Recenzja filmu

Cień słońca (2011)
David Blanco
Bruno Bergonzini
Pep Cortés

Pochwała bezdomności

Blanco widzi w bezdomnych, odrzuconej i nieco zapomnianej części społeczeństwa, jego lepszą stronę. Tworzy w "Cieniu słońca" trochę uproszczoną, wręcz utopijną wizję rzeczywistości.
David Blanco snuje opowieść o relacji, jaka dość niespodziewanie rodzi się pomiędzy upośledzonym umysłowo chłopakiem a bezdomnym i schorowanym ex-hipisem. Debiutancki film hiszpańskiego reżysera niesie przesłanie będące swego rodzaju pochwałą bezdomności.

Początkowo nic nie zapowiada, żeby bohaterowie "Cienia słońca" mieli się zaprzyjaźnić. Prostoduszny Claudio spotyka Pelégo zaraz po przyjeździe do Barcelony i odtąd, z niewyjaśnionych przyczyn, nie opuszcza go na krok. Jednak kloszard nie traktuje przybłędy najlepiej, ponad wszystko ceni sobie samotność i niezależność. Mimo to upośledzony umysłowo chłopak nie rezygnuje. Wkrótce Pelé odkryje niezwykły talent Claudia i postanowi zarobić dzięki niemu, tworząc uliczny teatr cieni. Z czasem połączy ich osobliwa więź.

Spojrzenie na wyrzutków z barcelońskich ulic ma w sobie coś ze stylistyki realizmu magicznego. Reżyser David Blanco przedstawia bezdomnych jako barwne wolne dusze, niczym nieograniczone, nieskrępowane przez normy społeczne, nakazy i zakazy, jakiekolwiek oczekiwania otoczenia. Do szczęścia wystarczy im kawałek kartonu służący za posłanie oraz ciepły posiłek u sióstr zakonnych. Czasem ktoś wrzuci do czapki jakiś grosz, a za uzbierane kilka euro można napić się wina, najeść w zaprzyjaźnionym barze czy skorzystać z… usług prostytutki. Rano nie trzeba iść do pracy, wieczorem można bawić się przy ognisku na plaży.

Pelé ma możliwość "powrotu do cywilizacji", lecz za nic nie porzuciłby bezdomnego życia. No, może poza szansą na spełnienie marzenia o wyjeździe na Goa, powracającego wspomnienia z czasów, gdy był hippisem. W głębi duszy Pelé wciąż jest anarchistą, a za swój niepokorny, wybuchowy charakter przyjdzie mu niejeden raz zapłacić. Chociaż znalazł się na ulicy, ma w sobie zaskakującą dumę, nie traci ani poczucia własnej wartości, ani godności. Właśnie to w połączeniu ze specyficznym poczuciem humoru i optymizmem skrywanym pod maską zgorzkniałości pomaga mu przezwyciężyć wszelkie przeciwności losu.

Blanco widzi w bezdomnych, odrzuconej i nieco zapomnianej części społeczeństwa, jego lepszą stronę. Tworzy w "Cieniu słońca" trochę uproszczoną, mimo kilku mniej słodkich akcentów wręcz utopijną wizję rzeczywistości. Wizję, w którą najwyraźniej bardzo chciałby uwierzyć (a może i wierzy). Po reakcjach publiczności podczas seansu wnioskuję, że przynajmniej kilku widzów również udało mu się do niej przekonać.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones