Recenzja filmu

Brat Słońce, siostra Księżyc (1972)
Franco Zeffirelli
Graham Faulkner
Judi Bowker

Refleksyjna opowieść o odkrywaniu własnego powołania

Franciszek z Asyżu to jeden z najciekawszych świętych Kościoła katolickiego. Przyszły założyciel zakonu franciszkańskiego urodził się 26 września 1181 roku w rodzinie zamożnego kupca. W latach
Franciszek z Asyżu to jeden z najciekawszych świętych Kościoła katolickiego. Przyszły założyciel zakonu franciszkańskiego urodził się 26 września 1181 roku w rodzinie zamożnego kupca. W latach młodzieńczych uczestniczył w konfliktach zbrojnych wewnątrz Włoch. Po jednej z takich wypraw - pod wpływem przeżyć mistycznych - diametralnie zmienił swoje życie. Rozdał majątek napotkanym ubogim, sam zaś stał się pierwszym żebrakiem "na własne życzenie". Otrzymując nakaz Chrystusa, odbudował kościół San Damiano. Pod wpływem ewangelicznych treści wiódł życie ascety i biedaka. Z czasem dołączyli do niego inni mężczyźni, pragnący żyć według reguł apostolskich, tworząc zgromadzenie. Franciszek wraz ze współbraćmi prowadził działalność misyjną, głosząc Słowo Boże. W roku 1209, papież Innocenty III zatwierdził regułę Zakonu Braci Mniejszych. Franciszek pod koniec swego życia (1223 r.) otrzymał stygmaty. Zmarł - według życzenia - położony na gołej ziemi dnia 3 października 1226 roku, w opinii świętości. Został kanonizowany już 2 lata później przez papieża Grzegorza IX. Powyżej opisany - w skrócie - życiorys aż prosił się o przeniesienie na duży ekran. Już od początku istnienia kina twórcy co jakiś czas podejmowali próby nakręcenia filmowej biografii św. Franciszka. Jednakże to, co może nam zaproponować Hollywood, w takich przypadkach jest najczęściej tylko zbędnym patosem, bez refleksyjnej głębi. Powstawały również filmy, które były produkowane raczej z bardzo ograniczonym budżetem i możliwościami twórców. Najlepsza więc filmowa historia świętego z Asyżu została stworzona przez jego rodaków, z brytyjską obsadą, czyli bez udziału Amerykanów (i bardzo dobrze, jeśli chodzi o dzieło tej tematyki). Nie jest łatwo stworzyć naprawdę dobry (dobry nie oznacza lekki i fajny) obraz religijny. Całe szczęście, że zadania tego podjął się Franco Zeffirelli, twórca, który już we wcześniejszym "Romeo i Julii" udowodnił, że potrafi poradzić sobie z wymagającą tematyką. Włoch w 1977 roku utwierdził swą pozycję specjalisty w dziedzinie dzieł religijnych, kręcąc "Jezus z Nazaretu" - chyba najlepszy film o Zbawicielu. Recepta Zeffirelliego na stworzenie "Brata słońce, siostry księżyc" była dość oryginalna. Reżyser zrezygnował z powielania schematów innych filmowych biografii świętych i postanowił postawić wszystko na poezję, filmową oczywiście. W filmie zatem mamy piosenki, wplecione w fabułę, bogatą scenografię i kostiumy. Przy swojej oryginalności twórcy zachowali jednak zdumiewająco dużo (praktycznie wszystko) z autentycznej historii św. Franciszka - np. postać filmowej Klary to nie wymysł scenariusza, ale autentyczna święta, przyszła założycielka Sióstr Klarysek. Również rola Bernardo jest wzorowana na prawdziwym, pierwszym współbracie Franciszka. Dzieło zaczyna się sceną powrotu przyszłego świętego z wojny. Choroba bardzo zmienia młodzieńca. Staje się tymczasowym niemową i łagodnieje. Widzimy go w retrospekcji, gdy wraz z rówieśnikami poświęcał się młodzieńczym zabawom. Otoczenie nie rozumie chorego Franciszka. Dopiero podczas mszy przyszły żebrak powraca zupełnie do zdrowia umysłowego. I tu zaczyna się rewolucja w jego życiu - oddaje cały majątek ubogim. Z