Wydawać by się mogło, że podjęcie się takiej roli nie było akurat wielkim wyzwaniem...
Podczas czytania samego scenariusza można dojść do wniosku, że postać Biedronki w Mieście 44 jest komiksowa, co najwyżej dwuwymiarowa.
Ileż jednak trzeba kunsztu i wrażliwości, by z takiej "papierowej laleczki" wykrzesać osobę z krwi i kości! Nie trzeba być wielkim znawcą kina, by dostrzec, że Zofia Wichłacz wykonała kawał dobrej roboty przy powoływaniu do życia tej postaci. Można nawet powiedzieć, że "zrobiła coś z niczego". Nie wyobrażam sobie innej osoby w tej roli.
Takim talentem warto się dzielić! Oby nigdy nie został ten talent wyświechtany w jakiejś marnej produkcji...
Wielka też szkoda, że większość ludzi zapamięta tę aktorkę jedynie ze względu na sceny rozbierane. Tutaj należą się srogie baty scenarzyście.