Recenzja filmu

Baranek Shaun. Film (2015)
Mark Burton
Richard Starzak

Folwark w wielkim mieście

Kinowa odsłona "Baranka Shauna" ma wszystko, czego potrzeba, by zadowolić najbardziej wymagające grupy wiekowe: jest wesoła, bezpretensjonalna, wzruszająca, mądra i piękna wizualnie.
 Studio Aardman wielokrotnie nagrodzone Oscarem za serię animacji o Wallasie i Gromicie mogłoby spocząć na laurach i odcinać kupony od dawnych sukcesów. Ale nawet gdy twórcy biorą na warsztat ugruntowaną markę, trudno odmówić im ambicji i polotu. Ich najnowsze dzieło - kinowa odsłona "Baranka Shauna", spin-offu "Wallace'a i Gromita" - ma wszystko, czego potrzeba, by zadowolić najbardziej wymagające grupy wiekowe: jest wesołe, bezpretensjonalne, wzruszające, mądre i piękne wizualnie. Dzieci będą piszczeć z zachwytu, a dorośli im wtórować.  



Tytułowy Baranek Shaun, bohater serialu z 2007 roku, to odpowiednik panny Marple ze "Sprawiedliwości owiec". Jest najmądrzejszy w całym stadzie i gdy trzeba działać, od razu przystępuje do akcji. W kinowej wersji wyrusza do Wielkiego Miasta na poszukiwania swojego Gospodarza, który w wyniku splotu niefortunnych zdarzeń stracił pamięć. Śladem Shauna do miasta przyjeżdża też reszta stada oraz pies Bitzer. W pełnej niebezpieczeństw metropolii przeżyją wiele przygód.



 Akcja filmu pędzi już od pierwszej sceny. Mnóstwo tu upadków, wywrotek, pogoni, ucieczek i żartów sytuacyjnych. To, co się dzieje na ekranie, to zresztą jedyny sposób na skupienie uwagi widzów, w bajce nie pada bowiem ani jedno słowo. Mimo tego ujmująco prosta fabuła będzie zrozumiała nawet dla małych dzieci i to one odnajdą w seansie  największą przyjemność. Maluchy od razu zapałają sympatią do niezbyt rozgarniętych zwierzątek, które chcą jedynie odnaleźć swojego właściciela i wrócić na wieś. Napięcie podkręca tymczasem postać złego hycla, który za cel postawił sobie schwytanie bezpańskich owiec i zamknięcie ich w schronisku. Podział na dobrych i złych bohaterów jest tu jasny, dzieci od początku będą wiedziały, komu kibicować i przeciwko komu skierować swoją niechęć. Wspólny wróg nauczy brzdąców solidarności, a ich spontaniczne reakcje na oglądane wydarzenia to najlepsza rekomendacja. 



 "Baranek Shaun" to film na rodzinny seans. Nie ma w nim aż tak postrzelonej akcji i złośliwych żartów jak w serii "Wallace i Gromit", ale dorosły widz wciąż znajdzie w nim sporo dla siebie. Przede wszystkim, dużo prostoty i niewymuszonego uroku, ale też sporo estetycznych wrażeń. Studio Aardman konsekwentnie stosuje w swoich produkcjach technikę poklatkową z użyciem autentycznych tworzyw i materiałów. Tkaniny, wełna, oddanie wszelkich detali, imponujące tła - Aardman to po prostu najlepsza firma na rynku. Jeśli więc nie dla dzikiej zabawy, to bajkę warto obejrzeć z sentymentu do klimatu i stylistyki "Wallace’a i Gromita". To we współczesnym kinie animowanym rzadki towar.   
 
1 10
Moja ocena:
7
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones