Recenzja filmu

Front zachodni 1918 (1930)
G. W. Pabst
Jackie Monnier
Claus Clausen

Czterech z piechoty

Stanowi także ostrzeżenia dla przyszłych pokoleń, aby nie ulegały łatwo wielkim hasłom i manipulacji różnej maść demagogów, którzy w imię wymyślonych wartości zbyt łatwo szafują ludzkim życiem.
Na przestrzeni lat powstało wiele filmów wojennych. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że wśród dzieł tego typu wywodzi się kilka pozycji uważanych za jedne z najlepszych w historii kina. Wystarczy tu wymienić chociażby takie tytuły jak "Czas Apokalipsy", "Łowcę jeleni", "Pluton" czy "Szeregowca Ryana". Wszystkie one powstały relatywnie niedawno, w ostatnich 50 latach. Na pewno po drugiej wojnie światowej. Obrazy te oprócz realistycznego ukazania działań wojennych przedstawiały też piętno, jakie wojna zostawia na żołnierzach, prezentując pacyfistyczną postawę. Istnieje jednak film, który niósł ze sobą podobne wartości, pochodzący z czasów gdy świat filmu dopiero raczkował. Tym dziełem jest właśnie "Front zachodni 1918", który powstał zaledwie 12 lat po pierwszej wojnie światowej, w roku 1930.

Ta wiekowa produkcja wiernie oddaje okopowe realia, tzn. tak sądzę, ponieważ sam nigdy w okopach nie byłem. Wydarzenia i zachowania przedstawione w filmie sprawiają jednak wrażenie wiarygodnych. Można wręcz powiedzieć, że momentami swojskich. Scenariusz powstał bądź co bądź na podstawie książki "Vier von der Infanterie" Ernsta Johannsena, która była oparta na wojennych wspomnieniach autora. Może to budzić skojarzenia i porównania z innym filmem powstałym na podstawie książki w 1930 roku, czyli "Na Zachodzie bez zmian". Oba filmy nieco się różnią, głównie jeśli chodzi o jakość techniczną dźwięku i obrazu. Mogło to wynikać z dostępnych środków oraz z faktu, że "Westfront 1918" był pierwszym filmem "mówionym" reżysera Georga W. Pabsta. Generalnie jednak przeplatają w podobnych proporcjach przeżycia wojenne oraz prywatne bohaterów. Oba również stanowią silny i wyraźny pacyfistyczny przekaz, co nie było normą w czasach ich powstania. Wciąż bowiem w społeczeństwach europejskich był podtrzymywany mit wojny jako romantycznej i bohaterskiej przygody. Wystarczy powiedzieć, że "Front zachodni 1918" znalazł się w III Rzeszy na czarnej liście i uznano go za niegodny publicznych projekcji.

Początek filmu jest wręcz sielankowy, ale ostatni akt to już tylko dramat i zgryzota. Taki kontrast był na pewno zamierzony. Gdy się widziało już wiele filmów antywojennych, to ten aż tak nie szokuje, ale można sobie wyobrazić, że w czasach gdy powstał, mógł robić większe wrażenie. Sceny batalistyczne są nieco chaotyczne. Czasami nie do końca wiadomo, kto atakuje, a kto się broni. Aktorstwo jest wiarygodne, mimo że momentami ekspresja aktorów ociera się o kino nieme. Film przetrwał próbę czasu nie tyle w warstwie technicznej co fabularnej. Pacyfizm jest obecnie bardziej cenioną cechą. Nie do końca jednak coś z tego wynika. Niby wszyscy wiedzą, że wojna jest zła, ale jakoś ludzie nadal je toczą.

"Westfront 1918" można polecić kinomanom nie tylko zainteresowanym wojenną tematyką w kinie. Mimo upływu lat jest to nadal ważny głos w dyskusji na temat stanu ludzkiego ducha oraz psychiki. Podkreśla bezsens i okrucieństwo wojny oraz niszczący wpływ, jaki ma nie tylko na tych walczących, ale i na ich bliskich, którzy zostali w domach. Stanowi także ostrzeżenia dla przyszłych pokoleń, aby nie ulegały łatwo wielkim hasłom i manipulacji różnej maść demagogów, którzy w imię wymyślonych wartości zbyt łatwo szafują ludzkim życiem.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones