Recenzja filmu

Żałuję (2013)
Dave Schram
Robin Boissevain
Stefan Collier

Łatwiej odwrócić głowę

Temat znęcania się nad uczniem przez kolegów z klasy nie jest obcy w kinie. Widzieliśmy go chociażby w słynnym estońskim obrazie "Nasza klasa", gdzie również jeden uczeń jest notorycznie
Temat znęcania się nad uczniem przez kolegów z klasy nie jest obcy w kinie. Widzieliśmy go chociażby w słynnym estońskim obrazie "Nasza klasa", gdzie również jeden uczeń jest notorycznie szykanowany przez pozostałych uczniów. Jeśli ktoś interesuje się tą tematyką, z pewnością słyszał o "Pif-Paf! Jesteś trup!" czy "Słoniu". Reżyser Dave Schram ponownie podejmuje ten nośny problem. Znany z "Ósmoklasiści nie płaczą" młody aktor Nils Verkooijen pełni tu rolę jednego z dręczycieli...

Ta historia mogła przydarzyć się każdemu. Każdy przecież miał moment w życiu, kiedy czuł się niepotrzebny, nielubiany, zepchnięty na margines, a nawet bezsilny. Oczywiście, zdarzają się osoby popularne, jednak te wywołują powszechną zazdrość, czasem nawet nienawiść. Tę historię należy obowiązkowo pokazywać w każdej szkole. I uczyć, uwrażliwiać na problemy szkolnego terroru.

Jochem (Stefan Collier) idealnie wpisuje się w profil ofiary. Rówieśnicy śmieją się z jego otyłości i ślamazarności, a on sam nie potrafi się obronić. Jest całkowicie bezwolny i pozbawiony wsparcia reszty klasy. Podczas obozu sportowego, w czasie wycieczki rowerowej, słyszy cichy pisk porzuconego psa. Chłopiec postanawia pomóc zwierzęciu, odwiedza go w schronisku, a z czasem staje się jego właścicielem. W ten sposób poznaje bliżej koleżankę z klasy, Verę (Dorus Witte), w której zakochuje się nieszczęśliwie. Ona wraz z Davidem (Robin Boissevain) jako jedyni dostrzegają, iż Jochem dręczony jest przez trójkę kolegów. Sprawia im frajdę pastwienie się nad nim, wyzywanie od grubasów, przyczepianie świńskiego ryjka czy docinanie na różne sposoby. Techniki znęcania są doprawdy różne. Na początku nie stanowią poważnego zagrożenia, później jednak przemieniają się w regularne piętnowanie, skutkując bójką. 

Sanne, Justin i Remeco czują się całkowicie bezkarni, nie posiadają żadnej refleksji dotyczącej swojego zachowania i nie poczuwają do winy. Warto zaznaczyć, że nawet nauczyciele nie dostrzegają żadnego problemu, wolą nie widzieć, nie reagować na krzywdę Jochema. Szczególnie jeden z nich, twierdzący, że to tylko niewinne zabawy i nie należy zaprzątać sobie tym głowy.

Jochem przyzwyczaja się do bycia czarną owcą. Nie broni się, nie przeciwwstawia oprawcom, nie robi nic w kierunku zmiany swojego położenia. Ale czy ktokolwiek się temu dziwi? Cóż jest w stanie zrobić w pojedynkę? Może powiedzieć: "Przestańcie mnie krzywdzić", ale co to da? Jedynym sojusznikiem chłopca jest David oraz Vera, z którą spędza sporo czasu w schronisku dla zwierząt, gdzie oboje są wolontariuszami. 

Na szczególną uwagę zasługuje Sanne, która opiekuje się niepełnosprawnym ojcem. Gotuje mu, sprząta, a pozbawiona obecności matki, ma o wiele trudniejsze zadanie. Jej postawa najbardziej mnie dziwi. Wydawało by się, że ze swoją niełatwą sytuacją rodzinną, będzie bardziej uwrażliwiona na to, co wokół niej się dzieje. Tymczasem to właśnie ona jest liderem w swojej małej klice, to ona dyryguje chłopcami znęcającymi się nad Jochemem.

We wspomnianej "Naszej klasie" oprawców jest co prawda więcej, niż tutaj, jednak to nie sprawia, że przemoc jest łagodniejsza, a wręcz przeciwnie. Zaczyna się od umazania Jochema frytkami i ketchupem, kończy na bójce. A to wszystko przy całkowitej bierności otoczenia, które potrafi tylko niemo przyglądać się nękaniom Jochema. Ten zaś nie jest w klasie do końca lubiany. Wyróżnia się na tle rówieśników spolegliwością i niezdarnością, nie ma też własnego zdania, nie jest pewny siebie, wyraźnie boi się trójki gnębicieli. Ale Jochem to nie tylko gruby uczeń niepotrafiący grać w koszykówkę. To też znakomity pianista, pobierający lekcje gry na instrumencie u babci Davida, w którym widzi prawdziwego i jedynego przyjaciela. Prowadzi pamiętnik. Pisze w nim sporo dobrych rzeczy o swej bratniej duszy.
"Dlaczego się nie przeciwstawisz? Prowokujesz ich", mówi Vera, radząc koledze, aby zareagował na wieczne docinki i szykanowanie. Tylko w jaki sposób otyły, wyśmiewany uczeń ma to uczynić w pojedynkę? "Spijt!" zawiera dość brutalny obraz współczesnej szkoły. Miejsca, gdzie nie możesz czuć się bezpiecznie. Ono piętnuje, obraża, śmieje się bez powodu w każdej chwili w stanie uczynić z każdego ofiarę tylko dlatego, że inaczej wygląda. Obojętnie, czy jesteś gruby, chudy, rudy czy ciemnoskóry - to może dotyczyć także Ciebie. Dlatego jest to historia, z którą mamy do czynienia na porządku dziennym. Wystarczy przypomnieć sobie dramat czternastoletniego Dominika z Bieżunia, który również doświadczył licznych szykan i tak jak Jochum, nie radził z tą sytuacją. 

Ten film pozostawił mnie wściekłą i smutną zarazem. Zostawia z sercem rozbitym na milion kawałeczków. Nie godzę się na bezkarność dręczycieli oraz wszelkie rzeczy świadczące o szkolnej nienawiści. Nie godzę się na przemoc. 

Dlatego apeluję do Was. Reagujcie, gdy widzicie, że komuś dzieje się krzywda. Bo najgorzej to pozostać obojętnym. To tak, jakby przyzwalać na znęcanie się. Szkolny terror.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones