Jam jest kuźnią...

Jak napisać recenzję o jednej z najbardziej krytykowanej ekranizacji uniwersum "Fate/" by nie popaść z przemądrzałość? Nie wiem. Postaram się utkać treściwy tekst, który opisze, dlaczego uważam
Jak napisać recenzję o jednej z najbardziej krytykowanej ekranizacji uniwersum "Fate/" by nie popaść z przemądrzałość? Nie wiem. Postaram się utkać treściwy tekst, który opisze, dlaczego uważam ten film za miniarcydzieło. 

Zanim jednak zabierzecie się do oglądania filmu, bardzo ważne jest, by znać "Fate/Stay Night" i część historii (visual novel, wielkiej różnicy nie ma, ale jednak), na podstawie której powstała ta produkcja. Wtedy całkiem sprawnie zrozumiecie fabułę, która pędzi w ekspresowym tempie. To jest niestety wada filmu. Fabuła jest zbyt szybko prowadzona i zrozumieją ją tylko fani uniwersum i to ci, którzy uważnie oglądają.



W "Fate/Stay Night" znów spotykamy się z bohaterami z oryginału: Shirou, Rin czy Saber, ale głównym bohaterem opowieści jest Archer. Jedna z moich ulubionych postaci całego uniwersum. Główną osią fabuły jest historia Archera: kim jest, dlaczego się pojawił i dlaczego chce wygrać wojnę o Świętego Graala. Ci, którzy zrozumieją, kim tak naprawdę jest, będą zaskoczeni. Najważniejsze wydarzenia mają miejsce praktycznie tylko w posiadłośći Illyasviel von Einzbern, gdzie, jak wiemy z "Fate/Stay Night", odbyła się walka między Archerem a Heraklesem (jednak i tutaj spotka nas zaskoczenie). Podchodząc do oglądania, przygotujcie się na szaleńczą jazdę bez trzymanki i innego głównego bohatera. 

A to wszystko wynika z użycia alternatywnego scenariusza, w którym głównymi bohaterami byli Rin i Archer, a nie jak w "Fate/Stay Night" Shirou i Saber. Więc nie zdziwcie się różnicami w fabule i dziwnymi rozwiązaniami. Takuya Satô (reżyser genialnego "NieA under 7") napisał doskonały scenariusz w oparciu o visual novel (a nie grę, jak wielu uważa). Prowadzi nas sprawnie i szybko przez kolejne fazy opowieści, nie szczędząc przy tym emocjonalnych scen. Choć po seansie pozostajemy z wyraźnym niedosytem, możemy sobie ciąg dalszy opowiedzieć na podstawie tego, co widzieliśmy w "Fate/Stay Night". Oprawa graficzna powala na kolana, wspaniale narysowane krajobrazy i ciekawe sceny walk to zwyczajowy poziom reprezentowany przez produkcje od Type-Moon.



Oddzielna kwestia to muzyka. Kenji Kawai jest jednym z najlepszych kompozytorów, chodzących po ziemi. Jego kompozycje są przepełnione emocjami, epickością i klasyką. Uwielbia łączyć kilka różnych gatunkowo rodzajów muzyki, przez co wciąż brzmi oryginalnie i mimo eksperymentowania nie wpada w nudę i nie plagiatuje samego siebie, jak kilku znanych kompozytorów filmowych. Ścieżka muzyczna podkreśla ciężki klimat filmu i nadaje mu właściwy tor. Niewielu muzyków to potrafi. 

Film przeznaczony jest tylko dla oddanych fanów serii. Reszta nie będzie miała zielonego pojęcia, o co w nim chodzi. Fajna fabuła, choć nieco chaotyczna i wspaniałe zdjęcia to naprawdę dobre zachęcenie. Jeśli jesteś fanem "Fate/Stay Night" to wiedz, że to propozycja dla Ciebie. Mroczne i efektowne kino.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones