Dzień lwa, tysiąc lat owcy

Film bywa opisywany jako ruchoma pocztówka lub list miłosny do siostry. Trudno się z tym nie zgodzić - sądzę jednak, że warto pójść o krok dalej i zauważyć, że jest to przesłanie dla osób takich
"Niektórzy uważają, że lepiej jest przeżyć jeden dzień jak lew niż tysiąc lat jak owca" - to zdanie pada w pierwszych sekundach filmu, pozornie pozostając bez komentarza. Zapewne przytaknie mu znaczna część zarówno młodych gniewnych, jak i karierowiczów, słowem - wszystkich ludzi z ambicjami sięgnięcia gwiazd. Czy o to jednak chodzi autorce?
Ester Gould rozsnuwa przed nami opowieść o swojej siostrze, Rowan, kunsztownie wplatając w nią sylwetki innych osób podobnych jej charakterem. Osób charyzmatycznych, popularnych, ogromnie ambitnych, mających świat u swych stóp. Już na samym początku widzimy grupkę dzieci, z których każde uważa, że jest wyjątkowe, że świat tylko czeka, aby dać im to, czego pragną - w ten właśnie sposób od najmłodszych lat my, ludzie, budujemy własne ego, co pozwala nam rozwijać się i dążyć do wyznaczonych przez siebie celów, nawet mimo porażek. Wierząc, że jesteśmy jedyni w swoim rodzaju, czujemy, że jesteśmy w stanie osiągnąć sukces, że nasze ukryte talenty jeszcze się obudzą i olśnią świat.
Kiedy reżyserka i jej siostra stają się starsze i opuszczają dom rodzinny, widz ma okazję zagłębić się po kolei w życie trzech kobiet: przebojowej studentki Akademii Sztuk Pięknych, organizatorki pokazów mody dla alternatywnych projektantów oraz... dziewczyny roznoszącej posiłki w domu starców.

Rozpoczynając od ujęć rozczulających, zabawnych, scen szalonego życia towarzyskiego, budzących głośny śmiech na sali kinowej, Ester Gould zarówno zgrabnie, jak i nie do końca przewidywalnie przechodzi do intymnych, wzruszających wyznań. Smutnych, poruszających, a nawet szokujących. Bo czy ci wszyscy ludzie, którzy pną się wysoko po drabinie sukcesu, rzeczywiście są tak beztroscy i szczęśliwi, jak widzi ich otoczenie? Gdzie jest granica pomiędzy zdrowym narcyzmem, pozwalającym jednostce na zachowanie poczucia własnej wartości, a tworzeniem wokół siebie nierealnej bańki wyjątkowości?

Film bywa opisywany jako ruchoma pocztówka lub list miłosny do siostry. Trudno się z tym nie zgodzić - sądzę jednak, że warto pójść o krok dalej i zauważyć, że jest to przesłanie dla osób takich, jak Rowan, rozsianych po całym świecie. Apel o ponowne rozważenie zdania otwierającego film. Współcześnie żyjemy w tak małym świecie, że z każdej strony jesteśmy bombardowani powierzchownymi historiami o ludziach, którym udało się wszystko. Budzi to wygórowane oczekiwania, których niespełnienie powoduje ogromne rozczarowanie i bolesny upadek. Czy jednak o to w życiu chodzi, by pędzić przed siebie w pogoni za uznaniem i sławą?

Warto obejrzeć i spróbować odpowiedzieć na te pytania samemu.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones