Recenzja filmu

Bling Ring (2013)
Sofia Coppola
Katie Chang
Israel Broussard

Spring Looters

Choć wizja świata młodych prezentowana przez Coppolę wydaje się przerażająca (szczególnie dla rodziców nastolatek), sam film jest zrobiony z werwą typową dla kina rozrywkowego. Reżyserka
Bardzo cieszę się z nowego filmu Sofii Coppoli. Dzięki niemu moi redakcyjni koledzy, którzy piali z zachwytu nad "Spring Breakers", przekonają się, jak wielkim pozerem jest Harmony Korine. "Bling Ring" opowiada bowiem o tym samym, lecz robi to mniej efekciarsko, za to z lepszym skutkiem.

Podobnie jak Korine Coppola dokonuje diagnozy współczesnych nastolatek. Różnica polega jedynie na tym, że jedna forma "degeneracji moralnej" została zastąpiona inną. Zamiast grzesznych przyjemności podczas wiosennych ferii mamy niezdrowe fascynacje bohaterami pierwszych stron plotkarskich gazet i portali. Główne bohaterki chcą być sławne, żyć jak Paris Hilton czy Lindsay Lohan. Pijackie wybryki gwiazdeczek wcale nie są powodem do piętnowania. I tak jak celebryci nie znają żadnych granic, a przynajmniej nie ma ich w materiałach publikowanych na plotkarskich portalach, tak i nastolatki nie czują żadnych oporów, nie zastanawiają się nad konsekwencjami swoich czynów. Coppola kreśli w ten sposób strasznie pesymistyczną wizję eskapistycznego pokolenia, które żyje tu i teraz, nie myśli o przyszłości, nie ma żadnych ideałów. Pragnie pieniędzy, ale nie dlatego, żeby coś z nimi zrobić, lecz po to, żeby je mieć i móc się nimi pochwalić na Facebooku.

Choć wizja świata młodych prezentowana przez Coppolę wydaje się przerażająca (szczególnie dla rodziców nastolatek), sam film jest zrobiony z werwą typową dla kina rozrywkowego. Reżyserka korzysta z pełnego spektrum wizualnych chwytów, ale ani razu nie przeszarżowała. Całość okraszona została przebojami doskonale ilustrującymi rzeczywistość, w jakiej tkwią bohaterki. Dla widzów znających wcześniejsze dokonania Coppoli jej sprawność w budowaniu filmowej opowieści nie będzie zaskoczeniem. Sama historia zaś wydaje się koktajlem przyrządzonym na bazie "Przekleństw niewinności" i "Marii Antoniny". Choć z drugiej strony można też uznać, że "Bling Ring" pozostaje pod dużym wpływem późnego Tarantino i wczesnego Ritchiego.

Pozytywnie zaskakują młode gwiazdy w głównych rolach. Katie Chang i Emma Watson imponują dojrzałością aktorską w wyczuwaniu intencji reżyserki. Są wiarygodne. Watson po raz kolejny udowodniła, że nie jest już małą dziewczynką, którą kochały – i pewnie wciąż kochają – miliony widzów "Harry'ego Pottera". Ale nie łudźmy się, rola Nicki nie jest aż tak przełomowa, by fani przestali ją kojarzyć z adaptacji największego przeboju fantasy ostatnich dekad.

Do tej pory wyłącznie chwaliłem "Bling Ring". Jednak filmowi trochę brakuje do arcydzieła. A wszystko przez końcówkę, kiedy to Coppola wpada moralizatorski ton. W sposób zbyt nachalny stara się przekonać widza do stawianej przez siebie diagnozy. Fakt, że czyni to przy użyciu ironii, którą operuje w sposób wyjątkowo udany, jedynie w niewielkim stopniu zmniejsza poczucie rozczarowania. Niemniej nawet przy niesatysfakcjonującym zakończeniu "Bling Ring" jest filmem wartym obejrzenia i skonfrontowania go z dziełem Korine'a.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Historia, którą reżyserka opowiada w swoim najnowszym filmie, jest dość prosta. Grupa młodych, naiwnych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones