Recenzja filmu

Berberian Sound Studio (2012)
Peter Strickland
Toby Jones
Cosimo Fusco

Obrazy zbrodni czy zbrodnia obrazów?

Na wstępie czuję się zobowiązany ostrzec – nie dajcie się zwieść trailerowi i opisom nowego filmu Petera Stricklanda. Odrzućcie wszelkie oczekiwania i aprioryczne założenia. "Berberian Sound
Na wstępie czuję się zobowiązany ostrzec – nie dajcie się zwieść trailerowi i opisom nowego filmu Petera Stricklanda. Odrzućcie wszelkie oczekiwania i aprioryczne założenia. "Berberian Sound Studio" nie jest standardowym filmem grozy. "Berberian Sound Studio" to horror semiologiczny, horror w sensie baudrillardowskim – przepełniony grozą zagubienia kruchej tożsamości w gąszczu obrazów i symulacji.

Historia rozpoczyna się, gdy Gilderoy (Toby Jones) - angielski realizator dźwięku - trafia do włoskiej wytwórni filmowej, by udźwiękowić jeden z wyprodukowanych tam filmów, zatytułowany "Equestrian Vortex". Anglik jest niewątpliwie specjalistą od miksowania ścieżek dźwiękowych dokumentów przyrodniczych, obrazów sielskich brytyjskich łąk i zagajników. Zmylony tytułem produkcji sądzi, że będzie miał do czynienia z dobrze znaną materią – kolejny film o tematyce jeździeckiej. Tymczasem przychodzi mu zmierzyć się z realizacją dźwięku do krwawego, przepełnionego sadystycznym seksualizmem, włoskiego slashera z charakterystycznego dla Cinecitty w latach 70. gatunku giallo.

Safandułowaty i nieśmiały Gilderoy zmuszony zostaje do współpracy z kabotyńskim producentem Francesco (Cosimo Fusco), mefistofelicznym i dekadenckim reżyserem Santinim (Antonio Mancino) oraz grupą poniżanych wciąż aktorek. Trafia w sam środek wiru, gdzie ścierają się wynaturzone osobowości. Wyalienowany, także za sprawą bariery językowej, Gilderoy poddawany jest ciągłej presji psychicznej, a przy tym, nagrywając postsynchrony, musi oglądać na ekranie brutalne sceny gwałtu i przemocy.

W Angliku budzi się początkowo sprzeciw. W swoim uporze, by zwrócono mu koszty przelotu do Rzymu, staje się podobny do kafkowskiego Geodeta, który usiłuje dostać się do Zamku. Jego sytuacja jest analogiczna, bowiem trafił do świata, rządzącego się zupełnie odmiennymi prawami, od tego, z którego pochodzi. Dopóki go nie zaakceptuje i nie stanie się jego częścią, dopóty będzie traktowany jak, użyteczny co prawda, intruz. Kafkowski świat studia przypomina wyrwaną z rzeczywistości instytucję penitencjarną, gdzie torturuje się więźniów lub szpital dla obłąkanych – agonalne krzyki dobiegają zza każdych z dziesiątków zamkniętych drzwi. Kamera prowadzona ręką Nicholasa Knowlanda bezbłędnie wprowadza nas w te klaustrofobiczne przestrzenie długich korytarzy i ciasnych, potęgujących poczucie zamknięcia, pomieszczeń studyjnych.

Osaczony i psychicznie zmaltretowany Gilderoy odnajduje okruchy poczucia rzeczywistości w listach od matki i wspomnieniach zielonych łąk rodzinnego Dorking, w obrazach, które w murach Berberian Sound Studio zaczynają wydawać się coraz bardziej nieadekwatne i nierealne. Faktycznie istniejące zdają się wyłącznie studio i "Equestrian Vortex", z wolna wchłaniające bohatera.

Jeżeli "Berberian Sound Studio" jest thrillerem, to tylko "thrillerem potencjalnym", rzekłbym niesfinalizowanym czy raczej finalizującym się odmiennie. Strickland wykorzystuje jedynie "wehikuł gatunkowy", by porzucić go w momencie, gdy dociera z widzem tam, gdzie zamierzał. Pod tym względem przypomina nieco "Powiększenie" Antonioniego, które również ubrane zostało w formę "potencjalnego kryminału", a którego ostatnie sekwencje każą nam retrospektywnie ponownie przeanalizować całość, ale już jako traktat epistemologiczny. Podobną strategię realizuje Strickland, czerpiąc garściami ze środków stylistycznych przynależnych thrillerowi, buduje napięcie, atmosferę ciągłego zagrożenia i alienacji. Kiedy jednak przychodzi do punktu kulminacyjnego i rozwiązania, zdradza, że prowadził jedynie grę z przyzwyczajeniami odbiorczymi widza. Nie chodziło mu bowiem o stworzenie horroru, który przyniesie widzowi łatwą satysfakcję na poziomie akcji. Prawdziwy horror rozgrywa się głębiej, ponieważ groza rodzi się tutaj w konfrontacji człowieka z, jak to nazwał Baudrillard, "hiperrzeczywistością" symulacji. W natłoku obrazów rzeczywistość zanika, jak wspomnienie o niej Gilderoya. Różnica między rzeczą a jej przedstawieniem przestaje mieć rację bytu. Oba porządki zastąpione zostają symulacją. Baudrillard pisał: "Iluzja stała się już niemożliwa, ponieważ sama rzeczywistość jest niemożliwa."

Przemiana tożsamości Gilderoya, który staje się częścią Berberian Sound Studio, każe nam traktować "quasi-horror" Stricklanda jako dyskurs antropologiczny i w dużej mierze moralizatorski. Anonimowe dłonie odziane w czarne, skórzane rękawiczki (niezbywalny atrybut mordercy w filmach gatunku giallo) nie dzierżą sztyletu, pracowicie za to zmieniają kolejne rolki taśmy filmowej w projektorze. Narzędziem "zbrodni" są tutaj bowiem obrazy.

W pewien sposób na poziomie refleksji angielski reżyser zbliża się do Davida Cronenberga i jego "Wideodromu". Środki dobiera jednak zupełnie inne, przynależące jeszcze do kina lat 60. i 70. Znajdujemy i giallo, i nawiązania do "Podglądacza" Michaela Powella, i wspomnianą wcześniej inspirację twórczością Antonioniego. Fascynacja kinem, jego techniczną aparaturą oraz całościowo traktowaną sytuacją odbioru (tzw. dyspozytyw) jest u Stricklanda aż nadto widoczna.

Szalenie inteligentna gra z widzem i konwencją oraz niebanalne przesłanie "Berberian Sound Studio" pozwalają uznać ten film za jedną z najciekawszych i najbardziej oryginalnych produkcji ubiegłego roku. Część widzów, spodziewająca się faktycznie thrillera lub horroru, będzie całkowicie zawiedziona. Ci natomiast, którzy kochają europejskie kino lat 70. i nie oczekują prostych odpowiedzi, lecz wolą snuć własne interpretacje, poczują się jak za "dawnych dobrych lat". "Berberian Sound Studio" będzie niechybnie budziło skrajne emocje.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W "Berberian Sound Studio" grozy nie mierzy się ani wskaźnikiem przelanej krwi, ani liczbą upiorów... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones