Sensu nie ma tu za grosz, ale właśnie o to chodzi. Liczy się tylko szybka stymulacja i wywołanie uśmiechu, fabuła ma charakter szczątkowy, typowo pornograficzny - jej zadaniem jest stworzyć
Jeśli zastanawiacie się, czy wybrać się na "Adrenalinę 2. Pod napięciem", to odpowiedź jest prosta: wszystko zależy od tego, co myślicie o oryginalnej "Adrenalinie". Jeśli wam się nie podobała albo w ogóle pierwszej części nie widzieliście, to naprawdę radzę sobie ten film darować. Jeśli jednak bawiliście się znakomicie, to "Adrenalina 2" jest filmem właśnie dla was. Mark Neveldine i Brian Taylor zaczynają sequel dokładnie tam, gdzie skończyli część pierwszą, a na dokładkę stosują klasyczną zasadę kontynuacji: więcej, głośniej, szybciej. "Adrenalina 2. Pod napięciem" to półtoragodzinny przegląd tego wszystkiego, co podnieca współczesnego faceta. Na ekranie rządzi zatem nawalanka rodem z gier TPS: strzelaniny, pościgi i walka wręcz, podlana sosem złożonym z piersi i pośladków wszelkich kształtów i kolorów. Jeśli dla kogoś to za mało, to może jeszcze ubawić się po pachy gnatami wsadzanymi w szerokie niczym szafa dwudrzwiowe tyłki, powiewającymi nad głową końskimi członkami i gerontofilnym frotteuryzmem. Sensu w tym nie ma za grosz, ale właśnie o to chodzi. Liczy się tylko szybka stymulacja i wywołanie uśmiechu, fabuła ma charakter szczątkowy, typowo pornograficzny - jej zadaniem jest stworzyć pretekst dla kolejnych scen orgii absurdu. Neveldine i Taylor tym razem porzucili wszelkie pozory filmowej opowieści, jakie zachowywali w "Adrenalinie". Nie jestem do końca przekonany, czy było to posunięcie właściwe. Film zdaje się cierpieć na tę samą przypadłość, co główny bohater: raz pędzi na najwyższych obrotach, by za chwilę popaść w całkowite odrętwienie. Twórcy zdają się też nie pojmować, że człowiek ma skończoną możliwość odbioru bodźców. Mniej więcej po dwóch trzecich filmu dantejskie sceny zaczynają nużyć i ogląda się je z rosnącą obojętnością. To, co jeszcze parę minut wcześnie byłoby powodem do głośnego śmiechu, teraz nie wywoła nawet lekkiego skrzywienia ust. Na to jednak nie ma sposobu – "Adrenalina 2" jest po prostu skonstruowana dla najbardziej wytrwałych i odpornych na otępienie. Film zapewne nie miałby żadnych szans na sukces, gdyby nie Jason Statham grający główną postać Cheva Cheliosa. Ten łysiejący Brytyjczyk jest chyba jedynym aktorem, który z takim wdziękiem potrafi maltretować swoje ciało, wystawiać się na pośmiewisko, a jednocześnie pozostać postacią twardą i potrafiącą dowalić każdemu, kto tylko krzywo na niego spojrzy. To istny wulkan energii, który w pojedynkę ratuje film przed katastrofą. Patrząc z boku, "Adrenalina 2. Pod napięciem" wydaje się próbą przeszczepienia na grunt amerykański absurdalnych obrazów rodem z Japonii. I choć Neveldine i Taylor muszą się jeszcze sporo nauczyć w tej materii, obraz z całą pewnością znajdzie swoich zwolenników. Ja jednak pozostanę chyba przy części pierwszej, która była lepiej zbalansowana i bardziej przystępna, choć przecież równie hardcore'owa.
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu