Recenzja filmu

Żelary (2003)
Ondřej Trojan
Anna Geislerová
György Cserhalmi

Piękno ukryte w prostocie

Nominowane do Oscara ładnych parę lat temu czeskie <b>"<a href="http://zelary.filmweb.pl/" class="n">Żelary</a>"</b> udowadniają, że nie trzeba wcale wydumanych historii, 'nigdy wcześniej' nie
Nominowane do Oscara ładnych parę lat temu czeskie "Żelary" udowadniają, że nie trzeba wcale wydumanych historii, 'nigdy wcześniej' nie oferowanych w kinie, by stworzyć film fascynujący, wzruszający i po prostu piękny. Twórcy, choć inspirowali się prawdziwymi zdarzeniami, oparli historię na pomysłach starszych od kina. Oto Czechy pod nazistowską okupacją. Atrakcyjna pielęgniarka Eliska musi uciekać z miasta, po tym jak grupa podziemia, do której należała, została zdekonspirowana. Pomocy udziela jej jeden z pacjentów Joza, któremu wcześniej oddała swą krew. Wraz z Jozą Eliska (teraz już Hana) udaje się do malowniczej wioski, która jednak pozbawiona jest większości cywilizacyjnych udogodnień, jakie bohaterka uważała dotąd za pewnik. By ratować swą skórę, kobieta decyduje się poślubić Jozę i zacząć nowe życie. Początkowa nieufność powoli zanika, a między Haną a Jozą rodzi się więź, która w końcu przerodzi się w prawdziwe uczucie. Jak widać z tego krótkiego opisu, "Żelary" trudno nazwać filmem oryginalnym. O miłości pomiędzy dwojgiem z pozoru obcych sobie ludzi czy też o outsiderze próbującym wejść w życie zamkniętej społeczności powstało setki, jeśli nie tysiące filmów. Wśród ważniejszych warto wspomnieć o "Dogville" czy "Świadku". Cóż zatem wyróżnia "Żelary", co sprawia, że o filmie nie da się łatwo zapomnieć? Główną siłą napędową obrazu są jego bohaterowie. Nie tylko ci pierwszoplanowi, lecz także postaci epizodyczne. Wszyscy oni są barwnymi jednostkami, które zdają się być żywe i do bólu prawdziwe. Łatwo jest wejść widzowi pomiędzy nich. "Żelary" zdają się raczej dokumentem o ludziach z krwi i kości, a nie wymyśloną opowieścią. Drugim mocnym punktem filmu jest ton całej opowieści. "Żelary" z łatwością mogły stać się kolejnym ckliwym romansidłem dla błądzących w obłokach panienek. Trojan pozostaje jednak i tu niezwykle prawdziwy. Dzięki temu "Żelary" stają się uniwersalną opowieścią o ludzkich losach, gdzie chwile dramatyczne przeplatają się z momentami nieskażonego szczęścia. Twórcy nie uciekają przed gorzkimi, czasem wręcz cynicznymi konstatacjami na temat ludzkiej natury, która sprawia, że małostkowość, zawiść czy też zwyczajny brak porozumienia może przynieść tragiczne konsekwencje. Trzecim, i dla wielu chyba najważniejszym elementem sukcesu "Żelar", jest strona estetyczna dzieła Trojana. Trudno jest się nie zachwycać przepięknymi zdjęciami, pieczołowicie i z miłością ukazujące wspaniałą panoramę Słowacji (gdzie powstawały zdjęcia do filmu). Do tego dochodzi przepiękna muzyka z motywem przewodnim, który zmiękczy nawet najbardziej przeżarte cynizmem serce. Wszystkie te elementy sprawiają, że z pozoru błaha historyjka, oglądana na dużych i małych ekranach wielokrotnie, staje się magicznym przeżyciem, którym warto się delektować przez pełne dwie i pół godziny.
1 10
Moja ocena:
9
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones