Recenzja filmu

Parking królów (2010)
Valdís Óskarsdóttir
Björn Hlynur Haraldsson
Daniel Brühl

Ludzie z przyczep

Gdyby była w tym jeszcze jakaś lekkość, ale nie, wysilone to wszystko i toporne.
Las przyczep. Ponury krajobraz, szaro, naprawdę nieciekawie. Deszcze przez cały czas wisi w powietrzu, wieczorem pada śnieg, po którym zostają tylko kałuże i błoto. Żadnego piękna. Żadnych lodowców, gejzerów czy wodospadów. Islandia z "Parkingu królów" w niczym nie przypomina tej z folderów turystycznych. To zwykła dziura, królestwo przeciętności, odgrodzone od świata sztachetami i drewnianymi znakami, które krzyczą, by się nie zbliżać. Żyją w niej jednak ludzie, o których ciężko powiedzieć, że są właśnie zwyczajni. Jakby na przekór krajobrazowi zachowują się, żyją ekscentrycznie. Stara kobieta chodzi z martwą foką, foka na plecach wszyty ma zamek błyskawiczny i kieszonkę, w której jej właścicielka trzyma oszczędności. Dwóch braci bawi się w porządkowych: przeprowadzają pieszych przez jezdnię, tylko że nie ma kogo przeprowadzać. Nikt też drogą, na której pracują nie jeździ. Dwoje hippisów siedzi we wraku samochodu, słucha muzyki i pali papierosy, choć pewnie nie tylko. Jeden oszołom okrąża cały teren na wózku golfowym, drugi pucuje swojego błyszczącego jeepa, który i tak za chwilę znowu się ubrudzi.

Cudaków jest więcej. Valdís Óskarsdóttir wyraźnie bawi ich pomnażanie i upychanie na tej małej przestrzeni, na której rozgrywa się film. Niewydarzony muzyk, niekochany syn, nieszczęśliwa żona, finansista paranoik. Kobieta, która czeka, i mężczyzna, który tylko się niecierpliwi. Do wyboru, do koloru. Tylko kogo tak naprawdę ma bawić obserwowanie bandy dziwaków, którzy kotłują się w tytułowym Parkingu Królów?

Gdyby była w tym jeszcze jakaś lekkość, ale nie, wysilone to wszystko i toporne. Ktoś komuś zwymiotuje na dekolt, ktoś się przebierze za wampira, ktoś zacznie jak automat wymieniać islandzkie imiona, ktoś rzuci plastikową lalę na maskę samochodu, jakiś samochód przejedzie niewinną staruszkę. Tego typu sytuacje. O fabule nie można specjalnie mówić. Film składa się z mikro sytuacji, rozgrywanych pod hasłem "nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej", przerywanych gdzieniegdzie banalnymi scenkami z użyciem muzyki. Całość krąży wokół tematu: kryzys rodziny, nieumiejętność bycia rodzicem (a także nieumiejętności bycia mężem). Poszczególne wątki w końcu się przecinają, ale nie jest to jakieś wirtuozerskie przecięcie. Reżyserka robi je trochę na siłę.

Przyszedł wreszcie ten czas, gdy młodzi zaczynają rozliczać swoich rodziców, którzy myślą tylko o sobie. W "Parkingu Królów" to rzeczywiście banda egoistów, wprowadzających w życie swoje niezwykłe plany, zapominających o swoich dzieciach. Óskarsdóttir, szczególnie w głównym wątku, nie dąży nawet do zbliżenia stron, do wymiany zdań, tylko do finalnego odcięcia, momentu, gdy dzieci będą mogły odwdzięczyć się swoim rodzicom. Odpłacić im tym samym i też ich opuścić. Ten gest ma być początkiem nowego życia, tylko że nic on tak naprawdę nie znaczy. Do końca praktycznie nie znamy z założenia złych bohaterów, nie wiemy, co stoi za ich wyborami, podskórnie nie ufamy banalnym wyjaśnieniom reżysera, który karykaturalnie przedstawia ich samych i ich racje, jakby bał się, żeby widz czasami nie wziął ich strony. Z drugiej strony ich dzieci są takie nieciekawe. Może rzeczywiście nie warto było z nimi zostawać?

Ponoć porównuje się "Parking Królów" do "Miasteczka Twin Peaks". W ogóle nie widzę tego podobieństwa. Że niby też o ekscentrykach? No dobrze, tyle że w serialu Lyncha i Frosta ekscentryczne zachowania były zawsze niespodzianką, czymś, co wyrywało z nudy, zaburzało obraz świata. Tu natomiast jest czysta kalkulacja, która skutkuje nudą i przewidywalnością.
1 10 6
Rocznik '83. Absolwent filmoznawstwa UAM. Krytyk filmowy. Prowadzi dział filmowy w Dwutygodnik.com. Zwycięzca konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2007). Współzałożyciel nieistniejącej już "Gazety... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones