czy zachcianki reżysera. Ma robić to co reżyser zechce. No to tyle. Przemyśl to troszkę, bo przesadzasz.
Pozdro.