racji, że było to bogactwo skąpego ojca, Franciszek zostaje przez niego znienawidzony. Jednakże sam wyrzeka się dawnej rodziny, zrzuca szaty i opuszcza miasto całkiem nagi. Reszta fabuły jest wzrastaniem mężczyzny na obranej drodze do świętości oraz formowaniem franciszkanów, ale nie trzeba jej już opisywać. Zeffirelli w pełni wykorzystał potencjał drzemiący w biografii świętego z Asyżu i uczynił ze swego religijnego dzieła refleksyjną opowieść o odkrywaniu własnego powołania przez każdego człowieka. Franciszek mógł żyć w luksusie, jego rodzice byli przecież bogaci. Ale on wybrał inną drogę. Zrzekł się ziemskich bogactw, aby otrzymać nagrodę w Niebie (co sam tłumaczy w filmie). Aby to osiągnąć stał się dobrowolnie żebrakiem, co było całkowicie sprzeczne z myśleniem mieszczańskiego społeczeństwa, a nawet Kościoła przełomu XII-XIII wieku. Bardzo ciekawie w obrazie został przedstawiony kontrast między świętym a bogatymi dostojnikami Kościoła. Założyciel zakonu franciszkańskiego wręcz woła na nich podczas audiencji w Watykanie, aby się nawrócili, powołując się na przepiękny fragment Ewangelii wg św. Mateusza, wzywający do gromadzenia skarbów w niebie, nie na ziemi. Można jedynie ubolewać nad faktem, że w dziele zabrakło miejsca na przedstawienie otrzymania stygmatów przez świętego. Św. Franciszek to przecież jedyny w historii Kościoła święty, którego charakterystyczne rany oficjalnie uznano za autentyczne. Być może twórcy pragnęli skupić się bardziej na ukazaniu wyboru drogi życiowej niż późniejszych wydarzeń. W sumie nie jest to żadna wada, w końcu nie każdy widz zna życiorys świętego przed obejrzeniem obrazu. "Brat słońce, siostra księżyc" wizualnie zachwyca. Scenografia wprawia widza w zachwyt (nominacja do Oskara). Także kostiumy zostały wykonane z dbałością o każdy detal i wyglądają, jakby były autentycznym, średniowiecznym ubiorem. W filmie nie ma zbyt dużo dialogów (nie jest ich bardzo mało, ale mniej niż w przeciętnym dziele biograficznym), bowiem robią one miejsce cudownej muzyce autorstwa Riza Ortolani oraz Donovana. Ten drugi wykonuje piosenki, które wplatają się w fabułę. Muszę przyznać, iż są to utwory nurtu kultury lat 60’, czyli dzieci kwiatów i w takim stylu prezentują się niezwykle w tej poetyckiej, pięknej historii św. Franciszka. Z racji faktu, że jest to produkcja włoska nie znajdziemy tu słynnych hollywoodzkich nazwisk. Wyjątek stanowi sir Alec Guinness, który fantastycznie wcielił się w epizodyczną rolę papieża Innocentego III. Główną rolę powierzono Grahamowi Faulknerowi - brytyjskiemu aktorowi, który prócz tej kreacji zagrał jeszcze tylko w dwóch filmach pełnometrażowych. Mimo tego w roli świętego z Asyżu jest on niezwykle prawdziwy. Słowem - bardzo trafny dobór roli. Pozostałej części obsady, choć spisała się świetnie, również raczej nie zobaczymy w innych, wielkich filmach (może poza kilkoma wyjątkami), ale nie to tu jest najważniejsze. W tym dziele nie liczą się nazwiska, lecz sama strona artystyczna, a ta jest wyśmienita. Obecnie powstaje dosyć sporo obrazów o tematyce religijnej. I bardzo dobrze - czemuż by film nie mógł przybliżać odbiorcom postaci świętych czy ewangelicznych zdarzeń? Franco Zeffirelli jako jeden z pierwszych twórców pokazał, jaki potencjał na doskonały obraz drzemie w motywach religijnych. Jego "Brat słońce, siostra księżyc" to prawdziwe arcydzieło, zarówno od strony artystycznej, jak i wizualnej. To rzadkość w dziedzinie filmowych biografii postaci kanonizowanych…
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones