Recenzja filmu

Helena Trojańska (2003)
John Kent Harrison
Rufus Sewell
Daniel Lapaine

Muzyka zmienia wszystko...

"Helena Trojańska" to film reżysera Johna Kenta Harrisona, znanego z takich filmów jak "Jan Paweł II" czy "Córeczka Johnny'ego". Tak jak tamte filmy godne były pochwały i polecenia, ten film
"Helena Trojańska" to film reżysera Johna Kenta Harrisona, znanego z takich filmów jak "Jan Paweł II" czy "Córeczka Johnny'ego". Tak jak tamte filmy godne były pochwały i polecenia, ten film okazuje się - chciałoby się powiedzieć - kompletnym "niewypałem". "Helena" odbiega znacznie od treści "Iliady" Homera, oraz od faktów historycznych, takich jak np. zgwałcenie Heleny przez Agamemnona, czego rzeczywiście nie było. Scena sama w sobie jest dobra, a nawet bardzo dobra, gdyż wywołuje wzruszenie widzów, lecz zmienienie faktów, w tym filmie jest nie na miejscu. Obsada "Heleny Trojańskiej" niestety nie była strzałem w dziesiątkę. Aktor grający Parisa (Matthew Marsden), nie grał zbyt dobrze, gra wręcz źle, tak jak z resztą aktorzy obsadzeni w rolę Hectora (Daniel Lapaine) czy Achillesa (Joe Montana). Piętą Achillesa obsady była z całą pewnością Maryam d'Abo, grająca matkę Parisa. Grała ona aż niemożliwie sztucznie, nie potrafiła wyrazić uczuć. Jedynym dobrym wyborem przy obsadzaniu aktorów, było wybranie James'a Callisa do roli Meleneausa. Zagrał on niemal perfekcyjnie, w przeciwieństwie do wymienionych wyżej... Wiele scen w filmie miało nas poruszyć, pchnąć za serce, lecz niekoniecznie tak było. Świetnym tego przykładem jest scena, gdy Spartanie już przybyli pod Troję, walczą, a w pewnym momencie czas się zatrzymuje. Zatrzymują się strzały, krew, wszelkie ruchy wojowników. Dalej życie toczy się jedynie dla Heleny i Menelaosa, którzy patrzą sobie w oczy. Scena wbrew zamiarowi nie porusz, lecz za to intryguje, ciekawi, a już z całą pewnością przyciąga wzrok. Pomimo nie najlepszej gry aktorskiej, końcowa scena, w której duch Parysa przychodzi do Heleny, wzbudza ogromny smutek oraz żal dla Heleny, która w cierpieniu musi czekać na swoją śmierć, aby dołączyć do Parysa. Największym atutem, największą, można by powiedzieć, nawet jedyną zaletą filmu, jest rewelacyjna muzyka Joela Goldsmitha. Dzięki niej wszystko nabiera koloru, nawet te najgorsze sceny. Gdyby nie ona, rzec by można, że pieniądze włożone w powstanie filmu, były stracone. Gdybym miała polecić ten film, poleciłabym go osobom bardzo cierpliwym, nieoczekującym akcji, ani gwiazdorskiej obsady. Na pewno nie powinny go oglądać osoby, które nastawione będą na taki sam hit, jakim jest film Troja?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
No i jest - kolejny, dziesiąty, piętnasty, a pewnie i jeszcze późniejszy - film o pięknej Helenie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones