Recenzja filmu

Gusta i guściki (2000)
Agnès Jaoui
Anne Alvaro
Jean-Pierre Bacri

Ludzie i ludziki

Kinowe ekrany zalewa fala lepszych lub gorszych, ale zazwyczaj głośnych, brutalnych i krwawych filmów. To prawdziwa gratka, gdy trafi się obraz dobry i inteligentny, a przy okazji optymistyczny.
Kinowe ekrany zalewa fala lepszych lub gorszych, ale zazwyczaj głośnych, brutalnych i krwawych filmów. To prawdziwa gratka, gdy trafi się obraz dobry i inteligentny, a przy okazji optymistyczny. Takim są niewątpliwie "Gusta i guściki", które na tle pozostałych kinowych propozycji wypadają jak delikatna muzyka smyczkowa w porównaniu do heavy metalu. Niby oba gatunki mają swoje zalety, ale tylko pierwszy przyswajalny jest dla wszystkich. Francuska komedia opowiada historię kilkorga ludzi już niemłodych a jednak pragnących zrobić w życiu jeszcze coś ważnego, niezadowolonych ze swojej egzystencji. To ludzie z zupełnie różnych środowisk, których losy zazębiają się dziełem zupełnego przypadku. Głównym bohaterem jest Castella, kompletnie nieobyty kulturalnie ale bogaty biznesmen, któremu w oko wpada Clara, ucząca go angielskiego. Clara jest tak naprawdę aktorką po 40-tce, która szuka partnera życiowego, ale bynajmniej nie bierze pod uwagę swojego ucznia, stanowczo go odrzucając. Zakochany mężczyzna próbuje się więc wkraść w łaski jej znajomych, ale w związku z nieznajomością sztuki, robi z siebie pośmiewisko. W tym samym czasie musi się dodatkowo zmagać ze swoją zapatrzoną w siebie, płytką żoną. Jego życie wydaje się więc bardzo puste, podczas gdy jego kierowca i ochroniarz walczą z własnymi problemami miłosnymi. Ukazane postacie przechodzą na naszych oczach niezwykłą ewolucję. Na początku mamy do czynienia z kilkoma stereotypami, takimi jak ochroniarz-macho, przygłupi, zapatrzony w grubość portfela biznesmen, wysublimowani artyści. W końcówce już nic nie wygląda tak samo: ochroniarz nie jest już "super cool", okazując się całkiem czułym i wrażliwym człowiekiem, biznesmen z prostaka zamienia się w wiernego swoim uczuciom mężczyznę. Wszystko to jest tak naturalne i tak bliskie życiu, że ani w dialogach ani w emocjach ukazywanych przez aktorów, nie znajdziemy jednej fałszywej nuty. Film ma bardzo dużo znaczeń i porusza wiele sfer ludzkiego życia. Przede wszystkim jest to opowieść o poszukiwaniu szczęścia. Każdy z bohaterów ma poczucie tego, że nie żyje pełnią życia - każdemu brakuje czegoś, by odczuwać satysfakcję z własnego istnienia. Dla jednych jest to wolność, dla innych miłość i partnerstwo. Mimo tych podobnych dążeń, każdy z bohaterów jest diametralnie inny - dzieli ich środowisko, gusta. Film zdaje się jednak ostatecznie potwierdzać bardzo starą prawdę, iż przeciwieństwa przyciągają się, a miłość jest w stanie przełamać wszelkie bariery. Wizja to może idealistyczna, ale nie liczy się jej wynik, a możliwość porozumienia i zdolność do podjęcia ryzyka, które w tym przypadku zawsze prowadzi do pozytywnych, pouczających doświadczeń. Film traktuje także o stereotypach. Często oceniamy ludzi po pierwszym wrażeniu, nadając im konkretną etykietkę grupy do której ich przypisujemy. Nie dajemy tym samym ani im ani sobie szansy, by dowiedzieć się, kim są naprawdę. Cechą charakterystyczną współczesnego społeczeństwa jest podział na grupy i ogromna przepaść, która je dzieli. Normalne staje się, że osoby z poszczególnych grup nigdy się ze sobą nie stykają, a jeśli już, to dzieje się to zupełnie przypadkowo. Różnice nie dotyczą pieniędzy, ale samoświadomości, wykształcenia i kulturalnego bagażu, który paradoksalnie ogranicza horyzonty myślowe. Bardzo dobrym przykładem na to są ukazani w filmie artyści - zamknięci, egoistyczni, z pogardą patrzący na innych ludzi. Ich nietolerancja jest wręcz porażająca, daleko przewyższająca tę wynikającą z niewiedzy i braku obycia prostego, niewykształconego człowieka. Smutne to, ale prawdziwe... Opowiadając o takich sprawach "Gusta i guściki" są jednocześnie i prostym i głębokim filmem, ponieważ mówiąc prostym językiem i przedstawiając nam prostą historię, mówią o bardzo skomplikowanej ludzkiej naturze, o naszym częstym braku poczuciu własnej wartości, niepewności, próbie przystosowania się i akceptacji przez innych za wszelką cenę, nawet wbrew sobie. Takie obrazy krytycy zwykli nazywać "świeżym spojrzeniem", jednak tak naprawdę chodzi o bardzo uniwersalne problemy, osadzone tylko w bardziej współczesnym świecie. Wszystkie one będą tak samo aktualne nawet za 20 lat. Niewątpliwie jednak reżyserka, Agnès Jaoui (debiutująca po drugiej stronie kamery aktorka i scenarzystka), okazała się niezwykle inteligentną obserwatorką ludzkich zachowań. Styl jej opowieści przywołuje na myśl Altmana, choćby jego mozaikowe, konfrontujące ze sobą krańcowo odmiennych bohaterów "Na skróty". Francuski film jest jednak dużo bardziej optymistyczny, choć postacie zarysowane zostały znacznie grubszą kreską. Ciężko byłoby nam jednak powiedzieć czy są dobre czy złe. Nie dostajemy też jakiegoś konkretnego rozwiązania, bo wszystkie scenariusze są jednakowo możliwe. Wielką zaletą jest też przedstawienie całej historii z kilku punktów widzenia, podkreślające uniwersalizm spojrzenia na życie ludzkie. Rewelacyjne aktorstwo to jeden z większych atutów tego filmu. Kunszt gry miał jednak rzadką w dzisiejszym kinie szansę w pełni rozwinąć się przy iście genialnym, dopracowanym scenariuszu. Jego twórcy, małżeństwo Jean-Pierre Bacri i Agnès Jaoui, doświadczeni aktorzy, wiedzieli jak napisać historię, która tak precyzyjnie nakreślałaby ewolucje postaci, jednocześnie dając ich odtwórcom maksymalną swobodę kreacji. Dzięki temu wszyscy są tacy prawdziwi. Niesamowity jest Castella (Bacri), stanowiący swego rodzaju ewenement w świecie, gdzie niewielu dorosłych ludzi decyduje się na zmianę swojego życia, podjęcie ryzyka, nauczenie się czegoś nowego. Wzruszająca jest Clara (Anne Alvaro), starzejąca się aktorka, pełna obaw co do swojej przyszłości, na scenie odczuwająca to wszystko, czego w prywatnym życiu jej brakuje. Można tak wymieniać wszystkich, bo każda postać godna jest uwagi. Genialna obsada, prawdziwa historia, życiowy optymizm - czegóż chcieć więcej od kina, które i wzruszy i rozbawi i skłoni do refleksji? Gorąco polecam!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdyby Woody Allen był Francuzem, najprawdopodobniej prędzej czy później nakręciłby "Gusta i guściki".... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones