Recenzja filmu

Antisocial (2013)
Cody Calahan
Michelle Mylett
Cody Ray Thompson

Social terror

Calahan postanowił porozmawiać z widzami o fenomenie portali społecznościowych, strasznie je przy tym demonizując. Brakuje artyście argumentów broniących jego tezę przed ośmieszeniem: w opinii
W "Pulsie", napisanym przez Wesa Cravena, internauci zaczęli masowo popełniać samobójstwa ku pokrzepieniu nowomilenijnych fobii technologicznych. W zombie horrorze"28 dni później"wybudzony ze śpiączki bohater odkrył, że Ziemia stoi w obliczu apokaliptycznej pandemii, zamieniającej chorych w agresywne monstra."Antisocial"w reżyserii Cody'ego Calahana stanowi niezborne połączenie obu wymienionych pozycji. To film nakręcony niemal bez żadnej inwencji twórczej, na domiar złego często dający wyraz amatorstwu i niedojrzałości swych wykonawców.

Grupa studentów celebruje ostatni dzień roku, wyprawiając huczne przyjęcie. Dla niepokornej, chodzącej własnymi ścieżkami Sam (Michelle Mylett w nad wyraz letargicznej kreacji) okazuje się ono doskonałą okazją do zatopienia smutków w alkoholu: kilka godzin temu dziewczyna została porzucona przez ukochanego. Nieoczekiwanie w mieszkaniu imprezowiczów zjawia się nieproszony gość. Mężczyzna przejawia symptomy wścieklizny i zostaje zabity w akcie samoobrony. Media donoszą o podobnych atakach; ich zasięg w zawrotnym tempie obiega cały świat. Żniwa szaleństwa są krwawe i niezliczone. Czy nadciąga koniec świata?

Nie nadciąga. Przystępując do seansu"Antisocial", nastawiać nie powinno się także na kino szczególnie oryginalne. Film Calahana widzieliśmy już pod wieloma innymi tytułami: wymienić należałoby zwłaszcza"Cam2Cam", wspomniany"Puls"oraz"Sygnał"z AJ Bowenem w roli głównej. Utylizując motywy znane z innych, nie zawsze lepszych horrorów, skompilowano koncepcyjnego potworka. Bohaterów"Antisocial"zabijają ich własne szare komórki; uzależnienie od internetu dało życie wijącemu się nowotworowi, który powoli przemienia młodych w złaknione przemocy bestie. Nonsens scenariusza autorstwa Chada Archibalda ("Bite","The Drownsman") jest tak wybujały, że na swój niechlubny sposób zjawiskowy.

Kluczowym problemem"Antisocial"okazuje się jego przestarzałe, płytkie przesłanie. W 2013 roku, w trzy lata po premierze"The Social Network"(który i tak adaptował książkę o rok starszą) Calahan postanowił porozmawiać z widzami o fenomenie portali społecznościowych, strasznie je przy tym demonizując. Brakuje artyście argumentów broniących jego tezę przed ośmieszeniem: w opinii reżysera Facebook – czy właściwie Social Redroom – jest zły i już. Kto wie – być może"Antisocial"miał zostać opatrzony bystrym komentarzem socjologicznym, a w umyśle Calahana doszło do nagłego spięcia zwojów mózgowych. Koniec końców retoryka autora filmu głębią nie odbiega jednak od kompetencji retorycznej ucznia gimnazjum.

Tytuł filmu okazuje się rozczarowujący na dwóch poziomach. Po pierwsze, generuje w świadomości przyszłego odbiorcy ułudę kina inteligentnego i zaangażowanego. Po wtóre, nijak nie odnosi się do treści scenariusza, którego bohaterowie zwyczajnie nie wykazują zachowań aspołecznych."Antisocial"rozczarowuje mocno, lecz fan horroru (taki, jak ja) zdoła wyciągnąć z niego to, co najlepsze. Zakończenie filmu czaruje postapokaliptycznym urokiem i budzi apetyt na sequel, a kilka ryzykownych wymysłów Archibalda – choćby możliwość uploadowania obrazu na komputer martwym okiem – prowokuje nerwowe pytanie: dlaczego tak ciekawy koncept postanowiono utopić w fabularnych mieliznach?
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones