Recenzja filmu

Homo sapiens (2016)
Nikolaus Geyrhalter

Wycieczka po opuszczonej planecie

Jakby w polemice z tytułem, w samym obrazie nie pojawia się żaden człowiek z krwi i kości, a w ścieżce dźwiękowej nie uświadczymy żadnego dialogu poza ćwierkotem ptaków i brzęczeniem much. A
Trudno podczas seansu "Homo Sapiens" rozstać się z wrażeniem oglądania pokazu slajdów. Pokazu dość niekonwencjonalnego – reżyser zabiera nas co prawda w typową podróż dookoła świata, w trakcie czterech pór roku odwiedzając wszystkie jego cztery strony, od wiosek Azji po metropolie Stanów Zjednoczonych, od piaszczystych pustyń po krajobrazy arktyczne, szybko jednak okazuje się, że zaprezentowany świat nie jest wcale rzeczywistością "naszą". Jakby w polemice z tytułem, w samym obrazie nie pojawia się żaden człowiek z krwi i kości, a w ścieżce dźwiękowej nie uświadczymy żadnego dialogu poza ćwierkotem ptaków i brzęczeniem much. A jednak najnowsze dzieło Nikolausa Geyrhaltera traktuje o człowieku przede wszystkim; to seria obrazów zniszczenia, z których każdy posiada w centrum ludzką spuściznę – obrośnięty zielenią automat do sprzedaży napojów, zalany deszczówką radziecki stadion o dziurawym dachu, wrak samochodu w podziemnej jaskini z wodospadem. Szybko dochodzimy do wniosku, że reżyser zabiera nas w wycieczkę po świecie przyszłości, w którym ludzi zabrakło, a za cel obiera sobie sprawozdanie z tego, co po nas zostało.

Skojarzenie z pokazem slajdów jest nieprzypadkowe – rzadko kiedy uświadczymy bowiem na ekranie jakikolwiek ruch. Zdecydowana większość obrazów, każdemu z których Geyrhalter pozwala wybrzmiewać przez kilkadziesiąt sekund, jest statyczna. I choć trudno nie zgodzić się z tym, że są one u podstaw po prostu brzydkie, to jednak właśnie estetyka jest jednym z głównych atutów tego dokumentu. Reżyserowi za pomocą perspektywy, odpowiedniego kadrowania czy też oświetlenia udaje się wlać w brudne i chaotyczne ujęcia pierwiastek piękna, a każde z nich z powodzeniem zawiesić by można w galerii sztuki. Ma on oko do symetrii, a obiektyw potrafi ustawić w miejscu optymalnym na tyle, by oprócz przekazania treści, ucieszyć samą formą. Znajduje zaskakujące podobieństwa, jak na przykład to pomiędzy ścianami skalistego urwiska i wysypiska śmieci, które początkowo trudno odróżnić.

Budowa "Homo Sapiens", tj. filmu w zasadzie niemego, złożonego z pojedynczych, następujących po sobie kadrów, przywodzi na myśl filmy Rona Fricka. Należy je jednak rozróżnić ze względu na sposób, w jaki starają się zaangażować widza. Podczas gdy reżyser "Baraki" hipnotyzuje feerią kolorów i dźwięków, która nie daje czasu na odpoczynek, obraz Geyrhaltera zmusza do refleksji siłą rzeczy – jest cichy i spokojny; przez sposób podania i dużo czasu na zastanowienie naturalnie budzi w umyśle pytania, a uderza z wielu stron. Opuszczony McDonald's czy zrujnowane centrum handlowe to wyraźny przytyk do kultury niepohamowanego konsumpcjonizmu; zardzewiały park rozrywki na plaży czy linie wysokiego napięcia przedzierające się przez gęstwinę lasu przywodzą na myśl niszczenie przez człowieka środowiska; stary czołg, przez którego blachy przebija się drzewo przypomina nam jednocześnie, że z naturą i tak nigdy nie wygramy, obróciwszy się prędzej w proch, oraz stanowi komentarz do wojennego usposobienia naszego gatunku. Podobnej krytyki doszukiwać można się dalej – acz przyznaję, słowa "krytyka" używam tu trochę odważnie, film bowiem nigdy nie wypowiada konkretnego, werbalnego stanowiska.

A jednak wrażenie, które wywołuje, jest jednoznacznie negatywne; na ekranie nie uświadczymy nic poza bałaganem, zniszczeniem i marnotrawstwem. To wybór scenerii jest tu jedynym sposobem na twórczą wypowiedź, a świadoma selekcja gigantycznych kominów czy zużytych linii kolejowych, ba, spotęgowana jeszcze dobraną pogodą – każdy dzień jest szary, deszczowy, wietrzny lub śnieżny - nie pozwala mi wyciągnąć wniosku innego niż taki, że tym obrazem przyszłości wręcz postapokaliptycznej reżyser lwią działalność homo sapiens potępia. I na pewno często ma rację, choć nie jest w żaden sposób odkrywczy – jednak całościowo dzieło nosi znamiona manipulacji. Nie pomaga też dysonans, który powstaje, gdyby odrzucić jednak koncepcję o krytyce teraźniejszości – czy bałagan przeszkadza komukolwiek, gdy nikogo już nie ma? Klamrą rozpoczynającą i kończącą film jest radziecki stadion, którego ściany zdobią mozaiki przedstawiające postacie stylistycznie rodem ze sztuki antyku. Pięknie się prezentując, patrzą one na otaczające odpadki i zdają się pytać ironicznie - czy na pewno chcecie aby właśnie to po was zostało?

Być może największą wadą dokumentu austriackiego reżysera jest jego długi czas trwania. Na pierwszy rzut oka wygląda to na bardzo łatwy argument – wiadomo wszak, że to produkcja dla widza wymagającego i ambitnego, który w kinie nie szuka taniej rozrywki. Wydaje mi się jednak, że już zważywszy na rodzaj filmu i tematykę samo przyjście na seans i zawierzenie twórcy realizuje tu warunek odpowiedniego podejścia, a nawet osobę cierpliwą i wytrwałą czymś w końcu należy zająć. W przypadku "Homo Sapiens", jakkolwiek estetyczny by on nie był i czegokolwiek nie chciałby przekazać, cały jego wydźwięk zwyczajnie się rozmywa
na przestrzeni tych niemal stu minut. Problem polega na tym, że obraz po jakimś czasie przestaje mówić cokolwiek nowego, a by zarysować przesłanie wystarcza mu zaledwie kilkanaście slajdów. Do tego, z racji na kierunek artystyczny i pochmurny nastrój, nie zaprasza do siebie formą, co łatwo skontrastować z przywołaną wcześniej "Baraką", która do samego końca nie wypuszcza widza ze szponów magicznej, zmysłowej podróży. "Homo Sapiens" choć zaczyna z grubej rury, zaraz osiąga jednakowe, wolne tempo i utrzymuje je do samego końca. Na wielkie uznanie zasługuje sztab, który wszystkie zaprezentowane w filmie lokacje odnalazł (wśród miejsc opuszczonych bądź zrujnowanych przez katastrofy ekologiczne), w finalnym produkcie należało jednak albo wyselekcjonować je bardziej skrupulatnie, albo – rdynarnie – puścić w szybszym tempie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones