Recenzja filmu

Śledztwo (2006)
Iglika Triffonova

Sfatygowane oblicze prawdy

Bułgarka Iglika Triffonova w "Śledztwie" chciała pokazać wszystkie odcienie szarości, jakie skrywają się za szokującymi nagłówkami gazet.
Bułgarka Iglika Triffonova w "Śledztwie" chciała pokazać wszystkie odcienie szarości, jakie skrywają się za szokującymi nagłówkami gazet. Niestety, mimo dobrych intencji nie do końca udało jej się uchronić przed popadnięciem w banał. Z tego też powodu film jest mało odkrywczy, lecz zapewne znajdzie swoich fanów. W Warszawie ma ich już sporą grupę, w końcu wygrał jeden z organizowanych w stolicy festiwali. Zgodnie z tytułem obserwujemy działania pewnej pani inspektor, która ma trzy tygodnie na zamknięcie śledztwa w sprawie morderstwa pewnego mężczyzny. Jeśli nie uda się w tym czasie postawić aktu oskarżenia, przetrzymywany w więzieniu brat zabitego wyjdzie na wolność. Policjantka od samego początku przekonana jest o winie podejrzanego, ale ponieważ brakuje dowodów, potrzebne jest przyznanie się mężczyzny. Ten jednak stanowczo zaprzecza, jakoby miał cokolwiek wspólnego ze śmiercią brata. W tego typu produkcjach zazwyczaj pod koniec filmu mamy nagły zwrot akcji, który wywraca fabułę do góry nogami i sprowadza historię na nowe tory. U Triffonovej ten zwrot polega na tym, że go po prostu nie ma. Upór, stanowczość, inteligencja i poświęcenie doprowadzą bohaterkę do celu. Reżyserki nie interesują suche fakty. Postawiła sobie zupełnie inne zadanie: zbadanie konsekwencji podejmowanych czynów. I tu niestety film grzęźnie w banale klisz filmowych, choć w pewnym momencie sama bohaterka odżegnywać się będzie od typowego portretu zapijaczonego policjanta. Jednak co tak naprawdę widzimy w "Śledztwie"? Przede wszystkim bliskich podejrzanego, którzy cierpią za jego (domniemane) winy i rodzinę policjantki, którą z trudem udaje jej się utrzymać w jednym kawałku, kiedy praca okazuje się ważniejsza nawet od odwiedzin córki w szpitalu. Nic nowego. I tylko brak alkoholu może dziwić. "Śledztwo" to film bardzo metodycznie poprowadzony. Brakuje w nim artystycznej wizji, która umożliwiłaby transcendencję poza materię obrazu. Wszystko jest tutaj mocno zamknięte, zaciśnięte w kliszy filmowej. Duszna atmosfera pełna wyziewów rzemieślniczej rutyny tylko z pozoru wydaje się oryginalna. Prawda ma tutaj stare, sfatygowane oblicze zużytej hetery. Jednak profesjonalizm zawsze owocuje wiernością klienteli. Tak więc jak owa hetera wciąż może liczyć na grono stałych bywalców, tak i film Triffonovej znajdzie swoich fanów. Nie będzie ich wielu, ale na pewno wyjdą usatysfakcjonowani.
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones